Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 14
Średnia: 6,86
σ=1,46

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Igano Kabamaru

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1983
Czas trwania: 24×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Ninja Boy
  • 伊賀野カバ丸
Gatunki: Komedia
Widownia: Shounen; Postaci: Samuraje/ninja, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Rozrywka z lamusa, czyli szkolna komedia o smaku ninja (aromat identyczny z naturalnym).

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: cissy

Recenzja / Opis

Dystyngowana starsza pani, Ran Ookubo, przybywa do niewielkiej górskiej wioski, wezwana listem dawnego ukochanego, pochodzącego ze starego rodu ninja Saizou Igano. Jednakże, ku swej rozpaczy, zastaje nadawcę niesionego właśnie w drewnianej skrzyni na wieczny spoczynek… Pozostaje jej więc tylko jedno: spełnić zawartą w liście prośbę i zaopiekować się wnukiem Saizou, nastoletnim Kagemaru. Nie da się ukryć, że okoliczni mieszkańcy podchodzą do sprawy z entuzjazmem, za wszelką cenę pragnąc się pozbyć nieznośnego i nienażartego nicponia, dla którego śmierć dziadka – jedynego opiekuna – oznacza jedynie wieczną labę od męczących treningów. Pani Ookubo jest jednak znacznie bardziej wyrozumiała, dostrzegając w młodzieńcu zwanym przez wszystkich Kabamaru (kage oznacza po japońsku „cień”, natomiast kaba – „hipopotam”, co nawiązuje do nieposkromionego apetytu chłopaka) szlachetność, wrażliwość i w ogóle całe mnóstwo cnót, jakich nikt, z samym zainteresowanym włącznie, nigdy by się nie spodziewał. Ostatecznie zatem Kabamaru ląduje w Tokio, w posiadłości pani Ookubo, i uczęszczać ma do liceum Kingyoku, którego jest ona właścicielką i dyrektorką.

Fabuła Igano Kabamaru nie zawiera w zasadzie głównego wątku – to raczej ciąg epizodów z życia tytułowego bohatera, uporządkowanych chronologicznie, ale pozbawionych spajającego je motywu. Kabamaru stara się o względy Mai, wnuczki pani Ookubo, zostaje też wplątany w najrozmaitsze intrygi, za którymi stoi przebiegły Shizune Mejiro, szara eminencja szkoły, ale przede wszystkim przez swoją prostolinijność i żarłoczność pakuje się z niewyczerpaną pomysłowością w kolejne kłopoty i równie sprawnie wydobywa się z nich dzięki swoim nadludzkim umiejętnościom (które zawdzięcza latom treningów pod okiem surowego dziadka). W tle przewija się wątek zaginionego przybranego brata Kabamaru, Hayate, a także ostrej rywalizacji pomiędzy liceami Kingyoku i Ougyoku, w sumie jednak służą one głównie napędzaniu fabuły poszczególnych odcinków. Dość często zresztą pokazywane historie ześlizgują się w najmniej oczekiwanym momencie w komediowy absurd. Trudno czynić z tego zarzut, ale trzeba pamiętać, że ta seria jest po prostu komedią, bez pretensji do zaskakiwania widza czy dostarczania mu dreszczyku emocji. Nie wykluczam, że właśnie dzięki temu zestarzała się całkiem nieźle – jeśli już przywyknie się do dość szalonej konwencji, można się bawić naprawdę dobrze, tym bardziej że stosowany repertuar chwytów komediowych różni się trochę od obecnego we współczesnych seriach.

Postaci trudno nazwać złożonymi czy wiarygodnymi psychologicznie, ale – o dziwo – nie są jednowymiarowe. Nowsze i starsze komedie anime przyzwyczaiły mnie do bohaterów­‑kartoników, będących nośnikami pojedynczego pomysłu lub gagu. Tutaj właśnie tego nie ma: nawet dystyngowana pani Ookubo potrafi się zapomnieć, szczególnie gdy w grę wchodzi znienawidzona rywalka, dyrektorka liceum Ougyoku. Główny bohater początkowo może się wydawać mało sympatyczny, szybko jednak okazuje się, że jego nieludzkie lenistwo i łakomstwo to nie jedyne cechy charakteru, jakimi może się poszczycić. Kabamaru, co istotne, pozostaje bohaterem pozytywnym – dotrzymuje raz danego słowa i nie gra niehonorowo – nawet jeśli jego zachowanie bywa absolutnie nieznośne dla otoczenia. Nie pozwala serii spoważnieć, bo nigdy nie możemy być pewni, czy w następnej chwili zobaczymy popis nadludzkiej siły i odwagi, czy też tyleż skuteczne, co zupełnie komiczne zastosowanie starożytnej sztuki ninja. Partnerująca mu Mai Ookubo jest chyba najmniej interesującą z ważniejszych postaci, ale też nie okazuje się przesłodzoną idiotką o mózgu rozwielitki – to rozgarnięta panienka, którą wprawdzie Kabamaru potwornie irytuje, ale która umie docenić jego pozytywne cechy.

Zdecydowanie ciekawszy jest za to drugi plan, gdzie pojawia się chociażby niezawodna pani Ookubo i towarzyszący jej wiernie wicedyrektor liceum Kingyoku. Tu jednak najbarwniejszą postacią jest wspomniany wcześniej Shizune, wiotki bishounen, uważany za chodzący ideał, a skrywający zdecydowanie mniej sympatyczne oblicze. Naprawdę miło, że w jego przypadku, mówiąc kolokwialnie, nie przegięto: zwykle taka postać byłaby albo jednoznacznie negatywnym geniuszem zła, albo jednoznacznie komediowym nieudacznikiem z megalomanią. Tu mamy osobnika doskonale radzącego sobie w roli manipulanta, ale też czasem popełniającego błędy, no i dającego się wytrącić z równowagi, szczególnie gdy w grę wchodzi rzadki w tym zakresie talent Kabamaru. Właściwie jednoznacznie komicznymi, karykaturalnymi postaciami są jedynie przedstawiciele Ougyoku, ale pojawiają się oni rzadziej, niż można by początkowo przypuszczać. Natomiast sam Hayate jest bardzo ewidentną kpiną z mrocznego i cynicznego, pozbawionego złudzeń młodzieńca.

Projekty postaci są oczywiście typowe dla czasów, w których powstało to anime, generalnie jednak widać, że od strony graficznej zostało ono wykonane zaskakująco starannie. Nie ma tu może wielu popisów animacji, ale tła rysowane są dokładnie, a postaci nie deformują się same z siebie i całość w dalszym ciągu ogląda się całkiem dobrze. Do repertuaru komicznego dokładają się za to najprzeróżniejsze przedziwne miny bohaterów – znowu: bardzo niewspółczesne, ale nie mniej przez to zabawne. Dla amatorów staroci zostaje też wpatrywanie się w tło: przedmioty, fryzury, a nawet pokazywane czasem kluby przenoszą w dyskotekowe lata 80. Podobnie zresztą jak muzyka, trzymająca się w standardach ówczesnego popu – chociaż piosenki w czołówce i przy napisach końcowych są też dość wyraźnie parodystyczne.

Omawiana tu seria to przypadek tytułu, który od samego początku nie miał specjalnych ambicji, ale za to całkiem nieźle się zestarzał i nawet dzisiaj może dostarczyć całkiem dobrej rozrywki. Nie oczekujcie tylko, że nastrój z czasem spoważnieje, a fabuła skoncentruje się na pojedynczym wątku. Igano Kabamaru to po prostu lekka, sympatyczna komedia, do której dzisiaj idealnie pasuje przymiotnik „oldschoolowa”.

Avellana, 27 maja 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Group TAC
Autor: Yuu Azuki
Projekt: Akio Hosoya
Reżyser: Tameo Kohanawa
Scenariusz: Tokio Tsuchiya
Muzyka: Toshiyuki Kimori