Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 4/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,33

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 577
Średnia: 7,51
σ=1,67

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Easnadh)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kimi ni Todoke 2nd Season

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×25 min
Tytuły alternatywne:
  • Reaching You 2nd Season
  • 君に届け 2ND SEASON
Gatunki: Romans
Widownia: Shoujo; Postaci: Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Ciąg dalszy romansu dwóch niedojrzałych emocjonalnie i niemrawych kluch – czyli kontynuacja Kimi ni Todoke.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: icchan

Recenzja / Opis

Wnioskując z mang i anime shoujo, Walentynki to ważny i emocjonujący dzień dla Japończyków, zwłaszcza licealistów. Nie inaczej zapatruje się na tę datę Sawako Kuronuma, która dodatkowo staje przed wielkim dylematem: co konkretnie wyrażają czekoladki przygotowane dla Kazehayi? Podziw? Wdzięczność? Przyjaźń? A może coś zupełnie innego? Poziom jej świadomości emocjonalnej (oscylujący gdzieś na etapie kamienia przy drodze) nie jest w stanie tego ogarnąć i w efekcie czekoladki Sawako dostają wszyscy… oprócz Kazehayi. Oj.

Tym samym początek drugiej serii Kimi ni Todoke, który mógł być wielkim krokiem naprzód w relacji dwojga bohaterów specjalnej troski… to jest, przepraszam, dwojga głównych bohaterów, jest tak naprawdę sprintem w tył. Dla przypomnienia: poprzednia seria zakończyła się w momencie dość nijakim – ani niczego nie wyjaśniającym, ani dramatycznym – ale dającym spore nadzieje na to, że dalszy rozwój wypadków będzie całkiem przyjemny i, co najważniejsze, w miarę możliwości szybki. Kimi ni Todoke 2 rozpoczyna się od serii nieporozumień i niedomówień, które ciągną się dokładnie przez połowę drugiego sezonu. Oprócz problemów wyimaginowanych (a powstałych właśnie w te nieszczęsne Walentynki) pojawiają się też problemy prawdziwe. Bo chociaż Kurumi to już przeszłość, bez rywala w miłości byłoby nudno. Tym razem pada na Kazehayę – do klasy dołącza uczeń płci męskiej, który uważa Sawako za interesującą (sic!) dziewczynę. Druga połowa serii zawiera z kolei wydarzenia, które równie dobrze dałoby się upchnąć w trzech odcinkach; no ale to już cecha charakterystyczna Kimi ni Todoke – fabuła tego anime napędzana jest przez jednego, bardzo leniwego ślimaka.

Kimi ni Todoke 2 rozpoczyna się od tak zwanego odcinka zerowego, zawierającego spojrzenie na przeszłe wydarzenia z punktu widzenia Kurumi. Graficznie nie jest on szczególnie ciekawy, gdyż składa się głównie z fragmentów wyciętych z poprzedniego sezonu, warto jednak go obejrzeć jako ciekawostkę, tym bardziej że w dalszych odcinkach Kurumi za wiele nie uświadczymy.

W porównaniu do pierwszej serii, postaci właściwie się nie zmieniły. Sawako nadal jest społecznie nieprzystosowanym dziwadłem. Genialnie podsumowuje ją Pin w jednej z rozmów z Kazehayą: „Daj spokój! Czy ona serio wygląda ci na kogoś, kto w jakiś sposób (czyt. bez tłumaczenia i wbijania do łba – dop. recenzentki) cokolwiek zrozumie?!”. Tym niemniej muszę przyznać, że w ostatnich odcinkach widać niewielką poprawę – do Sawako zaczyna w końcu coś docierać. Jakby dla zachowania równowagi, Kazehaya przeżywa regres osobowości pod tytułem „Nie jestem taki, jak ci się wydaje, jestem samolubny, mhroczny i w ogóle ZŁY”. Taa, jasne, bo ci ktoś uwierzy. Dodatkowo bije on absolutne rekordy w kategorii nieprawdopodobności i nierealistyczności – niemalże dorównując pod tym względem swej ukochanej. Oczywiście, oczekiwanie realizmu od bohatera anime shoujo, który już z samej swej definicji ma być spełnieniem dziewczęcych marzeń, to daleko posunięta naiwność. Ale o wiele łatwiej przychodzi mi przełknięcie na przykład typu „bandzior o złotym sercu” niż Kazehayi, który zachowuje się niczym wypuszczone ze średniowiecznego klasztoru zahukane chłopię­‑nowicjusz. Tradycyjnie postaci drugoplanowe straszliwie się marnują w tym anime, ale jednocześnie ratują je przed totalnym upadkiem. Yano, Chizu i Ryuu trzymają poziom, nie będę się więc o nich rozpisywać. Wspomnieć należy jednak o dwojgu bohaterach, jednym znanym już widzom, a drugim nowym. Pierwszym z nich jest Kurumi, której rozwój jako postaci idzie w naprawdę dobrym kierunku – jest zdecydowanie postacią pełnokrwistą i warto czekać na fragmenty z nią. Niestety pojawia się dość rzadko, gdyż nie jest już rywalką Sawako, a więc, według twórców, można ją zignorować. Wielka szkoda, gdyż jest ona jedyną osobą patrzącą na wydarzenia w miarę trzeźwo i rozsądnie, dostrzegającą wady Sawako oraz absurdalność jej zachowania. Drugą postacią jest Kento Miura. Popularny wśród dziewcząt, wesoły, lekkomyślny, obdarzony na dodatek niezwykle pasującym do tej roli radosnym głosem Mamoru Miyano – jest orzeźwiającym dodatkiem do znanego nam, w większości z deka zdołowanego i niemrawego, zestawu bohaterów. A co więcej – namiesza on w relacjach, że hej; być może bez niego (i Kurumi) relacje pomiędzy Sawako a Kazehayą utknęłyby w martwym punkcie na wieczność.

Graficznie seria stoi wyżej od poprzedniczki, być może dlatego, że tym razem liczy tylko dwanaście odcinków. Postaci narysowane są staranniej i naprawdę rzadko mamy okazję zobaczyć numer z serii „…a bo nie mamy pieniędzy na narysowanie drugiego oczka”. Nadal zachwycają tła: świeżością i soczystością barw, a jednocześnie subtelnością przedstawienia i grą światła. Podobnie jak w poprzednim sezonie na uwagę zasługują animacje towarzyszące openingowi i endingowi. Ta pierwsza zawiera naprawdę śliczną scenkę z Sawako łagodnie opadającą pośród wirujących kwiatów, ending z kolei składa się z uroczych, stylizowanych na namalowane akwarelami plansz.

Muzycznie jest dobrze, a może nawet lepiej. Właściwie mamy powtórkę z rozrywki – jako tła wydarzeń wykorzystywane są utwory z poprzedniej serii, a pogodny i natychmiast wpadający w ucho opening Sawakaze tym razem też śpiewany jest przez Tomofumiego Tanizawę. Ale!… W przeciwieństwie do poprzedniego sezonu, endingu daje się słuchać! Niewyróżniająca się niczym szczególnym, ale naprawdę przyjemna piosenka Kimi ni Todoke…, wykonywana przez MAY’S to zdecydowana poprawa pod tym względem.

A więc krótko, bo tu nie ma się o czym rozpisywać: oczywiście seria do obejrzenia dla tych, których nie usatysfakcjonowała końcówka pierwszego sezonu. Ewentualnie jeszcze dla wielbicieli mangi. A na koniec nie powstrzymam się i podzielę z czytelnikami pewnym spostrzeżeniem: serię warto obejrzeć dla bohaterów drugoplanowych, grafiki i piosenki końcowej oraz początkowej. Główni bohaterowie oraz fabuła to zdecydowanie słabe strony tego anime. Hm, czy to tylko moje wrażenie, czy to naprawdę nie powinno tak wyglądać?

Easnadh, 2 maja 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production I.G.
Autor: Karuho Shiina
Projekt: Yuka Shibata
Reżyser: Hiro Kaburagi
Scenariusz: Tomoko Konparu
Muzyka: S.E.N.S. Project