Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,25

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 41
Średnia: 7,15
σ=1,51

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Ayatsuri Sakon

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1999
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Karakuri Zoushi Ayatsuri Sakon
  • Puppet Master Sakon
  • 人形草紙あやつり左近
Postaci: Artyści; Rating: Przemoc; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Interesujące nawiązanie do klasyki kryminału. Dla amatorów gatunku – obowiązkowe.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Wśród wielu dziedzin japońskiej sztuki niepoślednie miejsce zajmuje lalkarstwo. Jednym z najbardziej znanych jego gatunków jest bunraku – tradycyjne przedstawienia teatralne, odgrywane przy użyciu dużych lalek, przy dźwiękach szamisenu. Adeptem tej właśnie dziedziny (i wnukiem jednego z najsłynniejszych jej mistrzów) jest Sakon Tachibana. Niewątpliwie bardzo utalentowany, jest przy tym niezwykle nieśmiały i – jak twierdzi jego partner, Ukon – bez pomocy nie byłby w stanie niczego zrobić. Sam Ukon natomiast nadrabia pewnością siebie (a chwilami bezczelnością) za nich obu. Tyle że – będąc zabytkową lalką bunraku – sam jest bezradny bez poruszającego nim Sakona. Jednak to nie występy teatralne są głównym tematem tej serii. Ayatsuri Sakon to klasyczny kryminał, w którym bohater zajmuje się wyjaśnianiem kolejnych zagadkowych zbrodni.

Znane mi serie anime tego gatunku z reguły mają podobny problem: naśladują strukturę seriali fabularnych, dysponując o połowę krótszym czasem. O ile w mniej więcej godzinie daje się zamknąć pojedynczą „sprawę”, od wprowadzenia i przedstawienia podejrzanych zaczynając, a na wyjaśnieniu motywów kończąc, o tyle w 20­‑23 minutach jest to niemożliwe. W efekcie kolejne zagadki mają rozwiązanie banalne lub odwrotnie, nie wynikające z żadnych przesłanek. Tutaj uniknięto tej wady – każda historia zajmuje trzy (rzadziej cztery) odcinki, jest więc czas na przybliżenie postaci, zbudowanie klimatu i poukładanie poszlak. Dzięki temu miałam przyjemność obcować z jednym z najlepszych kryminałów w mojej historii przygody z anime.

Uczciwość recenzencka nakazuje jednak podzielenie się także zastrzeżeniami. Po pierwsze, jak już napisałam wcześniej, wszystkie historie są zupełnie klasycznymi kryminałami, z obowiązkowym trupem (często nie jednym) oraz gronem podejrzanych, wśród których znajduje się sprawca. Taka jest konstrukcja serii i niczego innego nie należy się po niej spodziewać. Po drugie, w sporej części przypadków byłam w stanie wskazać mordercę jeszcze przed rozwiązaniem zagadki. Nie dlatego, że dawało się go poznać „po wyglądzie” (co jest następnym częstym problemem kryminałów anime) – po prostu uważnie śledząc podsuwane poszlaki i obserwując zachowanie poszczególnych osób można wyciągnąć własne wnioski. Warto jednak podkreślić, że od pytania „kto zabił” nie mniej istotne jest pytanie „dlaczego zabił” – a odpowiedź na nie jest z reguły ukryta aż do ostatniej chwili. Trzecia sprawa jest do wypatrzenia wyłącznie przez bardzo dociekliwych widzów. Otóż Sakon posługuje się tradycyjnymi metodami detektywów od czasów Sherlocka Holmesa – obserwacją i dedukcją. Choć rzecz dzieje się współcześnie, o odciskach palców mowa jest tylko raz, a w niektórych przypadkach uczciwa obdukcja zwłok powinna wykazać, że pierwsze narzucające się wyjaśnienie nie może być prawidłowe.

W tym miejscu muszę przerwać wywód, by wytłumaczyć się z przydzielonych wyróżników. „Przemoc” jest tu trochę na wyrost – żadnych brutalnych scen nie zobaczymy. Jednakże przy każdej kolejnej zagadce mamy okazję dokładnie podziwiać zwłoki ludzi, zmarłych śmiercią gwałtowną – nie upozowanych na szczególnie makabryczne, ale mimo wszystko nie nadających się do pokazywania dzieciom. Natomiast określenie „realizm” wydaje się nie pasować do opowieści z lalką w jednej z głównych ról. Jednakże mimo pojawiających się chwilami wątków metafizycznych, rozwiązanie żadnej z zagadek nie wymaga odwoływania się do sił nadprzyrodzonych. Nie ma też powodów, by podejrzewać, że Ukon jest czymś więcej niż swoistym alter ego Sakona, choć jednocześnie trudno go nie traktować jako odrębnej osobowości (warto zwrócić uwagę na ostatnią historię, rzucającą sporo światła na ich relację).

Stała obsada jest bardzo niewielka. W centrum wydarzeń znajduje się zawsze Sakon – spokojny, dobrze wychowany, ale – pozostawiony sam sobie – całkowicie odarty z pewności siebie. Wspierany przez Ukona ujawnia jednak inne cechy – przenikliwość, zdolność dedukcji, a także stanowczość i zimną krew w sytuacjach krytycznych. Jest typem bohatera, którego psychikę trudno przeniknąć, pozostaje jednak ludzki – właśnie dzięki rozmowom z Ukonem i drobnym nawykom, jak choćby skłonności do zbyt długiego spania. Przyznaję jednak, że potrzebowałam trochę czasu, by przyzwyczaić się do jego seiyuu. Niezwykle doświadczona Megumi Ogata ma na koncie zarówno role kobiece – jak choćby Haruka Tenou z Sailor Moon czy księżniczka Emeraude z Magic Knight Rayearth, jak i męskie – jak choćby Shinji Ikari z Neon Genesis Evangelion czy Eagle Vision z wyżej wspomnianego Rayeartha. Tutaj także do jej aktorstwa nie mogę mieć zastrzeżeń – ale jednak Sakon brzmiał o kilka lat młodziej, niż wyglądał. Wracając jednak do bohaterów – Ukon, który jako postać autonomiczna (młodszy brat?) byłby nieznośny, jest idealnym uzupełnieniem Sakona. Jego bezpośredniość pozwala na stawianie niewygodnych pytań i trudnych hipotez, ale przede wszystkim wnosi do serii życie, a okazjonalnie elementy komiczne, bez których całość zmieniłaby się w śmiertelnie poważny moralitet. Oprócz tej dwójki jedynymi częściej pojawiającymi się postaciami są pracująca w policji energiczna ciotka Sakona, Kaoruko, a także młody dziennikarz Fujita Zenkichi.

Muszę napisać, że z ogromną przyjemnością słuchałam ładnych i dobrze zaśpiewanych ballad, otwierających i kończących każdy odcinek. Podobnie udana jest też reszta ścieżki dźwiękowej, która bez efekciarskich, dramatycznych akordów potrafi zbudować odpowiedni klimat zagrożenia. Grafika natomiast z pewnością rozczaruje wielbicieli „fajerwerków”. Animacja jest skrajnie statyczna – w kadrze porusza się zazwyczaj tylko jedna postać, obszerne dialogi ograniczają się do ruchu warg – przykłady można by mnożyć. Z drugiej strony zadbano o staranne tła (ze szczególnym uwzględnieniem pięknych akwarelowych pejzaży), a także projekty postaci, nawet pojawiających się epizodycznie. W nielicznych, ale ważnych scenach przedstawień teatralnych ruch jest płynny i elegancki.

Stosunkowo powolne tempo wydarzeń i brak efektownej akcji z pewnością zniechęcą wielu widzów. Innych odstraszy brak fanserwisu – do czego to podobne, żeby detektywem nie była kawaii licealistka, a żaden bishounen nie grał roli geniusza zbrodni – bądź też uznają, że klimat jest zbyt przygnębiający. Ayatsuri Sakon jest adresowane do określonej grupy, miłośników kryminałów w stylu Agathy Christie – i nie próbuje przypodobać się innym odbiorcom. Dlatego właśnie dla tych widzów będzie propozycją wartą uwagi.

Avellana, 25 listopada 2007

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: TMS Entertainment
Autor: Sharaku Marou, Takeshi Obata
Projekt: Toshimitsu Kobayashi
Reżyser: Hitoyuki Matsui
Muzyka: Norihiro Tsuru, Yuriko Nakamura