Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

deduch

  • Avatar
    A
    deduch 3.05.2016 17:49
    Komentarz do recenzji "Dagashi Kashi"
    Po pierwszym odcinku miałem nadzieję, ze będzie to lepsze.Same wyjściowe założenia nawet mi się podobały, twarze postaci nie były moe, ale miały tą realistyczną brzydotę rysów ludzi którym wszystko wokół mówi że nie przeskoczą swojego statusu, charakterystyczną dla prowincji, a główna bohaterka potencjał na zmianę tej sytuacji trochę w tylu Hayate no Gotoku. W kolejnych 2­‑3 odcinkach tylko przebłyski absurdu jeszcze mnie trzymały. Oddałbym głos na to anime w plebiscycie na najbardziej zmarnowany potencjał roku.
  • Avatar
    deduch 30.04.2016 20:05
    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    „Elementami” – tak o to chodzi, a nie że to cyberpunk czystą gębą. Tym elementem jest nastrój – mogę się z tym zgodzić, choć jak pisałem można to łatwo doprowadzić do absurdu wskazując kino Noir jako protoplastę CP.
  • Avatar
    deduch 30.04.2016 19:40
    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    Przedstawię tylko link do opracowania które jest najbliższe mojemu poglądowi.
    [link][link][/link]
    Nie chcę dalej rozwijać tej dyskusji bo każdy ma prawo do własnego zdania, uważam jednak że zaliczanie utworów wstecz do gatunku to naciąganie faktów.
  • Avatar
    deduch 30.04.2016 19:00
    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    Heh i zabrakło podsumowania odnoszącego się do DW – definicja cyberpunku, którą zdaje się preferujesz, została stworzona sztucznie, a ci, którzy ją tworzyli sięgali po koncepcje i utwory które im pasowały, by „uszlachetnić” gatunek, nie dbając o to czy ma to jakiś sens, czy nie. I właśnie gdyby w ten sposób spojrzeć to można by zaliczyć DW do cyberpunku – mamy miasto, mamy masę, mamy maszynę, mamy bliską przyszłość, nieco antyutopijną, mamy korpo, wszczepy… co tylko chcesz z takiej sztucznej definicji. Tylko – co to ma wspólnego z utworami Gibsona?
  • Avatar
    deduch 30.04.2016 18:33
    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    [edit] W wiki film Blade Runner jest wymieniony jako cyberpunk, co uważam za wierutną bzdurę, choć nie neguję że Scott mógł po trosze inspirować się cyberpunkową estetyką.
    Po pierwsze – brak tu prawdziwie cyfrowego świata, akcja w całości rozgrywa się w prawdziwej nie sztucznej rzeczywistości, a androidy są sztucznymi ludźmi o poprawionych „parametrach technicznych” a nie cyborgami.
    Po drugie – nowela, którą Scott adaptował nie ma z CP nic wspólnego, Dick to klasyczne S­‑F.
    Po trzecie – całość stylizowana jest na film Noir, a każdy kto nazwie np. utwory Chandlera protoplastą cyberpunku zasługuje nawet nie na śmiech…
    Po czwarte – brak tu zbuntowanej ludzkiej społeczności związanej z technologią – androidy psychicznie nie są ludźmi (po to są testy psychologiczne) i nie tworzą społeczności.
    Nie żebym dyskryminował androidy, jednak bliżej im do osobnej rasy kosmicznej – obcych. Na tym zresztą opiera się konflikt będący istotą fabuły.
    Blade Runner to faktycznie antyutopia, ale nie nazywajmy każdej antyutopii cyberpunkiem, podobieństwo uważam za czysto zewnętrzne. Tak patrząc to już wszystkie Ucieczki są bardziej cyberpunkiem – są wszczepy, gangi, punkowy klimat, rząd przypomina bardziej gang lub korpo… a tymczasem to post­‑apo. Cyberpunk nie ma patentu ani na SF ani na naturalizm, nie można nawet uogólnić że to naturalistyczna SF.

    Co do definicji – masz niby rację co do znawców gatunku, jednak że zacytuję kolegę J powyżej: „Należy też pamiętać, że sam Gibson miał bardzo mgliste wyobrażenie o cyberprzestrzeni i przyznawał później w wywiadach, że jego wizja w Neuromancerze była czysto artystyczna i nie mająca żadnego technologicznego czy naukowego zaczepienia.”. Zatem nawet koncepcja autora była mglista i płynna to niby czemu „znafcy” uważają że wiedzą lepiej?
  • Avatar
    deduch 30.04.2016 16:02
    Re: cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    Owszem, specjalnie tak właśnie zdefiniowałem cyberpunk, który jest na tyle młodym i niszowym kierunkiem, że trudno mu nadać jakieś sztywne ramy. Zresztą bardzo wiele utworów nie wpasowuje się w sztywne ramy. W dodatku o gatunku decydują cechy ogólne, nie szczegółowe, uważam np. że śmieszne jest umieszczać w definicji gatunku np. szczegółowe cechy świata. Co do sposobu użycia to jeszcze mogę się zgodzić – sposób przedstawienia wydarzeń powinien mieć charakter zgodny z istotą punku, czyli dynamiczny i awangardowy, kontestujący, eksperymentalny, a jednocześnie w dużej mierze oparty o opisy techniczne zerojedynkowego świata (to element cyber). Tym niemniej analizując:
    - czy w DW istotnym elementem fabuły jest stworzona przez człowieka przestrzeń wirtualna? Nie – 5 wymiar jest zjawiskiem fizycznym.
    I tu uważam mamy odpowiedź. Wszelkie inne podobieństwa nie mogą przekreślić podstawowego faktu że brak tu cyfrowego świata, czyli elementu cyber. U podłoża cyberpunku leży bowiem fascynacja sztuczną rzeczywistością stworzoną przez człowieka i jej wpływem na społeczeństwo przyszłości. W DW żaden z tych elementów nie jest ważny, 5 wymiar jest częścią naturalnego świata. Obraz bliskiej stechnicyzowanej przyszłości w której rządzą korporacje nie jest sam z siebie wyznacznikiem cyberpunku, bo w takim przypadku za cyberpunk należałoby uznać np Blade Runnera, który nie ma z CP nic wspólnego.
  • Avatar
    A
    deduch 19.04.2016 22:55
    cyberpunk czy nie... a co to ma za znaczenie?
    Komentarz do recenzji "Dimension W"
    Abstrahując od kwestii czy DW jest czy nie cyberpunkiem, muszę nie zgodzić się z wieloma definicjami cyberpunku. Odwołam się tu do samej nazwy: cyber – od cybernetyki czyli:nauki o procesach sterowania oraz przekazywania i przekształcania informacji w systemach (upraszczając na użytek niniejszego wywodu: informatyki), punk – 1. ruch kontestujący główny nurt rzeczywistości, 2. gnojek, męt, śmieć.

    Zatem syntetycznie: opowieść, której kluczowe elementy mają związek ze światem cyfrowym, zakładająca istnienie alternatywnej struktury, lub po prostu grupy społecznej powiązanej z tymże cyfrowym światem, kontestującej oficjalny porządek, a uznawanej przez głównonurtowców za margines społeczny.

    Podsumowując – zaprzeczę początkowi komentarza :D i stwierdzę że Dimension W absolutnie cyberpunkiem nie jest, co jednak nie czyni tej serii automatycznie złą.
  • Avatar
    deduch 18.10.2015 19:38
    Komentarz do recenzji "Ninja Slayer From Animation"
    Fakt ścieżka dźwiękowa jest bardzo dobra – tak dobra, że zaryzykowałbym stwierdzenie że seria jest tylko niskobudżetowym teledyskiem do niej :D
  • Avatar
    A
    deduch 18.10.2015 19:12
    Komentarz do recenzji "Noragami Aragoto"
    Po obejrzeniu trzech odcinków żałowałem,że wciiąż jeszcze nie ma kolejnych i muszę stwierdzić, że o ile nie spadnie poziom, będzie lepsze od pierwszej serii. Mało było tu irytującego obowiązkowego przypominania zdarzeń i zachowań postaci z pierwszej serii – akcja szybko się zawiązała i stoi za nią intrygujące pytanie  kliknij: ukryte .
    Recenzent pierwszej części będzie musiał podnieść ocenę o co najmniej oczko, zważywszy, że jednym z jego zarzutów były nierozwiązane wątki fabularne. Otóż rozwiązanie nadchodzi!
  • Avatar
    A
    deduch 17.10.2015 21:33
    Komentarz do recenzji "Ninja Slayer From Animation"
    Jak dla mnie coś dla ekstremalnych hipsterów podniecających się samym faktem, że toto ma grafikę jak w automatach sprzed 20 lat. Będę brutalny – twórcy z braku funduszy postanowili wmówić ludziom, że to sztuka. Jak widać trochę się to nawet udało… :/
    Być może nie doceniam tego konceptartu, bo wychowałem się na takim czymś i nie czuję tego hipsterskiego smaczku. Za o wiele bardziej udane nawiązanie do lat 70­‑80 uważam choćby Dandiego.
  • Avatar
    A
    deduch 15.10.2015 21:51
    Komentarz do recenzji "Sunabouzu"
    Sądzę, że niskie oceny wystawiają ci, którym podobnie jak mnie, trudno strawić zakończenie. Jest w nim jednak coś bardzo realistycznego i pasującego do całego klimatu serii – dlatego mimo wszystko nie oceniam tego anime nisko.
    Ktoś niżej napisał że Desert Punk nie umywa się do Fallouta. Tymczasem to zupełnie różne serie wychodzące z różnych założeń.
    Przesłanie Sunabozu jest optymistyczne (sic!) Życie jest jakie jest, trudne, ciężkie, pełne decyzji, których się wstydzimy, lub przez które inni nami pogardzają… ale jest, trwa, nie kończy się i nie potrzeba do tego wcale całej wielkiej i wspaniałej cywilizacji. Jest to wizja tak bardzo indywidualistyczna że trudna do pojęcia nawet dla nas – a co dopiero dla prospołecznych Japończyków.
    Tymczasem Fallout to postapokaliptyczne „W poszukiwaniu straconego czasu”, gdzie twórcy wbijają nas w klimat ciągłej tęsknoty za starymi dobrymi czasami, wmawiając, że bez cywilizacji kończy się świat – tymczasem on już się skończył, więc czas zająć się życiem w tym co jest.
  • Avatar
    deduch 14.10.2015 21:40
    Komentarz do recenzji "Sakurako-san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru"
    A nie, bo żuchwa była na druciku. Mamy zatem zagadkę na odcinek drugi – skąd ten drucik? :D
  • Avatar
    R
    deduch 14.10.2015 00:39
    Komentarz do recenzji "Gatchaman CROWDS insight"
    Cóż, myślę, że serię chętnie obejrzę, ale jak wielu innych nie rozumiem po co ten wysilony sarkazm. [...] (autocenzura – by nie zawrzeć przykrej zapewne dla autorki konkluzji).
    Jako wypełniacz autocenzury rzucę następującą anegdotę:
    Francuski pisarz Sartre tak oto ocenił manuskrypt pewnego debiutanta: „Pana książka jest dobra i oryginalna. Problem w tym, że ta część która jest dobra nie jest oryginalna, a ta która jest oryginalna, nie jest dobra.”
  • Avatar
    deduch 13.10.2015 17:53
    Komentarz do recenzji "Sakurako-san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru"
    Heh, problem w tym że po jednym odcinku to raczej myślenie życzeniowe pasuje, nie wnioski.
  • Avatar
    A
    deduch 12.10.2015 00:53
    Komentarz do recenzji "Sakurako-san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru"
    Japońska wariacja na temat serialu „Kości”, a z gruntu anime na razie wydaje się że to coś jak „Hyouka” w klimatach znacznie poważniejszych zagadek.
    Grafika naprawdę piękna i kolorowa, tworzy celowy kontrast dla często stylizowanych na czerń i biel kryminałów. Piękna i kolorowa ale dbająca o realizm.
    Klimaty detektywistyczne w anime o ile mogę to stwierdzić, raczej kuleją, więc pomimo lekkiego naciągania, pierwszy odcinek należy uznać za całkiem realistyczny pod względem przedstawionej zagadki.
    Muzyka – na razie wydaje się poprawna i nic więcej.
    Zapowiada się ciekawie, celując po pierwszym odcinku w 8/10.
  • Avatar
    A
    deduch 6.10.2015 00:50
    Komentarz do recenzji "Hajime no Ippo"
    Świetnie prowadzony scenariusz (chyba pierwsze anime w którym retrospekcje – zwykle krótkie – oglądałem z równym zainteresowaniem jak główny wątek). Świetna muzyka, fani rocka i brzmień elektronicznych będą z pewnością usatysfakcjonowani.
    Krótko – jedna z tych serii, w stosunku do których stwierdzenie „stare anime” jest komplementem, nie krytyką.
  • Avatar
    A
    deduch 4.10.2015 21:40
    Komentarz do recenzji "K: Return of Kings"
    Po pierwszym odcinku mam wrażenie że twórcy chcą, by wszystko było bardziej niż w pierwszej serii. Bardziej bisz, bardziej ecchi, bardziej dynamicznie, bardziej awangardowo… Niestety obawiam się że wcale nie wyjdzie to nowym odcinkom na zdrowie, bo przesada wywołuje wrażenie sztuczności.
    Tym niemniej obym nie miał racji – przez sympatię dla pierwszej serii.
  • Avatar
    deduch 19.09.2015 23:47
    Re: ogryzek do poprawki
    Komentarz do recenzji "Nurarihyon no Mago [2012]"
    Sprawdziłem na animedb i rok wydania jest 2012 – ok, ale skąd w takim razie (2015) w opisie???
  • Avatar
    A
    deduch 19.09.2015 23:29
    ogryzek do poprawki
    Komentarz do recenzji "Nurarihyon no Mago [2012]"
    Nie ma to, jak ctrl c/ctrl v:
    Rok wydania – 2012  – już sam rok w nawiasie obok tytułu jest wymowny :) 2015
    Widownia: Shounen – czy na pewno? Sceny nagości w pierwszym odcinku wskazywałyby moim zdaniem raczej na seinen
    Postaci: Uczniowie/studenci – w przeciwieństwie do serii TV, wśród bohaterów OAVek brak uczniów czy studentów
    Czas: współczesność – pierwsza część dzieje się 100 lat temu, druga – nie wiadomo, ale o wiele, wiele dawniej.

    OAVki bronią się (zwłaszcza druga) – jako samodzielne utwory, dlatego przeklejanie opisu z serii TV uważam za nieuprawnione.
  • Avatar
    A
    deduch 6.09.2015 20:51
    realistyczny realizm, absurdalny absurd
    Komentarz do recenzji "Uchuu Kyoudai"
    Nie jest to złe, jednak ma dwie zasadnicze wady:
    - retrospekcje bywają nieznośnie przewlekłe, o czym była mowa;
    - w scenach księżycowych, niestety trzeba to powiedzieć – absurd goni absurd, w zwykłej serii akcji by to może nie przeszkadzało, ale w serii nastawionej podobno na realizm, strasznie to razi. Z podstawowych absurdów:  kliknij: ukryte  A to na pewno jeszcze nie wszystkie absurdy – ot choćby flara paląca się w prawie beztlenowej atmosferze.
    Ocena 7/10 wydaje się w związku z tym sprawiedliwa.
  • Avatar
    A
    deduch 27.08.2015 09:53
    Komentarz do recenzji "W krainie bogów"
    „po jego obejrzeniu ma się ochotę rzucać butami w ekran, jeśli pojawi się na nim jakieś dzieło Disneya…"
    Chyba najlepsze podsumowanie. Szczególnie widoczne przy porównaniu „Pocahontas” i „Mononoke Hime”. Na swój sposób podobny temat – księżniczka dzikiego, żyjącego z naturą ludu w konfrontacji z nowym i nieznanym. Odstęp pomiędzy produkcjami 2 lata, więc niewykluczone nawet że Japończycy celowo zerżnęli pomysł, by pokazać Amerykanom jak można zrobić to inaczej – lepiej, ciekawiej. Różnica w głębi przesłania to przepaść.
    W komentarzach było to już wspomniane, ale też nawiążę – zasługą studia Ghibli oprócz robienia pięknych filmów familijnych jest „odcukrzenie” Disney'a. Jeżeli Disney zmienił w ostatnich 15 latach styl filmów na mniej cukierkowy, jest to zdecydowanie zasługą „Księżniczki Mononoke” i „W Krainie Bogów”. Można to z czystym sumieniem stwierdzić śledząc kilka filmów Disneya powstałych po 2000 roku i porównując ze wcześniejszymi.

    Ktoś poniżej wspomniał, że Ghibli to te same postacie, przewidywalna fabuła, ekoprzesłanie. Paradoksalnie to właśnie mocna strona Ghibli. Przejęli od amerykanów pomysł kina familijnego dla wszyskich – od dzieci po dziadków. Wielką sztuką jest zrobić film dla dzieci, z którego dorośli też coś wyciągną. Kina familijnego nie ogląda się dla oryginalnych zwrotów akcji, tylko dla przeżycia wspólnych wzruszeń. W takich przypadkach stosuje się zasadę najniższego wspólnego mianownika. U Disneya była to tania ckliwość i świat bez zmartwień, czyli sama słodycz – idealny odmóżdżacz. Chwała Ghibli że za ów wspólny mianownik wybrało jednak pozytywne emocje – wspólne przecież dla wszystkich, pokazując przy okazji jak za ich pomocą można samemu zmienić świat na lepszy.
    Podobnie zresztą jest z ekoprzesłaniem. Japończycy żyją na wyspach – zamkniętych ekosystemach gdzie każda ingerencja człowieka jest szybciej i bardziej widoczna, gdyż w przeciwieństwie do kontynentu nie ma sąsiedztwa, którego wpływy ograniczyłyby negatywne zmiany, w dodatku są jednym z najbardziej uprzemysłowionych krajów na świecie. Stąd temat ochrony środowiska leży im o wiele bardziej na sercu niż Polakom. Śmiem spekulować, że gdyby japoński przemysł oddziaływał na środowisko podobnie jak nasz z czasów PRL, ich obecne środowisko zbliżałoby się do tego, które znamy z Fallouta. Jak w tej sytuacji dziwić się ekoprzesłaniu?
  • Avatar
    A
    deduch 9.08.2015 13:43
    aż dziw że się za to zabrałem...
    Komentarz do recenzji "Dungeon ni Deai o Motomeru no wa Machigatte Iru Darouka: Familia Myth"
    W pełni zgadzam się z początkiem komentarza poniżej – i też się sobie dziwię, ze jednak mi się spodobało pomimo wielu wad – prościutkiej fabuły, mało porywającego świata, nachalnego haremu, bardzo topornych zagrań mających na siłę niemal uczynić z gry rzeczywistość, bohatera typu superpowercolection…
    Tym niemniej spodobało mi się. Jednak nie na tyle bym żałował że to jednosezonówka – oczywiste wady powodują, że to co można pominąć w małej dawce, w dużej szybko by zniechęciło do oglądania.
    Zatem w przeciwieństwie do recenzenta: nie „kontynuacja na gwałt potrzebna”, a „nie dotykać! – zakaz kontynuacji”.
  • Avatar
    deduch 1.08.2015 10:37
    Komentarz do recenzji "Sabagebu!"
    Desert eagle ma swoje (dość specyficzne) przeznaczenie, podobne jak colt 1910. Siła pocisku ma powalić (nie mylić z zabić) przeciwnika jednym celnym strzałem, praktycznie niezależnie gdzie trafi i w jakim stanie ten przeciwnik jest (np. odurzony narkotykami znoszącymi poczucie bólu). Stąd dla osoby zafascynowanej bronią, ale nie zawodowca jest to dość przewidywalny wybór, bo operując terminologią anime można nazwać go „pistoletem ostatecznym” :)
  • Avatar
    A
    deduch 14.07.2015 15:35
    Komentarz do recenzji "Joukamachi no Dandelion"
    Niestety, po opisie spodziewałem się znacznie więcej. Świetny pomysł sugerował ciekawą satyrę społeczną (na egalitaryzm, rolę arystokracji w ustroju demokratycznym, media z uwzględnieniem reality show). Już po pierwszym odcinku okazuje się jednak że to przeznaczona dla dzieci i młodszych nastolatków (fanserwiśne wstawki) produkcyjka łącząca przesłodzone i maksymalnie spłycone okruchy życia obsadzone przez magical girls, w dodatku reżyserowane bez krztyny inteligencji ( kliknij: ukryte ). Co ciekawsze dla dojrzałego widza elementy stanowią wyłącznie tło mające zaintrygować naiwnych – jak ku memu ubolewaniu się okazuje.
    Więc choć nie powinno oceniać się anime po pierwszym odcinku, porzucam je, licząc, że pomysł zainspiruje kiedyś kogoś do stworzenia utworu znacznie ciekawszego.
  • Avatar
    A
    deduch 12.11.2014 00:12
    zuooooo...
    Komentarz do recenzji "Sabagebu!"
    Główna bohaterka to czyste zuooo, co rzadkie w anime. Wielki plus :D