Komentarze
Bokura wa Minna Kawaisou
- komentarz : I satyra : 6.02.2021 02:40:01
- Okruszki : Bez zalogowania : 6.02.2021 02:36:17
- Komedia ze szczyptą goryczy i romansu : Bez zalogowania : 5.02.2021 15:49:48
- Re: Co będzie dalej? : Bez zalogowania : 3.02.2021 21:50:40
- Co będzie dalej? : Bez zalogowania : 3.02.2021 21:20:56
- Niezłe okruchy życia, przednia komedia- całkiem przyjemne anime : Uratugo : 11.06.2017 20:57:07
- świetne postacie : Chmura : 4.01.2017 09:09:29
- Re: Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 20.06.2016 20:30:14
- Re: Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 20.06.2016 20:29:06
- Pierwsze wrażenie po 3 odc : Bo kura : 19.06.2016 03:09:35
Okruszki
Co będzie dalej?
Niezłe okruchy życia, przednia komedia- całkiem przyjemne anime
Zastanawiały mnie te skrajnie różne opinie co do Bokura wa Minna Kawaisoui stwierdziłem, że z tym anime jest jak z wycieczkami w góry- albo je kochasz, albo w ogóle ich unikasz.
Nie jest to wybitne, bo po prostu tego rodzaju serie nie mają w sobie pierwiastka, który zrobiłby z nich coś wybitnego. Bo o czym to właściwie jest? O życiu (nie)codziennym grupy w żaden sposób niepowiązanych ze sobą osób, jak wyłącznie wspólnym zamieszkiwaniem czegoś w rodzaju akademika (nie wiem, czy ten system mieszkalnictwa ma w Japonii jakąś specjalną nazwę, bo raczej różni się to od naszego współlokatorstwa). Akcja (jeśli można tu o takowej mówić) nie jest skupiona na żadnym elemencie dramatycznym, na żadnej tajemnicy, etc., a pokazuje raczej niepoukładane życie ludzi w gruncie rzeczy całkiem normalnych, choć mających swoje dziwactwa i życiowe problemy. Kto ich nie ma?
Główny wątek (czyli podchody miłosne między dwójką licealistów) nie był dla mnie najbardziej interesujący, choć na swój sposób całkiem uroczy. To, co mnie ujęło w tym anime, to dobrze rozpisane postacie, z dużą dawką dystansu i bardzo dynamicznymi interakcjami między nimi.
Na rodzinę jesteśmy niejako skazani i łączą nas z nimi więzy krwi, których tak po prostu odrzucić nie można i czujemy z nimi wspólną identyfikację. Kolegów z klasy/pracy również sobie nie wybieramy, ale łączą nas z nimi relacje czysto zawodowe i o ile z nikim nie nawiążemy bliższych przyjaźni, o tyle te związki są po prostu powierzchowne, na kilka godzin dziennie. Przyjaciół wybieramy sobie sami (bardziej lub mniej świadomie, co również pokazuje to anime), ale z nimi widujemy się najczęściej na gruncie neutralnym, „ziemi niczyjej”, a jeśli zapraszamy ich do siebie, to są u nas gośćmi, pojawiającymi się jedynie na określony czas. Współlokatorstwo jest o tyle specyficzną relacją, że mamy do czynienia z ludźmi, z którymi nie łączą nas ani więzy krwi, ani więzy przyjaźni, a mimo to żyjemy z nimi pod jednym dachem, dzielimy z nimi nasze życie prywatne, naszą bezpieczną przystań i widujemy się w najróżniejszych sytuacjach, zarezerwowanych głównie dla rodziny: małżonków, dzieci, rodzeństwa. Ta specyfika sprawia, że oglądanie takich ludzi na ekranie jest dla mnie interesujące, bo nie codzienne (choć też nie jakoś specjalnie rzadkie, czy dziwne).
Każdy w „akademiku” jest inny: stonowany i uprzejmy, choć mający skrajne skłonności do masochizmu facet, który właściwie nie wiadomo, czym się zajmuje, uroczą (na pierwszy rzut oka) studentkę, stawiającą sobie za cel zwodzenie i porzucanie mężczyzn, którzy wpadną w jej bezwzględne sidła namiętności, piękną, młodą kobietę, która ma problemy z osobowością, w związku z czym wikła się w związki z typami, którzy mają za cel jedynie przelotne zabawy, a co skutkuje wyładowywaniem swoich rozterek i frustracji na całej reszcie współlokatorów (i nie tylko współlokatorów), uprzejmą, pomocną i zawsze uśmiechniętą nadzorczynię, która potrafi pokazać rogi, kiedy trzeba, licealistkę pochłaniającą książki do tego stopnia, ze nawet podczas jedzenia się od nich nie odrywa, oraz jeszcze jednego licealistę- będącego „magnesem na dziwaków”, który- choć pozornie ma problem ze wszystkimi naokoło- doskonale wpasowuje się w ten dom wariatów.
Wątki komediowe są wszędzie i są bardzo dobre. Praktycznie co chwila wybuchałem śmiechem, a nie zdarza się to przy każdej komediowej serii. Główną sferą humoru są interakcje między postaciami, okraszane licznymi gagami. Humor mimo całego mnóstwa absurdu, mieścił się w granicach smaku i nie popadał w groteskę (może czasami, ale były to momenty udane, więc wybaczam).
Bohaterowie sami w sobie nie są specjalnie porywający, ale- jak wspomniałem- relacje, jakie między nimi zachodzą są tak dobrze skonstruowane i tak dynamiczne, że naprawdę przyjemnie się ich ogląda. Do tego ciekawie patrzeć na to, jak wszyscy radzą sobie z tolerancją (a czasami jej brakiem) na odmienność kolegów spod dachu. Jest to chyba najlepszy punkt serii.
Strona wizualna jest bajeczna- wszystkie postacie odróżniają się od siebie, nawet te drugo i trzecioplanowe; są one ładne, może trochę cukierkowe, ale z pewnością nie są mdłe. Krajobrazy są dopracowane, wnętrza pomieszczeń bogate i „pełne”. Kolorystyka mnie uwiodła i sprawiała, że moje oczy odpoczywały. Kreska była jawnie „okruchowa” i nie wyobrażam się takiej np. w shounenie, ale i tak przypadła mi do gustu. Nie wyróżnia się ona, jeśli chodzi o oryginalność, ale i tak pozostawia po sobie przyjemne odczucia.
Strona muzyczna była bardziej skąpa, ale dobrze wpasowywała się w tło i nie drażniła.
Czy Bokura wa Minna Kawaisou ma moim zdaniem jakieś wady? Drobne. Główny bohater (Usa) jest trochę nazbyt zniewieściały, choć jego „chłopięcość” nie była czymś specjalnie irytującym, to po prostu drobny mankament. Brakowało mi też trochę więcej informacji o bohaterach, dzięki czemu moglibyśmy lepiej ich poznać. O ile poznawaliśmy pewne fragmenty ich przeszłości, o tyle były to raczej fragmenty, niż historie życia. Wątek romantyczny mógłby być lepiej wyeksponowany- mamy tu bardzo dużo tęczy i słodkich pierdów, ale przez całe 12 (z odcinkiem specjalnym 13) odcinków właściwie niewiele się wydarzyło między dwójką licealistów. To chyba tyle. :)
Gorąco polecam to anime każdemu, kto lubi właśnie takie klimaty około akademickie, z fajnymi postaciami z całością okraszaną mocnym wątkiem komediowym. Jeśli ktoś nastawia się na oryginalność i głębie, to się zawiedzie. Natomiast jeśli chce miło spędzić czas i pooglądać śmieszne gagi i dobrze wyeksponowanych bohaterów, z mocnym, choć niewinnym wątkiem romantycznym, to z pewnością Bokura wa Minna Kawaisou jest czymś dla niego.
świetne postacie
Pierwsze wrażenie po 3 odc
Przede wszystkim fabuła, przeważa w niej za dużo „komedii”, która dla mnie jest zwyczajnie infantylna i budzi zażenowanie, w kwestii założeń fabularnych też to nieciekawie wygląda, zakładam że jest to seria w stylu „pocałunek w ostatniej minucie, ostatniego ep”, a cały romans będzie się ograniczał do rumienienia się na widok drugiej osoby.
Postaci też szału nie robią, mam wrażenie, postacie oprócz dwójki głównych bohaterów, istnieją tylko po to, żeby tworzyć „komedię”. Główny bohater jest znośny, a Ritsu to nawet niezła postać, ale twórcy usilnie starają się dodać do jej charakteru trochę tsundere.
Grafika jest śliczna, aczkolwiek momentami postaci są kiepsko narysowane, rzuca się to w oczy.
Audio bez rewelki.
Serie polecam, miłośnikom lekkich okruchów życia, chociaż ta seria nawet okruchami życia nie jest, bo życie protagonisty kręci się tylko i wyłącznie między chodzeniem do szkoły, przesiadywaniem w hotelu i okazjonalnymi rozmowami z współlokatorami.
Autentyczne relacje
-Bohaterowie, niespecjalnie mnie urzekli. Sama główna bohaterka, była dla mnie zbyt flegmatyczna i nijaka. Główny bohater taki sobie, całkiem w porządku chłopak, ale nie wyróżniał się niczym szczególnym. Najlepsza była dla mnie taka jedna w okularach (niestety nie pamiętam jak się nazywała..)
-Sama fabuła nie jest zbyt skomplikowana, a nawet mam wrażenie, że jej brakuje. Rozumiem okruchy życia, okruchami życia.. ale w tym wypadku, były one dla mnie za nudne.
-Muzyka nie zapada w pamięć.
-Kreska… no tutaj nie mam się czego przyczepić :) Jest po prostu świetnie.
Ogólnie anime przyjemnie. Jak ktoś ma za dużo czasu, to może obejrzeć, możliwe że przypadnie do gustu :p
Dwa pytania
1. Co to znaczy „nienachalne okruchy życia”? Czy też inaczej – czy może być coś takiego jak „nachalne okruchy życia”? W sensie – pokazywanie codziennego życia grupki osób może być w jakikolwiek sposób natarczywe czy uciążliwe? Jedną z cech tego gatunku jest w końcu subtelność, spokój, oderwanie od emocjonalności wielkich dramatów czy romansów, więc doprawdy… „nachalność” jest ostatnim słowem, który mi do tego pasuje.
2. Gdzie właściwie w Bokura wa Minna była parodia?! Co prawda oglądałam to już dawno i tak jak przypuszczałam – szybko o tym zapomniałam, ale po przeczytaniu tego tekstu zaczęłam się zastanawiać, gdzie tam właściwie były jakiekolwiek motywy parodystyczne… i naprawdę nie mogę skojarzyć. A autor recenzji zdecydował chyba, że nie ma sensu tej myśli dalej rozwijać, więc nie mam zielonego pojęcia co i jak parodiowano w tej serii…
Inna sprawa, że po przeczytaniu tej recenzji tak samo nie wiedziałabym, co stanowi o sile tego tytułu, jak po przeczytaniu tej poprzedniej nie rozumiałabym, co sprawia, że jest on taki niby kiepski. Dużo szumnych słów jakie to nie jest dobre, zabawne i w ogóle świetne, a tak naprawdę (poza opisem warstwy romantycznej) – zero konkretów. Co ciekawe – nikt się tego nie czepia, jak w przypadku poprzedniego tekstu. Ot, taka refleksja mnie naszła. xd
A przeszłość Hayashi?!
O przepraszam bardzo! Jak to twórcy nie przyspieszyli tempa na koniec?! W mandze kliknij: ukryte Usa zdobył numer telefonu Ritsu dopiero później, na długo po wydarzeniach przedstawionych w anime.
I jedyne co mogę wywnioskować, to to, że autor obejrzał skrót/recenzję na innym portalu albo nie jest w stanie spojrzeć obiektywnie na to anime – zresztą jak spora część recenzji tutaj. Ciężko dyskutować z recenzją, o której ma się wrażenie, że odnosi sie do innego tytułu.
No i czy wspominałem o świetnej grafice, klimatycznym op/ed czy postaciach które da się lubić? Ogólnie ciężko mi doszukać się jakichkolwiek wad. Może długość (krótkość?) serii można uznać za mankament.
Widać niektórzy szukali w tym anime wykładu z psychoanalizy, zwiedli się i powystawiali słabe oceny. Proponuję podejście awangardowe – próbę spojrzenia na Kawaisou jak na komedię. Do tego skupmy się na dialogach, a ten szalony eksperyment może się udać.
Na każdą sprawę można patrzeć z różnych punktów widzenia przy odrobinie dobrej woli. Seria pokazuje jak osoby mające w życiu różne problemy mimo wszystko jakoś sobie z nimi radzą i jak (mimo wszystkich złośliwostek) wspierają się wzajemnie – na dłuższą metę są raczej ukazane pozytywne cechy postaci. Recenzent skupił się tylko na jednej warstwie wzajemnych relacji między postaciami – szkoda, że zabrakło dobrej woli by spojrzeć na nie pod innym kątem.
Samego wątku romantycznego jest jak na lekarstwo, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Ritsu jest skrajnym przykładem introwertyczki – przez 12 odcinków obserwujemy jak stopniowo wychodzi ona ze swojej skorupy i powoli otwiera się na Usę. Swoją drogą to przy kilku okazjach z serii można wyłowić kilka prawdziwych stwierdzeń dotyczących tego jak myślą introwertycy.
Jeśli chodzi o same anime, to ja osobiście polecam, nie jest to co prawda jakiś wybitny tytuł, ale ogląda się naprawdę przyjemnie, humor jest całkiem, całkiem, grafika i muzyka na wysokim poziomie, a bohaterów da się polubić. Anime w sam raz dla osób, które zmeczyly się poważnymi seriami i szukają czegoś lekkiego co poprawi humor. A jak się spodoba, polecam mange, która jest znacznie lepsza. Niestety do anime dodali trochę od siebie, co trochę wyszło na niekorzyść, bo historia faktycznie wydaje się nie ruszać z miejsca. W mandze mamy więcej relacji Ritsu‑Usa, która cały czas się rozwija.
Mam nadzieje, że wyjdzie kolejna seria, która będzie więcej czerpali z mangi.
Bokura wa minna kawaisou – TAK
piotrek – NIE, NIE i jeszcze raz NIE!
Usa to twardy chłop, a recenzent przesadza jak rasowy ogrodnik :P
A co do oceny samego anime. Bo o ile ocenę liczbową uważam za zbyt niską o co najmniej 3 oczka, to już z końcowym akapitem recenzenta (a przynajmniej z jego większością) trudno mi się nie zgodzić:
Że romantycznie nie jest to nikogo przekonywać raczej nie trzeba, sfera uczuciowa nie jest w tym anime specjalnie rozbudowana. kliknij: ukryte Owszem wiadomo, że główny bohater duży się w bohaterce, wszyscy zdają sobie z tego sprawę właściwie od początku, z wyjątkiem jej samej i sytuacja ta niewiele się zmienia aż do samego końca. To, że elementy okruchów życia są nierealne i przejaskrawione też jest raczej oczywiste. I tu dochodzimy do kwestii poczucia humoru, które jest już wybitnie subiektywną sprawą. Nie można autorytatywnie stwierdzić, że coś jest śmieszne lub nie. Nie jestem żadnym ekspertem, ale wydaje mi się, że pisząc o komedii powinno się unikać takich określeń, a raczej próbować opisać jaki typ humoru dominuje, żeby czytelnik miał jakąś szansę przewidzieć czy akurat ta komedia jest dla niego. Zdanie „ta komedia nie jest śmieszna” nie jest specjalnie pomocne, ale już „komedia opiera się na gagach sytuacyjnych z podtekstami seksualnymi” daje jakieś pojęcie o tym czy dany tytuł ma szanse trafiać w mój gust komediowy. Akurat w tej serii od początku wiadomo, że dominującym gatunkiem będzie komedia, a ten romans i okruchy życia to takie dodatki, jak szczypta soli do zupy. Czyli wszystko rozbija się o to, czy taki humor będzie kogoś bawił.
Mnie Bokura… bawiła średnio, ale jednak bawiła, aczkolwiek przyznaję, że nie jest to ten typ humoru, przy którym bym się zaśmiewała do łez. Podsumowując – dla mnie było średnio, ani nie był to jakiś szczególny syf (w końcu dałam radę obejrzeć całość ;)), ani żadne arcydzieło. Nie jest to też tytuł, który bym jakoś szczególnie polecała. Co nie zmienia faktu, że recenzja jest zdecydowanie zbyt ostra, a recenzent zbyt chętnie wypowiada własne opinie jako prawdę obiektywną (np. że widz (w domyśle każdy) życzy bohaterom wszystkiego najgorszego – wystarczy tylko jedna osoba przeciwnego zdania, by obalać tezy tego typu).
polecam to anime w 100%, nie sugerujcie się recenzją
Bardzo dobrze odbieram tą serie. Dobra kreska, zabawna, chwilami groteskowa. Polecam.
łał
Tru recenzent
Powyżej średniej
Powyżej średniej, łatwe, proste i przyjemne, bonus punkty za małą sadystkę.
Co do recenzji (a co, jak wszyscy narzekają, to ja też chcę):
Faktycznie trochę przesadzona; jeśli komuś przeszkadza, że postaci zachowują się w każdym odcinku tak samo, zgodnie ze swoim ustalonym charakterem, to radzę przestać oglądać anime ;)
Widzę że recenzent trzyma poziom ;)
A mnie się podobało
Powiem tak że nie ma co odrzucać tej serii po przeczytaniu tej recenzji. Osobiście uważam serie za jedną z lepszych i oceniam 9/10. Trudno mi też przyznać ale to pierwsza recenzja na tanuki z którą się spotykam i tak negatywnie ocenia dobrą serie a nawet zniechęca do obejrzenia.