Komentarze
Chłopiec i czapla
- Wspaniałe : Zomomo : 11.02.2024 19:08:23
- komentarz : Re: No niestety, nie tym razem : 11.02.2024 02:59:03
- No niestety, nie tym razem : Gizmo : 10.02.2024 22:45:44
- komentarz : Re: ogień, ptaszyska i wieże : 1.02.2024 17:41:13
- Wow... Tak ciekawe, że aż ktoś usnął. : Chłopiec i "Czapla" : 1.02.2024 00:45:44
- Re: Jako że w : Confused Travolta : 29.01.2024 17:22:39
- Re: ogień, ptaszyska i wieże : kircia : 28.01.2024 10:16:47
- Re: ogień, ptaszyska i wieże : Ariel-chan : 27.01.2024 03:35:34
- Re: ogień, ptaszyska i wieże : kircia : 26.01.2024 19:05:49
- Re: ogień, ptaszyska i wieże : Ariel-chan : 26.01.2024 18:13:42
Wspaniałe
No niestety, nie tym razem
Aha, a graficznie starsze panie z domu (zamku?) na wsi bardzo przypominają mi wcześniejsze postaci z filmów Miyazakiego, jak właścicielka łaźni z „Sen to Chihiro no Kamikakushi” i jej siostra albo Wiedźma z Pustkowia po przemianie z „Hauru no Ugoku Shiro”. Ta druga szczególnie. Ten nos…
Tak, jak lubię filmy Ghibli, ze szczególnym uwzględnieniem Miyazakiego‑ojca, tak ten w ogóle do mnie nie trafił. Był bardzo chaotyczny i brakowało w nim wielu wyjaśnień zachowań bohaterów. Nie chodzi mi o to, że mam mieć powiedziane wprost, dlaczego ktoś coś robi, ale postępowanie tych postaci wydawało się momentami kompletnie bezsensowne, bo nie miało jakichkolwiek podstaw, w każdym razie nie dla widza. Mogę się domyślać, dlaczego Mahito użył kamienia w wiadomej sytuacji, choć wyjaśnień, co właściwie chciał zrobić – bo skutki mogły być zupełnie inne, niż były, i trudno zawyrokować, co właściwie chciał osiągnąć, o ile cokolwiek konkretnego – już mi brakowało; a efekty w sumie nie miały wpływu na dalszy przebieg akcji, więc poza pokazaniem stanu psychicznego i emocjonalnego chłopca ten wątek wydaje się nie mieć fabularnego sensu. Ale już dlaczego jego ojciec zainteresował się szwagierką do tego stopnia, żeby mieć z nią dziecko, nie rozumiem. Dlaczego ta młoda kobieta postanowiła urodzić, gdzie postanowiła – nie rozumiem. Skąd nagła przemiana Mahito i jego decyzja, żeby postawić na szali własne życie w celu odnalezienia macochy – nie rozumiem. Dlaczego nie chciał przejąć roli przodka – nie rozumiem. Co takiego było w książce, którą matka zostawiła dla dorosłego już syna – nie mam pojęcia (a to chyba ma jakieś znaczenie, skoro reżyser w oryginale dał swojemu filmowi tytuł tej książki…). O co chodzi z tym całym czaplą, skąd się wziął i kto zacz – nie rozumiem. Ogólnie ten film jest dla mnie zlepkiem wątków, które tworzą bardzo słaby ciąg przyczynowo‑skutkowy, a idea wieloświatów nie jest tu żadnym wytłumaczeniem.
I nawet muzyka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak zazwyczaj w przypadku utworów Joe Hisaishiego! To już jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, ale ja tam muzyki albo nie słyszałam, albo jeśli owszem, słyszałam, to mnie irytowała. Tego mi wcześniej Ghibli w żadnym filmie nie zafundowało.
Jedyne, do czego nie mam zastrzeżeń, to grafika. Podobała mi się. Nie jestem znawcą, mam słaby wzrok i rzadko zauważam graficzne kiksy (no chyba że wytwórnia poleci po bandzie jak Mappa w ostatnim sezonie JJK momentami), więc dla mnie była porównywalna z poprzednimi filmami Ghibli, zwłaszcza mniej dawnymi, gdzie bywały i sceny wręcz przeładowane szczegółami (sypialnia Hauru, na ten przykład), i praktycznie akwarelkowe tła. Więc to na plus. I tylko to.
Wow... Tak ciekawe, że aż ktoś usnął.
A w połowie części fantastycznej, czyli po minięciu 1,5h seansu nastąpiło jej nagłe odejście w sen.
Zacytuję za Sun:
O estetyce już pisały Kircia i Arielka.
Od siebie dodam, że dobrze iż owa osoba usnęła, bo przegapiła te według mnie chore wizje kliknij: ukryte papugo‑potworów z nożami.
Mógł to być niezły film o pogodzeniu ze stratą i z życiem obecnym i niby taki miał być, ale dla mnie ta groteskowa część zabiła ten produkt. Wybaczcie wielbiciele tej produkcji, ale dla mnie to częściowo spokojna obyczajówka, a częściowo (ech, druga połowa) to chora wydmuszka.
Trzeba było autorom w usta bohatera włożyć dosłowny przekaz, żeby widz mógł powiedzieć „ACHA, TO NA TYM POLEGA SENS I PRZEKAZ…”
No chyba nie powinno tak być.
Sens powinien jak dla mnie wynikać z fabuły i obrazu.
Zachwyt nad seansem też mógłby z tego wynikać.
A nie z tego, że tu upchniemy mitologię, tam trochę makabry i już ma być cudnie BO TO GHIBLI. Wow.
I nawet nie mogę dać niskiej oceny, bo mi się te obyczajowe fragmenty zwyczajnie podobały.
Ale ta „fantastyka”, cóż. Zwykle bardzo lubię alegorie i metafory.
Tu było łopatą i szuflą podawane to samo. PRZEZ GODZINĘ.
Jedyny sens mojego pójścia do kina był taki, że dopełniłam „obowiązku”. Trzy bilety do puli oglądalności.
Sto razy bardziej wolałabym, żeby propagowane były w Polsce w kinach anime takie jak BLUE GIANT. Czyli coś co ma sens, wygląd i treść.
I NIE robi dla anime kreciej ROBOTY.
Chłopiec i „czapla” może zrazić widza nie obeznanego z anime.
Jednym słowem MEH.
PS. TO JEST MOJE ZDANIE, NIKOGO NIE PRZEKONUJĘ I ABSOLUTNIE NIKT NIE MUSI SIĘ ZE MNĄ TUTAJ ZGADZAĆ.
Pps. W wielu miejscach mogłabym się także przyczepi do grafiki, ale już nie mam ochoty.
Ci co będą to oglądać w komputerze może nie zauważa wad tej produkcji.
Nie wiem też dla jakiej grupy wiekowej to było.
I komu chciałabym to polecić.
Jakby wyciąć „fantastykę” i dodać kilka scen, to byłyby przyzwote slice of life.
ogień, ptaszyska i wieże
Ja się tylko utwierdziłam w przekonaniu, że Miyazakiego po prostu nie lubię – możecie mnie szkalować, lata mi to.
Ten film zapowiadał się inaczej, więc poszłam – i gratuluję sobie, że poczekałam spokojnie na najtańszą możliwą opcję, zamiast przepłacać na przed‑premierze.
Odnosząc się do komentarza pod spodem, u mnie na sali, przy wychodzeniu ktoś powiedział tylko „strasznie dziwny!”
No, dokładnie. Nie spodziewałam się czegoś szczególnie, ale z tych trailerów miałam wrażenie, że to będzie kliknij: ukryte historia, która pod przykrywką fantastyczności i odrobiny magii opowiada o radzeniu sobie tego chłopca z uczuciami po stracie matki – i ewentualnie zaakceptowaniu tej nowej kobiety w rodzinie.
Ale nie, tego, co się tam działo, po prostu nie sposób rozpatrywać w ten sposób. To był zupełnie ślepy zaułek jeśli chodzi o interpretację.
Więc dość szybko zrezygnowałam z takiej perspektywy.
Z niektórymi się zgodzę, początek był bardzo fajny i klimatyczny. I naprawdę miałam spore nadzieje na to, że to będzie „film dla mnie”.
Ale ten film podobał mi się do momentu, w którym kliknij: ukryte czapla, po dostaniu strzałą, zmieniła się w tego śmiesznego ludka.
I magia mi prysła, a powoli wyszła z cienia ta brzydota, tak charakterystyczna dla tego konkretnego twórcy.
I potem dosłownie każda kolejna scena, każdy kolejny etap były już tylko gorsze.
A kiedy zaczynał się jakiś nowy segment, te wszystkie poprzednie po prostu przestawały mieć znaczenie i w żaden sposób się nie łączyły.
Animacja ani muzyka nie uratują mojego rozczarowania.
Przesłanie – pewnie jakieś było.
Metafory – pewnie też.
Nie chce mi się ich szukać w tym bałaganie.
Jako że w
To jest film laurka. Artystyczny autoportret Miyazakiego – wielkiego budowniczego światów. Jakkolwiek by nie był napakowany smaczkami i odniesieniami do osoby Miyazakiego – nie ratuje go zupełnie jeżeli chodzi o całokształt. Oprócz charakterystycznych elementów filmu Ghibli (u mnie ktoś na sali krzyknął „bingo” bo chyba ułożył cały rządek jak zobaczyć papugi :D) to niestety film nie ma tej magii, tego ponad‑pokoleniowego przekazu; film nawet nie próbuje go mieć.
Nie sądziłem nigdy że to napiszę ale Shinkai wypuścił w 2023r lepszy – pod każdym względem – film niż Ghibli (Miyazaki).
5/10
Miyazaki stracił moc