x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Trochę ponad przeciętność 6/10
Jest jednak wiele rzeczy których nie trawię w tym anime. Poza półnagimi małolatami o pomstę woła to małe różowe coś [nie mylić z większym różowym cosiem Tomoką, ;) ], dawno nie widziałem tak wkurzającej postaci.
W teorii, anime miało wprowadzić Japończyków w paryżańską kulturę. Oglądając serię można mieć wrażenie, iż odbiorcą jest jednak zachodni widz, bombardowany zwyczajami kraju Kwitnącej Wiśni. Mówiąc dyplomatycznie mamy tutaj proporcję 50/50 [JPN/FRA czyt. tyle czasu antenowego poświęcano owym państwom].
Nie da się obejść porównań z równolegle wychodzącym Usagi Drop. Oba tytuły łączy „ciepło”, na które składa się utopijny świat przedstawiony, bez przemocy, pokus życia dorosłego, wszyscy są obrzydliwie mili, życzliwi. Pozytywnym aspektem takiego działania jest specyficzny klimat. Seans działa w pewien sposób kojąco. Okruchy życia stronią od spektakularnych przebiegów zdarzeń. Jeśli anime tego typu jest udane, samo w pewien sposób ukręca na siebie bicz. Nie istnieje możliwość godziwego pożegnania się z serią. Dramatyzmy zawsze wychodzą bokiem, no bo jak w 12 epku tak ni z gruchy, ni z pietruchy sypnąć poważnym problemem? To się nie klei. Alternatywą jest „i wszyscy żyli długo i szczęściwie”, aczkolwiek owy ending również nie wydaje się w pełni sprostać zadaniu. Zawsze pozostaje niesmak. Chciałbym ocenić wyżej, 7/10 to tyle, na ile mnie stać. Warto oglądać, mimo dziewiętnastowiecznej Francji czyli wydawac się może, zapory nie do przejścia.
Fanom ecchi się spodoba
Ten sezon jest specyficzny. Nigdy wcześniej nie oglądałem kilkunastu ukazyjących się serii. Set po raz kolejny śmieje się mi w twarz, ponieważ dwa dropnięte bez namysłu animce [r15 i rokyubu] zapewniają mi rozrywkę, kiedy o niebo lepiej rokujące hiciory masowo zawodzą.
Narukara to kolejna postać którą dopiszę do postulatu „ja chcę nieśmiertelnych bohaterów”, ich transferów między seriami, bo jakim prawem rezygnować z czegoś sprawdzonego, czegoś co samą obecnością potrafi zatrzymać przy ekranie. Marzy mi się takie subtelne eksplorowanie bohaterów w nieskończoność jak ma to miejsce w growych tworach np. Squere‑enix, a nawet trafniej Nippon Ichi – jeśli ktoś kojarzy.
Na dziś 7+ czyli maks, jaki śmię ofiarować lekkim produkcjom. Anime naprawdę nie jest złe.
Niestety
Re: Generalizacja -.-
-to są słowa zawarte w recenzji, do których chciałem się odnieść. Cytując oraz interpretując moją wypowiedź, występujące w niej słowo „może” ma znaczenie [„może i ten samiec…”].
Bazując na dotychczasowej znajomości anime śmię pokusić się o stwierdzenie, iż główni bohaterowie bywają nijacy. Jeśli w dziesiątkach innych recenzji ten problem zostaje niezauważany lub nie wpływa na ocenę, dlaczego Amagami SS się tak fatalnie obrywa? Nawet próbowałem w powyższej wypowiedzi stanąć w obronie Juichiego. Ze słów recenzenta można dojść do wniosku, iż bohater co drugie zdanie rozpoczyna od „ano” i stoi jak kłoda pół epizodu. Na tle innych postaci momentami można go uznać za mentora oryginalności :), co nie znaczy że gdyby wszystkie anime od góry do dołu zbadać surowym wzrokiem, to byłoby za co go chwalić. Fraza klucz to „jak to się ma do innych anime”. Dlaczego recenzja mnie poirytowała? OK, Amagami SS jest słabe, lecz co wtedy można powiedzieć o seriach wypadających bladziej?
3/10
Re: :|
Nie mogłem sobie odmówić obejrzenia całości za jednym kęsem. Wchłonąłem bohaterów, ich problemy. Przez ten czas podobnie jak oni traktowałem sercowe dylematy jako największy problem tego świata. Who would've guessed it? Moim zdaniem jest to zasługa bardzo dobrej reżyserii. Łatwo się wczuć, poznajemy historię kawałek po kawałku i do końca nie wiemy co właściwie siedzi w głowach bohaterów. Widz zostaje oczarowany przez Noe nie tylko za sprawą ślicznej buźki dziewczyny. W moim przypadku wielkie wrażenie wywarły kategorie w jakich odbiera świat. Ubóstwiam jej inność, inspirującą, momentami infantylną.
A teraz prawdopodobnie klucz do tego, dlaczego się tym wszystkim tak zachwycam. W realnym świecie występki tego typu nie mają miejsca. Przykładowo gdy przedstawiano Noe zamiast „sugoiii, kolejna ładna buźka, ciekawe którą wybierze” miałem w głowie „chyba musiałbym żyć 500 lat, aby kogoś takiego spotkać”. Chciałbym, aby świat funkcjonował inaczej ... cóż…
:|
To jakaś kpina!
8.04 na MALu? WTF, niech ktoś mi wytłumaczy fenomen tego anime.
Ani szczypty profesjonalizmu
Oto wizytówka serii: „Bohater ze złamanym sercem zakochuje się w dziewczynie. I tak siedem razy, raz po raz, tylko z kolejną niewiastą. A wszystko wśród płatków śniegu i w atmosferze Wigilii.” Bardzo skuteczny odstraszacz. Dalej, może i ten „samiec” nie ma specjalnej osobowości [co jest z resztą normą w anime], natomiast nie prawdą jest, iż przy każdej dziewczynie zachowuje się tak samo. Czasem jest jak potulny szczeniaczek[1 historia], ale również dla kontrstu hentai‑san [3 historia]. Jąka się vs. ma więcej pewności siebie itd. wszystko modyfikowane nieznacznie, przecież jest to ta sama osoba.
Szkoda słów oraz czasu żeby wszystko pokolei obalać. Polecam anime oraz przestrzegam przed czytaniem recenzji oraz co, gorsze sugerowanie się nią.
Scenariusz wart Oscara
Bardzo słabe
Szpetna oprawa graficzna odrzuca, anime ani odrobinę nie śmieszy, mimo milionowych prób. Jest pozbawione sensu i nic nie wnosi.
Dno, Elfen Lied 2
Trudno „iść na woję” z 99% hiperpozytywnymi opiniami. Cóż mogę powiedzieć kiedy nawet oprawa audiowizualna jest powszechnie ubóstwiana, a moim zdaniem jest nieprzyjemna. Mówi się że mocno wciąga, ma genialnych bohaterów. Czuję przeciwnie. Ja się pytam, jak ma wciągać jeśli najmocniejszą stroną tego anime jest rzekomo bogata konwersacja, która przy przekładaniu na angieslki/polski traci magię? Bełkot. Bohaterowie to wg mnie tragedia. 1/10 , tak jak głosi definicja, nie oglądać choćby dopłacali.
Mogło być lepiej
Na plus: niezależny klimat; odtrudka na szkolne, kloniaste komedyjki, gdzie główny bohater przynajmniej raz na ep musi być wyzwany od hentai'i; miejsce akcji to własny zakątek świata, egzotyczny, fascynujący; związek głównych bohaterów jest paradoksalnie bardziej naturalny niż zwykle, nikt nikogo nie bije za źle skonstruowane zdanie itd.; sissy‑face u Rica i Gwiazdy :3 w drugiej serii jest tego jeszcze więcej; opening.
Na minus: bohaterowie poboczni, Gwiazda i Sister są ok, ale pozostali zdecydowanie odstają, to zbyt wyeksploatowane motywy; niedosyt scen Nino+Ric, gdy akcja skupiała się ściśle na tej dwójce, ani przez chwilę się nie nudziłem; drażni mnie że przez cały pierwszy sezon Ric jest nieakceptowany przez towarzystwo; brak wyraźnego zakończenia.
:(
Nędza i rozpacz
Fabuła pokroju najgorszych niewypałów z gatunku ecchi. Co więcej, epicko nieudolnie zaprezentowana jest nie tylko idiotyczna, obrzydliwa. Jestem pewien, że jej brak podziałałby na korzyść efektu końcowego. 7 za postaci? Proszę was… kukły z wyjątkiem głównego bohatera są klonami tych wszystkim znienawidzonych bohaterów, które spaczają mnóstwo dobrze zapowiadających się serii.
Użyłem wielu negatywnych określeń, uwierzcie nie bez podstawy. Założę się, że trasze typu Kore wa Zombie Desuka puszczają jeńcom w Guantánamo.
Oryginalne wątki poboczne oraz liczne niewiadome to dla mnie najpiękniejsza melodia. Co oznaczał pocaunek z pierwszego epizodu? Czy trójka bohaterów jest rzeczywiście rodzeństwem? Itd. Tak długo, jak widzowie będą miec powody do spekulacji, a akcja będzie wybierać trudno przewidywalny tor, to siedmiodniowa separacja między kolejnym epizodem będzie otoczona tęsknotą, nienasyceniem.
Polecam
W pierwszy epek ciężko się wgryźć, gdyż ma długośc jaką ma. Kolejne są zabawne, pozostawiają niedosyt w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dzięki ograniczonej długości trwania każdego z odcinków, nie wieje nudą ani na chwilę. Zdecydowanie wolę przesiedzieć te kilka minut, niż cierpieć prawie pół godziny, gdzie porcja treści którą warto oglądać nosi tą samą miarę.
Czy ja wiem...
Mógłbym pozostać przy tym, że anime jest po prostu dobre i nic więcej, aczkolwiek znajduje się ono w czołówce najbardziej popularnych serii. Wymagam zaten więcej. Nawet w swoim gatunku jest tylko jedną z solidniejszych produkcji.
Re: Same wady?
Co do gwiazdek. Mają znaczenie. Olbrzymie. Ludzie są leniwi, a szóstka, gdzie noty 5 i poniżej ma zdecydowana mniejszość produkcji [i są to raczej same ochłapy], stanowczo odstrasza. Czy oczko w górę zrobiłoby róznicę? Jak widzę znacznie gorsze anime zbierające niemal komplet, to zaczynam mieć wiele wątpliwości, czy ocenianie w ogóle ma sens. Nikomu nie ujmując – profesjonalni krytycy pracujący w wąskim gronie bądź w pojedynkę potrafią nakreślić takie kryteria, że odnoszenie się do ich rankingu najlepszych np. dramatów coś znaczy. W przypadku wielu autorów[m.in. na tanuki, filmwebie] kolejność jest całkowicie losowa. Sugerowanie się czyimś zdaniem jest wówczas sportem ekstremalnym.
Same wady?
Nie mówię że seria jest idealna, ale porównując do tego co do tej pory wyszło musimy wykazać się większą wyrozumiałością, zaakceptować wady i doceniać to co mamy.
Nani sore?