Komentarze
Saiunkoku Monogatari
- nuda trochę : annnni : 2.03.2021 11:09:32
- Re: Nudne to to : angeleye : 2.03.2021 11:07:39
- Boże, co za nuda : gaijin : 20.04.2015 16:06:04
- O tym jak z nauczyciela do gubernatora : Yumi Mizuno : 28.10.2014 00:19:16
- komentarz : Karmel : 4.04.2013 14:30:07
- O rudym rozpasaniu,"Terra e" i nowym wrażliwym łotrze do kolekcji : Oczko : 16.12.2012 17:08:54
- komentarz : Lenneth : 2.11.2012 03:01:18
- Re: Bombonierka z bishami! Wszyscy niebywale smaczni, a najbardziej …Sa Sakujun! : Lenneth : 2.11.2012 02:40:13
- komentarz : Akaruisama : 11.08.2012 00:32:44
- komentarz : podkladek0713 : 27.03.2012 17:42:30
Nie jestem panią
Bardzo
ghghghghhh
Super
Jak tu nie kochać Saiunkoku Monogatari?
Niejednokrotnie perypetie, zachowania, wypowiedzi etc. bohaterów przyprawiły mnie „śmiechowy”(neologizm‑kolokwializm) ból brzucha, np. scena walki, w której „szalony geniusz” okłada bez pasji przeciwników swym drogocennym fletem. Martwi mnie jednak fakt, że nigdzie nie mogę znaleźć przetłumaczonej na angielski drugiej serii :( Jak ktoś ma to proszę o kontakt:Zmoderowano.
świetne anime
...
Saiunkoku Monogatari
no cóż
śliczne
znów ja
Wolałabym też zdecydowanie, żeby seria obracała się wokół wydarzeń w pałacu lub gdzieś w pobliżu. A tu tak daleko ją wywieźli. No i jeszcze nie pokazują walk… eh… to mnie najbardziej męczy. Ale tak ogólnie to serię uwielbiam i uwielbiać będę. Pomimo irytujących ponad miarę wątków, większość jest cudowna. Polecam =].
Uwielbiam
"The fate decides who falls in love"... ka ?
Po kolei. Teraz wszystko widzę w innym świetle po tych ostatnich odcinkach. Jako że równocześnie powtarzam sobie serię na Hyperze (dzisiaj będzie 4 odcinek) mogę sobie porównywać. Na początku klimat podobał mi się znacznie bardziej, więcej było wspaniałego humoru (Ryuuki, jego podchody oraz kompletny brak obycia, wbrew pozorom), ogółem dla mnie seria powinna była nieco pozostać w tym klimacie. I NIE, ja wątku z kliknij: ukryte Sakujunem zdecydowanie NIE traktuję w ten sposób. Cholera o tylu rzeczach chcę naraz napisać.
Może najpierw o Shuurei. Na początku mi nie przeszkadzała, aż się zdziwiłam że jest taka sympatyczna i konkretna jak na bohaterkę żeńską. Pewnie jak większości, po jej wyjeździe mi przeszło. Ale od początku bo znowu lecę w dygresje. Podobało mi się jak traktowała cesarza (nie, nie chodzi mi o jej twardą rękę…^^) tzn widać było że jest coś ważniejszego dla niej (nic to, że mi to potem wyszło bokiem…). To była jakaś odmiana. Szczerze mówiąc do teraz najbardziej podoba mi się wątek archiwalno‑toaletowy. Dostawałam piany na ustach jak widziałam tego ich „trenera”, ale podsumowując był zdecydowanie najlepszy (no i ON wyskakujący zza krzaków, że mu pozwalali tak się szlajać, a biedny Kouyuu dostawał wścieku). Shuurei mi się podobała. Było tu więcej wątków politycznych, mniej humoru ale jakoś najbardziej wrył mi się w pamięć. Pierwszy łuk też był niezły ale jednak taki troszkę bardziej oklepany (chociaż to co wyprawiał nasz zamaskowany pan… ale o nich później). No właśnie jedną z największych wad i zalet tej serii jest ilość bohaterów. Dlaczego wad ? Bo jest ich tam za dużo żeby tych najulubieńszych mieć przez dostateczną ilość czasu (chyba że się kocha nad życie Shuurei), ale jest i zaletą bo jest mnóstwo postaci które można polubić. Wracając do Shuurei, na początku nawet bardzo mi się podobała. Co prawda kibicowałam z całego serca Ryuukiemu ale nawet przez pewien czas podobała mi się jej powściągliwość. Przeszło mi jak doszło do kliknij: ukryte Sakujuna… Nie wiem co prawda dlaczego wszyscy darzą go taką nienawiścią, ja spodziewałam się Bóg wie kogo tymczasem zasadniczo nie był jakiś specjalny. Co prawda poznałam drania od razu, ale i tak się zdziwiłam, że to było „tylko” coś takiego. Jedyne co mnie drażniło to to, że był potwornie narysowany ! Ale charakterowo nie był aż tak zły jak go sobie wyobrażałam, kliknij: ukryte tylko jego wpływ na Shuurei… Tak, też miałam ochotę jej coś zrobić !!! On jej przypominał Ryuukiego ?! I ona spośród nich dwóch wolała mordercę ?! Tak, ja wiem, że nawet jeśli miłość nie jest ślepa to cierpi na daltonizm jak powiedział pan Sienkiwiecz ale to chyba powinno mieć swoje granice ! Strasznie mnie wkurzało, że zachowywała się jakby to, co on jej robił sprawiało jej jakąś przyjemność ! Mówiła, że nie pójdzie i szła do niego. Mówiła, że go nie chce i pozwalała na naruszanie prywatności (proszę wybaczyć ale jak ktoś na kimś wymusza pocałunek, kilka razy (!) to to dla mnie jest naruszenie pewnych granic). Irytowało mnie to, we mnie przymus a zwłaszcza przymus tego rodzaju od razu wyzwala natychmiastowy opór. A ona pozwalała mu na takie rzeczy ! Zabrał jej cenny prezent od Ryuukiego, a potem patrzyła na spinkę i myślała… o Sakujunie !!! Tylko jedna rzecz była pozytywna, dla jednej sceny zaakceptowałam ich relację (chociaż dla mnie w tej właśnie scenie cała nadzieja na związek Shuurei Ryuuki znikła, dla mnie już nie ma szansy na to, ja tego już nie chcę, nie po tym co ona robiła. Ja wiem, nie można nikogo zmuszać do miłości ale… Nie, dla mnie ta para, jak Kagome Inuyasha, nie ma już racji bytu, już nie…) i dla tej jednej rzeczy nie odczuwam do Sakujuna takiej niechęci (zresztą ogólnie on mnie stosunkowo mało obchodził w gruncie rzeczy). A chodzi o scenę z Ryuurenem. Ten facet ma niesamowitą klasę. On mi przypomina nieco Bou z Ghost Hunta. Kompletnie wyprana z nieodpowiednich podtekstów (bo ja przepraszam ale nawet Reishin się zachowuje jak… ale o nim również za chwilę) czysta przyjaźń. Był po prostu przeuroczy w tym momencie. Ma klasę, już wcześniej bardzo go lubiłam (i szkoda, że było go tak mało, swoją drogą to jest szczególna osoba w tym anime, naprawdę) ale po tej scenie zyskał sobie mój szacunek. Poza tym w tym uczesaniu zwalił mnie z nóg. Już wcześniej za każdym razem gdy ściągał okrycie głowy reagowałam jak ludzie, którzy widzieli pana w masce – bez maski, ale tu przeszedł samego siebie. Oczywiście nakrycia głowy miał… interesujące a faktycznie ptak na końcu zabija, ale i tak tutaj pobił wszystko… Dla mnie był najlepszy pod względem aparycji z całej serii (może dlatego że tak rzadko go takim widzieliśmy, jak zobaczyłam go pierwszy raz bez nakrycia głowy to byłam w szoku). I pod względem charakteru również. Facet szalenie barwny i tylko on jeden umiał doprowadzić do rozpaczy Shuueia, co było dla mnie wielkim plusem ^^ Poza tym zawsze ta sama reakcja „To Lan Ryuuren? TEN geniusz Ryuuren?” i identyczne miny na jego widok… Coś pięknego. Strasznie mi przypadł do gustu, przez styl bycia (ach to wchodzenie przez okno…), zwyczaje (taaak, granie na flecie w środku nocy nie może być czymś dziwnym prawda ? Pominąwszy już zupełnie, że się na nim grać nie umie, ale to szczegóły szczegóły…), to że nikt nie mógł go kontrolować z braciszkiem na czele ( a tak, lubię takie postaci ^^ co prawda Przyjaciel od serca 1 i Przyjaciel od serca 2 oraz Przyjaciel 2,5 mogli ale to akurat nie przeszkadzało). Na początku mnie zirytował ale potem zapałałam do niego ogromną sympatią. Ale przejdźmy może teraz do Ryuukiego. On dopiero od drugiego wejrzenia został moim ulubionym bohaterem, ale teraz Tamaki ma autentyczną konkurencję. Ryuuki też miał ogromną klasę. Jego zachowanie na początku, te podchody, to wszystko zwalało z nóg. Na tym głównie opierał się humor serii. On jest jednym z najbardziej rozbrajających i uroczych bohaterów jakich widziałam. I jego podejście do miłości, to jak z rozpieszczonego dzieciaka zmienia się w dojrzałego cesarza. Ma klasę. Zdecydowanie. I za końcową scenę należą mu się wielkie brawa. kliknij: ukryte Cieszę się że nieco zneutralizowali efekt humorem (np wyrazy twarzy Ryuukiego ^^) bo inaczej nie wytrzymałabym. Piękne przedstawienie co tak naprawdę było ważne w tej serii. I jego słowa, że zawsze będzie czekał. Nic że każdą kwestię umiałam przewidzieć jak zobaczyłam ich razem (swoją drogą miałam nadzieje, że jej zerwie tą gałązkę, tak bardzo chciałam żeby zerwał !,) zresztą przewidzieć co powiedzą nie było trudno. To wzajemne zakrywanie ust… Szkoda, że w stosunku do obcego faceta jej się system obronny nie włączał, teraz jej się przypomniało. Ryuukiego było mi tak autentycznie żal, ani jeden raz o nim nie pomyślała, cały czas tylko „Sakujun, Sakujun”. Ja go chyba jednak gada wstrętnego znielubię. Pamiętam jak ogromnym zaskoczeniem dla mnie był fakt, że jednak pojawił się ktoś do kogo Shuurei zapałała tak ognistym, jak na nią, afektem. Najgorsze że faktycznie ta wesz mogła się uchować biorąc pod uwagę wątki fantastyczne. A właśnie, ciekawe były. Takie… nieoczekiwane. Ale wracając do Ryuukiego. Naprawdę rzadko się zdarza żeby ktoś wzbudzał we mnie tak ciepłe uczucia. Tak czystą, nieskalaną sympatię. Co do reszty postaci (rany boskie, ja jestem dopiero w połowie tego co chciałam napisać…) to mam jeszcze kilka uwag do Reishina i Seirana, najpierw Reishin. Ten facet razem z pozostałą dwójeczką (swoją drogą powiązania między postaciami są godne bez mała Code Geass, sama intryga polityczna właśnie przez CG mi się spodobała ^^) pod koniec przypominali mi trójeczkę z Fruits Basket. Uwielbiałam wszelkie interakcje pan z maseczką – Reishin. Ale poza tym opętańczym uwielbieniem do Shuurei (kto jej tam zresztą nie uwielbiał ? ale ciekawostka ! oni MIELI powody ! Była pierwsza bohaterką która autentycznie zasługiwała na uwielbienie jakim ją darzono) ten facet miał charakter. I umiał to okazać. Co do Seirana nieco mnie drażnił, ale w rozmowie z kliknij: ukryte Sakujunem… pokazał charakter. Zdaje się że mniej mi potem przeszkadzał (chociaż ten pomysł z pojedynkiem był naprawdę idiotyczny, coś na miarę gier w Spiral). Na początku bardzo lubiłam też Shuuei i Kouyuu ale tak mało pokazywano ich potem, że inne postacie nieco ich przyćmiły (choć jak teraz robię sobie powtórkę to nie mogę ich NIE lubić, z tych początkowych odcinków, jakie one były beztroskie ! i jacy oni byli świetni ^^). Chociaż sama poczułam się jak w domu jak Shuurei wróciła i znowu mogłam zobaczyć starą obsadę. To była ulga. Rzeczą która szczególnie zapadła mi w pamięć jeśli chodzi o postaci jest fakt, że każda osoba w Saiunkoku (z pokojówkami włącznie!) nie była wolna od Tragicznej Przeszłości. Wszyscy, jak leci… Chyba tylko Ryuuren jako taki nie miał, dlatego pisałam że jest bohaterem szczególnym. Ale co ciekawe zamiast stada Sasuków mieliśmy w miarę normalnych ludzi. To mi się bardzo podobało, że nie oddziałało to na ich psychikę w większym stopniu przez co nie było to nieznośne.
Podsumowując, nie jest to anime głębokie i brać je za takie to błąd, ale mnie się bardzo podobało. Dużym plusem było, że każdy tytuł łączył się z odcinkiem i prawdę mówiąc Saiunkoku jest drugim anime w którym tytuły odcinków naprawdę mi pasowały i bardzo mi się podobały. Zresztą nie tylko pod tym względem Saiunkoku się wyróżnia. Przepiękne dwa openingi, przy czym jeden lepszy od drugiego oglądałam ZA KAŻDYM razem, 39 razy (co najmniej, bo czasami włączałam sobie sam). Graficznie przepiękny, zwłaszcza przy wejściu na „hajimari” na początku i w drugiej części piosenki, gdzie w pierwszym był Kouyuu i Shuuei na tle przepięknego kwiatu i Ryuukiego, a w drugim miecze i moje ulubione rodzeństwo.^^ Piosenka niesamowicie mi się podobała, bardzo pasowała do serii. Grafika była prześliczna, nie mogłam się napatrzeć na zbliżenia oczu Shuurei (ale raczej pod koniec serii, na początku oczka nie były tak pięknie dopracowane). Panowie… Mnie się podobało tylko dwóch, reszta była mi obojętna, za długie te pyski mieli. Ale ogółem była dobra.
Co do fabuły generalnie, pięknym zagraniem było zatoczenie pewnego rodzaju koła. Mieliśmy okazję zobaczyć jak bardzo dorośli i zmienili się, zarówno Shuurei jak i Ryuuki. A razem z nimi reszta postaci. Wątek polityczny był ciekawy, ale brakowało mi humoru pod koniec serii. Takiego w stylu uczesania Sakujuna w 32 odcinku. Spadłam z krzesła jak zobaczyłam co ona mu zrobiła na głowie. Może dlatego nigdy nie umiałam naprawdę zapałać gorącą niechęcią do niego ? Jaki by nie był, poza tym że powinien dostać po facjacie i to porządnie za kilka rzeczy niespecjalnie mnie obchodził. No i ta kliknij: ukryte dramatyczna śmierć (chociaż jak moshi mówiła, nie ma ciała‑nie ma trupa)...
Anime naprawdę godne obejrzenia. Nieprzeciętny humor (jak nie przymierzając problemy z orientacją Ryuukiego czy spostrzeżenia na ten temat Shuurei, herbatka Shouki, orientacja, ale tym razem w terenie, Kouyuu itp…) zwala z nóg, ilość bishounenów na metr kwadratowy zadowoli każdą fankę. Generalnie kreska jest piękna, seiyuu (kwik !!! Ten mały z głosem Ishidy i aparycją Shiro‑podobną, zresztą prawie wszyscy moi ukochani seiyuu się zebrali w tym anime ^^ zapewne ktoś kto oglądał Fushigi Yuugi może mieć na początku pewne problemy z przekonaniem się do głosów, vide ja bo FY nie lubię, nota bene pierwszy odcinek bardzo pod pewnymi względami FY przypomina, ale FY się do Saiunkoku nie umywa) również odwalili kawałek dobrej roboty, muzyka zasadniczo nie wyróżnia się, ale opening jest piękny. Polecam. Niesamowicie ciepła seria. Po każdym odcinku nie mogłam nie czuć czegoś ciepłego w środku, te kolory, klimat, postaci. Anime nie oryginalne (sporo schematów) ale na pewno jedyne w swoim rodzaju ^^
Przyjemne ^.^
Zmoderowano.
co ja takiego zrobiłam, że muszę tytuł wymyślać?!
Jednym słowem polecam głównie paniom, chociaż na pewno niejeden facet wciągnie się w to anime ;) dodatkowym plusem może być to, że od wczoraj seria ta emitowana jest na Hyperze, więc kto ma, niechaj ogląda, bo warto ^^
O dziwo mnie wciągnęło...
Humor był przedni w tej serii zdecydowanie. Trafiony w mój gust. Nieraz popłakiwałam się ze smiechu. Całe szczescie, ze wprowadzili do historii postać Lan Ryuurena… Bezsprzecznie nietuzinowa postać. Poza tym infantylne zachowania Ryuuki'ego, polityczne intryfgi i barwne przygody… na bardzo przyzwoitym poziomie. Nie żałuję ani chwili spędzonej przy tym anime, choć z pewnością nie każdego wciągnie.