Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
muzyka: 6/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,83

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 64
Średnia: 7,03
σ=1,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Saint Onii-san [2013]

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 90 min
Tytuły alternatywne:
  • Saint Young Men [2013]
  • 聖・おにいさん [2013]
Widownia: Seinen; Postaci: Bóstwa; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Elementy chrześcijańskie
zrzutka

Film, który byłby dużo lepszy jako seria kilkuminutowych odcinków.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Wish Master

Recenzja / Opis

Twórcy kina już nie raz wykazywali się bardzo swobodnym podejściem do sfery sacrum, tworząc chociażby takie komedie, jak Bruce Wszechmogący. Niekiedy były to próby udane, innym razem zupełnie niesmaczne i szydzące z religii, ale w kwestii beznamiętnego, podyktowanego czystą efektownością wykorzystywania motywów chrześcijańskich bez wątpienia przodują Japończycy. Trudno więc od nich oczekiwać, by stworzyli zmyślną i nieuderzającą w chrześcijaństwo komedię, w której jedną z głównych ról grałby Jezus Chrystus. A jednak się udało.

Fabuła… Przede wszystkim Saint Onii­‑san czegoś takiego nie posiada. Film jest zbiorem różnej długości historii przedstawiających perypetie Jezusa Chrystusa i Buddy, którzy zstąpili na Ziemię celem wakacyjnego wypoczynku i zawitali do Japonii. Borykając się z problemami egzystencjalnymi, ale także z kłopotami wynikającymi z ich uduchowionej natury, spotykają się z sytuacjami dwuznacznymi i często będącymi alegorią ich losów. Tak więc Syn Boży przeżywa skomercjalizowane własne urodziny w stylu japońskim, zaś Budda próbuje opędzić się od dręczących go dzieciaków i poluje na sklepowe promocje. Jako że na buddyzmie znam się jak świnia na gwiazdach, moją uwagę przykuły głównie poczynania Jezusa Chrystusa. Nie odczułem pod tym względem żadnego dyskomfortu, chociaż należy zaznaczyć, że gorliwie wierzący mogą mieć inne odczucia, bowiem wiadomo, z czym wiąże się następne zstąpienie Zbawiciela na Ziemię. Niemniej filmowe gagi w żaden sposób nie godziły w godność chrześcijan, można by wręcz pokusić się o stwierdzenie, że produkcja propaguje szeroko pojęty ekumenizm, zaś zetknięcie Syna Bożego ze współczesną ludzką mentalnością daje wiele do myślenia.

Niestety, czego by dobrego o Saint Onii­‑san nie powiedzieć, to i tak nie zmieni faktu, że film jest nudny. Brak jednej osi fabularnej powoduje, że seans zaczyna nużyć, gdyż czasami między kolejnymi gagami występują dłużące się chwile budowania napięcia. Po momencie kulminacyjnym danej sceny akcja zazwyczaj przenosi się w inne miejsce i w inny czas, ukazując nowe perypetie bohaterów. Taka forma sprawdziłaby się doskonale jako materiał na cykl krótkich odcinków, ale oparty na tym motywie półtoragodzinny film jest skrajnie ciężkostrawny i sprawia, że widz już w połowie zastanawia się nad tym, ile czasu pozostało do napisów końcowych. To z kolei psuje całe pozytywne odczucie, ponieważ więcej jest czekania na gagi niż śmiania się z nich.

Wizualnie film prezentuje się bardzo przyjemnie i wypełniony jest ciepłymi barwami. Gagi wspomagane są różnorodną mimiką bohaterów i chwilowymi zmianami stylistyki, a animacja zachowała rysunkowy charakter z komiksową, nieco przypominającą szkic kreską. Rozrywkowe walory filmu podnosi znakomita gra aktorska Gena Hoshino (Budda) i Miraia Moriyamy (Jezus Chrystus), którzy co prawda nie mają doświadczenia jako seiyuu, ale na co dzień występują w klasycznych filmach i serialach. Moriyama pojawił się chociażby w ekranizacji mangi 20th Century Boys, z kolei Hoshino jest bardziej rozpoznawalny jako piosenkarz. Nie ulega jednak wątpliwości, że ten duet świetnie sprawdził się w roli dwójki nietypowych turystów.

Na filmowym Saint Onii­‑san zawiodłem się bardzo, chyba głównie przez to, że wcześniejsza dwuodcinkowa seria OAV wywarła na mnie dobre wrażenie. Tak naprawdę każda z historii, stanowiących wspólnie pełnometrażową całość, powinna dostać dla siebie własny odcinek. W obecnej formie film jest nierówny pod względem dawkowania humoru, a przecież w komedii najważniejsze jest, by widz oglądał coraz to nowe gagi, wspominając jeszcze poprzednie. Tutaj ta sztuka zdecydowanie się nie udała, dlatego film polecam jedynie jako receptę na bezsenność.

Slova, 23 stycznia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: A-1 Pictures
Autor: Hikaru Nakamura
Projekt: Naoyuki Asano
Reżyser: Noriko Takao
Scenariusz: Rika Nezu
Muzyka: Kei'ichi Suzuki, Ryoumei Shirai