Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,50

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 14
Średnia: 4,86
σ=2,29

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Gamer2002)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Gundam G no Reconguista

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2014
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Gundam Reconguista in G
  • ガンダム Gのレコンギスタ
Postaci: Piraci, Uczniowie/studenci; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Koronne dzieło wielkiego mistrza, czy starszy pan ponownie sięgający po zabawki?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Rok 1014 kalendarza Regild Century. Pełna wojen era Universal Century, która niemalże doprowadziła do upadku ludzkości, stała się zamierzchłą przeszłością. By nie powtórzyć błędów przeszłości, na świecie rozpowszechniła się religia SU­‑Cordism, nakładająca tabu na rozwijanie militarnej i kosmicznej technologii. Świętym miejscem tego wyznania jest Capital Tower, kosmiczna winda dostarczająca z niebios baterie fotonowe – podstawowe źródło zasilania na całym świecie. Jednakże monopol Capital Tower spotyka się z krytyką i oporem ze strony wielu ludzi. Bellri Zenam, młody kadet Capital Guard, gwardii powołanej do ochrony Capital Tower, jest świadkiem ataku kosmicznych piratów na transport baterii fotonowych. Napastnikom przewodzi Aida, młoda pilotka za sterami G­‑Selfa – tajemniczego mecha, który spadł z nieba…

W Gundam G no Reconguista Yoshiyuki Tomino, już siedemdziesięciotrzyletni twórca Gundama, ponownie wraca do swego najsłynniejszego tytułu. Prace nad tą produkcją zaczęły się już w 2007 roku, gdy Tomino poprosił o pomoc Ken’ichiego Yoshidę – animatora i projektanta postaci z takich serii jak ∀ Gundam czy Eureka Seven. Początkowo seria nie miała należeć do metawersum Gundama. W 2010 roku Tomino zapowiedział, ostatecznie niewydaną, powieść Hajimetai Capital G no Monogatari, która zawierała podobny świat przedstawiony i bohaterów. Jednakże studio Sunrise porozumiało się z Tomino, być może z użyciem cyrografu podpisanego krwią, i postanowili wykorzystać tę historię jako kanwę fabuły nowego telewizyjnego Gundama. Niestety, pomimo ambitnych planów Tomino, zamierzającego stworzyć historię pamiętaną przez sto lat, nie jest to seria wybitna. Już jego poprzedni Gundam, czyli ∀ Gundam, był dziełem bliższym tego określenia. Główny problem G no Reconguista stanowi smutny fakt, że Tomino nie starczyło sił i środków na stworzenie zamierzonych pięćdziesięciu odcinków. W efekcie mamy pospieszenie opowiedzianą historię, która może i miała potencjał, ale potraktowała fabułę po łebkach. Przez to świat przedstawiony, ze swą terminologią i niuansami, bywa trudny do zrozumienia.

To przykre, gdyż jest to najbardziej interesujący świat w metawersum Gundama od czasu ∀ Gundam. Doszło do kataklizmu, po którym ludzkość zdołała się odrodzić dzięki religii zakazującej dalszego rozwoju technologicznego. Jednocześnie fotonowe baterie, których proces tworzenia też jest tabu, są dostarczane z równie wzbronionych „niebios”. Kto je produkuje i jakie ma cele? Choć sytuacja na świecie od dawna nie jest dramatyczna, kiedyś było tak źle, że stworzono Kuntala – kastę ludzi hodowanych jako żywność. Wciąż można też odnaleźć pozostałości po erze Universal Century, czy to w postaci ruin i zabytków, czy to działającej zakazanej technologii. Gdy poznamy prawdę o tym świecie, można się zastanowić, czy nie spełniła się wizja jednego z złoczyńców z dawnych kart historii…

Niestety, seria nie zdołała się w żaden z tych tematów zagłębić. Nie ukazano nam dramatu Kuntala i ich historii, pomimo tego, że jest to ważne dla tutejszego odpowiednika Chara Aznable'a. Producenci baterii fotonowych zostali zaprezentowani bardzo pobieżnie. Nie do końca wiadomo, jak daleko zamierzali się posunąć ze swoim planem – tytułową rekonkwistą. Poznajemy człowieka, który manipuluje wydarzeniami na Ziemi, ale niewiele się dowiadujemy o jego szczegółowych planach. Główny wątek konfliktu także nie zostaje porządnie domknięty – wiele znamienitych osobistości kończy definitywnie karierę, ale nie widzimy, jak to wpłynęło na ich stronnictwa.

Podobne problemy są także z obsadą, która zawiera interesujące i dobre postacie. Części z nich nie dano porządnie rozwinąć skrzydeł, albo też ich wątki zostały zwyczajnie porzucone bez porządnego domknięcia. Oczywiście najwięcej czasu ekranowego dostają główni bohaterowie, chociaż na przykład Bellri aż tak go nie potrzebuje. Zdolny syn jednej z zarządczyń Capital Tower, który przeskoczył parę klas i zdołał odbić G­‑Selfa z rąk Aidy, nie jest szczególnie skomplikowaną postacią. Seria jest kierowana do młodszych widzów i Bellri nadaje się jako ktoś, z kim mogliby przeżywać wspólną przygodę. Starsi odbiorcy mogą się jednak zastanawiać, czym się on czasem kieruje – na przykład gdy daje się porwać piratom (do motywu przyjmowania więźniów w swe szeregi należy się tu przyzwyczaić). Brakuje mu porządnej przemiany, chociaż odciskają się na nim trudy wojenne i miewa okresy, kiedy traci pozytywne nastawienie do świata. Ostatecznie jest to ten typ protagonisty, którego rolą jest wspieranie innych, a nie przeżycie własnej historii.

Lepiej pod tym względem prezentuje się Aida. Początkowo podejmująca nieprzemyślane decyzje i żywiąca wobec Bellriego niechęć graniczącą z wrogością młoda piratka przeistacza się w odpowiedzialną przywódczynię bohaterów. Choć na wstępie nie jest najlepszym pilotem, poprawia się, gdy przestaje pchać się na front ze snajperskim uzbrojeniem. Mimo niejednej dobrej sceny, brakowało mi jednak momentu, w którym wyraźnie byłoby widać, że radzi sobie z przeciwnikami. Trzecią główną postacią jest Raraiya, ciemnoskóra dziewczyna, która spadła z niebios wraz z G­‑Selfem. Z powodu wypadnięcia z gundama na zbyt dużej wysokości i niedostatku tlenu cierpi na utratę pamięci i cofa się do poziomu małego dziecka. Jednakże z czasem odzyskuje wspomnienia i staje się najbardziej dojrzałą i kompetentną bohaterką w obsadzie.

Poza tą trójką w serii pojawia się wiele innych postaci i nie powiedziałbym, by były one złe. Oceniłbym je od przyzwoitych do dobrych, ale część mogłaby zostać bardziej rozwinięta. Szczególnie to widać w przypadku bohaterów poznanych w drugiej połowie serii, ale także dwóch ważnych postaci obecnych od samego początku. Pierwszą z nich jest Klim Nick, syn prezydenta Amerii (czyli Ameryki) i samozwańczy geniusz. Klim jest interesującą postacią, ponieważ przy całej swej bufonadzie potrafi być całkiem przebiegły i ambitny. Choć teoretycznie stoi po stronie bohaterów, jego amoralność i własne cele czynią go kimś, kto mógłby wejść z nimi w konflikt. Tylko że do niczego takiego nie dochodzi, a zakończenie jego wątku trudno wytłumaczyć. Drugą ważna postacią jest Luin Lee, używający pseudonimu Mask. Jak nietrudno się domyślić, to on jest wspomnianym wcześniej odpowiednikiem Chara Aznable'a. O ile charakter Klim został przybliżony, ale nic specjalnego z tego nie wynika, Mask robi dużo, ale za mało wiemy o jego charakterze. Jako Luin jest przyjacielem Bellriego i wydaje się miłym facetem. Jako Mask jest gorącokrwistym wojownikiem, który pragnie podnieść status Kuntala dzięki sukcesom na polu bitwy. Ta przemiana jest nienaturalnie szybka i warto w drugim odcinku zwrócić uwagę na rzucone podejrzenie, że Luin tylko udaje przyjaciela Bellriego, a tak naprawdę nienawidzi go za jego wysoki status społeczny. Jednak Bellri nigdy nie dowiaduje się, że Mask to Luin, więc ten wątek zostaje niewykorzystany. Mimo to, gdy później Luinowi zostaje poświęcone więcej czasu, widać, jak bardzo mógł być sympatyczną postacią. Niestety, najczęściej oglądamy jego nieudolne próby pokonania gundama.

Kompozycja serii zapewnia nam walkę w każdym odcinku. Yoshiyukiemu Tomino można zarzucić wszystko, ale nie to, że nie zna się na tłukących się wielkich robotach. Większość bitew ma prościutkie założenia – przeciwnik atakuje, należy go odeprzeć, za to mamy jednak różne środowiska, od dżungli i archipelagów poprzez kosmiczną windę aż do morza w komosie. Bohaterowie wykorzystują religijne i strategiczne znaczenie Capital Tower, ustawiając się tak, by nikt nie odważył się w nich strzelać. Seria jest mocno nastawiona na reklamowanie zabawek – G­‑Self ciągle ma jakieś nowe plecaki i nawet w ostatnim odcinku wyciąga z kapelusza nowe możliwości. Z drugiej strony nie można odmówić, że takie rzeczy jak wystrzeliwanie energetycznego drzewa są naprawdę widowiskowe. Kreatywności twórcom nie brakowało i widać, że mamy do czynienia z technologią będącą o setki, jeśli nie tysiące lat naprzód w stosunku do tego, co znamy z Universal Century.

Seria wygląda, jakby była ręcznie rysowana i niejednokrotnie próbuje oddać stare techniki animacyjne. Tła są śliczne i kolorowe, pasują do lekkiego przygodowego klimatu. Projekty postaci Yoshidy wyglądają ładnie, gdy mają być ładne, i staro, gdy mają być stare – bardzo podoba mi się jego przyjemny dla oka i różnorodny styl. Jednakże, choć próbowano zachować konsekwencję w pokazywaniu ruchu, a efekty specjalne dobrze wyglądają, widać oszczędność na grafice. Obydwa openingi wykorzystują sceny z serii, animacja bywa nieco skokowa i wymagała poprawki w wersji Blu­‑ray. Szczególnie w pierwszych odcinkach widać nadmierne stosowanie zbliżeń i rzucającą się przez to w oczy grubość kreski.

Ścieżka muzyczna zawiera głównie utwory klasyczne i orkiestrowe. Jej kompozytorem jest Yuugo Kanno, który odpowiadał też za muzykę w Psycho­‑Pass. Nie zapiera ona tchu w piersi, jak w ∀ Gundam czy Gundam Unicorn, ale mimo to jest zbiorem naprawdę dobrych utworów, które oddają nastrój przygody czy dramatu. Definitywnie pasuje pierwszy opening, będący pełnym energii j­‑popem. Gorzej wypada drugi, choć nie jest zły, ale bardziej by pasował do jakiegoś romansidła. Ending jest tylko jeden, całkiem pogodny, choć nie podobał mi się tak bardzo, jak pierwszy opening. Co do obsady aktorskiej, Bellri jest debiutancką rolą Marka Ishiiego; Aidzie głosu użycza Yuu Shimamura, którą pamiętać można np. z roli Annie z Shingeki no Kyojin. Yukari Fukui wciela się w Raraiyę, Ryouta Oosaka w Klima, a Takuya Satou w Luina.

Gundam G no Reconguista mogło być dobrym tytułem. Ma ciekawy świat i jest niezłą serią przygodową dla młodszych, jednak trudno się go ogląda z powodu chaotycznego natłoku informacji. Ma pozytywny klimat i nie miałbym nic przeciwko spędzeniu więcej czasu z jego obsadą, ale to nie jest seria, którą bym specjalnie polecał, choć fani Gundama, Tomino i walk mechów mogą po nią sięgnąć. Z pewnością jej siłą jest oryginalność i kreatywność, a także umiejętność utrzymania lekkiego klimatu pomimo poważniejszych momentów. W sumie jednak jest to obserwowanie, jak starszy pan bawi się zabawkami i próbuje przekazać, co myśli o ponownym zbrojeniu się Japonii.

Gamer2002, 2 czerwca 2015

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Hajime Yatate, Yoshiyuki Tomino
Projekt: Akira Yasuda, Ippei Gyoubu, Ken'ichi Yoshida, Kimitoshi Yamane
Reżyser: Yoshiyuki Tomino
Muzyka: Yuugo Kanno

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Gundam G no Reconguista - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl