Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 7
Średnia: 6,29
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Akahori Gedou Hour Rabuge

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 13×23 min
Tytuły alternatywne:
  • Soreyuke! Gedou Otometai
  • Zettai Seigi Love Pheromone
  • あかほり外道アワーらぶげ
Postaci: Magical girls/boys; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi, Magia
zrzutka

Bliźnięta syjamskie, czyli dwie zrośnięte ze sobą serie anime. Szkoda, że nie zdecydowano się na operację rozdzielenia…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Aimi Yoshizumi i Kaoruko Seijima tworzą razem sceniczny duet komiczny Love Pheromone, specjalizujący się w typowo japońskim rodzaju popisów estradowych, zwanym manzai. Oczywiście marzą o sławie i międzynarodowej karierze, ale nie da się ukryć, że na razie ich występy są przyjmowane – łagodnie mówiąc – chłodno. O dziwo, równie chłodno są przyjmowane, kiedy przyodziane w zgrabne kombinezony wspomagane i wyposażone w potężną broń jako duet obrończyń sprawiedliwości Love Pheromone ratują świat przed złoczyńcami. Być może ma to jakiś związek z tym, że ich żarty są nieśmieszne, a akcje bohaterskie powodują zniszczenia wielokrotnie większe niż te, których dopuścili się bandyci…

Rodzice piątki sióstr Hokke byli dumnymi pracownikami Złej OrganizacjiTM Gelzonne – niestety, mimo wzorowej służby do końca życia nie awansowali z najniższego szczebla. Od ich śmierci mija właśnie pięć lat, a ich córki dobrze pamiętają, co obiecały umierającemu tatusiowi: że będą Bardzo Złe i pewnego dnia zajdą wysoko w hierarchii organizacji. Jednakże jest to o tyle trudne, że sama Gelzonne od dwóch lat już nie istnieje… Pewnego dnia jednak wśród pamiątek po ojcu odnajduje się dziwne naczynie, przeznaczone dla „kobiet z rodziny Hokke”. Jak się okazuje, kryje ono malutką demonkę, która uczy dziewczęta, jak powinny obudzić w sobie magiczne moce i przemienić się w złe magical girls. Tak oto powstaje Gedou Otome Tai, na dźwięk imienia którego już niedługo ludzie będą drżeli z przerażenia i zgrozy… „Już niedługo” jest tu kluczowe.

Tak wygląda pokrótce zawiązanie fabuły dwóch składających się na Akahori Gedou Hour Rabuge serii – Zettai Seigi Love Pheromone oraz Soreyuke! Gedou Otome Tai. Przez znakomitą większość czasu są to całkowicie oddzielne historie (bohaterki jednej pojawiają się epizodycznie w drugiej, ale to wszystko) – niestety jednak dwa ostatnie odcinki łączą oba tytuły, a ich zrozumienie byłoby niemożliwe dla osób, które śledziłyby tylko jedną część. A wielka szkoda, ponieważ poziom obu tych części jest zdumiewająco nierówny.

Love Pheromone to żywiołowa parodia serii o dzielnych bohaterach w zbrojach wspomaganych, walczących ze złem w rozmaitej postaci. Aimi i Kaoruko bawią się w obrończynie sprawiedliwości wyłącznie dla sławy ich duetu komicznego (którego niestety nikt z duetem bohaterskim nie kojarzy), ich pobudki są zwykle czysto materialistyczne, a wymierzanie sprawiedliwości to często personalna zemsta na kimś, kto miał nieszczęście im podpaść. Ich problem polega jednak na tym, że… to już było. Twórcy chyba przespali gdzieś kilkanaście lat i nie zauważyli, że ten gatunek został już dawno sparodiowany na wszystkie możliwe i kilka niemożliwych sposobów. Co więcej, sam motyw agentek (to muszą być kobiety), których wysoka skuteczność jest okupiona jeszcze wyższymi zniszczeniami w mieniu ruchomym i nieruchomym, był wykorzystywany mniej lub bardziej poważnie dziesiątki razy. Próba zrobienia tego samego tylko śmieszniej, głośniej i z większymi wybuchami generalnie nie jest dobrym pomysłem. Poszczególne odcinki „jadą” na niemal identycznym schemacie, z obowiązkowymi żartami na temat dużego biustu Kaoruko oraz małego – Aimi, a także finalną demolką za obrazę czyichś walorów cielesnych. Nie mogę nie wspomnieć, że – pewnie żeby było śmieszniej – Aimi pała silnym afektem do małych dziewczynek, a Kaoruko – chłopców. Na szczęście nie jest to często wykorzystywane, ale generalnie „śmieszność” tej części można porównać do sukcesów scenicznych Love Pheromone. Tak, opowiadają te dowcipy tak, jak instrukcja nakazuje. Tylko nie wiedzieć czemu, nikt się nie śmieje.

Zupełnie inaczej rzecz ma się z Gedou Otome Tai. Już pierwsze sceny, pokazujące klasyczne „słodkie i dzielne sierotki” na tle ołtarzyka ich rodziców, rozprawiające o tym, jak zamierzają spełnić marzenie ojca i być Złe, są cudownie absurdalne. Pierwsza próba czarnej magii w ich wykonaniu sprawiła, że zatrzymałam odtwarzanie, żeby się spokojnie pośmiać (co zdarza mi się rzadko), a choć potem już mogłam w miarę przewidzieć efekty ich działań, oglądanie kolejnych perypetii mnie nie nudziło. Kilka tytułów anime nabawiło mnie na ww. motyw „sierotek” poważnej alergii, okazuje się jednak, że wszystko zależy od wykonania. Dziewczęta są w sposób niewymuszony urocze, nie zamieniając się we własne karykatury i nie stając się ani zbyt słodkie, ani żałośnie śmieszne. Tutaj bowiem udało się to, co udaje się niezwykle rzadko – znalezienie równowagi pomiędzy komizmem i ciepłem. Scena, w której pięcioletnia panieneczka z pełnym powagi napięciem wpatruje się w kopczyk ziemi, w którym tkwi tabliczka z własnoręcznie nagryzmolonym napisem „Kwiaty Zła Tatusia” jest w równym stopniu nieodparcie komiczna, co rozczulająca. A sam pomysł „członkowie Złych OrganizacjiTM to też ludzie (nawet jeśli potwory)" jest zdecydowanie mniej wyeksploatowany i – jak się okazuje – daje spore możliwości.

Wyżej wspomniane dwa ostatnie odcinki nie zawierają na szczęście starcia „Love Pheromone kontra Gedou Otome Tai”. Zamiast tego dostajemy standardowy finał z Wielkim (Komicznym) Złym, który chce podbić Ziemię. Jest to wyraźna parodia, utrzymana bardziej w klimatach Love Pheromone – i tak jak ta połowa serii cierpiąca na zbytnie wyeksploatowanie wyśmiewanych motywów. Odliczając jednak ten finał, zostajemy z dwoma seriami, z których każda składa się z 9 odcinków dwunastominutowych oraz jednego „pełnego”. W sumie trochę za mało, żeby dobrze „rozegrać” którąkolwiek część, stąd też niska ocena fabuły. Trzeba jednak przyznać, że w obrębie poszczególnych odcinków tempo wydarzeń w obu przypadkach jest dobre – widzowie ani przez chwilę nie będą się nudzili, a miniaturowe historie zostają sprawnie zawiązane i spuentowane.

Oprawa muzyczna nie zapada specjalnie w pamięć – na uwagę może zasługiwać to, że piosenka w czołówce ma dwie naprzemiennie prezentowane wersje, odpowiadające oczywiście obu częściom. Graficznie z kolei jest to klasyczna robota rzemieślnicza – z niebrzydkimi projektami postaci i umiarkowanie ciekawą animacją, bez poważnych błędów, ale i bez cienia oryginalności (chociaż brawa należą się za kostiumy Gedou Otome Tai), świadomie czerpiąca z pomysłów wykorzystanych w innych seriach. Trzeba zresztą powiedzieć, że pewne uproszczenia aż tak bardzo nie rażą – w sumie jest to przede wszystkim parodia starszych tytułów, więc nic dziwnego, że nawiązuje do nich estetyką.

Ostateczna ocena jest nie tyle średnią ważoną, ile oceną Gedou Otome Tai – Love Pheromone dostałoby ode mnie najwyżej 4­‑5. Czy polecam? Istnieje pewna grupa amatorów tego typu komedii „w starym stylu” – i oni pewnie już w trakcie lektury tej recenzji zdecydowali, że spróbują po ten tytuł sięgnąć. Nie jest to na pewno arcydzieło, o którym będzie się długo pamiętało – ale warto dać mu szansę jako przyjemnej i niewymagającej rozrywce.

Avellana, 13 listopada 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: RADIX
Autor: Satoru Akahori
Projekt: Hisashi Saitou, Satoshi Ishino
Reżyser: Hitoyuki Matsui
Scenariusz: Satoru Akahori
Muzyka: Kei Yoshikawa