Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 8/10
fabuła: 3/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,20

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 49
Średnia: 6,04
σ=2,27

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Bezimienny)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

GUNxSWORD

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ガン×ソード
Postaci: Łowcy nagród; Miejsce: Inne planety; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy, Supermoce
zrzutka

Wędrówka przez postapokaliptyczny świat utrzymana w klimacie opowieści z Dzikiego Zachodu. Katalog scen znanych z innych, lepszych serii.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Van – samotny wyrzutek bez swojego miejsca na ziemi. Wendy – zwyczajna dziewczyna z niewielkiego miasteczka. Ich losy pewnego dnia skrzyżują się, a ich wędrówka okaże się mieć wspólny cel. Van szuka człowieka, który zniszczył jego szczęście. Wendy szuka człowieka, który uprowadził jej brata. Gdzie ukrywa się mężczyzna ze szponami zamiast prawej ręki? Jakie ma zamiary? Na swej drodze bohaterowie spotkają wielu nieoczekiwanych sprzymierzeńców, ale też wrogów potężniejszych niż początkowo mogliby przypuszczać.

Rysem komediowym Vana są jego upodobania jedzeniowe. Otóż niezależnie od okoliczności życzy on sobie wszystkich możliwych przypraw, którymi bardzo obficie traktuje potrawę. Podobnie zdają się postępować twórcy tej serii, gromadząc w jednym miejscu wszystkie atrakcyjne dla widzów dodatki. Problem polega na tym, że najsmaczniejsze danie po polaniu jednocześnie keczupem, syropem klonowym, tabasco, musztardą, winegretem i sosem czekoladowym przestanie nadawać się do jedzenia. To samo dotyczy atrakcji – szczególnie jeśli bardziej wyrobieni widzowie widzieli już wszystkie gdzie indziej.

Gdybym naprawdę chciała być złośliwa, napisałabym, że bohater, wyglądający (i po części zachowujący się) jak zaginiony brat Spike'a z Cowboya Bebopa, wędruje w towarzystwie Typowej Niedojrzałej Nastolatki i jej maskotki – miauczącego żółwia – przez świat przypominający ten z Triguna, tylko jeszcze bardziej pokręcony. Oczywiście wszyscy noszą tu tytułowe „guny”, czyli broń palną, ale że ostatnio na topie są raczej siepacze, Van posługuje się długaśnym mieczem. Żeby jednak nie tracić potencjalnych efektów widowiskowych, miecz ten chowany jest w rewolwerowej kaburze, a przed „rozłożeniem” bohater może z niego strzelać jak Indiana Jones z bicza. Ponieważ jednak zwykłe pojedynki są za mało efektowne, nasz bohater może także przywoływać mecha, który na co dzień stacjonuje na orbicie, w czymś w rodzaju wielkiego krzyża. Czy jeszcze o czymś zapomnieliśmy?

Oczywiście – fanserwis. Nie znajdziemy tu ujęć na majtki i biusty – pod tym względem seria jest zdumiewająco umiarkowana. Za to panowie do podziwiania będą mieli biuściastą i energiczną spec­‑agentkę Carmen99, a także rozmaite pojawiające się później damy, w tym dziewczę, które steruje mechem przy pomocy przypominającego podejrzanie koci ogonek kabelka, a nawet pannę, która w swoim mechu odprawia istny taniec przy rurze, odpowiednio przy tym pojękując. Dla pań oprócz głównego bohatera (którego raz i drugi możemy obejrzeć bez koszuli) został przygotowany mroczny blondyn Ray, także szukający zemsty na człowieku ze szponami (który przez moich grywających w Final Fantasy znajomych został powitany okrzykiem: „O, Sephiroth!”).

Tym, co tak naprawdę pogrąża fabułę tej serii, są powtórzenia. Oczywiście, trudno dzisiaj wymyślić w pełni oryginalny scenariusz, co więcej – często takie próby kończą się stworzeniem bełkotliwego potworka. Nie ma nic złego w wykorzystywaniu dobrych pomysłów, pod warunkiem, że twórcy czynią to w pełni świadomie i szanują przy tym inteligencję i pamięć widzów. Tu jednak mamy do czynienia po prostu z przeglądem scen wyjętych żywcem z innych serii: niestety, ich omówienie wymagałoby dokładnego streszczenia poszczególnych odcinków, czego na łamach tego serwisu raczej nie czynimy. Podając tylko pierwsze z brzega i najbardziej rzucające się w oczy przykłady: widzom pamiętającym finałową walkę Spike'a i Viciousa polecam przyjrzenie się jednemu z pierwszych starć pomiędzy Vanem a Rayem, znającym Neon Genesis Evangelion – działaniu mechów z „Original Series” oraz szczegółom ostatecznego planu Głównego Złego, a amatorom twórczości Leijiego Matsumoto – stylizacji tekstu, wygłaszanego przed każdym odcinkiem przez narratora. Zapewniam, że osoby obyte z klasycznymi seriami anime co chwila będą kręciły głową, zastanawiając się, gdzie już to widziały…

Nie zmienia to wszystko faktu, że pod względem technicznym jest to seria bardzo przyzwoita. Animacja jest poprawna, a jej usterki są starannie maskowane, chociaż widać, że większość walk rozgrywa się w nocy albo w kiepskim oświetleniu, a postaci przy oddalaniu kamery bardzo tracą na szczegółowości. Efekty komputerowe stosuje się z umiarem. Projekty postaci są atrakcyjne, choć uczciwie mówiąc, bohaterowie trochę wyglądają jak stworzeni przez kilka różnych osób na potrzeby kilku różnych serii – osobno prezentują się lepiej, niż razem. Bardzo udana jest także muzyka i choć mogłabym i jej zarzucić powtarzanie motywów (od jazzujących kawałków w stylu Cowboya Bebopa po nastrojowy chórek, jakby żywcem wzięty z .hack//SIGN), to pod tym akurat względem wzorowanie się na mistrzach nie przeszkadza. Na uwagę zasługuje czołówka, w której animacja jest stale modyfikowana, by nie ujawniać postaci, które w serii jeszcze się nie pojawiły.

Zdaję sobie sprawę, że osoby, które nie widziały przede wszystkim Cowboya Bebopa, Triguna i Neon Genesis Evangelion prawdopodobnie ocenią to anime zupełnie inaczej. Gdybym miała lat naście, a to była jedna z pierwszych oglądanych przeze mnie serii, zapewne nie mogłabym się jej dość nachwalić (zresztą wyraźnie do takich widzów została ona skierowana). Zapewne nie zwróciłabym nawet uwagi na konstrukcję odcinków – spora część z nich jest sztucznie „nadymana” do 24 minut przez zbędne retrospekcje i nic nie wnoszące monologi wewnętrzne bohaterów, powtarzające po raz n­‑ty te same stwierdzenia. Zdecydowanie odradzam widzom wyrobionym – GUNxSWORD na pierwszy rzut oka prezentuje się naprawdę efektownie, ale przebrnięcie przez 26 odcinków może okazać się ciężką próbą.

Avellana, 29 czerwca 2006

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company)
Projekt: Takahiro Kimura
Reżyser: Gorou Taniguchi
Scenariusz: Hideyuki Kurata
Muzyka: Koutarou Nakagawa

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o GUNxSWORD na forum Kotatsu Nieoficjalny pl