Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Sajo

  • Avatar
    Sajo 20.02.2017 15:03
    Re: Meh... Ok
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    Reinkarnacja jest w tym przypadku najprostszą formą śmierci – koniec i już. Nie mówię, że pustka jest czymś w rodzaju nieba, ale bardziej, że obydwie alternatywy są po prostu beznadziejne.

    „Hej bro mam dla ciebie konkurencję! Jak wygrasz, zabiję cię przez strzał w głowę, a jak przegrasz, zrobię to samo, ale z karabinu snajperskiego! Zaczynajmy!”
  • Avatar
    A
    Sajo 20.02.2017 01:41
    Meh... Ok
    Komentarz do recenzji "Death Parade"
    Mam wrażenie, że to kolejny przehajpowany przez „znafcuf animu” tytuł. Znowuż nasłuchałem się opinii jakiż to nie jest prześwietny twór. Recenzenci chwalili, fani zachęcali do obejrzenia… Nie powiem, że żałowałem obejrzenia, ale jednak serią „świetną” bym tego nie nazwał… Co najwyżej „dobrą”.

    Motyw osądzania dusz już na wstępie wydawał mi się… Wyjałowiony… Dlaczego? Mamy tutaj rywalizację dwóch osób, która rzekomo ma decydować o ich życiu, choć jak się dowiadujemy  kliknij: ukryte . Czy mnie to zraziło? Nie. Powiedziałbym nawet, że byłbym zły, gdyby było inaczej. Problem w tym, że ludzie, którzy przybywają do Quindecim, już są martwi (myślę, że nie jest to spoiler, gdyż dowiadujemy się o tym już w pierwszym odcinku). Walczą oni o to, czy ich dusza ulegnie reinkarnacji czy też zostanie umieszczona w pustce. I tu jest problem, bo cały ten efekt napięcia, gdy mamy martwić się o to, co stanie się z postaciami… Nie działa! Dlaczego? Bo te postacie już nie żyją, a alternatywy, które dostają, w żaden sposób się nie różnią. Ba! Powiedziałbym nawet, że „pustka” czyli piekło, jest znacznie lepsza niż reinkarnacja – w  kliknij: ukryte , zaś w momencie reinkarnacji tracisz wszystkie wspomnienia. Nawet sami autorzy wydają się potwierdzać ten fakt, gdy  kliknij: ukryte .

    I przykro mi to stwierdzić, ale przez ten brak celu w całej tej walce o to, gdzie trafi dusza bohatera, motyw ten jest popsuty w samym swoim założeniu. Skoro bohaterowie nie mogą zachować swojej pamięci po reinkarnacji, to nie ma sensu o ową reinkarnacje w ogóle walczyć – przecież to żadna nagroda za  kliknij: ukryte .
    Zaś pustka wcale nie wydaje się być tak straszną karą, gdyż jak wytłumaczone zostaje w anime, jest to po prostu  kliknij: ukryte  Wszyscy bohaterowie są martwi od samego startu, a więc… Cóż… No średnio mnie obchodziło co się z nimi dalej stanie. Inaczej byłoby, gdyby jeden z pary uczestników miałby szansę wrócić na ziemię, a drugi musiałby umrzeć – wtedy dałoby mi to możliwość faktycznego martwienia się o losy postaci i kibicowania im, a całe to poczucie niesprawiedliwości połączone z niekoniecznie dobrymi osądami Decima, z pewnością wywołałoby we mnie więcej emocji.

    Anime w całym swoim założeniu nie miało najmniejszego sensu, ale jednak oszukany pozytywnymi recenzjami oraz komentarzami na temat serii oglądałem dalej. Nawet w tej recenzji doczytałem się, że nie każdy odcinek jest schematyczny i z czasem fabuła obiera inny tor. A więc z uporem maniaka oglądałem kolejne epizody oczekując jakiegoś gigantycznego plot twistu, po którym szczena opadałby mi do podłogi… No nie. Cały plot twist opiera się na tym, że… dum dum dum duuuuuum…  kliknij: ukryte . Kurczaki, no co za niespodzianka! (sarkazm alert)

    Wszyscy zachwalają ten brudny klimat barów, w których rozgrywa się akcja. Fakt! Był to świetny motyw i trzeba przyznać, że atmosfera panująca w Quindecim, była niesamowita. I tylko tam.
    Gdy twórcy pokazują nam inne lokacje, cały ten specyficzny klimat przemija bezpowrotne. Ta cała otoczka mistycyzmu i tajemniczości znika.

    Jeszcze gorzej się dzieje, gdy twórcy próbują nam pokazać jak działa świat arbitrów. Tłumaczą nam zasady panujące w tej dziwnej firmie, pokazują  kliknij: ukryte  oraz jakąś dziwną  kliknij: ukryte . Niestety zabija to całe pozytywne wrażenie, które animacja robi w pierwszych kilku epizodach.

    I wiem, że niektórzy powiedzą: „ale ty gupi jesteś, nie zrozumiałeś sensu tego arcydzieła, tu właśnie chodziło o to, że to wszystkie jest takie zmechanizowane, że nie ma tam sprawiedliwości, profanacja sacrum, przedstawianie życia po życiu w brutalny i przyziemny sposób itd”. Sama nasza recenzentka napisała „to podziemne „centrum rozrywkowe” jest zaskakująco dalekie od ideału i bardziej przypomina bezduszną korporację z milionem działów i przedstawicielstw niż miejsce stworzone przez bogów na potrzeby ludzkich dusz”.

    Wszyscy sugerują, że jest to specyficzne oraz genialne w swojej nietuzinkowości. Że twórcy stworzyli coś oryginalnego i za to należy im się szacunek.

    Problem w tym, że… Nie :D
    Nie jest to ani oryginalne, ani dobre w moim mniemaniu.

    Motyw profanacji sacrum nie jest niczym nowatorskim.
    Nawet jeden z największych tasiemców wszech czasów, a mianowicie Bleach, przedstawia shinigami, czyli bogów śmierci, jako jakąś wielką organizacje militarną, gdzie bogowie są podzieleni na poruczników, oficerów i kapitanów. Więc niestety, ale Death Parade nie był według mnie oryginalny.

    Dobre to też nie było, co wyjaśniłem już wcześniej. Cały ten zabieg, zabija urok produkcji z pierwszych kilku odcinków i strasznie mnie to boli, bo według mnie, twórcy zmarnowali potencjał Death Parade.

    Z mniejszych rzeczy… Cóż… Głos Decima jest miejscami beznadziejny. Seiyuu użyczający mu mowy brzmiał jak jakiś totalny amator. Nie znam jego nazwiska, ale wyszło to strasznie. Z tego właśnie też powodu, moment, gdy to Decim  kliknij: ukryte , wypadł strasznie awkward i cringy. Poza tym, cała ta przemiana zaszła tak szybko, że sami bohaterowi musieli non­‑stop powtarzać mi, że Decim jest inny, że  kliknij: ukryte  itd. Postać Noli także okazała się być całkowicie zbędna i useless dla fabuły. W połowie serii dowiadujemy się, że ta coś kombinuje. Lata tu i tam. Knuje jakąś intrygę. Załatwia coś na boku… I co? I nic. Cała jej rola opiera się na fakcie, iż  kliknij: ukryte . Działania Noli do niczego nie prowadzą. Jest po prostu bezsensowną postacią. A takich jest tu w sumie kilka. Zniesmaczyła mnie też postać nadpobudliwego arbitra w czerwonych włosach, którego imienia także nie pamiętam. Nie dość, że całkowicie psuje moją wizję arbitrów, jako spokojnych, tajemniczych, mrocznych typów, którzy nigdy nie okazują emocji, tak jak Decim, to dodatkowo wydaje się czerpać dziwną radość ze znęcania się na osądzanymi duszami, co raczej nie zgadza się z zasadą „arbiter nie może wykazywać emocji”.

    Jak widać… Bardzo dużo wad ;C
    Czy czyni to jednak ową serię beznadziejną w moich oczach?
    Myślę, że… Nie. Mimo wszystko, seria w bardzo prosty i w sumie prymitywny sposób potrafiła mną miejscami wzruszyć. Momenty poświęcone protagonistce chwytały nawet za serce. Klimat baru Quindecim był nie do przebicia. Postać Decima była dosyć sympatyczna, mimo swojego beznadziejnego głosu. Ponadto opening podbił moje serce. Ta groteskowość oraz ironiczne wykorzystanie wesołej piosenki, jako openingu dla anime o osądzaniu ludzi po śmierci, całkowicie mnie kupiła.

    Jako widz, który największą uwagę zwraca na emocje towarzyszące podczas seansu, śmiało mogę dać tu 7/10 i to tylko za opening, Quindecim oraz historię protagonistki. Gdyby jednak miał to oceniać z większą starannością oraz recenzenckim okiem, skończyłoby się znacznie niżej.
  • Avatar
    Sajo 6.09.2016 06:15
    Re: Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    Pozwól, że z szacunku do Ciebie, jako mojego interlokutora, odpuszczę sobie kompletnie odpowiedź do kwestii „Rynek w Polsce”.

    „Są anime tworzone dla sztuki”
    A sztuka jest tworzona dla pieniędzy. Nie bardzo wiem nawet jaki argument tutaj wtrącić… Być może jestem zbyt nieufny, być może mój tok myślenia jest spaczony, ale nie jestem w stanie uwierzyć w japońskich animatorów tworzących dla sztuki, z pasji i pragnących nas czegoś nauczyć, coś nam pokazać, stworzyć coś nowego. Anime jako sztuka jest tworem wysoce czasochłonnym i kosztownym w produkcji. Ktoś kto tworzy anime tylko dla sztuki i nie mając zupełnie na celu dobre sprzedanie swojego produktu jest… Cóż… Bardzo nierozsądnym człowiekiem i przyszłym bankrutem, posługując się możliwie najdelikatniejszymi eufemizmami.

    „Szczególnie jeśli z góry wiemy, który typ jest popularniejszy i lepiej się sprzedaje”

    O ile dobrze pamiętam, to przed powstaniem SAO nie wiele było anime o VR. Ponadto gatunki takie jak gore/dark fantasy nigdy nie były zbyt popularne przed tytanami (owszem było sporo popularnych tytułów, ale raczej żaden nie osiągnął takiego hype'u jak SnK).
    Czyżby byłby to produkcje „stworzone dla sztuki”, którym po prostu udało się przebić?
    No ale to taka bardzo luźna dygresja.

    I kolejna dygresja, która naszła mnie pod koniec pisania i którą zatruję Ci resztę dnia zmuszając Cię do rozmyślania nad tym tematem.

    „Godzilla” była filmem, którego przesłanie było niezwykle proste do zrozumienia „bomby atomowe są złe, nie zrzucajcie ich na Japonię pls”. Można więc chyba zrozumieć, że Japończycy przerażeni potęgą broni jądrowej, byli niezwykle zachwyceni
    filmem, który popierał ich rozumowanie – mówił to o czym w jakiś tam sposób myśleli mieszkańcy Japonii. Film miał przesłanie, ale jednocześnie strasznie dobrze się sprzedawał. Przypadek? Nie, albowiem to właśnie owo przesłanie w dużej mierze rozpoczęło popularyzację tego filmu (owszem były też inne czynniki).
    Anime tworzone dla „sztuki” to bardzo często produkcje pokroju „Akiry” (1988 rok – trwa zimna wojna). Zawierające w sobie podprogowe informacje działające na naszą świadomość i podświadomość. Reprezentują pewne stanowisko, z którym się zgadzamy i które popieramy. Adam Mickiewicz niezaprzeczalnie był wielkim artystą… O czym pisał?
    O walecznych Polakach i o tym jaki jego naród jest wspaniały.
    Tak bardzo kochał ojczyznę? Może. A może Polacy będący w dużej mierze jego odbiorcami, po prostu pragnęli twórczości Mickiewicza? Nie mówię, że „poezja romantyczna gud biznys”, ale z całą pewnością nie można zaprzeczyć, że przyniosło mu to ogromną popularność w kraju. Dzisiejsza młodzież nie kocha Mickiewicza. Nie walczymy o niepodległość, nie jesteśmy romantykami, nie bijemy się z „ruskami” – przesłania zawarte w utworach Mickiewicza do nas nie trafiają. Są przestarzałe. Podobnie też jak z biegiem czasu do Japończyków przestały trafiać przesłania o wojnie, bombach atomowych itp. Dzisiejsi Japończycy mają inne problemy… Np.: jak wyznać miłość swojemu/swojej senpai!!1!111 (żart żartem, ale w sumie tyle można wywnioskować z dzisiejszej twórczości – kolejny interesujący temat do rozmyślania).
    Co ty o tym sądzisz? Czy anime tworzone dla sztuki, to ambitne serie tworzone z myślą o edukowaniu, czy tylko relikt przeszłych czasów w których Japończycy przejawiali inny tok myślenia oraz mieli inne potrzeby?

    I uprzedzając odpowiedź: tak, wiem, że pewnie gdzieś tam wciąż powstają serie ambitne.
  • Avatar
    Sajo 6.09.2016 05:28
    Re: Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    To co napisałeś z kolei stawia recenzentów w złym świetle. W sumie spoko, ale nie bardzo rozumiem w jaki sposób się to odnosi, do tego co napisałem. To oczywiste, że bardzo uprościłem moje rozumowanie – nie chciałem przedłużać mojego i tak już bardzo długiego wywodu. Jeżeli chcesz, to mogę uwzględnić miliardy innych czynników, które mogą wpłynąć na twoją opinię, jak np.: doświadczenie związane ze sztuką, skojarzenia, negatywne nastawienie, dobry/zły humor oglądającego, uprzedzenia do gatunku, uprzedzenia do autora, uprzedzenia do całej twórczości anime czy też nawet to, że przekąski, które zajadałeś w czasie oglądania danej serii były niesmaczne. Owszem, ominąłem czynnik „hype'u” (jak ja nie znoszę tego słowa) i „hate'u”. Ominąłem prawdopodobnie nieskończoność innych zjawisk mogących mieć skutek na ostateczne wrażenia odbiorcy… No ale co w związku z tym?
  • Avatar
    Sajo 5.09.2016 19:55
    Re: Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    Dopiero teraz zauważyłem jak ogromną masę literówek popełniłem.
    Cóż… Muszę dokładniej czytać moje wypociny przed ich publikacją.
  • Avatar
    Sajo 5.09.2016 19:43
    Re: Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    Jeju, cóż za dyskusja :O Chciałoby się aż powiedzieć, że wywołałem kał­‑storm, ale niestety wyrażacie zbyt wysoki poziom kultury :O

    Nie będę się odnosił do poszczególnych osób i postów, ponieważ za dużo tego tu jest. Zamiast tego, odniosę się do kwestii, które mnie najbardziej interesują.

    Po pierwsze – ludzie nie wykorzystują pełnej skali ocen z bardzo prozaicznego powodu, a mianowicie, większość z nas nie ma skłonności masochistycznych i nie robi czegoś, czego nie lubi robić. Więc skoro jakieś anime nam się nie podoba, to porzucamy je. Utarło się jednak (według mnie całkiem słusznie), że by ocenić jakiś twór, wypada znać go w całości (ocenianie całej produkcji jedynie na podstawie jej części jest bezsensowne i głupie). Z tego powodu, znaczna część ocen to oceny powyżej siódemki – czyli anime, które jesteśmy w stanie bezboleśnie obejrzeć do końca i które dają nam chociaż trochę funu.

    „Streszczając – to jest świetne anime, lecz nie podpadło pod Twój gust.” Idąc tym tokiem myślenia, możemy dojść do wniosku, że wszystko anime są świetne. Że co, że nie spodobało się miliardowi osób? Po prostu nie przypadło im do gustu, ale anime jest świetne. No bo jak miarodajnie ocenić jakąś „sztukę”? (czy to album muzyczny, film, anime, komiks, obraz, książka, wiersz lub jeszcze inna kategoria)

    „Czy popularność SAO czy Attack on Titan to niezaprzeczalny dowód na to, że są po prostu dobre? [...] "

    Tak. Oczywistym jest, że popularność nie jest dobrym wyznacznikiem tego czy anime jest dobre – takiego wyznacznika zwyczajnie nie ma! Nie istnieje! Nie jest to opinia recenzenta, nie jest to opinia Wojtka, Pawła, Piotrka, Anety czy też Sławomira i nie jest to też średnia ocen widzów. Jednakowoż to właśnie wspólna opinia dużej grupy widzów jest najbardziej miarodajna ze wszystkich – pójdźmy prostym tokiem myślenia: w życiu realnym jedynym wyznacznikiem tego, czy coś jest głupie(słabe) bądź mądre(dobre) jest to w jakim stopniu to coś spełnia swój cel. Jaki cel ma anime? Różny. Komedia ma rozbawić widza, romans wzruszyć, horror przestraszyć itd. Niestety ponownie pojawia się tutaj truizm „ej, ale przecież każdy ma własny gust i np.: mnie ta komedia nie bawi”... Jaki jest więc czynnik, który pomógłby możliwie najbardziej miarodajnie ocenić, czy owa produkcja jest dobra? Odpowiedź jest prosta: money! No może nie do końca… Ale powiedzmy, że oglądalność już tak. Bo jeżeli produkt A przypadł do gustu milionowi osób, a produkt B przypadł do gustu dziesięciu osobom, to czyją decyzją się pokierujesz przy wyborze (przypuszczając, że obydwa są tak samo znane)? Celem tworzenia sztuki (przyjmijmy na chwilę, że anime jakąś tam niszową sztuką jest) jest także zarabianie pieniędzy i jest to niezwykle prosty w ocenie czynnik – im więcej dany twór zarobił pieniędzy, tym jest lepszy.
    I podkreślam „możliwie najbardziej miarodajnie” „oczywistym jest, że popularność nie jest dobrym wyznacznikiem”. Dopóki wszyscy ludzie na ziemi nie będą mieli tej samej opinii i takiego samego gustu i w ogóle dopóki wszyscy nie będziemy klonami, nie będziemy w stanie sensownie oceniać żadnych utworów.

    >no a czo z ssało i atakiem tytanów? też są dobre bo popularne?
    Widocznie tak. Przypadły do gustu większości – nie tylko są popularne, ale zbierają też wysokie noty od przeciętnego kowalskiego. Przypominam, że celem twórców, nie jest zadowolenie wysoce wykwintnego gustu pana konesera japońskiej animacji. Ich celem jest zdobycie jak największej popularności, wśród jak największej ilości widzów. Jeżeli im się to udaje, to ich anime można uznać za dobre (spisało się, jeżeli można tak powiedzieć), jeżeli nie, cóż… Ich twór zawiódł, nie spełnił oczekiwań, a w łopatologicznym rozumowaniu – był słaby.
    Gusta i guściki są różne, ale pieniądze zawsze liczy się tak samo :D

    „Nie przytoczyłeś sensownych argumentów, powiedziałeś tylko, że popularność = jakość. Zobacz najlepiej zarabiające filmy z danego roku i porównaj z nominacjami do oskara. Nie pokrywa się co?”

    A co jeżeli stwierdzę, że te popularne filmy są genialne, a ludzie od oskarów to bezguścia? Nie ma osoby, która byłaby w stanie wydać święty osąd w sprawie jakiejś produkcji. Nosz kurczaki nie ma!
    >bo on ma dużo doświadczenie i obejrzał dużo filmów i zna się na tym…
    I co z tego? To w dalszym ciągu opinia jury, które decyduje oskarach – zwykła opinia, która od mojej czy twojej, różni się tylko tym, że jej autor, uznawany jest za znawce, co, uważaj (XD), też jest tylko czyjąś opinią XDXDXDXD

    TL;DR:
    -Nie ma czegoś takiego jak „dobre anime” lub „słabe anime”, wszystko to tylko nasze osobiste odczucia.
    -Nie ma znaczenia kim jesteś, twoja opinia nie jest ważniejsza niż kogokolwiek innego.
    -Liczba sprzedaży i popularność > czyjakolwiek opinia

    No ale cóż… TO TYLKO MOJA OPINIA XDXDXD
  • Avatar
    A
    Sajo 21.08.2016 01:52
    Anime dla hipsterów
    Komentarz do recenzji "Nanatsu no Taizai"
    Praktycznie każdy zachęcał mnie do NnT. Wszystkie mangoz… wróć… wszyscy fani anime jakich znam, mówili, że to obłędna seria, że to jedyna porządna produkcja ostatnich czasów, że pozycja obowiązkowa, że najlepszy shounen na ziemi…
    Nie jest więc chyba dziwnym, iż miałem wysokie wymagania co do tego anime?

    Co mogę powiedzieć… Dla mnie nie był to nawet przeciętniak.
    Było kilka fajnych postaci i… i… i w sumie tyle.
    Na ogół nie wymagam fabuły od shounenów, bowiem doskonale zdaję sobie sprawę, że nie jest to najważniejszy element tego gatunku – shouneny mają zachwycać dynamicznymi walkami, nagłymi zwrotami akcji, sympatycznymi postaciami, ścieżką dźwiękową, animacją oraz fanserwisem. Jak wypada to w wypadku Nnt?

    Pseudo znawcy od anime wysoko oceniali elementy walki w tej serii. Za wysoki plus uznawali fakt, iż postacie od samego początku seansu są nieludzko silne i brak tutaj „zbędnych” power­‑up'ów w stylu tasiemców takich jak Naruto, Bleach czy Fairy Tail'a do którego to anime często jest porównywane.
    Co ja o tym sądze? Cóż… Prowadzi to do tego, że każda walka wygląda praktycznie tak samo. Naprawdę. Było to pierwsze anime, w którym walki, chociaż na ogół bardzo krótkie, zwyczajnie przewijałem. Żeby nie być jednostronnym, było kilka fajnych momentów, ale jednak ostateczne wrażenie wypadło negatywnie.
    Szczerze powiedziawszy to już stary i poczciwy Dragon Ball Z oferował znacznie lepsze pojedynki. Ponadto brak postępów w umiejętnościach bohaterów sprawiał, że punkt ten wypadł niezwykle monotonnie. Jednak shounen bez power­‑up'ów to nie shounen.

    Postacie na ogół były sympatyczne i ciekawe. Praktycznie każdy z „grzechów”, poza Meliodasem, wzbudzał moją sympatię. Polubiłem zarówno Diane, Bana, Kinga, a nawet Gowthera. Są oni ciekawi i oryginalni (no może poza Banem, ale postaci o tym archetypie, nie można nie lubić). Kreacje są bardzo w moim guście.
    Dosyć ciekawym motywem było obsadzenie gigantki jako bohaterki pierwszoplanowej – jest to raczej rzadko spotykane.
    Myślę, że jest to główna, choć chyba też jedyna zaleta tej produkcji.

    Fabularnie? Jak mówiłem – fajerwerków nie ma, ale z drugiej strony nie oczekiwałem tutaj nie wiadomo czego. Zwykła historia o tych „złych”, którzy brani są za dobrych oraz o tych prawdziwych „dobrych”, którzy uznawani są za złych, przez manipulacje tych prawdziwych złych. Prosty i mający w sobie dużo potencjału schemat, który jednak według mnie, był znacznie lepiej ukazany w chociażby takim One Piece. Ciężko się tu też doszukiwać jakichś dziur fabularnych, bo historia jest tak prosta i prymitywna, że potrzebny byłby prawdziwy (anty)talent, by coś takiego zepsuć.
    Jedyne moje „ale” to:  kliknij: ukryte 
    Poza tym, gdy  kliknij: ukryte  poczułem się, jakby napluto mi w twarz. Już Dragon Ball lepiej wyjaśniał kwestie wskrzeszania postaci.

    Ścieżka dźwiękowa także była często porównywana do soundtracku z Fairy Tail, w moich kręgach. Trudno powiedzieć o tym coś więcej, gdyż… cóż… no niestety, ale ludzie, na złość recenzentom, mają różne gusta :O
    Osobiście stwierdzam jednak, że w FT muzyka wypadała lepiej.
    Bardziej dynamiczna, bogatsza dźwiękowo oraz lepiej dopasowana.
    Ta z NnT wydawała mi się strasznie jałowa. Nie mógłbym raczej wrzucić jakiegokolwiek utworu z tego anime na moją playlistę.

    Wszyscy też chwalą fanserwis… Że niby nie przeszkadza w fabule, że dobrze wpasowany, że nie irytuje… Bla bla blah…
    Jestem może dziwny, ale paradoksalnie mnie jednak miejscami irytował, a dodam, że nie jestem z tych, którzy mają awersje do golizny.

    Częściowo miała to też być komedia (a przynajmniej takie wrażenie sprawia to anime). Mnie osobiście nie rozśmieszyła, jednakowoż jak długo oglądam anime, tak jeszcze przy żadnym się nie uśmiechnąłem, więc być może aspekt humorystyczny nie jest wcale zły, ale ja zwyczajnie nie nadążam za japońskim poczuciem humoru.

    Posługując się internetowym slangiem, rzuciłbym „2/10”.
    Jeżeli jednak miałbym postawić tej produkcji jakąś rozsądną notę, to mógłbym dać 6/10 – jest to ocena, którą na ogół przydzielam tworom „nieszkodliwym”. Inaczej mówiąc, produkcjom, które można obejrzeć jeżeli mamy bardzo dużo wolnego czasu i żadnych lepszych tytułów do sprawdzenia.

    Streszczając – to nie jest wybitne anime.
  • Avatar
    A
    Sajo 14.03.2015 10:47
    Neo-romantyzm
    Komentarz do recenzji "Guilty Crown"
    Moje podejście do tego anime było mocno sceptyczne. Pierwszy odcinek faktycznie wywołał u mnie negatywne odczucia, ale im dalej w las, tym lepiej. Rozumiem nieco ten cały hejt na GC: oglądając to uświadomiłem sobie, że to dzieło przypomina mocno twory epoki romantyzmu – pozbawione sensu, nastawione na emocje, okraszone fantastyką z wrażliwym i nieszczęśliwie zakochanym protagonistą, który jednak pragnie uratować świat/ojczyzne (Ouma to typowy przedstawiciel bohaterów Wallenrodycznych! Warto mieć to na uwadze). I tak samo jak jestem w stanie zrozumieć hejt na epokę romantyzmu (która imo była lepsza od epoki pozytywizmu), na tyle samo rozumiem antypatie do tego anime. Mimo wszystko radzę wam podejść do tego animca inaczej (a raczej dokładnie tak jak powinno się podchodzić do czytania chociażby Konrada Wallenroda, Kordiana, Dziadów czy Wertera): odrzućcie logiczne myślenie i nastawcie się emocjonalnie do oglądania. Spróbujcie postawić się w sytuacji bohaterów – współczuć im, kibicować, podzielać ich sytuacje mentalną. Owszem, mnóstwo tu dziur fabularnych, ale jeżeli będziecie nastawiać się na doszukiwanie błędów bądź wad GC, to ominie was niesamowita, romantyczna i wzruszająca historia, która na długo zapada do umysłu.
  • Avatar
    Sajo 14.03.2015 10:35
    Re: "Nie takie złe, jaki niektórzy malują."
    Komentarz do recenzji "Guilty Crown"
    Praktycznie powiedziałeś wszystko, co ja chciałem z siebie wydusić. Hejt na GC jest mocno przesadzony i kompletnie nieuzasadniony. Anime dużo lepsze niż chociażby SAO czy inne hejpshity.
  • Avatar
    A
    Sajo 20.04.2014 12:11
    Wut?
    Komentarz do recenzji "Soul Eater Not!"
    Tsubaki urosły oppaiki.
    Gdy wbił Black Star, brakowało mi tylko w jego ustach kwestii: „Jestem pieprzony Black Star i przybyłem uratować to anime”.
    Kreska jest okropna.
    Gdzie jest ta cała groteska? Ten cały „Halloweenowy” klimat?
    Cały mrok i szaleństwo którym wcześniej epatował Soul Eater?
    Główne postacie na tle pozostałych wyglądają na niedorozwinięte.
    Nawet Black Star wydaje się być bardziej do polubienia niż te 3 główne bohaterki, których imion i tak nie zapamiętam.
    Maka wygląda okropnie przy tej kresce, a Soul w pierwszym odcinku wygląda jakby się po prostu naćpał.
    Opening jest straszny, oddajcie mi „Resonance” albo chociaż „Black Paper Moon”.
  • Avatar
    A
    Sajo 14.03.2014 00:33
    Kaiko...kaiki... ten pan w śmiesznej fryzurze...
    Komentarz do recenzji "Monogatari Series: Second Season"
    Wow…
    Po gorszym Nise, MS:SS wydawał mi się nieziemski.
    Podobało mi się pomieszanie chronologii, bo zmuszało do zastanawiania się jaki wpływ mają wydarzenia z przeszłości na wydarzenia w przyszłości.
    Niektóre odcinki nakładały się na siebie chronologicznie, co też mi się podobało  kliknij: ukryte 
    Postać Kaikiego urosła w moich oczach.
    Cała ta „saga” podobała mi się najbardziej, a moment  kliknij: ukryte  był po prostu bezcenny i zareagowałem prawie tak samo jak Hitagi.
    Reszta to tak samo jak z Bakemonogatari.
    Fajnie, że  kliknij: ukryte 
    Jak mówiłem, ostatnia część opowiadania była chyba najlepsza i troszkę  kliknij: ukryte  ale widać tak miało być i mam nadzieje, że będzie to prowadziło do jakiejś większej intrygi.
    Jeżeli chodzi o  kliknij: ukryte  to akuratnie jakoś nie przepadałem za tą postacią i mimo wszystko, według mnie, w miarę fajnie to rozwiązali, chociaż motyw z  kliknij: ukryte  był strasznie głupi.
    Shinobu zmalała za to w moich oczach.
    Wciąż jest świetną postacią, ale jakoś się zrobiła taka… bardziej ludzka… za bardzo…
    I najlepsza moim zdaniem scena (a przynajmniej dialog) to ta przypadająca na ostatni odcinek.
    Nie wiem dlaczego ale sprawił (ten dialog), że Kaiki wydał mi się postacią pozytywną, a nasz Araragi, czyli protagonista, sprawił wrażenie pozera, który twierdzi, że chce wszystkim pomóc, ale tak naprawdę nic nie może zrobić.

    Zastanawiające jest jednak to iż Kaiki na samym wstępie mówi o tym, iż  kliknij: ukryte  Jest to dziwne, gdyż podczas serii kilkukrotnie twierdzi, że  kliknij: ukryte .
    Fabularnie, cały wątek z Nadeko rozpoczął się jeszcze przed pojawieniem się  kliknij: ukryte 

    Czekam na jakąś kontynuacje o ile dalsza fabuła w pierwowzorze istnieje. (Jeżeli tak, to byłbym wdzięczny za jakieś info, gdyż seria i świat przedstawiony dosyć mnie wciągnął)

    PS:Pytanie do fanów pierwowzoru… Czy Araragi w powieści, też jest takim pedofilem? (najbardziej mnie to drażniło podczas oglądania anime)
  • Avatar
    A
    Sajo 2.02.2014 18:41
    Nuda
    Komentarz do recenzji "Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaete mo Omaera ga Warui!"
    Nuda, niezręczność i strata czasu.
    Ogółem pomysł na serie nie wydawałby się taki zły gdyby…do czegoś on dążył.
    Główna bohatera nie przełamuje się, nie nawiązuje żadnych nowych kontaktów, nie udaje jej się z nikim zaprzyjaźnić i w ogóle nic jej się przez cały ten czas nie udaje.
    Żarty są nie śmieszne, a niekiedy jak wspominałem „niezręczne” i oglądając serie ma się uczucie w stylu: „Zabijcie ją, bo tak będzie lepiej dla nas i dla niej”.
    Fabuła stoi w miejscu przez całe 12 odcinków i jest to kolejne anime z serii „obejrzyj pierwszy i ostatni odcinek, a nic nie stracisz”.
    Polecam nikomu i nikomu.
  • Avatar
    A
    Sajo 2.09.2013 14:16
    Gdzie to się domknie?
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Limit 25 odcinków dosyć mocno ogranicza historię z mangii,
    mimo iż manga wciąż mocno wyprzedza wydarzenia z anime.
     kliknij: ukryte pytanie zostaje w takim razie jedno…czy będzie kontynuacja?
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Sajo 21.08.2013 12:47
    This is great
    Komentarz do recenzji "Tengen Toppa Gurren Lagann"
    Anime chciałem skomentować mniej­‑więcej zaraz po jego oglądnięciu,jednak gdybym to zrobił,prawdopodobnie zakończyło by się to krótkim „OHH MY GOD THIS IS THE GREATEST MOVIE THAT I'VE SEEN IN MY LIFE!”.
    Serie oglądałem przez trzy dni.
    Pierwszego dnia oglądnąłem pierwszy odcinek,drugiego dnia drugi,a trzeciego wszystkie pozostałe.
    I powiem,że ostatecznie nie jestem do końca pewien,co ja właściwie oglądnąłem.
    Wpakowano tu dosłownie wszystko: mechy,cycki Yoko(omg,tak musiałem to napisać),ciekawe i przerysowane postacie,postapokalipse(przynajmniej ja ją tutaj wyczułem),walki na pustyni, kliknij: ukryte ,zawiłą i strasznie skomplikowaną fabułę w której ciężko się odnaleźć,sporo akcji,nieco dramatu…ciężko wymieniać.
    Ma też przede wszystkim postacie które można polubić.
    Najlepszymi byli chyba:
    -Simon:Widzimy jego rozwój od zera do legendy.
    Jego charakter zmienia się stopniowo przez całą serie,a on sam przechodzi naprawdę wiele.
    -Kamina:Tego nie trzeba tłumaczyć,bowiem Kamina jest chyba najbardziej rozpoznawalną postacią z serii zaraz obok Yoko.
    -Yoko:Dla mnie charakter Yoko nie pasuje do jej ogólnego stylu.Gdy pierwszy raz widzi się Yoko,wygląda ona jak kompletna wariatka…ale pozytywna wariatka.
    Okazuje się ona jednak zupełnie inna i nie zmienia to faktu,że charakterem także może ona zaskarbić sobie sympatie widza(choć ma ona u mnie małego minusa,za zachowanie  kliknij: ukryte ,względem Simona).
    -Viral:Tak,tak…wiem…Viral to kolejna i typowa schematyczna postać „tego złego, kliknij: ukryte ",ale on także potrafi wzbudzić sympatie w niektórych momentach.
    -Kittan:Ten osobnik należy raczej do paczki „męskiej gromadki z guren­‑brygady,która niczym się nie wyróżnia na tle innych typowych faciów”.Jak się jednak okazuje,Kittan nieco się wyróżnia…zarówno wyglądem mecha,jego roli w fabule(o dziwo odgrywa nieco większą role niż się początkowo przypuszcza) no i wydaje się z tej całej męskiej paczki,jakoś „fabularnie faworyzowany”.
    Ale najbardziej spodobało mi się w postaciach to,że się zmieniają…dorastają,zmieniają przekonania…
    Całą serie można podzielić na trzy części(mniej­‑więcej każdy kto oglądnął anime,wie o jakie momenty mi chodzi).
    Klimat i serii zmienia się niejednokrotnie,a czasami ma się wrażenie,jakby ktoś wymyślił zupełnie różne od siebie początek i zakończenie,a następnie próbowano je jakoś z sobą połączyć(ba,nawet początek pierwszego odcinka sprawia takie wrażenie,choć w dalszym ciągu nie jestem pewien,co ma znaczyć całe to intro)...i wiecie co?Jeżeli tak było,to mu się udało.
    Fabuła jest na prawdę pokręcona,ma tyle niesamowitych zwrotów akcji i tyle dziwnych pomysłów,że głowa mała.
     kliknij: ukryte 
    Świetna ścieżka dźwiękowa…TTGL to chyba jedna z niewielu serii w której spodobał mi się ending.
    Finałowa walka,to totalny mind­‑blow…Uważasz że finałowa walka  kliknij: ukryte 
    Anime jest po prostu świetne,mimo iż do końca nie wiadomo co się dzieje właśnie na ekranie…
    Wady?
    Owszem…nie podobało mi się zupełnie zakończenie.
    Wygląda na takie zakończenie,które próbuje dać jakieś przesłanie,ale nie potrafię go zrozumieć(jeżeli próbujesz mi przekazać jakieś wartości po tym,jak pokazałeś mi  kliknij: ukryte ,to nie myśl,że z tego całego ogromu akcji zdołam coś zrozumieć).
    Nie podobają mi się też dalsze losy bohaterów…
     kliknij: ukryte 
    Co mogę jeszcze powiedzieć?
    Po prostu polecam obejrzeć to(te?) anime.
  • Avatar
    A
    Sajo 8.07.2013 15:14
    Lepsze od Shippuudena
    Komentarz do recenzji "Naruto"
    Trzeba to przyznać…Shippuden zmienia diametralnie cały świat naruto…i w mojej subiektywnej ocenie na gorsze.
    Dlaczego?
    Po pierwsze…świat naruto od zawsze był wzorowany na okrutny i niesprawiedliwy,choć trzeba przyznać,że mimo wszystko w pierwszej serii klimat był bardzo lekki i ciepły!
    Owszem,pokazywano nam że świat jest zły,beeee i w ogóle jeżeli jesteś słaby to zabij się już teraz…
    Tą(tę?) okrutność dozowano nam jednak bardzo powoli,lecz dosadnie!
    Ludzie nie ginęli co chwile,ale jeżeli ktoś zginął  kliknij: ukryte  to ten ktoś po prostu ginął i nie widzieliśmy go więcej(nie biorąc pod uwagę shippuudena) co sprawiało,że mimo iż postacie żyją w fantastycznym świecie,to ma on swoje limity i nie zobaczymy tu czegoś w stylu Dragon Balla,że  kliknij: ukryte .
    Sprawiało to,że bohaterowie musieli ponosić konsekwencje swoich wyborów,a każda walka często polegała na obmyślaniu planów,analizowaniu stylu walki przeciwnika,zaskoczeniu i strategii kliknij: ukryte ,dlatego gdy coś nie wyszło,to straty były ograniczone do minimum.
    W shippuudenie krew leje się gęściej niż w pierwszej serii,co spowodowane jest prawdopodobnie tym,że twórca mangi chciał sprawić by świat ninja wyglądał na jeszcze bardziej okrutny.
    Niestety,ale wtedy autor zaczyna czuć fabularny brak lub jakiś inny powód kliknij: ukryte  i nie ponosi konsekwencji toku fabuły jaki rozpoczął.
     kliknij: ukryte 
    Wiem,że to może trochę chaotyczne,ale ciężko mi to wyjaśnić…po prostu lepiej dozować nam akcje po trochę ale ciągle,zamiast zafundować nam wszystko na szybko,a później ciągnąć fabułę na siłę.
    Po drugie…postacie!
    Czy tylko mi się wydaje,że postacie które pojawiają się w shippuudenie,są intelektualnie po prostu płaskie?
    Każda z postaci w pierwszej serii naruto czymś się wyróżniała.
    Nosiciel demona,ostatni potomek klanu uchiha,koleś z zapałem leniwca i umysłem geniusza,hodowca robaków w własnym ciele,marionetkarz,koleś władający piaskiem,facet co wygląda jak kobieta…czytając to prawdopodobnie domyśliłeś się o jakie postacie chodzi,podczas gdy postaci z shippuudena(poza kilkoma wyjątkami)prawdopodobnie nie wymieniłbyś z imion nawet gdybym Ci pokazał zdjęcia.
    Większość postaci z shippuudena jest strasznie płaskia,schematyczna i nudna podczas gdy postacie z pierwszej serii są ciekawe,intrygujące i przyciągające uwage,a ponadto każda z nich jest charakterystyczna i różni się od innych,zarówno poglądami,zachowaniem i wyglądem.
    Po trzecie…Animacja.
    Animacja z pierwszej serii do dzisiaj robi na mnie wrażenie,tym jak bardzo wyróżnia się na tle innych anime.
    Kreska z shippuudena jest zwyczajnie okropna i wygląda jak jakaś ch…bardzo słaba próba przeniesienia 2D w 3D,
    co niszczy klimat serii.
    Dobra,musicie mi wybaczyć chaotyczność mojego komentarza,jego długość oraz być może zbyt dużą ilość odniesień do shippudena,ale chyba tak najlepiej mogłem opisać to co najlepsze w naruto.
    Ogółem naruto to świetna seria,która jest zwyczajnie lepsza od swojego następcy pod każdym względem.
    Dziękuję,przepraszam,do widzenia…
  • Avatar
    A
    Sajo 23.06.2013 11:39
    Limit odcinków
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Zastanawiam się,co zamierzają zrobić twórcy anime.
    Tempo fabuły jest w miarę wolne,ale mimo to jest dużo szybsze niż w mandze i jak zwykle twórcy mają dwie możliwości:
    1.Podzielić fabułę na więcej niż jeden sezon.
    2.Wymyślić własne zakończenie.
    I niestety ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna,gdyż gdyby nawet próbować podzielić anime na dwie części to nie bardzo  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Sajo 4.05.2013 21:27
    Czy to jest rewelacyjne?
    Komentarz do recenzji "High School DxD"
    Widzę praktycznie same pozytywne komentarze,pod recenzją serii ecchi,co jest raczej rzadko spotykane więc uznałem że to anime musi być naprawdę rewelacyjne.
    Po obejrzeniu całej serii,jedyne co mogłem powiedzieć to „takie sobie…”.
    Serio,anime nie było jakieś złe,ale czy aż tak bardzo się wyróżnia na tle innych serii ecchi?
    Widać że autorzy nie silili się na jakąś wybujałą fabuła,choć i ona,mimo że prosta,to była „ok”.
    Twórcy podkreślają że to anime nie ma mieć dobrej fabuły,a jest raczej tworem dla osób chcących pooglądać trochę cycków,widać to już w openingu pokazującym wszystkie ważniejsze bohaterki nago,a przez całe anime nie ujrzałem ani trochę cenzury.
    Swoją drogą,cycki pojawiają się praktycznie wszędzie,ale nie w taki perwersyjny sposób jak np w.:SnQ,zazwyczaj pojawiają się gdy głównym bohaterkom niszczy się ubranie itd.
    Humor jakoś mnie nie bawił,przez całe anime uśmiechnąłem się tylko raz i o ile dobrze mi się wydaje było to spowodowane tylko i wyłącznie bezsensownym postępowaniem bohaterów,a nie zawartymi gagami.
    Nie polubiłem głównego bohatera,nie dlatego że jest zboczonym idiotą,ale głównie dlatego że jest z jakiegoś powodu traktowany wyjątkowo.
    Dostał jakieś super moce,co można potraktować jako przypadkowy dar od boga…no dobra niech będzie,ale
    wyjątkowe traktowanie go przez Rias,sceny w stylu „Czy chcesz dotknąć moich cyckuf??” lub „Jak chcesz to możesz pooglądać mnie nago”...W pewnym momencie zacząłem myśleć że Rias rzeczywiście traktuje go jak psychicznie opóźnione w rozwoju dziecko lub zwyczajnie z niego kpi.
    Później mamy jakieś wprowadzenie fabuły, kliknij: ukryte 
    Mamy trening i całkowicie normalne okazuje się,że w dziesięć dni można zyskać formę atlety,no ale uznajmy że powodem jest to iż główny bohater jest demonem(to chyba nie spoiler).
    Soundtrack był nawet spoko,co prawda jeszcze żaden opening i ending nie przypadł mi do gustu,ale sam soundtrack w anime był nawet dobry.
    Mimo wszystko uważam to za jako tako „fajną” serię,którą można obejrzeć z braku lepszego zajęciu lub jeżeli jesteśmy fanami kobiecych piersi(pff…kto nie jest?).

    PS.Małe pytanie kliknij: ukryte 
  • Avatar
    A
    Sajo 31.03.2013 01:22
    Problem
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Mam spore trudności w daniu zarówno obiektywnej i subiektywnej oceny.
    Anime miało wiele wad i „dziwactw” w sobie,ale broniło się ciekawymi pomysłami i potencjałem.
    Z jednej strony mi się podobało,ale gdy przyjrzymy się niektórym wadom to okazuje się,że anime już nie jest takie fajne jak wcześniej.
    Ciężko tu wystawić jakąś ogólną ocenę,ale jeżeli miałbym cokolwiek powiedzieć na koniec,to powiem że „czekam na kontynuacje”.
  • Avatar
    Sajo 13.02.2013 00:38
    Re: Rozczarowanie
    Komentarz do recenzji "Beck"
    Zdaję sobie sprawę z tego,że wcześniej głównie nawrzucałem na to anime,ale miałem swoje powody.
    Z perspektywy czasu,mój pogląd na to anime trochę się zmienił.
    Przede wszystkim,nie zmieniam zdania na temat głównego bohatera,dalej uważam że jest on poszkodowany umysłowo i jest zwykłym fajtłapą.
    Muzykę w anime mógłbym ocenić z perspektywy czasu nawet niżej,z wyjątkiem openingu który nawet mi się podoba.
    Reszta postaci w sumie nie jest taka zła,nawet siostra Ryusuke już nie jest według mnie taka denerwująca.
    Perspektywa kulisów,czyli rzeczy dziejący się za sceną, jest taka dziwna i przedstawiona w taki nie realny sposób,że tego nie pojmuje.
    Wielu z was narzeka na rozczarowujące zakończenie i trzeba przyznać rację,było ono strasznie przyśpieszone i przedstawione za szybko,ale właśnie dopiero w tych ostatnich sekundach anime,zauważyłem elementy rock&roll'owe jak np.:jazda całą grupą,malutkim samochodem,po stanach zjednoczonych…(tak,wiem,jestem dziwny)
    Niektóre wątki są zbyt naciągane np.:moment zwerbowania nowego perkusisty gdy  kliknij: ukryte 
    Wątek romansu,choć też według mnie jest straszliwie naciągany,to nie boli już tak bardzo jak wcześniej.
    Serio,opening jeszcze bardziej mnie zachwyca niż wcześniej…szczerze,to był on chyba głównym wabikiem na to bym oglądnął to anime.
    Nie uważam,że kompletnie zmieniłem zdanie o tym anime,ale ma ono jednak w sobie coś co sprawia,że sam wyciągam swoją gitarę.
    Podwyższam ocenę z 3/10 do 6/10.
  • Avatar
    A
    Sajo 10.02.2013 00:42
    Potencjał
    Komentarz do recenzji "Maoyuu Maou Yuusha"
    Serio,aż dziwię się,że na stan 6 odcinków to anime nawet mi się podoba.
    Być może to dlatego,że nie oglądałem Spice and wolf?(pytanie do was,oglądnąć Spice and wolf jeżeli w miarę dobrze oglądało mi się MMY?)
    Szczerze to po pierwszym odcinku wydawało mi się,że to będzie słaba seria,ale zmotywowałem się do oglądnięcia następnych i mi się spodobało.
    Tak swoją drogą,ostrzegam że „piersi” w późniejszym czasie schodzą na ostatni plan,ale trzeba przyznać,że mimo wszystko są one świetną pułapką na widza(no przynajmniej w moim wypadku…niestety…)
  • Avatar
    A
    Sajo 7.02.2013 17:03
    Na lekko
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Serio,jeżeli ktoś w serii Harem­‑Ecchi szuka czegoś głębokiego na skale nie wiadomo jakiego dramatu to musi być walnięty.
    Seria jest mimo wszystko bardzo lekka(jak na moje standardy),a jakiś tam niby dramat i romans to nic innego jak jakaś prosta linia fabularna…Co wy chcieliście tu ujrzeć?
    Że niby postacie są bez charakteru?
    Może i są kalką wielu podobnych postaci z wielu innych anime,ale czego się spodziewaliście?Tu i tak wypada to jeszcze jakoś przyzwoicie.
    Mnie zastanawia tylko jedna rzecz…ile w tym anime trwa doba?Bo biorąc pod uwagę kliknij: ukryte 
    Może przesadzam,ale czy oni są jakimi super­‑hero,że mają w ogóle czas i siłę tak ciężko pracować?
  • Avatar
    A
    Sajo 22.01.2013 11:52
    Co z tą formą?
    Komentarz do recenzji "Naruto Shippuuden"
    To co widzę ostatnio mnie przeraża…
    Jak można tak spaprać jedno z najlepiej sprzedających się anime?
    Animacja w najnowszych odcinkach jest kila razy gorsza niż animacja z pierwszego naruciaka co udowadnia,że twórcy już naprawdę się nie starają!
    Fillery w naruto zawsze były nudne więc ich nie będę nawet oceniać bo większość z nich zwyczajnie pominąłem.
     kliknij: ukryte  co to jest?
    To nie jest żadne pieprzone reality show!
    Openingami przejadłem się już na początku shippudena…no ile można oglądać yaoi­‑show Naruto i Sasuke?
    Wszystkie walki są nudne bo zwyczajnie większość postaci pokazała już wszystko co potrafi,a nowe postacie są zupełnie nie ciekawe…
    Jedyne na co jeszcze czekam to kliknij: ukryte  do czego w dodatku  kliknij: ukryte 
    Twórcy na siłę chcą jeszcze pociągnąć zyski z anime co widać po ostatniej częstotliwości Fillerów,co na dodatek psuje jeden z najważniejszych wątków w anime!
    Reszty wątków fabularnych tutaj się nie przyczepie,gdyż to już jest w dużej mierze wina mangi.
    I jeszcze ten doprowadzający już do padaczki pseudo­‑humor w którym to  kliknij: ukryte Takie Ctrl+C i Ctrl+V.
    Na koniec przypomnę spieprzoną przez animatorów,najbardziej epicką walkę z całej mangi naruto  kliknij: ukryte .
    Liczę na to że komentarz ten nie jest zbyt chaotyczny.
  • Avatar
    Sajo 27.12.2012 23:50
    Re: Jeszcze jeden
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
     kliknij: ukryte 
    Sorry za zaśmiecanie komentarzy swoimi głupimi domysłami.
  • Avatar
    Sajo 27.12.2012 23:34
    Re: Jeszcze jeden
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Tak swoją drogą dopiero teraz zauważyłem,że można usprawiedliwić niektóre cuda które odwalał Kirito
     kliknij: ukryte 
    Znając życie pewnie i tak wszyscy to zauważyli,ale jakoś nie mogłem się powstrzymać by podzielić się swoimi spostrzeżeniami(swoją drogą,jeżeli gdzieś mój tok myślenia jest błędny to proszę wskazać)
  • Avatar
    Sajo 24.12.2012 09:32
    Komentarz do recenzji "Sword Art Online"
    Ja także myślałem że to jakaś mało ważna postać.
    Nie rozumiem tej nagłej zmiany wyglądu…
    Może zmieniono scenarzystów do ostatniego odcinka,a Ci nie wiedzieli że  kliknij: ukryte 
    W każdym bądź razie mało ważny szczegół.