Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,80

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 15
Średnia: 7,07
σ=1,91

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Costly)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Gakuen Utopia Manabi Straight!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2007
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Manabi Straight!
  • がくえんゆーとぴあ まなびストレート!
zrzutka

Nowy samorząd uczniowski stara się naprawić podzieloną i anemiczną społeczność szkolną. Sympatyczna i bardzo optymistyczna seria szkolna dla widowni młodszej i nie tylko.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Japonia w roku 2035 boryka się z problemem przybierającym rozmiary kryzysu. I nie chodzi tu o terroryzm, inwazje Obcych czy bishounenów rozbijających się mechami. Chodzi o druzgoczący niż demograficzny, który destabilizuje cały kraj. Jednak w serii nie śledzimy problemów całego państwa, nasza uwaga skupiona zostaje na szkołach. A dokładniej – na Prywatnym Żeńskim Liceum Seiou. Radykalne zmniejszenie liczebności młodzieży w Japonii spowodowało zamknięcie wielu szkół. Wpływ na to ma też coraz popularniejszy trend wczesnego porzucania szkoły i rozpoczynania pracy. Szereg firm potrzebuje młodych pracowników, a gdy tych jest coraz mniej, to także oferowane im warunki są coraz korzystniejsze. Prestiż wielu szkół spadł, wczesne rozpoczęcie kariery może być obecnie dużo lepszą drogą do sukcesu niż solidna edukacja. Coraz mniejsza liczba uczniów czuje się przywiązana do własnej szkoły. Seiou ta tendencja także nie omija.

W takim czasie do liceum przybywa nowa uczennica, Manami „Manabi” Amamiya. Energiczna, pełna entuzjazmu dziewczyna już pierwszego dnia w szkole zostaje nową przewodniczącą samorządu uczniowskiego. Nie jest to jednak takie dziwne. Ów samorząd przed przybyciem Manami w swoim składzie miał tylko jedną uczennicę, nieśmiałą, ale bardzo miłą Mikę Inamori. Płomienne przemówienie nowo przybyłej dziewczyny wystarczyło, aby jej kandydatura została przyjęta. Innych chętnych i tak nie było. W krótkim czasie do samorządu dołączają mniej lub bardziej oficjalnie inne postacie. Najpierw poznamy Mutsuki Ueharę, utalentowaną sportowo i bardzo pewną siebie dziewczynę. Potem czas przyjdzie na inteligentną i zdolną Mei Etou, która trochę wbrew własnym pragnieniom utrzymuje wieczny dystans między sobą a innymi ludźmi. Stawkę zamyka Momoha Odori, zafascynowana dziennikarstwem, cicha i zawsze uśmiechnięta uczennica z bogatej rodziny.

Seria ta jest dla mnie pewnym ewenementem. W anime zawsze drażniła mnie specyficzna polityczna poprawność. Może to brzmieć dziwnie w kontekście istnienia tak wielu serii yuri/yaoi czy tak popularnych motywów kazirodczych i tym podobnych. Jednak są pewne kwestie, które niemal w żadnym anime nie zostają poruszone, jak choćby problem narkomanii czy jakakolwiek krytyka stylu życia promowanego przez współczesne władze w Japonii. Manabi Straight! tymczasem dość odważnie i krytycznie porusza tematykę funkcjonowania szkoły w Kraju Kwitnącej Wiśni. Choć i nie za darmo – kilka kwestii zostaje wyraźnie skrytykowanych, ale też inne motywy są niemal gloryfikowane. Motywem przewodnim opowieści są działania dziewczyn z samorządu uczniowskiego, które starają się zintegrować społeczność szkolną i ubarwić życie szkolne. Bardzo duży nacisk kładziony tutaj jest na promowanie indywidualności i samodzielności uczniów. Widać to na każdym kroku. Dla przykładu, w czasie trwania serii poznamy bliżej dwoje pedagogów, nauczyciela Shimojimę i dyrektorkę szkoły. Oboje wspierają bohaterki, ale robią to, dając im pewne możliwości i szansę realizacji własnych pomysłów. Wyraźnie krytycznie przedstawiony jest koncept kierowania uczniami, promowany jest pewien rodzaj liberalizmu w stosunkach szkolnych. Samo podejście do autorytetu nauczyciela też nie jest standardowe – bohaterki regularnie przeciwstawiają się decyzjom administracji i walczą o swoje, co staje się w pewnym momencie osią fabuły. I co ciekawe, jest to postawa popierana po cichu przez środowisko pedagogiczne, które cieszy się, że uczniowie mają własne zdanie i umieją go bronić. Poza takimi wyraźnymi wątkami pojawia się też sporo detali, które jednoznacznie wskazują na intencje autorów. Manabi do szkoły przyjeżdża na futurystycznym skuterze (à propos zasad w japońskich szkołach), bohaterki w openingu malują szkołę sprayami i tym podobne. Z drugiej strony jednak niemal kultem otacza się tutaj tradycję szkoły i przywiązanie uczniów do niej. Pewnie dlatego twórcy pozwolili sobie na tak śmiałe skrytykowanie niektórych aspektów funkcjonowania szkoły w Japonii – dzięki tym zabiegom, bez większego wysiłku właściwie operując słowami, można cały wydźwięk serii odwrócić do góry nogami.

Wracając natomiast do samej historii: stanowi ona mieszankę sporej ilości motywów. Mamy tutaj dużo przesłodkich scen, dość, aby nabawić się poważnej próchnicy. Manabi wygłasza regularnie płomienne przemówienia o przyjaźni, szkole i wszystkim innym, co jej przyjdzie do głowy, a wszystko to obowiązkowo długie i patetyczne do bólu. Bohaterki padają sobie w ramiona ze łzami w oczach, a to się kłócąc, a to godząc, a to świętując sukces. Z drugiej jednak strony działania samorządu wcale już takie banalne nie są. Problemy, na jakie napotykają dziewczyny, są całkiem dobrze przedstawione, tak samo jak stosunek reszty szkoły do ich działań. Zwłaszcza to ostatnie warto podkreślić. Samym gadaniem Manabi wcale nie roztapia wszystkich serc, sporo całkiem kreatywnej pracy wykonać muszą bohaterki. W zasadzie, wbrew temu, czego spodziewałem się przed seansem, gatunkowo w serii jest dużo więcej „okruchów życia” niż „komedii”. Za to sam humor, swoją drogą, też muszę pochwalić – jest subtelny i nieinwazyjny, co jest ciekawą odmianą, obecne trendy promują raczej absurd i fanserwis jako metodę na rozśmieszanie widza. Fanserwis i tu się pojawi co prawda, ale w znikomej ilości. Jest też jedna dość drażniąca wada – bohaterki już na samym początku wyglądają na wyjątkowo młode jak na licealistki, a na dodatek wcale nie zmieniają się wraz z upływem czasu. Razi to tym bardziej, że wyglądają jak dwunastolatki, nawet gdy są już teoretycznie dorosłe.

Seria jest bardzo starannie wykonana pod względem technicznym. To taki typowy przykład solidnej rzemieślniczej roboty. Zacznę od kreski. Udało mi się, na szczęście, dość szybko przyzwyczaić do specyficznego wyglądu postaci, dzięki czemu mogłem dostrzec sporo zalet w grafice. Co prawda słodko i dziecięco wyglądające lolitki do koncepcji serii pasowały nieźle, ale mimo wszystko wiele osób na pewno z miejsca za sam wygląd postaci podziękuje Manabi Straight!, a nie mogę zaprzeczyć, że i mnie taka myśl przeleciała początkowo przez głowę. Ale miałem mówić o zaletach, a tych jest niemało. Twórcy poprzez wiele małych szczegółów starali się podkreślić, że akcja umiejscowiona jest w przyszłości. Nie ma tu zalewu futurystycznych przedmiotów i budynków, tylko sporo mniej lub bardziej subtelnych przykładów bardziej rozwiniętej technologii czy różnych nowoczesnych udogodnień. Wypada to całkiem nieźle. Ładne są tła, bardzo różnorodne i zawierające sporo detali. Także animacja warta jest podkreślenia, postacie poruszają się bardzo swobodnie, a na ekranie pełno jest ruchu. Efekty specjalne, jak na przykład fajerwerki, wykonane są bardzo starannie. Wydarzenia obserwujemy z wielu różnych ujęć, bardzo wprawnie dobranych. Pozytywnie oceniam też muzykę. Wiadomo, jak duża jest jej rola w budowaniu nastroju, a na tym opierają się podobne serie. Twórcy świetnie wywiązali się w tym punkcie z swoich zadań. Bardzo fajnie wypada też opening, sympatyczny i spokojny, okraszony bardzo dobrą animacją. Warty zapamiętania. Do tego dochodzi charakterystyczny dla studia UFO Table ending, z plastelinowymi postaciami. Nie tak dobry muzycznie, jak opening, ale nadal niezły.

Ogółem wrażenia po seansie są całkiem dobre. Serie szkolne to w większości najróżniejsze wariacje na temat komedii romantycznych, więc na tym tle Manabi Straight! zdecydowanie się wyróżnia. Tytuł jest chyba raczej kierowany do młodszej widowni, która sama uczestniczy w życiu szkolnym. Jednak i dla starszych widzów może to być całkiem przyjemna pozycja, bardzo pozytywna i ciepła, chociaż wiele osób niestety zrazi zapewne sposób rysowania postaci. Myślę, że każdy, kto lubi spokojne i optymistyczne serie, i kogo nie odrzucają specyficzne postacie widoczne na zrzutkach, będzie mógł spędzić mile czas przy tej produkcji.

Costly, 19 lipca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Ufotable
Projekt: Atsushi Ogasawara
Scenariusz: Ryuunosuke Kingetsu
Muzyka: Yasuhiro Misawa