Komentarze
Seijo no Maryoku wa Bannou Desu
- Re: Po 12 odcinku : Bez zalogowania : 27.01.2022 07:30:15
- Powrót do serii : Bez zalogowania : 27.01.2022 07:26:28
- Re: Po 6 odcinku... : Bez zalogowania. : 15.11.2021 05:21:11
- Re: Nuuuda... znowu. : Bez zalogowania : 15.11.2021 05:10:32
- Nuuuda... znowu. : Amarette : 14.11.2021 12:29:13
- komentarz : Zomomo : 21.07.2021 15:27:06
- Po 12 odcinku : Impos : 30.06.2021 05:11:06
- komentarz : rool : 28.06.2021 22:49:18
- ojoj : Mańka : 27.06.2021 18:22:36
- Po 6 odcinku... : Impos : 15.05.2021 00:00:10
Powrót do serii
I w tym celu owo anime się sprawdza. To jego atut.
A teraz niestety litania tego, co mi tu nie pasuje.
Dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, jak drętwa jest animacja postaci? Ich ruchy są czasem niemal poszarpane, o ilości statycznych ujęć nie wspominając (jestem na przełomie odcinków 3 i 4.)
Druga kwestia – animacja ruchu. Słabo, sylwetki poruszają się niemal jak roboty, brakuje zwykłych ludzkich gestów, np lekkiego pochylenia pleców kiedy postać stoi. Dla mnie jest to sporą wadą w sytuacji, gdy anime nie przyciągnęło uwagi ani fabułą, ani postaciami.
Trzeci – mimika mocno okrojona. To mimika sprawia, że łatwiej jest wczuć się w emocje bohaterów. A tu… Czasem ruszają się usta, czasem oczy. Niby (znowu tylko czasem) pojawia się u kogoś jakaś mina, ale to wszystko ma niewiele wspólnego z emocjami widocznymi u żywego człowieka.
Naprawdę, kreska może być bardzo uproszczczona, ale przekazywać uczucia, czy nawet stosunek bohaterów do czegoś w danym momencie. Dla porównania oglądam właśnie zrzutki z anime TAISHO ZAMURAI. I tam na każdym screenie widać, że to ludzie, żywi ludzie z prawdziwymi emocjami. Ruchy tam są anatomiczne, mimika jasna i wyraźna nawet jeśli stonowana. Wiadomo, co chcę nam przekazać dana postać.
I tam Kreska jest prostsza. I można się wczuć.
A tempo wcale tam nie jest większe.
Tutaj natomiast mam często wrażenie że oglądam rybki w akwarium. Zachowują się jak rybki, cieszą się jak rybki i otwierają usta jak rybki.
Kolejne, już dużo bardziej subiektywne – nie podobają mi się za bardzo projekty postaci. I to w serii, w której wygląd bohaterów ma przyciągać żeńskie oko.
Zwłaszcza ich profile kanciasto – szpiczaste.
Nie jest tak źle jak w Horimiya i twarze nie przypominają nosorożców w bocznych ujeciach, ale przy takiej fabule i założeniach romansowych przydałoby się (dla mnie) lepsze odwzorowanie piękna. Być może bardziej wygładzone ;)
O kostiumach jest już napisane w recenzji, więc nie będę tu powtarzać.
O Albercie, czy jak mu tam… Żółtowłosy rycerz w ogóle nie podbił mojego serca ;) choć owszem jest grzeczny, rycerski, układny i od początku okazuje zainteresowanie swojej wybrance.
Sam romans jest bardzo letni, także z powodu głównej bohaterki. Może jej zachowanie wyda się komuś urocze. Może i mnie by się wydało – gdyby miała ona dziesięć, czy 15 lat mniej niż ma np.
Gdyby graficznie i animacyjnie urealnić wykonanie, to widz miałby szansę bardziej się zaangażować w seans, którego tempo jest nadzwyczaj spokojne. I to tempo jest tutaj zdecydowaną zaletą, gdy ktoś chce się wyciszyć. I jako takie się sprawdza. To jego atut.
Polecam przed snem :) i nie jest to ironia.
Po 12 odcinku
Normalnie nie zwracam aż takiej uwagi na kwestie techniczne, ale oszczędności w ostatnich odcinkach naprawdę rzucają się w oczy. Np. większość dynamicznych scen to pokazy slajdów, a i w tych spokojniejszych często ledwo co się rusza (jak rozmawiają dwie osoby, to tylko jedna z nich machnie od czasu do czasu ręką itd.). Do tego postacie dostają jakiegoś pomieszania charakterów (np. Aira zrobiła się nagle otwarta i radosna – kliknij: ukryte wychodzi na to, że ten przekręt, który rzekomo dla jej dobra zrobił książę, nie miał najmniejszego sensu, bo wystarczyło dać jej robić to, co chce, żeby znalazła sobie miejsce). Przede wszystkim jednak jest nudno.
Seria nie sprawdza się ani jako fantasy, ani okruchy życia, ani tym bardziej jako romans. Jakby co ostrzegam wszystkich zachęconych sympatycznym pierwszym odcinkiem, że dalej nie warto w to brnąć…
ojoj
Wiadomo, ekranizacja ma swoje prawa, no ale serio!? Dostajemy prostą historię, więc po co te zmiany? Animacja też mogłaby być bardziej płynna i dynamiczna w scenach walki.
Po 6 odcinku...
Np. niby widz ma wierzyć, że główna bohaterka jest inteligentna, ale nagle okazuje się, że nie wiedziała, kim jest jej rzekomo najlepsza przyjaciółka w nowym świecie (i to nie tak, że tamta zatajała swoją tożsamość). Coś tam można zwalać na różnice kulturowe, ale prezentowane zwyczaje nie są szczególnie nietypowe czy trudne do rozgryzienia (np. w przypadku Arii to, że kliknij: ukryte zbyt serdeczne kontakty z zaręczonym facetem wywołają niechęć jego narzeczonej...). Nie mówiąc już o tym, że nie rozumiem czemu obie przybyszki z innego świata nie próbują nawiązać ze sobą kontaktu?
Poza tym mam też wrażenie, że poza Sei nie ma tam żywych ludzi. Bohaterka intensywnie reaguje czy wewnętrznie komentuje wszystko, co się dzieje dookoła, ale jej relacje z innymi postaciami są zaskakująco płytkie. Panowie są przystojni i trzepoczą rzęsami, ale jak do tej pory nie pokazano żadnej rozmowy czy sytuacji, która pokazywałaby jakieś nawiązanie zwykłej sympatii o romansie nie wspominając (rzeczy, które zawstydzają bohaterkę już nie tylko są dziwne, ale zaczynają budzić mój dyskomfort, a o głównym adoratorze wciąż nie da się powiedzieć nic ponad to, że jest bardzo miły i przystojny). Do tego ta bierna postawa – Sei zawsze mówi, że wszystko jest super, choć jej wewnętrzny głos sygnalizuje, że przeszkadza jej, jak ktoś się za bardzo nad nią nachyla, nie ma ochoty na lekcje tańca itd.