Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 7/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 5/10 | muzyka: 5/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Get Backers
- ゲットバッカーズ -奪還屋-
„Jeśli coś zostało skradzione – ukradniemy to z powrotem!”. Humor, sensacja i mnóstwo przystojnych panów w typowo rozrywkowej serii.
Recenzja / Opis
Ginji Amano i Ban Midou. Razem tworzą agencję Get Backers, zajmującą się odzyskiwaniem skradzionych rzeczy – wszelkich rzeczy. Niestety, w parze z nieprawdopodobną skutecznością idzie równie nieprawdopodobny pech do pieniędzy… Nasi bohaterowie żyją wciąż w pogoni za nowymi zleceniami, które pozwolą im uregulować dług u zaprzyjaźnionego właściciela knajpy (która jest ich bazą operacyjną) i – być może – przyniosą wreszcie spodziewany zysk.
Akcja rozgrywa się we współczesnym Tokio, ale ten świat jest nieco inny od naszego. Nad miastem góruje dziwna konstrukcja – Mugenjou, Nieskończony Zamek. Niezależny od świata zewnętrznego, rządzący się własnymi prawami, powiązany jest z przeszłością niemal wszystkich postaci i z czasem staje się sceną kulminacyjnych wydarzeń. W świecie Get Backers trafiają się osoby obdarzone niezwykłymi mocami – i oczywiście kimś takim są właśnie nasi bohaterowie. Ban dysponuje nadludzką siłą w rękach, ale jego najgroźniejszą bronią jest Złe Oko – umiejętność podobna do hipnozy, sprowadzająca na ofiarę zaprogramowany przez Bana sen. Ginji natomiast jest chodzącym generatorem prądu – może ściągać albo wytwarzać potężne impulsy elektryczne. Wśród innych pojawiających się postaci warto wymienić choćby Kazukiego od Nici, Mistrza Zwierząt Shido, albo niebezpiecznego nożownika Akabane…
Najkrótsze podsumowanie Get Backers brzmi: takiego stada bishounenów nie widziałam od czasów Saint Seiya. To chyba już coś mówi, prawda? Niemal każdy z panów wygląda „supercool” i dysponuje jakąś niezwykłą właściwością lub techniką. Panie są w mniejszości, ale i tu jest na co popatrzeć – choćby na niejaką Himiko (o wdzięcznym przydomku Lady Poison), czy też – przede wszystkim – niezwykle hojnie obdarzoną przez rysowników Hevn, pośredniczącą między Get Backers a ich klientami. Już samo to jest całkiem dobrym powodem, by obejrzeć tę serię. Do tego należy dodać mieszankę sensacji i komedii (z przewagą tej drugiej), kilka wątków tragiczno‑sentymentalnych w zakończeniu – i oto mamy przepis na rozrywkę doskonałą!
Prawdopodobnie dla większości widzów powyższy akapit będzie świetnie ilustrował to popularne anime. A jednak to nie działa tak prosto. Get Backers jako całość rozczarowali mnie, proporcje składników mieszanki okazały się źle dobrane.
Po pierwsze, często szwankujące w seriach anime wyważenie. Twórcy wyraźnie wiedzą, że mają do czynienia z pewnymi sztampowymi motywami – i bawią się nimi. Nie byłoby w tym nic złego, ale jednak zdecydowanie przydałoby się obciąć któreś ekstremum – albo zredukować liczbę gagów, albo (to prędzej) darować sobie momenty podniosłe i dramatyczne, zostawiając zwariowaną parodię. Seria zawiera za dużo naraz: łączy w sobie właśnie parodię i komedię z dramatem (niemal melodramatem), a nawet wyraźnymi elementami cyberpunku (związanymi z Nieskończonym Zamkiem).
Po drugie, bohaterowie. Może to dziwnie zabrzmi, ale są, jak to się mówi, „przefajnowani”. Są zbyt przystojni, zbyt sympatyczni, za bardzo „cool”, a przede wszystkim zbyt szlachetni – na ich kryształowych charakterach nie ma ani jednej rysy. I oczywiście każdy z nich ma tragiczną przeszłość, która zaczyna go w jakimś momencie ścigać (pozostaje pytanie, jakim cudem ci mili chłopcy przetrwali tak długo w trudnych warunkach). A jednocześnie ci sami bohaterowie są obiektami żartów i kpin – właśnie z takiej sztampowej bohaterszczyzny. Nie można jednak jednocześnie być określonym typem bohatera i parodią tego typu – a właśnie tak należałoby interpretować to, co oglądamy. Do najbardziej irytujących na dłuższą metę elementów należy też nieustanne pokazywanie postaci w formie super‑deformed – szczególnie tyczy to Ginjiego. Warto też może napisać, że Get Backers są podejrzewani o „podteksty” shounen‑ai – wprawdzie nic nie jest przesądzone i żadne bezpośrednie stwierdzenia nie padają, jednak w ramach fanserwisu dostajemy kilka ujęć, które ewidentnie mają posłużyć jako podstawa do ożywionej twórczości fanfikowej… Chyba, że owe ujęcia są kpiną z fanserwisu – tego nie udało mi się stwierdzić.
Po trzecie – niestety – fabuła. Wyjściowy pomysł „agencji odzysku” jest bardzo nośny i umożliwia spore urozmaicenie opowiadanej historii. Niektóre zlecenia są naprawdę oryginalne i niebanalnie rozegrane. Jednak po tego typu fabule należało się spodziewać raczej krótkich (na jeden‑dwa odcinki) historii, zwieńczonych dłuższymi, kilkuodcinkowymi sekwencjami finałowymi. Tymczasem większą część pierwszej połowy serii (do 25. odcinka) wypełnia jedna misja – wprawdzie początkowo ciekawa, ale z czasem nużąca („Niechże oni to wreszcie skończą i wezmą się za coś nowego!”), trwająca bite piętnaście odcinków. W porównaniu do tego finał całej serii – zaledwie siedmioodcinkowy – wypada blado, a w dodatku jest dokładnym powtórzeniem „półfinału”. Przez to seria robi wrażenie źle wyważonej, jakby twórcy nie mogli się zdecydować, kiedy ją zakończą. Zresztą widać wyraźnie, że przygotowali sobie miejsce na ciąg dalszy, pozostawiając mnóstwo nieruszonych, a bardzo obiecujących wątków. Nie mogę też nie wspomnieć o – łagodnie mówiąc – nadużywanym motywie „starego przyjaciela, który okazuje się naszym wrogiem”, a także o nieludzkim przegadaniu kulminacyjnych momentów.
Rysunek postaci jest oczywiście bardzo atrakcyjny, choć sylwetki widziane z daleka często są mocno „lalkowate”. Otaczający ich świat przedstawiony jest poprawnie, nie ma do czego zgłaszać zastrzeżeń – choć nie powala na kolana. Natomiast bardzo dynamicznie i dobrze zrobione są sceny walki – a przynajmniej część z nich. Komputerowe efekty 3D w ogóle nie zostały zastosowane, nie były tu zresztą do niczego potrzebne. Towarzysząca serii muzyka zdecydowanie nie przypadła mi do gustu – była zbyt hałaśliwa i monotonna. Na 49 odcinków przypadają dwa openingi (pierwszy jest zdecydowanie lepszy) oraz cztery endingi, z których ostatni był zdecydowanie najgorszym kawałkiem, jaki widziałam – nawet biorąc pod uwagę, że to miała być parodia!
Przypuszczam, że to anime, swobodnie mieszające konwencje i gatunki, spodoba się wielu widzom. Jako kawałek rozrywkowy sprawdza się nieźle (choć tu właśnie przeszkadzają błędy w fabule i długie przemowy), powinien przypaść do gustu wszelkim amatorom opowieści sensacyjnych, a przy tym niezbyt poważnych.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Studio DEEN |
Autor: | Rando Ayamine, Yuuya Aoki |
Projekt: | Atsuko Nakajima, Toshiharu Murata |
Reżyser: | Kazuhiro Furuhashi, Keitarou Motonaga |
Scenariusz: | Akemi Omode |
Muzyka: | Taku Iwasaki |
Wydane w Polsce
Nr | Tytuł | Wydawca | Rok |
---|---|---|---|
1 | Get Backers: Missions 1+2 | Anime Virtual | 2005 |
2 | Get Backers: Missions 3+4 | Anime Virtual | 2005 |
3 | Get Backers: Missions 5+6 | Anime Virtual | 2005 |
4 | Get Backers: Missions 7+8 | Anime Virtual | 2005 |
5 | Get Backers: Missions 9+10 | Anime Virtual | 2006 |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Podyskutuj o Get Backers na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |