Komentarze
Assassins Pride
- Miałkie i poniżej przeciętnej : Lenneth : 24.12.2020 00:53:02
- Assassins Pride - Episode 3 ost : MrParumiV18 : 5.05.2020 12:37:00
- hihi : Chmura : 16.03.2020 02:36:51
- komentarz : Saarverok : 31.12.2019 13:31:13
- Assassins Pride po 12 odcinku (koniec) : MrParumiV18 : 29.12.2019 17:59:05
- komentarz : Łowca czarownic : 27.12.2019 22:37:25
- komentarz : blob : 27.12.2019 19:36:50
- komentarz : Nikodemsky : 27.12.2019 16:54:33
- Odpowiedź na komentarz użytkownika Saarverok : MrParumiV18 : 9.11.2019 22:17:52
- Re: po 5. : Weiter : 7.11.2019 22:43:19
Miałkie i poniżej przeciętnej
Sam początek może wprowadzać w błąd. Dwa mroczne i gustownie ubrane bisze, z których jeden nieźle umie w walkę mieczem i magiczne światełka, uzgadniają między sobą plan zabójstwa. A potem… no, to by było na tyle. To nie jest początek żadnej grubszej czy ciekawej intrygi, wciągającej i sensownej fabuły, spektakularnych walk czy czegokolwiek, dzięki czemu warto oglądać resztę.
Fabuła praktycznie nie istnieje. Szlachetny wampir‑dżentelmen o dobrym sercu postanawia szkolić kawaii dziewuszkę, którą miał zabić, ponieważ dziewuszka okazuje się dzielna i nie krzyknie o pomoc, kiedy strachy na wróble przewracają ją na ziemię. Dziewuszka ma problemy z odblokowaniem własnych magicznych mocy oraz z pogłoskami, jakoby pochodziła z nieprawego łoża, ale drogie dzieci, nic a nic się nie stresujcie: problemy te rozwiązują się praktycznie same. Wszyscy „źli” z kolejnych epów w pięć minut przechodzą po kolei na stronę dobra, zawsze bez konkretnego powodu, ale grunt, że naszym bohaterom od początku do końca nic nie grozi.
Zamiast fabuły, walk czy ciekawych dialogów możemy więc podziwiać krzywe uśmiechy, proste uśmiechy, zakłopotane uśmiechy, łzawe uśmiechy i inne statyczne zbliżenia na twarz heroiny, okraszone regularnymi kawaii piskami pod adresem szlachetnego senseja, który wprowadził w jej życie tyle dobra. Mamy też piękny romans tej pary, o którym nieprawdę piszą, że to pedofilia: największy zwrot akcji przeżyłam, kiedy odkryłam, że nasz doświadczony asasyn, taki badass, cool, OP, człowiek światowy i w ogóle, jest o raptem cztery lata starszy od swojej podopiecznej, a mieczem to macha może nawet krócej od niej.
Już zupełnie na poważnie o wątku romansowym: nie odrzuca, jest po prostu nudny i źle zrealizowany jak wszystko inne w tym anime. To, że Melida durzy się w swoim nauczycielu, jest normalne i adekwatne do wieku oraz wcześniejszych doświadczeń. Ze strony Kufy zainteresowanie trzynastolatką wygląda już nieco bardziej podejrzanie, ale wywołuje u mnie tylko wzruszenie ramion. Bohater nie rzuca się z łapami, nie fantazjuje o majtkach itp. Pozostaje tekturowym i wypranym z osobowości dżentelmenem. Nie przejawia też żadnych rozterek moralno‑miłosnych ani nic. Nigdy. Nawet udając narzeczonego innej – rzekomo bliskiej – mu dziewczynki. Gdyby zastanowić się głębiej, to oczywiście sympatia między bohaterami może wynikać głównie z ich obustronnej samotności i wcześniejszego poczucia odrzucenia (Melida jest pierwszą osobą, dla której Kufa jest ważny, i vice versa), ale anime nie wchodzi w aż tak skomplikowane motywacje postaci. Kufa i Melida tworzą słodką i kolorową tapetę na twój komputer, czy też tam inną nalepkę na piórnik, i tyle ci ma wystarczyć, drogi widzu.
Wracając do fabuły… Nie chce mi się wypisywać wszystkich idiotyzmów, przeskoków i „skrótów myślowych”, ale było ich multum. Kudosy np. za moment, kiedy główny bohater z automatu staje się głównym podejrzanym w sprawie zamachu na życie jednej z uczennic. Panienka tak po prostu omdlała gdzieś poza kadrem (może cukier jej spadł?…), a tu nagle afera na całe miasteczko i wnioski z… no, spomiędzy pośladków. Wyobraźcie też sobie, że jako uczniowie podstawówki na zielonej szkole jako pierwsi oglądacie w środku nocy zwłoki dzieci pomordowanych dopiero co w lokalnym kościele, jeszcze przed resztą mieszańców… Nie dlatego, że akurat byliście na miejscu, tylko że wasza nauczycielka uznała, że to widowisko właśnie dla was i to w pierwszym rzędzie. A ostatnie trzy epy są jeszcze lepsze. Te same bohaterki raz się do siebie milutko uśmiechają, żeby za chwilę knuć i zdradzać, żeby za chwilę znów się radośnie uśmiechać, żeby za chwilę znów knuć i zdradzać… i to wszystko na przestrzeni kilku minut, i nie w ramach udawania czegokolwiek (udawania przyjaciółek czy udawania zdrady), tylko z pełnym przekonaniem, jakby ktoś im przełączał niewidzialne pstryczki w mózgach i resetował system. Do tego dorzućmy Kopciuszka, Małą Syrenkę, Alicję w Krainie Czarów, angielskie słowa wtrącane tu i tam bez najmniejszego sensu, walki w sukniach ślubnych, śmiertelne rany leczone poza kadrem bez jednego słowa wyjaśnienia, wampira krzyczącego „limit break!” zupełnie na serio w środku ataku… i wiele, wiele innych cudowności.
Dwa słowa o samym świecie przedstawionym: pomysł na mieszkanie w wielkim żyrandolu, poza którym rozciąga się tylko śmiertelnie niebezpieczna ciemność, gdzie grasują potwory, ma swój urok. Ale nawet to, naturalnie, zostało spartaczone. Większość potworów, które poznajemy, to mobki do usiekania kilkoma ciosami przez trzynastoletnie dziewczynki, a ich bossowie albo szybciutko przechodzą na stronę dobra, albo jednym ciosem sieknie ich nasz główny bohater. Klasy postaci, jak w grze komputerowej, nie doczekują się żadnego rozwinięcia. Ten świat jest tak samo tekturowy, jak zamieszkujące go ludziki.
Muzyka kompletnie nie wybija się z tła i nie zapada w pamięć, może z wyjątkiem openingu – ale tego rodzaju wokal to nie moje klimaty. Animacja boli, często bolą nawet rysunki w statycznych kadrach, których jest tu mnóstwo. Większość odcinków to kopiuj‑wklej sylwetek postaci z byle jak maźniętym tłem. I tak, jestem pewna, że oczy kota na mundurkach bohaterek są absolutnie nieprzypadkowe – ktokolwiek to projektował i rysował, chciał, żebyśmy się gapili na pączkujące biusty loli.
Zastanawiam się, do kogo skierowane jest to anime. Haremik słodkich lolitek robiących słodkie rzeczy, opiekuńczy książę z bajki, zainteresowany tylko swoją „małą damą”, kilka scen psedo‑akcji… Jacyś młodzi widzowie, którzy jeszcze nie znają lepszych tytułów i chłoną wszystko jak gąbki, a którym spodoba się ktoś z bohaterów, może obejrzą Assassin’s Pride z przyjemnością. Ale nawet dla takiego targetu to anime jest najwyższej przeciętne. A dla pozostałych widzów plasuje się zdecydowanie poniżej przeciętnej.
Jego największe zalety? Ma tylko 12 epów. I faktycznie pozwala wyłączyć mózg. Dobre na sen po ciężkim dniu. Piszę to ostatnie bez ironii – w końcu po to sama je oglądałam. :)
hihi
Assassins Pride po 12 odcinku (koniec)
Na początku było całkiem niezłe, niestety z czasem robiło się co raz gorsze i teraz jestem już na 100% pewien, że ani autor pierwowzoru, ani twórcy adaptacji nie mieli pomysłu na ten tytuł.
4/10 i radzę trzymać się z daleka.
po 5.
pierwszy drop w tym sezonie
Postacie do niczego, fabuły brak, bo to co się tam odjaniepawla to niezły miszmasz tandety i głupoty, brak jasno określonego celu.
Główna bohaterka w sumie taka typowa bezbarwna postać, ale nie irytuje, za to pan KUFA WAMPIR to zwykłe XD
Charakteru i pomysłu na tą postać wystarczyło na 3 minuty pierwszego odcinka.
Co odcinek to głupsze jazdy. Relacje między postaciami to już w ogóle śmiech na sali.
Dla mnie najgorsze anime(z tych które oglądałem) w tym roku, a konkurencje miało niezłą.
Na plus fajne miasto i muzyka, ale to nie wystarczy żebym oglądał dalej.
Assassins Pride po 3 odcinku
Na plus świat, czyli tutaj miasto, chciałbym żeby to rozwinęli, ale nie liczę na to. Na mega plus ścieżka dźwiękowa, to ona mnie wybudzała, cudo!
Melida na mega plus, dawno na ekranie nie widziałem heroiny, która swoim zachowaniem jest tak… nienachalna? A jednocześnie widać, że ma wolę i charakter.
A Pan Wampir jest naprawdę zagadkową postacią, kieruje się jakimś nietypowym kodeksem moralnym i działa na kilku płaszczyznach, więc szanuję bardzo.
O świecie wspomniałem, idealne uniwersum do subtelnej gry oświetleniem, daje też pewien nietypowy, tajemniczy vibe i pewną mroczność.
Podsumowując – to może być naprawdę fajna przygodówka, czekam na więcej :)
Walki są dynamiczne i animacja jest na poziomie.
Zdaje się również, że mamy tu do czynienia z pewną formą fanserwisu(tak myślę?) – wszystkie dziewczyny(jak i dorosłe kobiety) mają bardzo mały lub brak biustu.