Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 9/10
fabuła: 7/10 muzyka: 6/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 4
Średnia: 7
σ=0,71

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Cheburashka Arere?

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 26×3 min
Tytuły alternatywne:
  • チェブラーシカ あれれ?
Gatunki: Komedia
Widownia: Kodomo; Postaci: Zwierzęta; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Europa; Czas: Współczesność
zrzutka

Historia nieznanego nauce zwierzątka, które zamknięte w skrzynce pomarańczy trafia do Rosji. Serial testowany na dzieciach!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: moshi_moshi

Recenzja / Opis

Czeburaszek to nieznane nauce zwierzątko, przypominające skrzyżowanie niedźwiadka z małpką. Pewnego dnia Czeburaszek zasypia w skrzyni z pomarańczami, która trafia z bliżej niesprecyzowanego egzotycznego kraju do Rosji. Naszego uroczego bohatera znajduje równie sympatyczny krokodyl Giena – to właśnie on nadaje zwierzątku imię, oznaczające coś, co często się przewraca. Czeburaszek zamieszkuje z krokodylem, poznaje także nowych przyjaciół i otaczający go świat.

Bohater serii Cheburashka Arere? nie jest dziełem japońskich twórców, a naszych wschodnich sąsiadów, Rosjan. Ta niezwykle popularna tam postać, u nas nazywana także Kiwaczkiem, swój medialny żywot zawdzięcza Eduardowi Uspienskiemu, autorowi książek dla dzieci. Pierwszy film o Czeburaszku pochodzi już z lat sześćdziesiątych – rosyjskie animacje trafiły do japońskich kin, gdzie dość niespodziewanie odniosły sukces. W zasadzie trudno się dziwić, gdyż twórczość Eduarda Uspienskiego zawiera wszystko, co może przypaść do gustu dzieciom. Sympatyczni bohaterowie­‑zwierzęta, mnóstwo humoru, proste i pouczające historie oraz efektowna oprawa plastyczna czynią z opowieści o Czeburaszku dzieło uniwersalne i zrozumiałe dla ludzi pod każdą szerokością geograficzną. Także z marketingowego punktu widzenia mamy do czynienia z hitem, ponieważ główny bohater jest szalenie uroczym stworzeniem, a wszelkie gadżety z jego podobizną będą się sprzedawać jak świeże bułeczki. Nie będzie wielkim zaskoczeniem, kiedy napiszę, że nie tylko najmłodsi kolekcjonują przedmioty związane z rosyjskim hitem eksportowym – Johnny Weir, znany amerykański łyżwiarz figurowy, jak również wielki rusofil, zbiera właśnie takie gadżety.

Przejdźmy jednak do samej animacji – fabuła jest wyjątkowo nieskomplikowana, a poszczególne odcinki to krótkie, zamknięte historie. Razem z Czeburaszkiem poznajemy przyjaciół Gieny – lwa Czandra, żyrafę i innych mieszkańców zoo, gdzie Giena pracuje jako, niespodzianka, krokodyl. Nie zabrakło miejsca na „czarny charakter”, starszą panią Szapoklak, która wraz ze swoim pupilem, szczurzycą Lariską, notorycznie płata figle bohaterom i naturalnie zawsze źle na tym wychodzi. Opowiastki są krótkie i koncentrują się na codziennych perypetiach zwierząt. Nierzadko cały odcinek zajmuje absurdalna rozmowa Gieny z Czeburaszkiem. Mogłoby wydawać się to męczące i nudne dla widza, ale nie kiedy odcinki mają po trzy minuty. Mimo pozornej stagnacji, serię dosłownie się połyka i piszę to jako osoba, która zainteresowała się produkcją tylko i wyłącznie ze względu na nietypową grafikę. Ale nawet jeśli uznacie Cheburashka Arere? za anime poniżej waszej godności, pozostaje ona dziełem zdecydowanie wartym puszczenia młodszemu rodzeństwu lub pociechom. Przetestowałam serię na dwuletniej bratanicy po prostu tłumacząc jej dialogi i seans okazał się wielkim sukcesem. Nie tylko polubiła głównych bohaterów, ale i zapamiętała wiele szczegółów z poszczególnych odcinków, dzięki czemu nie miałam problemu, kiedy zażądała, by ponownie puścić jej ulubiony odcinek.

Wspomniałam wyżej, że Cheburashka Arere? skusiło mnie przede wszystkim grafiką i ten element wywarł na mnie największe wrażenie. Chociaż rysunek jest uproszczony i bardzo wyraźnie nawiązuje do ilustracji książkowej, nie można zarzucić mu ubóstwa i nijakości. Zrezygnowano z detalu na rzecz koloru i malarskości, ale tej bliższej dokonaniom artystycznym z pierwszej połowy XX wieku. Postawiono na prostotę, która ma szansę być lepiej dostosowana do potrzeb i wymagań młodego widza. Acz nie jest to prostota (a właściwie rysunkowa nędza) znana z produkcji amerykańskich przeznaczonych na mały ekran. Tło nie ogranicza się do jaskrawych pasów trawy i nieba, gdzieniegdzie urozmaiconych symbolicznie przedstawionym drzewem. Jeżeli bohaterowie są w parku, sceneria będzie iście parkowa – z ławkami, drzewami, sadzawką z fontanną. Jeżeli są w domu, to wypełnionym typowymi przedmiotami użytkowymi, podczas gdy za oknem widać jakiś krajobraz. Zastosowana kolorystyka jest bogata i wyszukana, chociaż nieco przygaszona. W projektach wyraźnie zaznaczono kontur – niedbały, trochę szkicowy, nadający całości charakteru. Nie zapomniano o odpowiednich efektach luministycznych, oświetlenie zmienia natężenie i barwę w zależności od pory dnia i scenerii. Kropką nad „i” niech będzie płynna, idealnie dopasowana do stylu animacja, tchnąca życie w śliczne obrazki.

Cóż jeszcze oferuje niepozorna opowieść o dziwnym zwierzątku? Mnóstwo zabawy i pomysłów na to, jak zrobić coś z niczego oraz jak zajmujące mogą być prozaiczne czynności. Produkcje przeznaczone dla dzieci rządzą się innymi prawami, dlatego twórcy kładą nacisk na inne elementy. Cheburashka Arere? udowadnia, że nieskomplikowana fabuła i nierozbudowane charaktery wcale nie muszą wpływać negatywnie na odbiór całości. Trudno mówić tu o wiarygodności psychologicznej czy rozwoju charakterów, acz nie przeszkadza to w lubieniu Czeburaszki i Gieny. Ich relacje opierają się na przyjaźni i są ładnym odbiciem relacji dziecka z dorosłym. Nie wszystko, co zaprząta głowę krokodyla jest zrozumiałe dla jego egzotycznego towarzysza, ale działa to w obie strony, o czym świadczą nietypowe, a niekiedy wręcz dziwaczne pomysły Czeburaszki. Najważniejszy jest jednak dialog, ponieważ wszystko da się wytłumaczyć w przystępny sposób, trzeba tylko chcieć.

Wyszła mi trochę laurka, ale również Cheburashka Arere? nie jest wolne od wad. Po pierwsze, dwadzieścia sześć odcinków to za mało, zwłaszcza w przypadku dzieci, które kiedy coś polubią, ciągle domagają się więcej. A z całym szacunkiem dla twórców, nawet najlepszy odcinek oglądany po raz dziesiąty zaczyna irytować. Po drugie, muzyka – niby obecna, ale jakby jej nie było. Ścieżka dźwiękowa w ogóle nie zapada w pamięć (może poza popisami seiyuu), można powiedzieć, że ograniczono ją do koniecznego minimum.

Cheburashka Arere? to wyjątkowo udane widowisko dla nieco młodszych widzów, a także gratka dla osób zainteresowanych animacją, poszukujących ciekawej, nietuzinkowej grafiki. Serial bawi i uczy, i z pewnością wyróżnia się na tle popularnych produkcji nie tylko warstwą wizualną. Sądzę, że spędzenie kilku chwil przed ekranem z maluchem w tym przypadku nie będzie czasem straconym.

moshi_moshi, 8 czerwca 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GoHands
Autor: Eduard Uspensky
Reżyser: Susumu Kudou
Muzyka: Yukiharu Urita