x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Re: awwwww
Nasze egzaltowane reakcje na Wild Adaptera w stylu Kubotaaa! albo Tokitooou! bardzo mnie ubawiły swego czasu..
Ale w ogóle to chciałam powiedzieć, że zachęciłaś mnie do oglądania tego anime.. :)
Re: Mieszane uczucia
Re: Mieszane uczucia
Tak, ta tendencja do pakowania wszystkiego i mieszania gatunków jest już zbyt widoczna, a powód tego jest oczywisty.. I nie mam pretensji jeśli jest to w jakiś sposób uzasadnione i wpisuje się w konwencję filmu, a historia broni się sama w sobie, gorzej jeśli nachalnie rzuca się to w oczy, a uczucie niesmaku przy oglądaniu anime jest coraz większe..
Ponieważ jednak czarnowidztwo nie jest moją domeną – widzę światełko w tunelu, bo wciąż można jeszcze napotkać na perełki, które ogląda się z przyjemnością.. ;)
A, to cieszę się, że ta wymiana myśli posłużyła Tobie jako wentyl „bezpieczeństwa”.. xD
Re: Mieszane uczucia
I tak, jest to faktycznie pewna tendencja w anime.. Ale nawet jeśli to czasami przymykam oko, ale czasami nie daję rady.. xD
No i na koniec.. Masz dość dosadny sposób wyrażania myśli.. Ciekawe to.. :)
Re: Mieszane uczucia
Słusznie, że zmieniłeś na 7, ja też jako punkt odniesienia wzięłam Gintamę movie… Gintama to była jednak nowa fabuła, coś odrębnego, a tu miałam wrażenie, że mówią o tym deja vu i sama oglądając miałam deja vu, czyli powtórkę z rozrywki, nawet niektóre sceny dosłownie copy‑paste.. ;P
Re: Mieszane uczucia
Re: Mieszane uczucia
Re: Różnie, różnie...
Re: No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
Można i tak do tego podejść, czemu nie.. :)
Natomiast parę komentarzy poniżej ktoś napisał, że to yaoi i że w recenzji powinno się to zaznaczyć. Odebrałam to tak jakby ktoś się poczuł oszukany, stąd też moje „oburzenie”, bo ja relacji Nezumi i Shiona nie interpretuję nawet jako shounen‑ai. Przynajmniej na podstawie anime.
Chociaż przyznam, że serce mi mocniej zabiło, gdy kliknij: ukryte Shion pocałował Nezumi, a czytając mangę i nowelkę cały czas liczę na rozwinięcie ich przyjaźni ;p
No naprawdę..!
A skoro o oczach – bursztynowe oczy Natsume.. Tęsknota będzie mi się już kojarzyć z tym kolorem.. :)
Raduje się moje serce, że jeszcze przede mną 2 serie w tym samym klimacie..
Hmmm...
Aż tak bardzo dna nie sięgnęło.. ;) Kreska była nawet ładna.. A ostatni motyw muzyczny – dla mnie miodzio..
A jeśli chodzi o inne walory.. No, cóż…
No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
Nie uważam, że No.6 jest kiepskim anime, ale do wybitnych też nie należy. Mam tego świadomość.. Ale jestem jego amatorką. Zresztą mangi i novelki też.
No cóż, braki są, dziury są, akcja za wolna, akcja za szybka, za krótko, etc. – to wszystko prawda, pozostaje nam mieć żal do producentów, że zmarnowali temat, ale chyba pozycji samej w sobie nie należy przekreślać.
I rzecz ważna - nie uważam za słuszne, aby podciągać No. 6 pod kategorię shounen‑ai, mimo, że kliknij: ukryte pojawił się pocałunek. Przyjaźń, miłość, fascynacja drugą osobą (również tej samej płci) to są emocje, uczucia – a te potrafią być wielowymiarowe.. To, że jedynie poruszamy się w znanych nam granicach, nie oznacza, że tak jest w rzeczywistości. Zresztą sama autorka w swoich wypowiedziach nie chciała i nie określiła jaki rodzaj relacji wiąże tę dwójkę – więc proszę tego nie robić za nią!
Postaci mnie zaskoczyły, bo nastawiłam się na stereotyp ‘mocny‑słabszy’.. Nezumi wydaje się być tym szorstkim, więcej wie o życiu, to on tu przewodzi. Sion pochodzi z innego środowiska, dopiero zapoznaje się z twardymi regułami gry, więc jest nieporadny, popełnia błędy.. Ale właśnie nie, oto niespodzianka, subtelnie przemycane sygnały ujawniają, że Nezumi potrafi być delikatny, a Sion wcale nie jest takim bezradnym nastolatkiem, rozwija się bardzo szybko i dokładnie wie czego chce.
Scena końcowa – mmm, to było bolesne.. :) Tak, wiem, zakończenie było idealne, idealne.. Nie chciałabym innego. Ale… I tak uparcie myśl wracała: kliknij: ukryte „Jak to? Jak to? To niemożliwe, oni muszą się kiedyś spotkać, oni muszą.. Tak subtelnie zarysowane relacje, tak delikatna więź.. To byłoby marnotrawstwo”
Cóż, po obejrzeniu anime sięgnęłam po mangę i novelkę. Dlatego jak już jestem przy głosie, pozwolę sobie na dedykację amatorom No. 6:
„Niewidzialna czerwona nić łączy tych,
których przeznaczeniem było się spotkać,
niezależnie od czasu, miejsca czy okoliczności.
Ta nić może się rozciągać lub splątać,
ale nigdy się nie przerwie.”
/przysłowie chińskie/
Saraiya Goyou mnie urzekła
Anime mnie urzekło – magicznym klimatem i tym, że oglądając, cały czas miałam wrażenie, że za tymi wolnym, spokojnymi obrazami, rozmowami, coś się czai, kryje i jest kwestią czasu, gdy się objawi.. Czekałam..
Anime mnie urzekło – postaciami. Osobowością Yaichiego – intrygujący, tajemniczy, cyniczny. Masa – uważny obserwator, ma obawy czy ufać swojemu pracodawcy, ale zaintrygowany, coraz bardziej ulega magnetycznemu urokowi Yaichiego. Ludzie z grupy Pięciu Liści też dają radę.. Tu urzekło mnie ich niesamowite przywiązanie do szefa, pomimo, że chyba znają jego tajemnicę. A może właśnie dlatego..
Anime mnie urzekło – kreską. Kreska oczywiście charakterystyczna dla Basso, unikalna i piękna, dokładnie taka jak w jej mangach. Trzeba chwili, żeby ją zaakceptować, ale ośmielę się stwierdzić, że w Saraiya Goyou również i ona bierze udział w kreowaniu osobowości występujących postaci. Nie wyobrażam sobie już innej kreski.
Szkoda mi, że jest to chyba mało znana pozycja.. Liczę się z tym, że nie do każdego może trafić. Ale mam nadzieję, że nawet jeśli niszowa, znajdzie nowych odbiorców i zdobędzie wiernych rzeczników. Mnie zdobyła…
Rozbrajająca.. :)
Obejrzałam sobie przed zaśnięciem uśmiechając się w trakcie.. I z uśmiechem też zasnęłam później.
JR - moja miłość.. :)
JR dostarcza po prostu dobrej zabawy, ujmujących bohaterów, sympatycznie podane problemy sercowe, a nawet jeśli rozterki i wątpliwości wszystkich po kolei uke czasami wywoływały uśmiech politowania – jakie to ma znaczenie, gdy jest przy tym ciepło i odprężająco. Nieznany do tej pory rodzaj emocji.. Polubiłam i tak mi zostało.. Jasne, można się czepiać kreski, poziomu problemów, niepozbieranych uke, braku realizmu, etc. Tyle, że… po co…? JR to JR, jedyna w swoim rodzaju. Dobra rozrywka z emocjami..
Para Misaki i Usagi ujęła mnie najbardziej – chyba dlatego, że lubię ten rodzaj relacji – jedna strona dojrzała, władcza, pewna siebie, opiekuńcza, druga strona pozornie oporna, rozbrajająco nieporadna, niepewna uczuć, czy raczej nie mająca świadomości własnych uczuć, ale z chwili na chwilę coraz bardziej ulegająca. Ale jak sobie zrobiłam powtórkę z rozrywki to w Junjou Egoist też odkryłam fajne elementy. Najmniej utożsamiłam się z Junjou Terrorist.
Minusik dla mnie mały – trochę nużyły momenty permanentnego wypierania się uczuć przez Misakiego i jego wahania typu: kocham? / nie kocham? / czy to znaczy, że kocham..? Ale z tego co pamiętam, chyba bardziej było to eksploatowane i bardziej dokuczało w JR 2 niż w JR.
Polecam? Tak, tak, tak… Hmm, chyba sobie sprawię przyjemność i jeszcze raz zafunduję seansik.. No co, przecież oglądałam to dawno temu…