Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Dżul

  • Avatar
    A
    Dżul 16.05.2010 00:19
    Komentarz do recenzji "Wolf's Rain"
    Dziwne to anime. Rzadko mam tak, że siedzę pół godziny i myślę: „No i jak to ocenić…”

    Plusy:
    + kreska. Zwykle to już by wystarczyło, żebym była zachwycona, ale tutaj jakoś nie. Może przez nosy, które kuły w oczy. Ale miasta i wilczki świetne.
    + Boska, melancholijna ścieżka dźwiękowa. Teraz cały czas nucę kołysankę Chezy.
    + Darcia
    + Wilcze relacje pomiędzy wilkami. To bardzo udany zabieg, że bohaterowie nie „przemieniali się” w ludzi, tylko niejako cały czas pozostawali wilkami. Ale dlaczego czarnowłosy, niebieskooki Kiba jako wilk był srebrny i miał żółte oczy? Inni zachowywali swoje charakterystyczne cechy wyglądu.
    +  kliknij: ukryte 

    Ale są też minusy:
    - odcinki 27­‑30.  kliknij: ukryte 
    - Fabuła, która niby jest, a jej nie widać. Podobała mi się tak jakoś do siódmego czy ósmego odcinka, a reszta to było przeciąganie na siłę.
    - Absurdalne pomysły, w postaci wielkich morsów i gigantycznych larw. Najgorsze jest to, że te walki chyba też miały być dramatyczne.
    - Nieustanne przypominanie widzowi, jakie to smutne anime, jacy biedni bohaterowie, jacy wszyscy mają tragiczną przeszłość i że świat zmierza ku zagładzie. Dzięki za troskę, moja pamięć radzi sobie z zapamiętywaniem takich informacji dłużej niż jeden odcinek…
    - Pustota. Anime chyba upiło się na smutno, zapomniało, jakie przesłanie chce przekazać i tylko płacze „Życie jest ble i robi nam ałka.”

    No i się rozpisałam, a nadal nie wiem, jak je ocenić. Rozczarowałam się, spodziewałam się czegoś wyjątkowego.
  • Avatar
    Dżul 14.05.2010 20:07
    Re: Czym nie jest recenzja...
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Rei"
    Cóż, rzeczywiście w pewien sposób jest. Pisząc te słowa miałam przed oczyma szkolną analizę i interpretację tekstu literackiego, no i tym czymś recenzja nie jest… Jednak recenzent takimi, hm, technikami oczywiście się posługuje.
  • Avatar
    Dżul 14.05.2010 17:00
    Re: Spoilery
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Rei"
    Jejku, wiem, że są inne sposoby. Nie to jest meritum sprawy. Chodzi o zachowanie formy recenzji. Nie tylko anime, jakiegokolwiek dzieła. Recenzja, dajmy na to, filmu w gazecie telewizyjnej mówi o czym jest film, jaka jest gra aktorska itd. ale nie analizuje filmu minuta po minucie. Służy do tego, aby widz mógł się zorientować, czy film mu się spodoba i czy chce go oglądać. Tutaj analogicznie: recenzja może opisać początek fabuły, ale resztę oceny powinna przekazać tak, by nie zdradzać szczegółów. Wszystko zależy od sposobu. O zakończeniu przecież można napisać „Nie do końca satysfakcjonujące, nie tłumaczy wszystkiego.”, a można „Okazuje się, że to Kowalski zabił Nowaka, ale nie wiadomo, czemu Jóźwiakowa była na miejscu zbrodni.” Coś takiego robi różnicę. Przeszkadza mi wiedza o fabule i postaciach, dlatego się tak miotam. Recenzja ma pewne normy. Recenzja nie jest streszczeniem. Ani analizą. Ani interpretacją. Ani paszkwilem. A tutaj nie nie jestem tego taka pewna.
    Można uznać, że Czerwony Kapturek był głupi, że dał się pożreć, jednak to wilk jest negatywna postacią w tej bajce. Czuję się jak Kapturek, któremu streszczenie przebrane za recenzję zjadło przyjemność oglądania. Jeśli nie znajdzie się dzielny myśliwy, który by zgładził wilka, to może przynajmniej postawić ostrzeżenie przed wejściem do lasu, aby takie nierozgarnięte dziewczynki jak ja wiedziały, czego się spodziewać…
  • Avatar
    Dżul 14.05.2010 00:40
    Re: Spoilery
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Rei"
    Yyyyy, a po co są Twoim zdaniem recenzje? Bo moim głównie po to, żeby zachęcić lub zniechęcić do zapoznania się z jakimś tytułem, a nie po to, by przeczytać je już po. To by było bez sensu, jak niby mam poszukiwać dobrych anime do obejrzenia, jak nie poprzez recenzje? Można je używać do tego, by wyklarować swoją ocenę anime, sama to robię, ale przecież ocen i komentarzy też nie pisze się dla samego siebie. Od tego jest pamiętnik chowany w szufladzie.
    W tym wypadku czuję trochę złość sama do siebie, bo rzeczywiście nie musiałam pchać się akurat do recenzji któreś tam serii anime, którego nie znam. Jednak spoilery w takiej ilości uznaję za wadę i zdania nie zmienię.
  • Avatar
    R
    Dżul 13.05.2010 22:51
    Spoilery
    Komentarz do recenzji "Higurashi no Naku Koro ni Rei"
    Miałam zamiar zapoznać się z cyklem „Higurashi… " w bliskiej przyszłości, no a tu… pupa. Przeczytałam recenzję i wielu rzeczy domyśliłam się bez oglądania anime, a rozumiem, że tajemnice są jego główną zaletą, ba, założeniem. Tak, wiem, moja culpa, mogłam nie czytać, przerwać itp. Jednak z założenia czytam niemal wszystkie recenzje na Tanuki, więc jakoś z rozpędu… Anyway, moja sugestia brzmi: może by tak zamieścić informację o spoilerach NA POCZĄTKU, zamiast NA KOŃCU tekstu? ^^"
    O mój Alzheimerze, moja sklerozo i inne błogosławione choroby pamięci, przybądźcie szybciej i wyczyśćcie mą pamięć, abym mogła oglądać Higurashi bez pamiętania recenzji!
  • Avatar
    Dżul 26.04.2010 14:19
    Re: Cudo wśród anime - prawdziwa perełka
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Pozwólcie, że od razu sprostuję: nie zarzucam osobom biorącym udział w tej konkretnej dyskusji braku kultury słowa! Niech mnie Różowy Niewidzialny Jednorożec broni! Tutaj antyfani Nyuu mają argumenty, czy przemawiające do mnie- to osądzę po obejrzeniu serii. Więc jeśli uraziłam gajin i Suikaede, to bardzo przepraszam.
    Jednak jest mnóstwo osób, które portale takie jak Tanuki traktują jak miejsce, gdzie można wejść, napisać, że jakieś anime jest do dupy i uciec bez wyjaśnień. Sądzę, że na tych dziesięciu stronach komentarzy, takie bezwartościowe opinie też się zdarzają. A mnie ostatnio szlag trafia za każdym razem, gdy na taką natrafię. Dlatego, trochę bez zastanowienia, przypisałam mahowi własne odczucia i bez podstawowej wiedzy merytorycznej o EL wtrąciłam swoje trzy grosze… :D
  • Avatar
    Dżul 25.04.2010 21:09
    Re: Cudo wśród anime - prawdziwa perełka
    Komentarz do recenzji "Elfen Lied"
    Nie wiem, czy mam prawo się tutaj wtrącać, bo nie oglądałam EL na razie i nie mam opinii na temat zachowania Nyuu, jednak mam swoje zdanie o samej dyskusji. Otóż, uważam, że:
    Język, którym uczestnicy debaty się posługują MA znaczenie. Inaczej odbiera się osobę, która używając neutralnego języka spokojnie argumentuje tezę, a inaczej, która wulgarnie wykrzykuje swoje poglądy. No i tak, oczywiście, postać z anime nie poczuje się zraniona, jednak jej fan, który się do niej przywiązał, owszem. To trochę tak jak z Bogiem. On przecież nie przejmuje się bluźnierstwami, lecz osobę wierzącą one urażą. Natomiast można z taką osobą podyskutować o istnieniu Boga, bez nienawiści i na odpowiednim poziome kultury osobistej. Wulgaryzmy tak naprawdę nie charakteryzują przedmiotu dyskusji, lecz osobę, która ich używa. I myślę, że to właśnie chciał przekazać mah.
  • Avatar
    Dżul 23.04.2010 16:07
    Komentarz do recenzji "Princess Tutu"
    Jeśli kogoś w tym anime dobija „jeszcze” muzyka, to znaczy, że to pozycja po prostu nie dla niego, bo przecież muzyka i balet grają w niej jedną z najważniejszych ról. Więc, tak, zgadzam się, że jeśli ktoś nie trawi muzyki klasycznej, to mu się spodoba. Aczkolwiek w moim przypadku było tak, że miałam do niej neutralny stosunek, a anime pokazało mi jak wiele można wydobyć, ile uczuć przekazać za pomocą klasyki.
  • Avatar
    A
    Dżul 14.04.2010 23:23
    Lubię ale i tak ponarzekam
    Komentarz do recenzji "Inuyasha Kanketsu-hen"
    Nie mogłam w to uwierzyć: tasiemiec wydawany latami już od pierwszego odcinka tej serii zaczął dążyć do jakiegoś zakończenia. Udało się ładnie i powabnie zakończyć wszystkie wątki, wszystkich zadowolić i  kliknij: ukryte . Wszyscy są taaacy szczęśliwi…Ta, właśnie. WSZYSCY.
    Ok, już się tłumaczę. Uwielbiam Inuyashę, ale myślę, że, wbrew temu co napisała joyce9, anime nie oddaje klimatu twórczości Rumiko Takashi. Nie żebym od razu klasyfikowała to jako wadę. Tylko że jest wyraźnie zrobione pod publiczkę. Dodano pewne elementy tylko po to, by było bardziej romantycznie i słodko. A nie było to potrzebne. I w ten sposób, jak dla mnie, wyszło… lukrowane shojo.
    Ale, jak już mówiłam, lubiłam, lubię i będę lubić Inuyashę. A ta seria posiada wszystkie zalety poprzednich serii, jest ich płynną, niewymuszoną kontynacją, plus wydaje mi się, że grafika i kolorystyka się jeszcze poprawiły. A muzyka po tylu odcinkach za człowiekiem chodzi tak, że aż ściągnęłam soundtrack.
    Taak, niby dobrze, że zakończono tę tasiemcowatość, ale i tak żal serce ściska, że to już koniec…
  • Avatar
    A
    Dżul 6.04.2010 23:56
    Dobre, choć dla mnie ciężkie.
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Dobre, chociaż momentami ciężko się oglądało. Nie wiem, czy to wada, ale momentami twórcy byli aż…sadystyczni w maltretowaniu bohaterów. A że emocje ukazane są w anime bardzo dobrze, to aż przykro było to oglądać.

    O emocjach już powiedziałam to teraz inne zalety… ładna, dynamiczna kreska. Odpowiednia, klimatyczna muzyka. Świetne projekty bohaterów: żaden z nich (czasem wbrew pozorom) nie był schematyczny, wszyscy mieli w sobie głębię. Co mi się bardzo spodobało, to fakt, że nie byli oni stworzeniu „w powietrzu”, tylko ich wady, i część zalet, wynikały z przeżyć, zdarzeń które wpłynęły na ich psychikę. Co więcej, te zmiany nadal następują.

    Cóż, Allen­‑kun… Mam co do niego mieszane uczucia. No bo on…był taki dobry. O jezu, jaki on był dobry. Był czystą dobrocią. Czy wspomniałam już, że był naprawdę dobry? Ale poza tym jest jedna z najsympatyczniejszych i najnaturalniejszych postaci z jakimi się do tej pory w anime spotkałam. Uwielbiałam odcinki z jego mistrzem lub sprzeczki z Kandą…( w ogóle podobały mi się zapychacze, czy jestem dziwna? Przynajmniej pozwalały wziąć oddech pomiędzy kolejnym wyżywaniem się na egzorcystach…). No i ma naprawdę urocza mimikę, zwłaszcza te słodkie uśmiechy, ach. ^^

    Pomysł z Akumą jest genialny, przynajmniej nie chodzi o zwykłą łupankę, tylko o ratowanie dusz. Niektóre historie były naprawdę smutne. Klan Noah świetny. Główny Zły też byłby znakomity, gdyby nie miał aż tak groteskowo­‑halloweenowego- dziecięcego wyglądu.

    Wady…są. Po pierwsze, każdy kolejny poziom Akum najpierw było zniszczyć tak trudno, że nasi młodzi egzorcyści niemal ginęli, a potem…ta trudność znikała i pojawiała się dopiero przy kolejnym poziomie. No ja wiem, że nie można było ich tak zabujać w co drugim odcinku ( w co dziesiątym spokojnie wystarczyło…), ale mimo wszystko to jakiś zgrzyt.
    Kolejnym zgrzytem jest  kliknij: ukryte 
    Kwestię postrzegania chrześcijaństwa czy realizmu świata przedstawionego lepiej pominąć milczeniem.

    Przepraszam za tak długo komentarz, ale w końcu obejrzałam te 100 odcinków i musiałam się wyżyć pisemnie… ;D
  • Avatar
    Dżul 25.03.2010 20:16
    Komentarz do recenzji "5 centymetrów na sekundę"
    Jednak wydaje mi się, że zakończenie jest dobre. Gdyby było inne, łatwo można by nakleić plakietkę : „naiwny kicz”. Choć może bardziej by ogrzewało serducho.
    Dla mnie nie jest to historia o miłości. Myślę, że bohater bardziej tęsknił za straconymi złudzeniami, marzeniami i dziecięcym zapałem, niż za swoją pierwszą miłością. Żałował, że szara rzeczywistość zabiła wartości i ideały, w które wierzył.
    Nie jest to optymistyczna wizja, o nie.
    Poza tym, gdyby trzecia część była z happy endem, nie tworzyło by to tak zgranej całości:
    Pierwsza część jest o wykraczaniu poza dzieciństwo, jednak przepełniona jest wiarą, że dzięki odwadze i wytrwałości można zdobyć to, co się pragnie.
    W drugiej ta wiara znika, nadchodzi realizacja, że nie można mieć wszystkiego, że trzeba coś poświęcić, nawet gdy jest to dla nas cenne.
    Zaś trzecia… Coż, dla mnie trzecia jest taka, że gdybym miała wannę, to bym się w niej utopiła z żalu. Tęsknota za przeszłością, ucieczka od teraźniejszości, brak wiary, że można zmienić przyszłość.
    Ale może patrzę na to anime za bardzo z mojej perspektywy…^^"
  • Avatar
    Dżul 26.02.2010 01:13
    Re: Jedno z najlepszych w swoim gatunku
    Komentarz do recenzji "Toradora!"
    A kto tutaj odwołuje się do Wikipedii?! O.o Można podać definicję recenzji nawet bez użycia internetu, o:

    „Recenzja <łac. recensio = przegląd> – omówienie dzieła lit. , spektaklu teatralnego, koncertu, wystawy, pracy naukowej, itp. Publikowane w prasie lub za pomocą innych środków przekazu. R. przybiera różne formy: od suchej parozdaniowej informacji o danym wydarzeniu kulturalnym do swobodnego felietonu. Charakter r. zależy os miejsca publikacji, w prasie codziennej r. mają zazwyczaj zadanie przede wszystkim informacyjne, w pismach literackich stanowić mogą wielostronne omówienie dzieła, maja niekiedy charakter polemiczny, zbliżają się też do eseju.(...)” Wg „Słownika terminów lieterackich” pod redakcją Janusza Sławińskiego. Ossolineum 1998.

    Czy definicję felietonu też trzeba napisać, czy też wszyscy wiedzą, że jest to forma subiektywna i bez sztywnych reguł? Myślę, że recenzje na Tanuki jako teksty operujące często humorem, ironią i żywym, indywidualnym językiem można zaliczyć do pogranicza recenzji i felietonu.

    A niezachowywanie norm mogłoby zostać zarzucone, gdyby, dajmy na to, anime byłoby klęską pod względem animacji, a recenzent wychwalałby płynność ruchów. A z takim przypadkiem jeszcze się nie spotkałam.

    Najtrudniej jest chyba oceniać serie, które ani nie są wybitne, ani też nie są gniotem, bo wtedy każdy może coś innego uznać za wadę, a co innego za zaletę. Zdania są podzielone i się robi zamęt, tak jak tutaj. Ech…

  • Avatar
    A
    Dżul 25.02.2010 18:10
    Za dużo pytań pozostaje.
    Komentarz do recenzji "Shingetsutan Tsukihime"
    Póki tajemnice były tajemnicami, a akcja dopiero się rozwijała, wszystko było w porządku. Ale oglądałam mając nadzieję, że cała zagadka przeszłości zostanie wyjaśniona. Tymczasem wytłumaczenie, które zostało zaprezentowane prowokuje tylko jeszcze więcej pytań.  kliknij: ukryte  Lubię, kiedy w historii nie wszystko jest powiedziane wprost, ale tutaj przez niedopowiedzenia nie mogłam się połapać. Powiedzieć, że zostało mi poczucie niedosytu to za mało. A przecież z takim romansem, postaciami i muzyką mogła powstać naprawdę dobra seria.
  • Avatar
    A
    Dżul 23.02.2010 23:29
    Można wyłączyć głos.
    Komentarz do recenzji "Meguriau Sekai"
    Śliczne, jeśli się skupimy na tłach i prezentowanych obrazkach. Ale sama historia jest pusta, przedstawiona bez emocji. Muzyka jak dla mnie gdzieś się tam snuje, ale nie przyciąga uwagi.
    Miło się oglądało…ale czy to wystarcza, żeby wysoko ocenić anime? Jak dla mnie nie.
  • Avatar
    A
    Dżul 13.02.2010 19:06
    Do refleksji.
    Komentarz do recenzji "Witch Hunter Robin"
    Bardzo dobra seria. Świat, który nie jest czarno­‑biały, lecz szary. Kafkowska atmosfera wewnętrznego uwięzienia Robin.
    Znakomite zakończenie: nie ma na nie co narzekać, kliknij: ukryte 
    Realistyczne, nieprzerysowane postaci, które wiarygodnie podchodzą do moralnych problemów.
    Świetnie dopasowana muzyka. Opening należy do moich ulubionych, pierwszy raz w życiu ani razu go nie przewijałam. No i doceniam takie zabawy z widzem, jak ukrywanie nazw piosenek w tytułach episodów…
    Wady…tutaj zaznaczam, że to moja bardzo subiektywna opinia, ale nie przypadła mi do gustu kreska. Czasami wyraz twarzy postaci był znakomicie uchwycony, ale czasami były brzydko zdeformowane. Cały czas towarzyszyła mi też sarkastyczna myśl, że dużo lakieru do włosów musieli zużyć, żeby ich fryzury były tak nieruchome.
  • Avatar
    A
    Dżul 6.02.2010 18:14
    Obejrzałam.
    Komentarz do recenzji "Inuyasha"
    Obejrzenie Inuyashy trochę mi czasu zabrało. Najpierw się zawzięłam i stwierdziłam, że skończę w miesiąc, więc oglądałam co najmniej 10 epizodów dziennie (a nie jestem no­‑lifem!). W końcu doszłam do kresu wytrzymałości i zrobiłam sobie przerwę po 150 odcinku. No a teraz dokończyłam. Opinia jest krótka: podobało mi się. Wciągnęło mnie i w ogóle. I w sumie mam całkiem sporo przemyśleń, które zaraz zaprezentuję.

    Po pierwsze: świetni seiyuu. Zwłaszcza Kappei Yamaguchi. Ten facet jest geniuszem! Połowa osobowości Inuyashy to głos. Znakomicie oddane wszystkie aspekty osobowości. No i mocno mnie trzepnęło, kiedy zorientowałam się, że to seiyuu od L z Death Nota. Nigdy bym się nie zorientowała…

    Po drugie, oczywiście muszę się wypowiedzieć na temat związku Inu- Kikyo. Jest on denerwujący, bo kompletnie nierealistyczny, w przeciwieństwie do tego z Kagome. Inuyasha, którego inteligencja emocjonalna jest na poziomie ucznia podstawówki i o uczuciach nie wie nic (co jest w anime często podkreślane) nagle w obecności Kikyo zachowuje się jak amant z tandetnego wyciskacza łez. Takiemu Inuyashy mówię zdecydowane nie.Taka zmiana w sposobie bycia podchodzi już pod rozdwojenie osobowości. A sama Kikyo…twórcy chyba nie wiedzieli, co z nią robić. Najpierw zostało powiedziane, że ma w sobie tylko nienawiść i przez bite 50 odcinków zachowuje się wrednie i tylko przeszkadza. Potem nagła transformacja i zmienia się w osobę, której mamy współczuć. Tragiczny romans, ona nie chciała być zła, pomaga wszystkim…Taki ideał, tylko że martwy. Dla mnie- postać bez charakteru. Podobnie rzecz ma się trochę z Sesshomaru, ale w jego przypadku twórcy jakoś sobie poradzili i wybielenie ( a może raczej zszarzenie, bo Sesshomaru to chyba jedyna neutralna postać) odbyło się bezboleśnie, a nawet interesująco. Wracając do Kikyo…czy ktoś taki naprawdę zakochałby się w Inuyashy? A on sam, gdyby spotkał Kikyo i Kagome wym samym czasie, jak myślicie, na kogo zwróciłby uwagę?

    Po trzecie: walki. Stawały się coraz bardziej iryujące. Biedny Inuyasha musiał sobie radzić sam, bo nadlatywały pszczoły, Sango była mało efektywana, a Kagome, nawet jeśli w końcu się ruszyła, to miała przy sobie 3, no może 5 strzał.

    Narzekanie narzekaniem, ale „Inuyasha” to naprawdę zabawne, wciągające anime z dynamicznymi bohaterami, rozbudowaną rzeczywistością, odpowiednią muzyką i ciekawą akcją z wieloma wątkami. Będzie mi smutno, kiedy się zakończy…Myślę o nim trochę jak o niekończącej się historii…
  • Avatar
    A
    Dżul 1.02.2010 18:07
    Emocjonalna impresja
    Komentarz do recenzji "5 centymetrów na sekundę"
    I cóż jeszcze dodać…Piszę te słowa z sercem nadal ściśniętym tą prostą, zwyczajną historią, która dotyka spraw ważnych, może nawet najważniejszych w życiu: miłości, marzeń, dorastania, poszukiwania siebie, przemijania, tęsknoty. Bardziej prawdziwe i wzruszające od „wyciskaczy łez”, choć nie ma padają żadne łatwe miłosne wyznania. Zamiast nich jest seria pięknych, emocjonalnych obrazów – mieszaniny marzeń i rzeczywistości, tworzących odbicie życia.
  • Avatar
    A
    Dżul 9.12.2009 21:38
    Morderstwo na historii miłosnej.
    Komentarz do recenzji "Ayashi no Ceres"
    Od razu powiem, że miałam okres, kiedy byłam ogromną fanka Yuu Watase. Zresztą, nadal ją lubię, chociaż już mi przeszła mania na wyciskacze łez. Ale anime obejrzałam z wieeelkim trudem. Koszmar. Historia miłosna została brutalnie spłycona i skrócona. Akcja momentami galopowała, upychano strasznie dużo wydarzeń w jednym odcinku, niektóre sytuacje wyglądały zupełnie inaczej niż w mandze. Nie uważam, żeby odstępstwo od pierwowzoru było zawsze szkodliwe, ale w tym wypadku zdecydowanie tak jest. Z drugiej strony ciągnące się na pół minuty ujęcia pustego pokoju itp. Po prostu mi się nie podobało.
  • Avatar
    A
    Dżul 23.11.2009 23:12
    Aż dziw, że marmoladka taka smaczna...
    Komentarz do recenzji "Marmalade Boy"
    O matko, właśnie obejrzałam do końca „Marmalade boy”...zrobiłam to w parę dni i mnie samej wydaje się to niewiarygodne. Obejrzałam wszystkie odcinki, te lepsze i gorsze, no i tę końcową masakrę…Ufff…

    Anime baaaaardzo nierówne. Były momenty, w którym mocno ziewałam, bo odcinki dało się streścić do „On/ona przypomina sobie przeszłość i miota się emocjonalnie”. Były tak absurdalne pomysły, że opadała mi szczęka i pytałam samą siebie, czy oni ode mnie oczekują, że w to uwierzę. Ale były też chwile naprawdę wzruszające i zabawne, które kazały mi machnąć ręką na wszelkie niedoskonałości i po prostu cieszyć się smakiem marmoladki. A zawdzięczam to postaciom, których nie dało się nie pokochać i nie kibicować z całego serca. Dobrze, że się wszystko dobrze skończyło. Ale, co chyba wszyscy mówią, szkoda, że przebieg zdarzeń był aż tak przewidywalny…Może bym się wszystkim trochę bardziej przejmowała, gdyby zostało miejsce na chociaż cień wątpliwości.

    Zgadzam się też z Salvą co do doprowadzającej czasem do szału skrytości bohaterów, zwłaszcza Yuu. Dlaczego oni woleli cierpieć z powodu nieporozumień, zamiast wygarnąć co im leży na serduchu? No, ale wtedy anime by się skończyło przed rozpoczęciem…

    Chciałam też przygadać Yuu, bo przez znakomitą większość serii strasznie mnie irytowały niektóre jego zachowania wobec innych dziewczyn. Wydawał się wyjątkowo bierny i nie sprawiał wrażenia skupionego wyłącznie na Miki. Błagam, dlaczego te wszystkie dziewczyny zakochiwały się w nim od pierwszego spojrzenia? Doszło do tego, że cieszyłam się jak głupia, kiedy tylko pojawiał się ktoś zainteresowany Miki. Ale, jak mówię, przeszło mi koło 60 epa, bo w końcu mnie przekonał co do szczerości uczuć. Uwielbiam tę parę! ^^

    Z pozostałych postaci moimi ulubieńcami są Satoshi i Michael, ale właściwie każdy znalazł miejsce w moim serduszku… No i kto nie uwielbia rodziców! Są najfajniejszą rodziną w anime ever! :D

    Do grafiki i muzyki, o dziwo, łatwo przywykłam, chciaż na początku z trudem powstrzymywałam się od zarysowywania kredką na ekranie co koszmarniejszych rozwiązań kolorystycznych ciuchów…^^"

    Cóż, kiedy zaczęłam pisać komentarz, byłam świeżo po ostatnich czterech odcinkach i nie mogłam nadziwić się głupocie bohaterów, którzy chyba nagle przestali umieć liczyć i myśleć logicznie, jakby ich mózgi nagle zostały wessane w przestrzeń kosmiczną. Po prostu błagałam na kolanach, żeby ktoś zakończył ten koszmar i ich oświecił… Więc nie byłam totalnie zachwycona. Ale teraz, kiedy sobie przypominam całokształt…nie mogę zaprzeczać, co zresztą widać, że wciągnęłam się niesamowicie i dawno tak bardzo nie przejmowałam się shoujo. Ach, słodki marmoladki smak… To może zastępować prawdziwe słodycze! ^^ Ale i tak zamierzam przeczytać mangę i w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie, jak twórcom udało się z 8 tomów zrobić 76 odcinków, bo na razie pozostaje to fascynującą zagadką.
  • Avatar
    A
    Dżul 18.11.2009 00:49
    Moja opinia...a może jej brak?
    Komentarz do recenzji "Itazura na Kiss"
    Hm, a więc od początku. Szukając jakieś komedii romantycznej trafiłam na recenzję tego anime. Po jej przeczytaniu uznałam „O boże, to naprawdę musi być straszne…”. Ale zapoznałam się także z komentarzami, w których ilość negatywnych i pozytywnych ocen mniej więcej się równoważy. Postanowiłam sprawdzić, czy taki diabeł straszny…
    Chociaż chciałam podejść do oglądania z neutralnym nastawieniem, gdzieś w głębi duszy cały czas oczekiwałam na ten moment, w którym objawi zło i bohaterowie odsłonią swoje odrażające oblicza…tymczasem czas mijał, z pierwszego odcinka niepostrzeżenie zrobił się 6, potem 12, w końcu 24…krótko mówiąc, po kilku dniach byłam już po Itazura na Kiss. I co? Szczerze mówiąc, nie wiem…
    Oglądało mi się gładko i przyjemnie. Może mało się śmiałam, a już na pewno nie płakałam, ale często miałam uśmiech na twarzy. Kreska nie zachwyca, muzyka poza drugim endingiem nie zwróciła mojej uwagi. Fabuła banalna, choć można było lepiej wykorzystać parę ciekawych wątków np. pracy w szpitalu. Postaci stereotypowe i jednowymiarowe, ale… nie odrzuciły mnie. A już na pewno nie główni bohaterowie. Kotoko może i głupia, ale nie gęś, miała odwagę i determinację, żeby spełniać marzenia i nigdy się nie poddawać. Nie prawda, że jej jedyną ambicją było rodzenie dzieci Irie­‑kun: kolejną jej zaletą była umiejętność pomagania innym i wnoszenia w ich życie radości. Myślę, że wykorzystała to także w pracy… No i Irie. Jak na się mu nie przypatrywałam, nie mogłam w nim odnaleźć psychopaty i drania, jakim niektórzy go robią. Chłodny i ironiczny- może. Ale potrafił zaserwować całkiem ładne, romantyczne sceny, którymi żadna dziewczyna, nie tylko Kotoko, by nie pogardziła. Poza tym był ambitny i zdolny do poświęceń…Cóż, może nigdy nie stanie romantycznym rycerzem, ale zapewni Kotoko całkiem dobre życie.
    Tylko dlaczego niezamierzenie najśmieszniejszymi momentami były te, w których mówił po „angielsku”? XD Jakoś nie podzielałam zachwytu bohaterek…
    Ogółem, pewnie nigdy nie będzie mi się chciało już wracać do tej serii, ale spędziłam całkiem miłe parę godzin. Nie pozostały mi też żadne trwałe wrażenia, poza jednym dręczącym pytaniem: czy w Japonii spoliczkowanie swojej kobiety jest wyrazem uczucia ?!
  • Avatar
    A
    Dżul 16.11.2009 15:28
    Całkiem, całkiem...
    Komentarz do recenzji "Lovely Complex"
    Dooobra, nie będę pisać moich personalnych opinii, że wszystkie zalety powinny iść na konto mangi, a wady są tylko w realizacji anime…ups, już to napisałam.
    Risa i Otani to jedna z moich ulubionych par. Boże, wreszcie jakaś komedia romantyczna, w której bohaterowie mają o czym ze sobą rozmawiać! A że typowe? Nie do końca, pomysł z tym, że Otani jest znacznie niższy moim zdaniem jest całkiem oryginalny. SD zabawne, muzyka ok (bardzo polubiłam drugi opening), sympatyczni bohaterowie. No i uwielbiam za psychologiczny realizm scenę, w której  kliknij: ukryte  Owszem, często płakała, ale nawet to oglądałam z przyjemnością, bo nie wyglądała wtedy uroczo i nieskazitelnie, jak to zwykle w shoujo bywa, tylko realistycznie- miała zaczerwieniony nos i wykrzywione rysy twarzy. Zresztą, czy ktoś się dziwi jej zachowaniu?
    Ogółem, to anime na oceniam na plus.
  • Avatar
    A
    Dżul 16.11.2009 01:47
    Genialne...
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Genialne anime! Cóż, tyle już fanów Death Note'a, że nawet nie będę się rozpisywać… pomysł, kreska, fabuła, muzyka, postaci- wszystko jest perfekcyjne.
    To prawda, że po 25 odcinku to nie to samo…ale to zrozumiałe, że po  kliknij: ukryte  Co, moim zdaniem, nie zmienia faktu, że jest genialne. Chociaż pewnie głównie to zasługa właśnie L. Świetna postać. Najbardziej niezdefiniowana i rozbudowana psychologicznie. Zostawia nas z tajemnicami- widz też nie wie, ja się nazywał i kim tak naprawdę był…
    Nie zgadzam się też z zarzutami, że jest anime nudne- to jego wielka zaleta, że nie stara się upchnąć kilku wątków naraz, tok myślowy bohaterów jest dokładnie wytłumaczony, a napięcie rośnie z minuty na minutę. Ja po prostu je chłonęłam znieruchomiała i z zapartym tchem.
    Nie rozumiem tylko, dlaczego w końcowych odcinkach dodano do ścieżki dźwiękowej parę nowych melodii, które nie pasowały do klimatu serii.
    Jedno jest pewne: Death Note trzeba obejrzeć- to już legenda anime.
  • Avatar
    A
    Dżul 7.11.2009 00:29
    Komentarz do recenzji "Princess Tutu"
    Ach, jedyna wada: angielski seiyuu Mytho… nie mogę go po prostu znieść! Cały czas ma głos omdlewającej księżniczki…uch. (zaczęłam oglądać anime od nowa i nie mogłam się powstrzymać od tego komentarza.^^" Niestety, nie mogę znaleźć wszystkich epizodów w japońskiej wersji językowej… >_< )
  • Avatar
    A
    Dżul 6.11.2009 23:33
    Całkowity zachwyt...
    Komentarz do recenzji "Princess Tutu"
    Anime jest piękne, piękne, cudowne i jeszcze raz piękne! Pozwoliło mi na całkowite przeniesienie się do tego fantastycznego świata, na przeżycie po raz kolejny, jak w dzieciństwie, baśni o miłości, odwadze, przyjaźni i poszukiwaniu samego siebie…wprost nie mogłam się oderwać! No i te opowieści przed openingiem…ta muzyka..ten taniec…Wszystko jest niezwykle oryginalne! Oglądanie tej serii było bardzo kojące. Nie żebym miała coś przeciwko popowym japońskim muzyczkom, ale bardzo mi się podobał ten nienachalny podkład muzyczny, idealnie zgrany z wydarzeniami. Ścieżka dźwiękowa nie mówi nam: „Teraz należy się śmiać, a teraz jest romantyczna scena”, tylko prowadzi i rozwija akcję. Chwyty komediowe też bardzo wdzięczne- nie są wciskane na siłę i nie psują bajkowej atmosfery. No i postaci! Ahiro jest przeurocza, wprost nie da się jej nie polubić…uwielbiam ten jej głosik, zarówno w japońskiej, jak i angielskiej wersji!^^ A Fakir jest idealnym mrocznym rycerzem, chyba stanie się moją ulubioną meską postacią w anime.
    Świetny pomysł i doskonała realizacja. Anime, które naprawdę wciąga i pozostaje w pamięci! :D
  • Avatar
    A
    Dżul 5.11.2009 21:05
    Do oryginału się nie umywa
    Komentarz do recenzji "Special A"
    Hm, ja po obejrzeniu anime po raz kolejny doszłam do wniosku: wolę mangi. Zawsze mam takie odczucie, jeśli zacznę oglądać serie po uprzednim zapoznaniu się z mangowym odpowiednikiem. Po pierwsze: zupełnie nie została zachowana oryginalna kreska Minami Maki. Postacie narysowane zupełnie sztampowo i schematycznie. Po drugie: nachalność i powtarzalność gagów. Ile razy można się śmiać z tego, że głównej bohaterce spada na głowę kamienny napis „Miss Rank 2”? No i trzeci zarzut: ponieważ manga ma 17 tomów, jasne jest, że w 24 odcinkowej serii nie dało się upchnąć wszystkich wątków, a te pozostawione są znacznie skrócone. Może to jest powód, dla którego główny romans tak strasznie mnie irytował. Jakie są granice idiotyzmu i braku spostrzegawczości? Bohaterowie niby uczęszczają do liceum i są wyjątkowo bystrzy, a tak naprawdę ich inteligencja emocjonalna jest na poziomie przedszkola. Nie zauważyłam żadnej różnicy w zachowaniu pomiędzy nimi a np. ich młodszym rodzeństwem.
    Wniosek: jeśli ktoś chce zabawnej i wdzięcznej komedii romantycznej, powinien zapoznać się z mangą. Natomiast jeśli komuś zależy na dobrej zabawie przy oglądaniu animca…niech mangi nie czyta, ponieważ potem mocno się rozczaruje.