Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 7/10 grafika: 5/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,33

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 13
Średnia: 6,15
σ=1,29

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Ancietejka)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Housekishou Richard-shi no Nazo Kantei

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2020
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Case Files of Jeweler Richard
  • 宝石商リチャード氏の謎鑑定
Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

O chłopcach i klejnotach.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Seigi Nakata w drodze do domu ratuje z opresji młodego mężczyznę, jak się okazuje, będącego rzeczoznawcą biżuterii. To szczęśliwy dzień dla chłopaka, który od dawna stara się poznać tajemnicę pewnego pierścionka należącego dawniej do jego babci. Wkrótce potem Richard Ranashinha de Vulpian, bo tak przedstawia się mężczyzna, umożliwia Seigiemu poznanie historii klejnotu od innej strony. Na tym znajomość z Richardem się jednak nie kończy, bowiem proponuje on bohaterowi pracę w swoim sklepie jubilerskim, na co chłopak z przyjemnością przystaje.

Anime, będące adaptacją kilku tomów powieści Nanako Tsujimury, opiera się na sprawdzonej formule: dwójka bohaterów, w tym jeden bardziej, drugi mniej doświadczony, w każdym odcinku pomaga innej osobie rozwiązać jej problemy. W przypadku omawianej serii poszczególne sprawy mają związek z cennymi kamieniami, zaś klienci przychodzą do sklepu Richarda bynajmniej nie w celu przeprowadzenia prostych i typowych dla tego typu miejsc transakcji. Miewają one wprawdzie miejsce, ale na pierwszy plan wysuwają się nierzadko dramatyczne opowieści dające pretekst do długich posiedzeń i rozważań o kamieniach szlachetnych, a jednocześnie o ich właścicielach – bo, jak łatwo się domyślić, klejnoty mówią o ludziach więcej, niż może się wydawać. Omawianie z osobna każdego przypadku nie ma sensu, dość powiedzieć, że jeśli ktoś liczy na fascynujące i pełne niespodzianek i tajemnic wątki, to, no właśnie, przeliczy się. Nie twierdzę, że były złe (bardziej nijakie), ale są raczej przeznaczone dla wielbicieli spokojnych, życiowych spraw niż dla tych, którzy oczekują, że anime będzie ich co chwila zaskakiwać lub zmuszać do wysiłku intelektualnego. Elementem, który może najbardziej przyciągać – zwłaszcza gdy się jest takim laikiem jak ja – są informacje i ciekawostki na temat kamieni, podane na ogół całkiem zgrabnie. Nie mnie, osobie, której wiedza w tym zakresie prezentuje się ubogo, oceniać ich prawdziwość, acz z drugiej strony nie zauważyłam w komentarzach zarzucania autorce jakichś błędów. Znacznie ciekawiej robi się, gdy na pierwszy plan wysuwa się wątek rodzinny Richarda, choćby z tego względu, że lepiej wtedy poznajemy bohatera; także zmiana miejsca akcji z raczej mało przykuwającego wzrok wnętrza sklepu na scenerię innego państwa pozytywnie wpływa na odbiór tej części anime.

Anime pozostałoby pewnie w moich oczach miałkim tytułem z lepszą końcówką, o którym bym szybko zapomniała, gdyby nie ratowali go główni bohaterowie. Seigi i Richard bronią się zarówno jako pojedyncze postaci, jak i jako duet, choć w tym drugim przypadku mam małe „ale”, o czym piszę niżej. No, dodatkowo raziła mnie zbytnia emocjonalność Seigiego, często płaczącego rzewnymi łzami – zresztą, dotyczyło to też innych postaci. Poza tym jest w porządku – zwyczajny, miły, nieco nieśmiały chłopak, który nie boi się pomagać innym i ogólnie nie daje się tak prosto wcisnąć do worka z miałkimi postaciami. Patrzyło mi się na niego bardzo przyjemnie, podobnie jak na Richarda. Ten z kolei, niezwykle przystojny, inteligentny, dystyngowany, nienagannie wychowany mężczyzna, wydaje się całkowitym przeciwieństwem młodszego kolegi, a przy tym typem postaci, który łatwo może odrzucać właśnie swoją idealnością. Richard wygląda na osobę bez wad, ale jak się już nie raz, nie dwa przy takich bohaterach okazywało, i on ma swoje na sumieniu. Co zaś się tyczy jego relacji z Seigim, to ta profesjonalna nie prezentuje się zbyt ciekawie. Obowiązki Seigiego w sklepie ograniczają się głównie do sprzątania oraz przygotowania herbaty i czegoś słodkiego dla swojego pracodawcy. Owszem, uczestniczy w spotkaniach z klientami, ale zazwyczaj wiedza i umiejętności Richarda są całkowicie wystarczające. Nie żeby chłopak był zupełnie zbędny, bo gdy trzeba, Richard chętnie korzysta z jego pomocy, nawet w dość osobliwych sprawach. Z drugiej strony, jeśli spojrzeć na zachowanie Seigiego, chyba lepiej, żeby siedział z boku. O ile bowiem w reakcjach na krzywdę innych potrafi wykazać się pomyślunkiem, o tyle jego wypowiedzi bywają pozbawione choćby śladowej rozwagi. Prościej mówiąc, zdarza mu się palnąć głupstwo, rzecz jasna nie w złej wierze. I tu dochodzimy do kwestii, która mnie najbardziej urzekła w znajomości bohaterów. Richard, uważnie przyglądający się poczynaniom pracownika, później rozmawia z nim o jego potknięciach, z których ten nie zdawał sobie sprawy, wykazując się przy tym wyrozumiałością i cierpliwością. Projekty postaci nie podkreślają blisko dziesięcioletniej różnicy wieku między postaciami, ale widać to po ich zachowaniu. Richard staje się dla Seigiego kimś w rodzaju nauczyciela życia i dobrego wujka, a z czasem także przyjacielem.

Nie trzeba nikogo przekonywać, że historia z dwoma ładnymi chłopcami na pierwszym planie przyciągnie uwagę głównie żeńskiej części publiczności, liczącej, że stopniowo rozwijająca się relacja między bohaterami zostanie skierowana w interesującą dla nich stronę. Rzecz jasna, o ile nie mamy do czynienia z serią z gatunku BL, zwykle kończy się na podtekstach, wystarczających jednak, by panie dopowiedziały sobie resztę. Spodziewałam się, że tutaj będzie podobnie, tym bardziej więc zaskoczyło mnie, jak daleko posunęła się Tsujimura w swojej opowieści, pokazując wyjątkowo bliską sobie parę przyjaciół… Chociaż nie wiem, czy nie powinnam napisać, że są dla siebie czymś więcej. Owszem, to nie yaoi, pocałunków ani niczego podobnego tu nie uświadczymy, ale za to padają konkretne wyznania i są sceny pokazujące, że bohaterowie z dużą dozą prawdopodobieństwa czują do siebie miętę, nawet jeśli sami nie są jeszcze tego świadomi. Problem w tym, że autorce brakuje odwagi lub celowo nie chce postawić kropki nad i (wątek jednej postaci pobocznej tylko na to wskazuje), przez co anime nie nadaje się ani dla miłośniczek, ani dla przeciwników BL. Te pierwsze mogą czuć się zawiedzione brakiem potwierdzenia związku, którym seria je mamiła, drudzy zaś w pewnym momencie odbiją się od seansu, zauważając z przykrością, że oglądają coś, czego nie lubią. Oczywiście istnieje jeszcze trzecia grupa widzów, którzy do powyższych kwestii podchodzą z obojętnością, ja jednak swoje uwagi piszę z myślą o dwóch poprzednich, aby uprzedzić przed ewentualnym rozczarowaniem bądź niesmakiem.

O postaciach pobocznych nie ma co się rozpisywać – większość pojawia się na jeden odcinek i znika. Wyjątek stanowi Shouko Tanimoto, przyjaciółka Seigiego, także zafascynowana klejnotami, co jednak niestety tylko w niewielkim stopniu zostaje wykorzystane (no cóż, kto by chciał psuć udany duet jakąś tam pomocnicą…). Obecność Shouko irytuje z jeszcze jednego powodu, pełni bowiem rolę obiektu westchnień Seigiego, co przy jednoczesnych próbach pokazania silnej więzi między nim a Richardem wypada dziwnie, jakby autorka nie mogła się zdecydować, czy zrobić z chłopaków parę, czy postawić na „normalniejszy” wątek romantyczny. To drugie nie byłoby takie złe, gdyby nie fakt, że Tanimoto ogólnie nie prezentuje się zbyt ciekawie – ot, zwykła i sympatyczna dziewczyna, po której poznaniu trudno nie odnieść wrażenia, że Seigi zakochałby się w każdej innej.

Anime nie zachwyca grafiką, choć nie zalicza się też do tytułów szczególnie brzydkich. Zdecydowanie razi CGI użyte do pokazywania klejnotów, na szczęście występujące głównie w openingu. Ponieważ wydarzenia rozgrywają się przeważnie w pomieszczeniach, w serii trudno znaleźć przykuwające spojrzenie tła – mnie spodobało się najwyżej parę ujęć. Seria to popis aktorski dwóch seiyuu. O Yuumie Uchidzie (Seigi) nie potrafię krytycznie się wypowiadać – uwielbiam go słuchać w każdej roli, odkąd poznałam go jako Asha Lynxa w Banana Fish. W recenzowanym anime nie miał za dużego pola do popisu, wystarczy jednak porównać jego rolę z rolą Yukimury w Rikei ga Koi ni Ochita no de Shoumei Shite Mita, anime emitowanym w tym samym sezonie, aby zobaczyć, że z łatwością wciela się w różnorodne postaci. Pozornie także kreacja Richarda nie wymagała od jej odtwórcy, czyli Takahiro Sakuraia (m.in. Mitsuya Majime z Fune o Amu; Yasaburou Shimogamo z Uchouten Kazoku), szczególnego wysiłku – w końcu zagranie niemal zawsze opanowanego, dobrze ułożonego mężczyzny to zadanie nieskomplikowane. Nic bardziej mylnego, bo właśnie przy takich postaciach łatwo o przerysowanie lub sztuczność ocierające się o niezamierzony komizm. Sakurai umiejętnie oddaje zarówno powagę Richarda, wynikającą z większego niż u Seigiego doświadczenia życiowego i innego wychowania, jak i coraz większą troskę o najpierw współpracownika, a potem najlepszego przyjaciela. Richard w jego interpretacji to ktoś prawie nieprzenikniony, a zarazem pełen czułości, nawet jeśli na pierwszy rzut oka ta ostatnia cecha jest mało zauważalna. O muzyce nie będę pisać, nie zrobiła bowiem na mnie najmniejszego wrażenia i mówiąc szczerze, już nie pamiętam, co tam pobrzękiwało w tle.

Seria jest całkiem przyjemna, mimo że niezbyt zajmująca, może pochwalić się dobrze napisanym duetem głównych bohaterów, graficznie też ujdzie. Dlaczego zatem oceniłam ją na zaledwie 5? Długo zamierzałam dać ocenę o oczko wyżej, ale głupio recenzować niecałe anime, a udawanie, że nie widziało się dwóch ostatnich odcinków też by raczej nie przeszło. Twórcy wręcz koncertowo zepsuli całe dobre wrażenie, jakie zrobiła na mnie wcześniejsza część produkcji. Jedenasty odcinek nie wnosi praktycznie nic nowego ani ciekawego do historii, poza wyjaśnieniem, skąd wzięło się egzotycznie brzmiące nazwisko Richarda. Do tego twórcy zaserwowali w nim wyjątkowo paskudny zbieg okoliczności – te zdarzały się już wcześniej, ale dało się na nie przymknąć oko. Z kolei dwunasty poświęcony został rodzinnemu dramatowi Seigiego, co prawda wcześniej wspomnianemu, ale nie na tyle, by na pojawienie się pewnej postaci nie zareagować zdziwieniem. Ta część serii wyraźnie odstaje od reszty, bardziej wyglądając na początek nowego sezonu albo odcinki specjalne niż właściwy finał opowieści – już lepiej prezentowałyby się sprawy dwóch kolejnych klientów, bo wtedy seria przynajmniej zachowałaby jakąś ciągłość, zamiast koncentrować się na zbędnych i raczej mało interesujących kwestiach. Nawet jeśli wymagałoby to poprzestawiania materiału oryginalnego, warto byłoby to zrobić, tak aby anime mogło otrzymać jedyne słuszne podsumowanie, czyli to z dziesiątego odcinka.

Zatem, już ostatecznie podsumowując anime, jest ono przyjemnym średniakiem z beznadziejnymi dwoma ostatnimi odcinkami. Nikt raczej nie posłucha rady, by je sobie podczas seansu odpuścić, uprzedzam jednak, że można się na nich mocno zawieść, zwłaszcza jeśli było się nastawionym do tytułu optymistycznie. Z drugiej strony można powiedzieć, że to przecież tylko niewielki fragment całości, dlatego też nie skreślam serii całkowicie. Mimo wszystko będę ją wspominać umiarkowanie pozytywnie, myśląc przede wszystkim o głównych bohaterach, udowadniających, że dwaj młodzi i piękni chłopcy niekoniecznie muszą oznaczać bezpłciowy duet przeciwieństw nastawiony wyłącznie na radowanie niewieścich oczu.

Patka, 14 maja 2020

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Shuka
Autor: Nanako Tsujimura
Projekt: Natsuko Kondou, Utako Yukihiro
Reżyser: Tarou Iwasaki
Scenariusz: Mariko Kunisawa
Muzyka: Irone Toda