Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 6/10 grafika: 5/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 5
Średnia: 5,8
σ=1,17

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

City Hunter: Hyakuman Dollar no Inbou

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1990
Czas trwania: 45 min
Tytuły alternatywne:
  • City Hunter: Million Dollar Conspiracy
  • シティーハンター 百万ドルの陰謀
Gatunki: Komedia, Sensacja
Postaci: Łowcy nagród; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Piękna Amerykanka i… powtórka z dobrze znanej rozrywki. Trzeci film z cyklu City Hunter.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Rozbrzmiewające w czołówce, nietypowe dla tego cyklu lekko jazzujące rytmy w połączeniu z widokami plaż Florydy, prezentują się całkiem obiecująco. Niestety zaraz potem akcja na trwałe przenosi się do Tokio, gdzie przyjeżdża piękna (i oczywiście złotowłosa) Amerykanka, Emily O'Hara. Udaje się ona prosto do „agencji” Ryo Saeby, żeby wynająć City Huntera jako swojego ochroniarza, twierdzi bowiem, że zagrażają jej najemni zabójcy, wysłani przez gangstera, którego synowi dała kosza. Ryo oczywiście nie przepuści okazji do zacieśnienia stosunków między Japonią a USA, natomiast protesty Kaori zostają uciszone obietnicą niezwykle wysokiego honorarium – tytułowym milionem dolarów. Jak nietrudno jednak zgadnąć, panna Emily skrywa niejedną tajemnicę…

Jeśli ktoś obejrzał chociaż kawałek którejś serii City Huntera, z pewnością od razu zauważy dobrze znany schemat. Film opowiada o kolejnym standardowym zleceniu, wykorzystując w dodatku elementy, które widziałam wcześniej po kilka razy, od niebezpiecznej blond piękności po motyw zemsty za śmierć kogoś bliskiego. W dodatku fabuła chyba bardziej niż zwykle naciągana jest za uszy, skoro kluczowym jej punktem musi być to, że Główny Zły ni z gruszki, ni z pietruszki wygłasza monolog, tłumacząc dokładnie, dlaczego jest Zły i co ma na sumieniu. Inaczej bowiem widzowie nie mieliby pojęcia, że to właśnie jego należy tutaj najbardziej nie lubić. Na nieduży plus można jednak zapisać to, że akcja dzieje się dość sprawnie i szybko, w dużej mierze dzięki ograniczeniu liczby „żelaznych punktów programu” i powtarzanych gagów.

Ryo i Kaori są tacy, jak zawsze, przy czym Kaori pełni tu rolę wyłącznie drugoplanową (za to darowano sobie kolejną scenę pokazującą, jak martwi się o Ryo). Ryo zaś ma tak naprawdę mniej niż zwykle okazji do popisania się swoimi umiejętnościami, szczególnie że finałowe starcie ani pod względem scenografii, ani pod względem wykonania nie wyróżnia się niczym szczególnym. Umibozu, Miki i Saeko pojawiają się epizodycznie, tylko po to, żeby dostarczyć jakichś potrzebnych informacji i zniknąć z fabuły. Emily O'Hara jest może nie tyle nijaka, ile – jak na ten cykl – sztampowa, podobnych pań z podobną motywacją widziałam już co najmniej kilka, jak nie kilkanaście.

Warto zauważyć, że Ryo paraduje tu w czarno­‑białym komplecie z trzeciej serii telewizyjnej, poza tym jednak grafika utrzymana jest na poziomie średnim. Nie zauważyłam tu poważniejszych błędów, ale zabrakło efektownych czy choćby po prostu pomysłowych scen. Widać też, jak stopniowo ubożeją tła: w pierwszej i drugiej serii kamienica, w której mieści się agencja Saeby, była pięknym ceglanym budynkiem, tu ma brązoworudą fasadę, na której niedbałe paski udają fakturę. Podobnie rzecz się ma także z pojazdami i projektami broni. Nadal da się rozpoznać modele i marki, ale ilość detali spadła drastycznie. Bez wątpienia najlepszym elementem tej produkcji jest natomiast ścieżka dźwiękowa – pobrzmiewają w niej echa melodii ze starych filmów gangsterskich, chociaż towarzysząca napisom końcowym piosenka More, More Shiwase, śpiewana przez Youko Oginome, to po prostu typowy j­‑pop.

Przypuszczam, że wbrew pozorom może to być nie najgorsza propozycja dla widzów, którzy nie mieli jeszcze z City Hunterem do czynienia, pozwalająca sprawdzić, czy ten styl prowadzenia fabuły i rodzaj humoru im odpowiada. Jeśli komuś się spodoba, może bez wahania sięgnąć po tasiemcowate serie telewizyjne. Jeśli nie – cóż, jest to po prostu średnia dla cyklu, na pewno nie jego najlepsza odsłona, ale trzeba być przygotowanym na podobny poziom. Dla mnie „średnia” to w przypadku samodzielnej produkcji zdecydowanie za mało.

Avellana, 18 lutego 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Dove, Studio Takuranke, Sunrise
Autor: Tsukasa Houjou
Projekt: Sachiko Kamimura, Shouhei Obara
Reżyser: Kenji Kodama
Scenariusz: Shouji Tonoike
Muzyka: Tatsumi Yano