Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Yatta.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

3/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 3,33

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 57
Średnia: 5,04
σ=2,26

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Masou Gakuen HxH

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2016
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 魔装学園HxH
  • Hybrid × Heart Magic Academy Ataraxia
Gatunki: Przygodowe
zrzutka

Uczciwie zrobiona bijatyka soft porno. Być może jedna z lepszych serii w swojej klasie.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Historyjki, w których Ziemię atakują Obcy i spuszczają miejscowym tęgi łomot, są wyjątkowo licznie, więc takie zawiązanie fabuły nie wróży, delikatnie mówiąc, niczego oryginalnego. Tak zapowiadało się Masou Gakuen HxH. Tutaj inwazja Obcych wyparła ludzi z lądu, ocalali zaś stworzyli wielkie latające pojazdy, na których szukają schronienia przed zagładą. Dotychczas używana konwencjonalna broń okazała się całkowicie nieskuteczna, toteż naukowcy starali się stworzyć coś nowego. Tak powstały Heart Hybrid Gear, rodzaj pancerzy wspomaganych, którymi jednakże mogą się posługiwać tylko nieliczne jednostki. Ocalałych mieszkańców Japonii broni grupa o nazwie Amaterasu, złożona z trójki dziewcząt – Hayuru, Yurishii i Aine. Pewnego dnia dołącza zaś do nich Kizuna, będący synem twórczyni tego uzbrojenia, mający kiepskie możliwości bojowe, ale za to zdolność doładowania mocy innych HHG. Jak wygląda takie doładowanie? Cóż, nie owijając w bawełnę, jak seks.

Masou Gakuen HxH zapowiadało się dennie, co tu kryć, i kiedy wychodziło, nawet nie planowałem go dotykać. Ale coś mnie tknęło i postanowiłem zaryzykować. Początek wydawał się potwierdzać wszystkie moje wątpliwości. Kolejne sztampowe ecchi, tyle że z walkami zamiast typowego licealnego życia. Oświecenie jednak przyszło niebawem i zrozumiałem, że błąd tkwił w przyjętym na początku kryterium. Tak, seria z punktu widzenia głównego nurtu, do którego teoretycznie się zalicza, byłaby w najlepszym razie przeciętniakiem. Ale… zaliczanie Masou Gakuen HxH do typowego mainstreamowego ecchi jest w moim odczuciu lekkim nieporozumieniem. Ta seria jest bowiem klasycznym przykładem borderline hentai, czyli już właściwie soft porno. I w swojej klasie jest, być może, jedną z najlepszych produkcji tego typu.

Zaskoczonym tak śmiało postawioną tezą już tłumaczę – typowe ecchi to tak naprawdę głównie pokazywanie tego i owego, pakowanie nosa w stanik czy majtki, z rzadka tylko przechodzące do jakichś nieśmiałych pieszczot, najczęściej przypadkowych i szybko przerywanych. Czasami tylko, w bardziej odważnych seriach, idzie się nieco dalej, ale raczej bez dosłowności. A w Masou Gakuen HxH nikt się nie bawi w dwuznaczności, ukrywanie czy przypadkowość. Aby bohaterki rozwinęły swoje moce i odblokowały wunderwaffe, muszą przeżyć orgazm (dosłownie tak to się nawet nazywa – Climax Hybrid), zaś drugą stroną musi być właśnie Kizuna, którego HHG, o uroczej nazwie Eros, jest taką ładowarką ich broni. Co więcej, aby przyspieszyć to wszystko i dać możliwość szybkiego ładowania nawet w trudnych warunkach bojowych, dowództwo (kierowane przez siostrę głównego bohaterka, skądinąd chyba najładniejszą bohaterkę serii) buduje specjalne mobilne pomieszczenie o nazwie Love Room, które ma możliwość tworzenia wirtualnych scenerii, wprowadzających kochanków w nastrój.

Tak, wiem, to brzmi kretyńsko. Ale pamiętajcie, mówimy o serii soft porno. Na dodatek soft porno z fabułą. Jeśli weźmiecie jakiekolwiek hentai, to na jego tle Masou Gakuen HxH pochwalić się będzie mogło nie tylko dopracowaną i nieraniącą oczu widza niskim budżetem grafiką, ale też w miarę spójną i sensowną, jak na ten gatunek, fabułą. Co więcej, jest to produkcja zaskakująco wręcz grzeczna w swej bezpruderyjności. Bohater i bohaterki uprawiają seks całkowicie konsensualny (choć naturalnie japońska tsundere jojczy, że to wcale nie tak, że ona tego chce itd.), nie ma tu żadnych „odmienności kulturowych”, bo choć w obsadzie są i starsza siostra, i lolitka, żadna z nich nie ma HHG, więc nie ma potrzeby ich „ładowania”. Mnie osobiście zaskoczyło (acz wpisało się w logikę tego tytułu), że po drugiej stronie barykady mamy jeszcze parę lesbijek, których igraszki także nam zaprezentowano. Zaskoczenie polegało na tym, że w seriach telewizyjnych niezmiernie rzadko wychodzi się w takich przypadkach poza pocałunki. Tym, co chyba robi tu za swoisty „bezpiecznik”, jest fakt, że chodzi o ładowanie, a nie relacje czysto uczuciowe.

Zauważyliście, że w zasadzie nie piszę zbyt wiele o obsadzie? O postaciach dowiadujemy się szybko w zasadzie wszystkiego. Mieszczą się w schematach gatunkowych, mamy więc samozwańczą pannę idealną z charakterem tsundere, amerykańską uwodzicielkę z rakietowymi piersiami i milczącą panienkę z tajemniczą przeszłością. Niewiele, prawda? Każda z nich ma teoretycznie jakiś tam sekret z przeszłości, jakąś gryzącą ją traumę, którą bohater pomoże przezwyciężyć, ale, prawdę powiedziawszy, nie ma tu niczego, co by mogło zaskoczyć albo zadziwić. Z drugiej strony, wszystko to w miarę ze sobą współgra, a klej, którym sklejono fabułę i bohaterów, nie puszcza w kluczowych momentach. Ot, sprawna, rzemieślnicza robota. Jasne, bez ambicji zrobienia czegoś, co wybije się ponad przeciętność, ale też bez rażących wpadek – acz nie wiem, czy podczas oglądania takich serii ktokolwiek bawi się w wyszukiwanie dziur logicznych i nieścisłości fabularnych.

Co więcej, to seria całkiem dynamiczna, ze sporą ilością widowiskowych walk. Początkowo przeciwnikami są wyłącznie mało ciekawe maszyny, ale stopniowo ich rolę przejmują żywe osoby – i wówczas robi się nieco ciekawiej, także fabularnie. Na dodatek w pewnym momencie Masou Gakuen HxH robi mocny krok, jeśli chodzi o przemoc, pokazując jej więcej, niżby się można początkowo spodziewać. Odniosłem wrażenie, że twórcy chcieli odpowiednio udramatyzować historię – zabieg dyskusyjny, acz widywałem serie zrobione gorzej pod tym względem. Co nie znaczy, że wyszło to dobrze. Myślę, że seria zyskałaby na jednolitości konwencji i pozostaniu radosnym soft porno, ale trzeba pamiętać, że mówimy o ekranizacji powstającej wciąż light novel. A to, jak sądzę, wiele tłumaczy.

Mimo wszystko Masou Gakuen HxH nie powinno rozczarować tych, którzy po nie sięgną z pełną świadomością tego, czego oczekują. To uczciwe soft porno, dobrze zrobione i w swojej klasie nawet ciekawe. Przyzwoita grafika, prosta, acz sensowna fabuła, sporo golizny i lżej pokazanego seksu. Co więcej, wygląda na to, że na pierwszym sezonie historia się nie skończy. Czy to dobrze? Cóż, przekonamy się w drugim sezonie, który, jeśli powstanie, to będzie, jak podejrzewam, wierną kontynuacją pierwszego – chyba że pójdzie jeszcze bardziej w dramatyczne wydarzenia.

Grisznak, 8 grudnia 2016

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Production IMS
Autor: Masamune Kuji
Projekt: Hisashi, Kana Miyai, Kurogin
Reżyser: Hiroyuki Furukawa
Scenariusz: Yasunori Yamada

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Masou Gakuen HxH - wrażenia z pierwszych odcinków Nieoficjalny pl