Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 4/10 grafika: 6/10
fabuła: 3/10 muzyka: 2/10

Ocena redakcji

2/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 2,00

Ocena czytelników

3/10
Głosów: 5
Średnia: 3
σ=1,1

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Costly)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Eien no Aseria

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 2×30 min
Tytuły alternatywne:
  • Eternal Aseria
  • 永遠のアセリア
Gatunki: Fantasy
Postaci: Duchy, Samuraje/ninja; Pierwowzór: Gra (RPG); Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Licealista przeniesiony do innego świata musi ratować swoją siostrę, tnąc magicznym mieczem kawaii panienki. Czyli słabe anime stanowiące reklamówkę gry komputerowej.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Eien no Aseria jest dzieckiem pewnego, u swoich założeń niegłupiego, trendu występującego w Japonii. Czyli aby rozreklamować wydawaną właśnie przeciętną grę RPG, zróbmy jej krótką OAV w ramach reklamy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby tylko ktoś ową OAV dopracował odpowiednio. W tym wypadku, niestety, nie doczekaliśmy się tego.

Yuuto, licealista, odwiedza wraz z przybraną siostrą, Kaori, grób jej tragicznie zmarłych rodziców. Przygarnięty przez nich chłopak wcześniej sam, także tragicznie, stracił własnych rodziców. Nostalgiczna chwila zostaje przerwana pojawieniem się Akitsukiego Shuna, starego znajomego Kaori. Obarcza on Yuuto winą za śmierć rodziców Kaori, po czym między chłopakami dochodzi do bójki. Z przyczyn, których widzowi poznać nie będzie dane, wszystko to kończy się szeregiem rozbłysków i przeniesieniem całej trójki bohaterów do innego świata.

Jeżeli istnieje coś gorszego niż słaba fabuła – a ci, którzy mieli kontakt z grą wiedzą, iż Eien no Aseria nie zachwyca pod tym względem – to jest to słaba fabuła uproszczona i upchnięta w dwa krótkie odcinki. Niby to sam wstęp do historii, ale stopień kompresji i tak jest uderzający. Bohater pojawia się w innym świecie ni z gruchy, ni z pietruchy, zostaje z miejsca Wybrańcem, niemalże członkiem rodziny w domu zamieszkanym przez kawaii dziewczyny, jego siostra zostaje pojmana (skąd ktoś wie, że to jego siostra też się nie dowiemy) i jest przetrzymywana jako zakładniczka, aby Yuuto walczył po stronie królestwa, w którym wylądował. Gdyby to rozciągnąć na kilka odcinków, mogłoby być przynajmniej warte obejrzenia. Ale w takim kształcie naprawdę trudno nie wzdychać ciężko, widząc rozwój akcji.

Pojawia się kilka ciekawych motywów, niestety, niezbyt rozwiniętych (bo i jak w tym czasie je rozwinąć). W świecie, gdzie nasz bohater ląduje, ludzie do walk używają przyzwanych duchów, które traktują jak psy i wysyłają, aby ginęły w ich miejsce. Dodać wypada, że wszystkie owe duchy wyglądają jak śliczne licealistki. W kilku momentach widać przejawy sporej antypatii, czy może raczej dyskryminacji tych istot przez ludzi, jak i sprzeciw bohatera wobec tego. Cóż, gdyby to rozwinąć, dobrze przedstawić, to mógłby to być wątek ciekawy. Historię dobija fakt, że jest urwana. Co najbardziej drażniące, kończy się w momencie, gdy całość zaczyna się rozkręcać.

Ile można wydać na reklamę? Na pewno nie tyle, aby zrobić serię powalającą poziomem technicznym. Eien no Aseria graficznie ma kilka przebłysków. Widziana na początku Kaori idąca w deszczu wyglądała bardzo ładnie i miałem po tej scenie spore nadzieje względem oprawy wizualnej. Nic z tego, na przestrzeni godziny trwania całej serii wpada kilka takich cukierków, ale przez większość czasu oglądamy zwyczajne postacie ze zwyczajnymi tłami, a do tego diablo uproszczone efekty specjalne i momentami kulejące animacje. Nie powiem, kilka ładnych widoków pewnie na jakiś czas zapamiętam, ale obok tego w pamięć wyryły mi się efekty zaklęć, które rażą prostotą. I do tego muzyka. Przepraszam, pobrzękiwanie w tle. Choć grę znam tylko z opisów, to w ciemno mogę założyć, że wszystkie dźwięki poza głosami postaci przeniesiono prosto z niej. I te ginące duchy, wydające dźwięk przypominający zebranie monety w Mario. Koszmar. Aby jeszcze dobić od tej strony całość – seiyuu tytułowej Aserii, Ruri Asano, ma najgorzej dobrany głos do postaci, jaki w życiu słyszałem. Za każdym razem, gdy usłyszałem z jej ust jakieś słowo, nie mogłem się nie skrzywić potężnie, widząc kontrast między powierzchownością postaci, a owym słodziutkim, śmiesznie dziecięcym głosem.

Gdyby całość miała przynajmniej dwanaście odcinków, bardziej dopracowanych i nie tak uproszczonych, to może byłaby to ciekawa seria. Ale nie ma, teoretyzować mi się nie chce, skupię się na rzeczywistości. A w niej jest to seria banalna, przewidywalna, za krótka, zbyt uproszczona i po prostu nieciekawa. A na dobitkę urwana ledwo po rozpoczęciu. Traktować ją można raczej jako ciekawostkę dla fanów gry, niż coś wartego naprawdę obejrzenia.

Costly, 10 września 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Matrix
Autor: XUSE
Reżyser: Naoto Hashimoto