Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 3/10 grafika: 7/10
fabuła: 2/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 9
Średnia: 4,56
σ=1,5

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (metamind)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Gravion

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2002
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Choujuushin Gravion
  • Super Heavy God Gravion
  • 超重神グラヴィオン
Tytuły powiązane:
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Shounen; Postaci: Obcy; Rating: Nagość; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Źli Obcy kontra Ostatnia Nadzieja Ludzkości, czyli jak zrobić kiepskie anime o mechach, pełne oklepanych schematów, dodatkowo okraszone sporą dawką fanserwisu.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Jak wiadomo, najskuteczniejszym sposobem, by zachęcić widza do obejrzenia anime, jest stworzyć atmosferę niepewności. A jak to najlepiej uzyskać? Oczywiście, tajemnicą – tak więc mamy tajemnicze zaproszenie najważniejszych osobistości świata do tajemniczego zamku, rozesłane przez jego tajemniczego właściciela, Kleina Sandmana, na które nieprzypadkowo trafia Eiji Shigure, młodzieniec szukający swojej tajemniczo zaginionej w owym tajemniczym zamku siostry. Jednak znajduje tylko tajemniczego mecha i jego jeszcze bardziej tajemniczego pilota. Jakby tego było mało, na Ziemię napadają tajemniczy Obcy, zwani Zeravire, z którymi – wedle Kleina Sandmana – tylko on i jego tajemna organizacja, Gran Knights, mogą skutecznie walczyć, co też przy pomocy wcześniej wymienionego Eijiego robią.

Jeśli do tej pory od nadmiaru tajemnic nie rozbolała was głowa, to znaczy, że jesteście mocniejsi ode mnie. Ale nie macie się czego obawiać – Gravion nie będzie was męczył skomplikowaną, godną Code Geass fabułą – jest to kolejne anime w systemie super robot, wyprodukowane wedle wielce oryginalnego wzorca pod tytułem: „Wielcy, Źli i Brzydcy Obcy versus Ostatnia Nadzieja Ludzkości”. Tak więc przez trzynaście odcinków tej serii jesteśmy raczeni walkami tytułowego mecha Graviona z Zeravire, prowadzonymi wedle schematu „potwór tygodnia”, przerywanymi średnio śmieszną, złożoną z oklepanych schematów komedią pełną przebieranek, fanserwisu, okładania głównego bohatera po głowie (oraz innych częściach ciała) przez żeńską część obsady, dwuznacznych aluzji i dowcipów, a wszystko to z mocno erotycznym podtekstem. Natomiast co do wcześniej wspomnianych tajemnic, to nie liczcie na ich jakiekolwiek wyjaśnienie, czy interesujące poprowadzenie fabuły pod ich kątem. Przez całą serię ani jeden z sekretów nie zostaje nawet muśnięty, nie licząc momentów, gdy któraś z tajemnic robi się jeszcze bardziej tajemnicza. Nie zostaje rozwiązany absolutnie żaden wątek: kim/czym są Zeravire? Skąd pochodzą? Dlaczego chcą naszej zagłady? Skąd Klein Sandman ma tak niezwykłą technologię? Co się stało z siostrą Eijiego? Jeśli szukacie odpowiedzi na te pytania, to możecie jedynie wydedukować je sobie sami, bądź wydobyć je z drugiej serii (na istnienie której w mało finezyjny sposób zwraca naszą uwagę zakończenie trzynastego odcinka)...

Jakby tego było mało, do fatalnej fabuły swoje dołożyły postaci – dzielą się zasadniczo na dwa typy – oklepany schemat i karykaturę istoty ludzkiej. Wśród oklepanych schematów mamy Eijiego Shigure – wiecznie zbuntowanego nastolatka, Lunę Gusuku – dziewczynę, na którą Eiji bez przerwy wpada, za co zawsze zostaje sponiewierany słownie i/lub fizycznie, Leele – zakompleksioną i chorobliwie nieśmiałą okularnicę, Kleina Sandmana – tajemniczego do bólu przywódcę Gran Knights, itd. Karykaturalizacja, niestety, uderzyła głównie w żeńską część obsady, a szczególnie w gabaryty przedstawionych tam pań, które aż nadto rzucają się w oczy (duże, niebieskie, jeśli mam być ścisły)... Do tego wszystkiego dołożono tyle pokojówek w charakterystycznych wdziankach, ile się tylko dało, przy czym zarówno zakres ich obowiązków, jak i entuzjazm, z jakim do nich podchodzą, bardziej przypomina połączenie szkolenia Specnazu z wyścigiem po walizkę pełną gotówki. O ewolucji psychologicznej, czy też rozwoju postaci nie ma co nawet marzyć – nawet jeśli nasi dzielni Gran Knights w jednym odcinku odkryją kolejną Prawdę Uniwersalną, to w następnym szybko i wygodnie o niej zapominają.

Przytłoczony tymi wszystkimi rewelacjami dopiero po kilkudziesięciu minutach odkryłem, że Gravion dysponuje dwoma całkiem niezłymi atutami – przyzwoitą grafiką i bardzo dobrą muzyką. Od strony graficznej seria prezentuje się bardzo zgrabnie – każdy element świata został oddany wiernie i ze sporą dozą znawstwa (chociaż, niestety, nie dotyczy to postaci), animacje są bardzo dynamiczne i niemal pozbawione wad, kolorystyka przyjemna i nie raniąca oczu ani zbytnią ostrością, ani przesadnym zaciemnieniem, natomiast tytułowy mech robi wrażenie, nie tylko doskonałym projektem, ale i świetnym opracowaniem jego animacji. Niestety, jak zawsze jest jakieś „ale”. I Gravion też nie jest tu wyjątkiem. O ile zarówno mech, jak i otoczenie, cieszą oczy, o tyle projekty postaci już tak dobrze nie mają – kreska, jaką oddano bohaterów, jest dość niedbała, a na dodatek przydaje im proporcje czysto karykaturalne, bardziej zbliżone do filmów hentai, niż do serii dla młodzieży – tyczy się to również strojów, przede wszystkim żeńskiej części obsady.

Jedynym pocieszeniem jest oprawa audio, jaką raczy nas Gravion. Jest to zdecydowanie najmocniejszy punkt serii – muzyka płynnie przechodzi z niesłyszalnego podkładu towarzyszącego nam w spokojnych scenach, do świetnego, dynamicznego rockowego soundtracku w momencie, gdy na ekranie pojawiają się fajerwerki. Oczywiście, doświadczymy również stosownego podkładu dla scen komediowych, ale i tak największe wrażenie robi muzyka towarzysząca scenom walki – ma tutaj miejsce to samo zjawisko, co w przypadku Mobile Fighter G Gundam – to muzyka sprawia że nawet najsłabsze sceny stają się interesujące i wciągające, a kiepska fabuła i konstrukcja bohaterów na czas walki umyka naszej uwadze…

Pozostaje tylko rozstrzygnąć co przeważa – wady czy zalety. Jeśli o mnie chodzi, nawet stareńki Mazinger Z ma więcej treści i głębszą fabułę od produkcji studia Gonzo. Efektowne sceny walk, dobra muzyka oraz niekończący się ciąg oklepanych gagów, pozbawione fabuły i ciekawych postaci, to o wiele za mało, by Gravion mógł liczyć na coś więcej niż uśmiech politowania…

metamind, 22 lipca 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GONZO
Autor: Kazumitsu Akamatsu, Masami Oobari
Projekt: Hitoshi Fukuchi, Jun'ichi Takaoka, Kunio Ookawara, Makoto Uno, Masami Oobari, Yasuhiro Moriki, Yousuke Kabashima
Reżyser: Masami Oobari
Muzyka: Hikaru Nanase