x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Drugi sezon nie potrzebny, dla mnie bez znaczenia
Ogólnie jednak nie było aż tak źle, jak to głosi recenzja. Da się to obejrzeć, ale – jak już wspomniałam – nie ma ku temu powodu.
Siedziałam do późna by to oglądać
Pozytywne, wesołe anime
Re: "Chcę abyś widziała we mnie silną kobietę. Bohaterkę tak dobrą, że nie może istnieć"
Re: ...
Minusem jest główna bohaterka
Re: komentarz
Mi się podobało
Ciekawy pomysł i dobre wykonanie
Jeżeli chodzi o zakończenie, to niestety trochę się rozczarowałam. Muszę przyznać, że kliknij: ukryte strasznie szkoła mi Jordana! Biedny, nic nie zrobił, tylko się zakochał… I tu nagle 10 tys lat bycia Avatarem! Współczuję mu, bardzo go lubiłam, taki wesoły, pozytywnie nastawiony do życia. Chyba lepiej byłoby, gdyby to Aikka został Avatarem. Sprawiedliwy, cieszyłby się szacunkiem i dobrze rządził. Myślę, że nie tylko lepiej nadaje się do tej roli niż Jordan, ale też mniej mi go szkoda. Tak właśnie uważam, ale cóż, skończyło się jak się skończyło. A szkoda, kurde! Ale tak czy siak cieszę się z tego, że kliknij: ukryte Molly w końcu jest szczęśliwa z ojcem. W sumie nie obwiniam jej o nic. To wszystko wina Don Wei'a.
Podsumowując, seria podobała mi się, a czas na nią poświęcony uważam za dobrze spożytkowany.
Re: Oban Star Racers
Re: O fuj xD
Szczypta tajemniczości
Re: Kawai!
Hanakimi to pierwsza drama jaką obejrzałam i jestem szczęśliwa, że miałam taki dobry start. Cieszę się niezmiernie, że dane mi było się z nią zapoznać. Ta charakterystyczna nutka „Ikenai Tanaiyo” już zawsze będzie mi się z Hanakimi kojarzyć, a tym samym wywoływać na mojej gębie banana, o którym już wcześniej było mówione. To świetna, wesoła, pozytywna drama, jak najbardziej ^-^. Nie omieszkam się wspomnieć także o roli Maki Horikita (jako Ashiya Mizuki). W większości filmów opowiadających o kobietach przebranych za mężczyzn kobiety w tym przebraniu prezentują się nieciekawie (jak choćby w „You're beautiful), a tutaj – niespodzianka! Ashiya jako chłopiec wygląda bardzo ładnie, a to za sprawą Maki. Od tego czasu jest to jedna z moich ulubionych aktorek, zaraz obok Rainie Yang ^-^.
Re: Podobało mi się [mnie też <33 ]
Średnio.
Po pierwsze nie podoba mi się ukazanie 'walki umysłów' w tym filmie. Nie widać tutaj żadnych odznak ponadprzeciętnej inteligencji u Lighta, a jedynie u L. Podczas gdy w mandze i anime było to wyrównane i stawiło główną atrakcję serii, tutaj postanowiono się tego pozbyć. I tak oto Light ucieka przed mózgiem L'a.
W ogóle ta postać została bardzo zmieniona, a już najbardziej przyczynił się do tego odtwórca tej roli. W pierwowzorze Light sprawia wrażenie wręcz geniusza zbrodni, a tutaj tylko przestraszonego, zawiedzionego młodzianka (może i dano mu tu motyw – ale po co mu motyw!?), który nie ma już po co żyć. Bardzo słabo pokazano jego przemianę w szaleńca, której sprawcą był notes. Dla przykładu oglądając anime nawet nie widziałam, kiedy to się stało – na końcu zastanawiałam się, może on od początku był szalony? A w filmie to się stało tak nagle – najpierw wiem, że jest normalny, a tu nagle zrobił coś szalonego – jak wariat, a wcześniej nic na to nie wskazywało. Brak tu tej płynności.
Myślę, że pomiędzy mangą/anime a tym filmem jest sporo różnic. Akcja biegnie tu strasznie szybko, ma się wrażenie, że Light to nie jest żaden geniusz, jakby wszyscy wiedzieli kim jest Kira. A on – no cóż – MA MOTYW, ale to tylko sprawia, że jest bardziej ludzki… Chyba aż za, niech każdy sam oceni czy przemawia to na korzyść historii czy nie. Bo ja osobiście uwielbiałam go jako pozbawionego skrupułów wariata, który myślał, że jest Bogiem.
Szukajcie a znajdziecie.
Sory, nudzi mi się o tak pięknej godzinie to nie mam co robić :D.
Dzięki za spoilery
A poza tym co to za ulubione anime, którego nie chcesz obejrzeć drugi raz? Poza tym postawiłaś taki ogromny nacisk na słowo podobało, że aż dziw iż znalazłaś tam jakieś wady -.-. Wiem, że przedłużali na siłę… Aczkolwiek cieszę się, że już jestem po seansie, bo gdybym była przed musiałabym powiedzieć: Dzięki wielkie za spoilery! Teraz już wiem, że się ożenią i będą mieli dziecko.
Uważaj co piszesz.
Jeśli za mało ci przygód Seigaku :)
Właściwie, film niewiele różni się od serii telewizyjnej. Grafika utrzymuje podobny poziom, no – może jest trochę lepiej, to samo w przypadku muzyki. Fabuła jest prosta, wbrew temu co niektórzy mogą powiedzieć wcale nie taka śmieszna – ot, gimnazjum Seigaku zostało zaproszone na statek wycieczkowy na pokazowy mecz, a na miejscu okazuje się coś innego.
W filmie jednak ukazano pewne rzeczy, które nie do końca przypadły mi do gustu. Chodzi oczywiście o brata Ryomy. Nagle się pojawił, nie zostało jednak pokazane, po co jego ojciec go zaadoptował i kiedy, a także w jakich okolicznościach ten odszedł z domu. Ot, jest sobie i tyle. Nie podoba mi się to. Mam wrażenie, jakby wymyślono go na poczekaniu, na chwilę – tylko po to, aby w filmie działo się coś ciekawego. Jeszcze jedna rzecz nie przypadła mi do gustu, w anime nie rzucała się ona tak w oczy – ukazywanie meczy. kliknij: ukryte Naprawdę, eksplozje na powierzchni planety, powrót do dinozaurów… Rozumiem, że Tezuka Zone ale bez przesady. I nawet mogłabym to zrozumieć, okej, ukazuje to uczucia, z którymi mierzą się przeciwnicy. Ale żeby Ryoma i Ryoga grali pod wodą!? Toż to niemożliwe! Do teraz nie wiem, czy to było na poważnie czy nie…. Ta część mi się nie podobała i myślę, że aż taki brak realizmu to przesada.
Ogólnie film nie był wcale zły, nie jestem pewna czy gorszy od OVA czy serii. Po prostu trochę inny. Uważam, że to tylko zwykły film do serii – żadne objawienie, można obejrzeć jeżeli tęskni się do Prince of Tennis i pragnie spędzić trochę więcej czasu z bohaterami.
Re: Podobało mi się
Re: Nie jest dobrze
Podobało mi się
Jednak mnie film bardzo się podobał i naprawdę go polecam.
Nie zaprzeczę krytyce, ale zawsze będę kochać
Otóż właśnie skończyłam oglądanie całej serii. Wszystko co powiedziałam poniżej oczywiście jest prawdą. Myślę jednak, że dopiero teraz przekażę celne i te najważniejsze uwagi.
Anime to jest długie. Jednak jak wiadomo, odcinki zleciały niesamowicie szybko. Jestem szczęśliwa, że się za nie zabrałam. Prince of Tennis to bardzo przyjemna seria sportowa, opierając się wszelkim słowom krytyki na jej temat muszę przyznać, że pokochałam ją tak bardzo wcale nie przez to, że jest wybitna. Grafika jest nieciekawa, wszystko stoi w miejscu i mało co się rusza, muzyka nie przypadła mi do gustu. Ale klimat. To wszechobecne poświęcenie dla dobra drużyny, współzawodnictwo i inne takie rzeczy bardzo we mnie uderzyły. I nawet, jeśli to było nierealne… Niemożliwe… Nierealistyczne, to jednak tak bardzo mi się spodobało. I chociaż faktycznie, nawet jeżeli te wszystkie ruchy są niemożliwe do wykonania, to bardzo emocjonująco się je oglądało (jak to już wspomniał Speed). Myślę, że pomimo wad serii to jednak warto po nią sięgnąć. Duże prawdopodobieństwo, że uderzy w serce. Dla mnie, tak prostego człowieka to naprawdę cudowna seria. Warto nie patrzeć na oprawę graficzną. W końcu w sporej części to fabuła i bohaterowie decydują o tym, czy anime jest dobre. Oglądając, nawet nie zwracałam uwagi jak to wygląda… Taka byłam pochłonięta meczami.
Na pewno nie zaprzeczę żadnym słowom krytyki, ale też nie do końca będę się z nimi zgadzać. A już na pewno nie zgodzę się, że cokolwiek z tego decyduje o tym, że Prince of Tennis nie da się oglądać… Bo dla mnie, to naprawdę jest coś, co zostanie w sercu na długo. W końcu, bądź co bądź, nie ma na świecie niczego świetniejszego niż sport.
Film słaby i nierealistyczny
Cała ta historia moim osobistym zdaniem jest bardzo nierealistyczna i tyle. Np. nie rozumiem też w ogóle tego, w jaki sposób kliknij: ukryte za pomocą konta prezydenta można odpalić bombę atomową. No ludzie! Za pomocą konta na portalu społecznościowym!? Jak mówiłam: są chyba jakieś granice? Przecież jakby ktoś się do tego włamał… Jak można czemuś takiemu powierzać tak ważne informacje? I co, włamał się ktoś i niby takie mają zabezpieczenia światowe, a tu d*pa – nikt nic nie robił.. Poza tym ten wątek miłosny z tym o ratowaniu świata tak niezręcznie się przeplatają, że szok.
W moim odczuciu film bardzo słaby.