Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Chłopiec i czapla

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Zomomo 11.02.2024 19:08
    Wspaniałe
    Właśnie wracam z kina i to był cudownie spędzony czas, magiczna podróż w której ponownie, dzięki Ghibli, mogłem wziąć udział. Moim zdaniem, tak najlepiej oglądać filmy Miyazakiego – za pierwszym razem nie myśleć, nie analizować, nie porównywać z innymi filmami (bo właściwie po co?) – tylko dać się ponieść opowieści. Analizy i porównania zostawmy na seans drugi, czwarty, siódmy… :D Tak samo czułem się oglądając pierwszy raz „Totoro” czy „W krainie bogów”. Niesamowite było też to, że w Cinema grali to na średniej sali i była w połowie zapełniona. I panowała kompletna cisza, żadnego szeleszczenia czipsami :) a 1/4 widzów nie wyszła w trakcie napisów tylko czekała do końca :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Gizmo 10.02.2024 22:45
    No niestety, nie tym razem
    Uwagę do recenzji – poza tym, że ogólnie się z nią nie zgadzam, ale to kwestia gustu – mam właściwie jedną: konstruowanie łuku przypominało raczej zabawę w Indian na podwórku, gdzie łuk i strzały robiło się z patyków, niż miało cokolwiek wspólnego z profesjonalizmem. Z konstruowaniem strzały było już lepiej, ale ten łuk to tragedia. I przykro mi, ale strzelanie z tego łuku też było mało, jak by to ująć, prawdopodobne? Abstrahując od jakości wykonania samej broni, skuteczne strzelanie z łuku wymaga pewnych technik, różnych wprawdzie dla różnych konstrukcji łuku i stylu strzelania, ale jednak. Bardzo wątpię, żeby na własną rękę, bez nauczyciela, znaczy się, Mahito był w stanie nauczyć się celnie strzelać z łuku, w dodatku w tak krótkim czasie.

    Aha, a graficznie starsze panie z domu (zamku?) na wsi bardzo przypominają mi wcześniejsze postaci z filmów Miyazakiego, jak właścicielka łaźni z „Sen to Chihiro no Kamikakushi” i jej siostra albo Wiedźma z Pustkowia po przemianie z „Hauru no Ugoku Shiro”. Ta druga szczególnie. Ten nos…

    Tak, jak lubię filmy Ghibli, ze szczególnym uwzględnieniem Miyazakiego­‑ojca, tak ten w ogóle do mnie nie trafił. Był bardzo chaotyczny i brakowało w nim wielu wyjaśnień zachowań bohaterów. Nie chodzi mi o to, że mam mieć powiedziane wprost, dlaczego ktoś coś robi, ale postępowanie tych postaci wydawało się momentami kompletnie bezsensowne, bo nie miało jakichkolwiek podstaw, w każdym razie nie dla widza. Mogę się domyślać, dlaczego Mahito użył kamienia w wiadomej sytuacji, choć wyjaśnień, co właściwie chciał zrobić – bo skutki mogły być zupełnie inne, niż były, i trudno zawyrokować, co właściwie chciał osiągnąć, o ile cokolwiek konkretnego – już mi brakowało; a efekty w sumie nie miały wpływu na dalszy przebieg akcji, więc poza pokazaniem stanu psychicznego i emocjonalnego chłopca ten wątek wydaje się nie mieć fabularnego sensu. Ale już dlaczego jego ojciec zainteresował się szwagierką do tego stopnia, żeby mieć z nią dziecko, nie rozumiem. Dlaczego ta młoda kobieta postanowiła urodzić, gdzie postanowiła – nie rozumiem. Skąd nagła przemiana Mahito i jego decyzja, żeby postawić na szali własne życie w celu odnalezienia macochy – nie rozumiem. Dlaczego nie chciał przejąć roli przodka – nie rozumiem. Co takiego było w książce, którą matka zostawiła dla dorosłego już syna – nie mam pojęcia (a to chyba ma jakieś znaczenie, skoro reżyser w oryginale dał swojemu filmowi tytuł tej książki…). O co chodzi z tym całym czaplą, skąd się wziął i kto zacz – nie rozumiem. Ogólnie ten film jest dla mnie zlepkiem wątków, które tworzą bardzo słaby ciąg przyczynowo­‑skutkowy, a idea wieloświatów nie jest tu żadnym wytłumaczeniem.

    I nawet muzyka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak zazwyczaj w przypadku utworów Joe Hisaishiego! To już jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, ale ja tam muzyki albo nie słyszałam, albo jeśli owszem, słyszałam, to mnie irytowała. Tego mi wcześniej Ghibli w żadnym filmie nie zafundowało.

    Jedyne, do czego nie mam zastrzeżeń, to grafika. Podobała mi się. Nie jestem znawcą, mam słaby wzrok i rzadko zauważam graficzne kiksy (no chyba że wytwórnia poleci po bandzie jak Mappa w ostatnim sezonie JJK momentami), więc dla mnie była porównywalna z poprzednimi filmami Ghibli, zwłaszcza mniej dawnymi, gdzie bywały i sceny wręcz przeładowane szczegółami (sypialnia Hauru, na ten przykład), i praktycznie akwarelkowe tła. Więc to na plus. I tylko to.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Chłopiec i "Czapla" 1.02.2024 00:45
    Wow... Tak ciekawe, że aż ktoś usnął.
    Serio, póki trwała część obyczajowa, to nawet osoba obok mnie, nie lubiąca obecnie anime – patrzyła z ciekawością.

    A w połowie części fantastycznej, czyli po minięciu 1,5h seansu nastąpiło jej nagłe odejście w sen.

    Zacytuję za Sun:
    Druga połowa filmu strasznie chaotyczna i kompletnie zniszczyła pierwszą (ciekawszą), połowę filmu.


    O estetyce już pisały Kircia i Arielka.

    Od siebie dodam, że dobrze iż owa osoba usnęła, bo przegapiła te według mnie chore wizje  kliknij: ukryte .

    Mógł to być niezły film o pogodzeniu ze stratą i z życiem obecnym i niby taki miał być, ale dla mnie ta groteskowa część zabiła ten produkt. Wybaczcie wielbiciele tej produkcji, ale dla mnie to częściowo spokojna obyczajówka, a częściowo (ech, druga połowa) to chora wydmuszka.

    Trzeba było autorom w usta bohatera włożyć dosłowny przekaz, żeby widz mógł powiedzieć „ACHA, TO NA TYM POLEGA SENS I PRZEKAZ…”

    No chyba nie powinno tak być.

    Sens powinien jak dla mnie wynikać z fabuły i obrazu.
    Zachwyt nad seansem też mógłby z tego wynikać.

    A nie z tego, że tu upchniemy mitologię, tam trochę makabry i już ma być cudnie BO TO GHIBLI. Wow.

    I nawet nie mogę dać niskiej oceny, bo mi się te obyczajowe fragmenty zwyczajnie podobały.

    Ale ta „fantastyka”, cóż. Zwykle bardzo lubię alegorie i metafory.

    Tu było łopatą i szuflą podawane to samo. PRZEZ GODZINĘ.



    Jedyny sens mojego pójścia do kina był taki, że dopełniłam „obowiązku”. Trzy bilety do puli oglądalności.

    Sto razy bardziej wolałabym, żeby propagowane były w Polsce w kinach anime takie jak BLUE GIANT. Czyli coś co ma sens, wygląd i treść.

    I NIE robi dla anime kreciej ROBOTY.


    Chłopiec i „czapla” może zrazić widza nie obeznanego z anime.

    Jednym słowem MEH.

    PS. TO JEST MOJE ZDANIE, NIKOGO NIE PRZEKONUJĘ I ABSOLUTNIE NIKT NIE MUSI SIĘ ZE MNĄ TUTAJ ZGADZAĆ.


    Pps. W wielu miejscach mogłabym się także przyczepi do grafiki, ale już nie mam ochoty.

    Ci co będą to oglądać w komputerze może nie zauważa wad tej produkcji.

    Nie wiem też dla jakiej grupy wiekowej to było.

    I komu chciałabym to polecić.

    Jakby wyciąć „fantastykę” i dodać kilka scen, to byłyby przyzwote slice of life.

    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 5
    kircia 24.01.2024 21:44
    ogień, ptaszyska i wieże
    „Zdania ekspertów są podzielone” – tak mój partner żartobliwie skomentował informację, że jedni piszą „super film” a inni „najgorszy film Miyazakiego”.

    Ja się tylko utwierdziłam w przekonaniu, że Miyazakiego po prostu nie lubię – możecie mnie szkalować, lata mi to.

    Ten film zapowiadał się inaczej, więc poszłam – i gratuluję sobie, że poczekałam spokojnie na najtańszą możliwą opcję, zamiast przepłacać na przed­‑premierze.

    Odnosząc się do komentarza pod spodem, u mnie na sali, przy wychodzeniu ktoś powiedział tylko „strasznie dziwny!”

    No, dokładnie. Nie spodziewałam się czegoś szczególnie, ale z tych trailerów miałam wrażenie, że to będzie  kliknij: ukryte 
    Ale nie, tego, co się tam działo, po prostu nie sposób rozpatrywać w ten sposób. To był zupełnie ślepy zaułek jeśli chodzi o interpretację.
    Więc dość szybko zrezygnowałam z takiej perspektywy.

    Z niektórymi się zgodzę, początek był bardzo fajny i klimatyczny. I naprawdę miałam spore nadzieje na to, że to będzie „film dla mnie”.
    Ale ten film podobał mi się do momentu, w którym  kliknij: ukryte 
    I magia mi prysła, a powoli wyszła z cienia ta brzydota, tak charakterystyczna dla tego konkretnego twórcy.
    I potem dosłownie każda kolejna scena, każdy kolejny etap były już tylko gorsze.
    A kiedy zaczynał się jakiś nowy segment, te wszystkie poprzednie po prostu przestawały mieć znaczenie i w żaden sposób się nie łączyły.

    Animacja ani muzyka nie uratują mojego rozczarowania.
    Przesłanie – pewnie jakieś było.
    Metafory – pewnie też.
    Nie chce mi się ich szukać w tym bałaganie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Miroll 24.01.2024 21:11
    Jako że w
    Jako że w Nowych Horyzontach film już od 2 tygodni to czekałem na jakieś pierwsze komentarze… ale w sumie nie dziwię się że ich nie ma.

    To jest film laurka. Artystyczny autoportret Miyazakiego – wielkiego budowniczego światów. Jakkolwiek by nie był napakowany smaczkami i odniesieniami do osoby Miyazakiego – nie ratuje go zupełnie jeżeli chodzi o całokształt. Oprócz charakterystycznych elementów filmu Ghibli (u mnie ktoś na sali krzyknął „bingo” bo chyba ułożył cały rządek jak zobaczyć papugi :D) to niestety film nie ma tej magii, tego ponad­‑pokoleniowego przekazu; film nawet nie próbuje go mieć.

    Nie sądziłem nigdy że to napiszę ale Shinkai wypuścił w 2023r lepszy – pod każdym względem – film niż Ghibli (Miyazaki).
    5/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Sun 14.01.2024 20:12
    Miyazaki stracił moc
    Specjalnie udałem się na przedpremierę, i niestety, ale to dla mnie najsłabszy film Miyazakiego. Druga połowa filmu strasznie chaotyczna i kompletnie zniszczyła pierwszą (ciekawszą), połowę filmu. A finał tak pusty, że złapałem się za głowę, jak można było tak film skończyć. Przynajmniej utwierdziłem się w przekonaniu, że „Zrywa się wiatr” nie był wypadkiem przy pracy, a po prostu Miyazaki stracił „tę moc” opowiadania ciekawych i magicznych historii.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime