x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
Ech...
Głównym problemem tej serii jest po prostu to, że postawiono głównie na fanserwis (którego i tak było sporo w poprzedniczce), kiedy fabuła zostaje spychana na bok, co niestety profanuje pierwszy sezon, który utrzymywał jako taki poziom. Jednakowoż uważam, że recenzentka nieco przesadziła z oceną fabuły i bohaterów. Wizualnie nie widzę większych różnic między pierwszą, a drugą serią. Muzycznie zaś jest nawet lepiej niż w poprzednim sezonie.
Sensu powstania tej serii na próżno mi szukać (tak tak, wszyscy wiemy, że seria została stworzona z myślą o fanatyczkach), ale daję 5/10, bo seria mimo wszystko nie schodzi bardzo poniżej przeciętną :>
Bardzo wciągające
Co do kreski – fakt, styl jest bardzo specyficzny i na początku można się nieco zdegustować (jeśli ma się oczywiście porównanie do tradycyjnej kreski), aczkolwiek szybko się można przyzwyczaić ;] Rozbawiła mnie natomiast ta kwestia -> Gdy Kaiji zaatakował jednego ze swoich przeciwników z główki, pomyślałem, że mógłby osiągnąć bardziej widowiskowe efekty, gdyby pociął mu twarz swoim szpiczastym, trójkątnym nosem. Zabawne, bo pomyślałam dokładnie to samo :>
Podsumowując – anime ma kilka wad, aczkolwiek wciąga i trzyma w napięciu. Jak dla mnie 8/10
Niezłe, ale...
Szczerze mówiąc relacje dwójki głównych bohaterów mnie średnio interesowały. Dziękować autorce mangi, że tak ładnie rozwinęła poboczne postaci, które naprawdę były przesympatyczne i zdecydowanie przyćmiły te główne – Yano, Chizu, Pin, Ryuu…
Kreska jest śliczna, niektóre tła wręcz przywodziły na myśl dzieła od Shinkai'a (szczególnie te nocą). Sam styl bardzo mi się spodobał i nieco przypomina ten z „Bokura ga Ita”. Muzyka nie poraża, aczkolwiek w ogóle nie zgadzam się recenzentką w kwestii endingu, bo w mojej opinii jest bardzo przyjemny zarówno pod względem muzycznym i graficznym. Zaś tło muzyczne w ogóle nie zapada w pamięć, pamiętam może ze trzy, cztery motywy muzyczne.
Generalnie anime jest niezłe, ale ślamazarność fabuły oraz zachowanie głównej bohaterki zaczęły z biegiem czasu mocno irytować. Niemniej jednak anime ma sporo zalet, więc daję 7/10
Khem... ;]
W pełni rozumiem fenomen tego anime, bo jest po prostu świetne. 9/10, o.
A ja jestem na nie
Jedną z największych zalet tego anime jest przede wszystkim oprawa techniczna. Bardzo ładna kreska, animacja oraz specyficzne kadrowanie. Tak samo muzyka – warto zainwestować w dobre słuchawki i przysłuchać się dokładnie wszelkim dźwiękom, odgłosom – wypadają rewelacyjnie i nadają klimatu.
I…hmm… teraz może kwestie fabularne. Generalnie aby cokolwiek zrozumieć trzeba w jakimś stopniu znać japońską popkulturę, do której seria co krok nawiązuje. Ponadto dobrze by było znać zawiłości lingwistyczne języka. Teoretycznie seria tylko dla Japońców i ewentualnie jakichś tam zatwardziałych fanów M&A. Ja sama otwarcie przyznaję, że niektórych kwestii kompletnie nie rozumiałam (i nie wierzę, że ja jedyna). Ponadto forma przekazu, opierająca się na długich dialogach, grach słownych i ciągłym, czasem wręcz nachalnym ripostowaniu wypowiedzi rozmówcy, była po prostu męcząca.
Aż się prosi, żeby napisać „monotonne, nie do końca zrozumiałe, zapchane niektórymi elementami”, a nawet „nudne”, ale ja użyję mocniejszego określenia – to było trochę pseudoartystyczne. I właściwie sama nie wiem, czemu mi to przeszkadza, nie jestem wymagającym widzem…
5/10 i zdania raczej nie zmienię.
Bardzo nierówny poziom, ale nadal wciąga
Bohaterów jest mnóstwo i stwierdzenie, że wszystkie postaci są beznadziejne byłoby przeze mnie odebrane jako totalna ignorancja i śmierdząca na kilometr niechęć do tej serii. Shinigami, Hollowy oraz ich hybrydy (Arrancarowie, Vizardzi), no i Ichigo oraz inne postaci z „zewnątrz” („emerytowani” Shinigami, szkolni przyjaciele). Multum charakterów i nie ma szans, żeby ktokolwiek nie znalazł sobie wśród tej gromady faworytów (moi osobiści – Grimmjow, Yoruichi, Gin, Urahara i kiedyś jeszcze Ichigo, ale trochę się zepsuł za czasu ;>).
Kreska jest bardzo ładna. Przepiękna, mocna kolorystyka i kanciastość świata, z resztą studio Pierrot się „wyrobiło” przez 250+ odcinków. Aczkolwiek wolę kreskę mangową, gdzie postaci są narysowana z dużą dbałością o szczegóły – studio lubi oszpecać bohaterów (za to, co robiono niejednokrotnie z twarzą Grimmjowa czy Aizena, mogłabym kogoś zabić tasakiem).
Zaś muzyka jest rewelacyjna. Openingi i endingi w przeważającej większości są udane, a soundtrack, a raczej wykorzystanie go zawiodło mnie chyba tylko raz (głupawa muzyczka w czasie walki Shinji'ego z Grimmjowem).
I chyba tyle wystarczy. Bleach wielokrotnie obniżał loty, ale zawsze wciągał i nadal czytam/oglądam go z przyjemnością. Ponadto jest to moje pierwsze świadome anime, więc liczy się też sentyment.
8/10 – ma swoje (nawet i rażące) wady, ale czasem warto się oderwać od rzeczywistości i obejrzeć coś odmóżdżającego ;]
Jedna z najlepszych komedii
Tak, humor jest niezwykle specyficzny. Tutaj nie znajdziemy typowych elementów podkreślających gagi – super‑deformed, czyiś głupi komentarz, głupawa muzyczka w tle i tak dalej. Tego Azumandze nie trzeba. Czasem potencjalne żarty objawiają się w najmniej spodziewanych momentach, a zabawne kwestie są wypowiadane przez postaci nieraz z kamiennym wyrazem twarzy. I to jest w tym anime piękne.
Postaci są dość – powiedzmy sobie szczerze – proste. Jeśli ktoś miał być zwariowany – taki jest, jeśli ktoś miał być głupiutki – taki jest, bez żadnego drugiego dna. Każda główna bohaterka jest inna, każda ma inne zainteresowania – liczy się przede wszystkim różnorodność. Moją osobistą faworytką jest Yukari – sensei jest po prostu zabójcza. Aż człowiekowi zaczyna się marzyć, aby mieć takich nauczycieli w realnym świecie.
I tak w ramach podsumowania – zdecydowanie jedna z najlepszych komedii, jakie miałam okazję widzieć. 9/10 i polecam!
O wiele lepsze od pierwszej serii
...i w 2009 roku pojawiło się Brotherhood. Długo powstrzymywałam się przed obejrzeniem, aż w końcu się skusiłam i… byłam zachwycona.
Mniej dłużyzn, sprawniejsze poprowadzenie akcji, widoczna poprawa kreski i – co najważniejsze – sensowniejszy rozwój fabuły. Chyba za wiele oczekiwałam po przygodach Edwarda i Alphonse'a, ale rozwiązanie akcji w pierwszej serii nie dało mi tyle satysfakcji, pozostawiło duży niedosyt.
Zaś w drugiej serii coraz bardziej zagłębiamy się w tajemnice alchemii, kamienia filozoficznego, homunculusów i innych wątków poruszonych w tymże anime. Jedynym aspektem, który jednak przeważał w pierwszej serii jest muzyka, ale nieznacznie.
Potencjał zmarnowany w pierwszej serii został wykorzystany w drugiej. I mogę rzec tylko jedno – udało się. Jak na razie 9/10 ;]
Nie było źle, ale mogło być lepiej...
Niemniej jednak uważam, że mogło być lepiej. Jestem na bieżąco z mangą, która – nie ma co ukrywać – jest lepsza od anime i gdyby tylko studio podążyło za papierowym oryginałem, Perfect Girl Evolution byłoby w mojej opinii lepsze. Gagi w mandze są czytelniejsze, a niektóre sytuacje prezentują się kompletnie inaczej niż w anime. Ponadto kreska momentami jest paskudna (tzn. w anime ;]), jedyne co może mi się w oprawie graficznej podobać to projekty dziewczyn – to, co zrobili z osobnikami płci męskiej, jest po prostu straszne.
Mimo to Yamato Nadeshiko Shichihenge jest udaną komedią, która niezbyt wymagającego widza może skutecznie przyciągnąć przed ekran. 7/10
A tak słowem wtrącenia… Zaintrygowała mnie ta kwestia w recenzji -> „Teoretycznie kolejne parodystyczne shoujo, skierowane do widowni obu płci, opierające się na absurdalnym humorze – praktycznie seria dla nikogo.”
Dlaczego dla nikogo? Bo humor jest „absurdalny”? Bo recenzentka wyszła z założenia, że jeśli jej się nie spodobał ten typ humoru musi znaczyć, że nikomu się nie spodoba? Bez obrazy, ale to zdanie powinno być bardziej obiektywne…
Dobre, ale...
Na pochwałę zasługuje muzyka – co prawda tła muzycznego w tym anime raczej nie uświadczymy, ale zarówno opening jak i ending są po prostu rewelacyjne i ja uważam, że jest to dobra rekompensata ;]
Romans dobry, ale przyćmiony nieco lepszymi produkcjami tego pokroju (a choćby wcześniej wspomniana Nana). 8/10.
Piękny...
A pomijając te kwestie – film jest piękny. Taki magiczny, wciągający i nieco baśniowy. I to w sumie wszystko, co mogę napisać, nie chcę się powtarzać po poprzednikach. 9/10 i polecam! ;]
Bardzo dobra rozrywka
I kilka słów wtrącenia ode mnie. A mianowicie to wielkie określanie tej serii jako wielce „głębokiej, ambitnej bla bla…”. Ciekawi mnie kto wpadł na tak absurdalny pomysł rzucania aż tak mocnymi określeniami w kierunku tej serii. Ja zawsze uważałam, że anime (filmy, mangi, utwory i tak dalej…) określane mianem „ambitnych” to takie, które nie przekazują samej treści, ale i coś jeszcze. Takie, w których nie tylko się przyjmuje fakty, ale i też się je analizuje. Code Geass się do takich dzieł niestety NIE zalicza, to seria czysto rozrywkowa (jakkolwiek by to nie brzmiało ;p). I w sumie szkoda mi osób, które przy oglądaniu tego zagłębiają się bardzo w fabułę, po czym stwierdzają, że to dno. Złe podejście proszę państwa, to seria którą się raczej pochłania masowo (oczywiście to nie ta kategoria co tasiemce pokroju Bleach czy Naruto, ale Code Geass, a nawet podobne Death Note nadal są przeznaczone głównie dla rozrywki), aniżeli zagłębia się w szczegóły, które – jakby nie patrzeć – tylko psują całokształt serii. A takie poedejście raczej mija się z celem ;]
(mam nadzieję, że napisałam to zrozumiale, chciałabym raczej uniknąć zażartej dyskusji na tym polu ;])
Ciekawe i zabawne
Cóż mogę więcej napisać… Generalnie podzielam zdanie recenzenta – anime nie było jakieś wspaniałe, ale wprowadziło coś nowego i świeżego do świata (przeważnie) schematycznych do bólu haremówek. Jestem na tak, daję 8/10
btw – po tak pozytywnej recenzji spodziewałam się nieco wyższych ocen recenzenta ;p
Genialne...!
Ponadto seria jest bardzo dobrze wykonana. Muzycznie to to trafia w moje gusta, jedynie można przyczepić się endingu, który klimatem nieco odbiega od całości. Co do kreski – kompletnie nie wyobrażam sobie innej w Baccano, idealnie pasuje do realiów tego anime.
Jak dla mnie rewelacja. Jedno z moich ulubionych anime. 10/10 ;]
Odpadłam...
Dałam 6/10 i byłoby oczko wyżej, gdyby nie kreska, która była – szczerze powiedziawszy – paskudna. Tak ceglastych projektów postaci to ja jeszcze w anime nie widziałam. Wymiękłam po niecałych 30 odcinkach, po prostu nie miałam ochoty na więcej. Ale kto wie… może kiedyś ;]
Rzecz obowiązkowa dla każdego fana anime ;]
Można tu wytykać mnóstwo błędów. Choćby nawet przewidywalność i do bólu schematyczna fabuła – „Usagi idzie się naparzać z potworem – Usagi przegrywa – do boju wkracza Tuxedo/jakaś inna sailorka – potwór zostaje pokonany i happy end”. Przez wielu spisane na straty z powodów przeróżnych, ale nie sposób odmówić tej serii pionierstwa w rozprzestrzenianiu anime, a w jakiś czas później i mangi na teren naszego ( i nie tylko) kraju. Od tego anime (jak i od innych klasyków) „coś” się zaczęło. Sailorki królowały u mnie, gdy miałam te kilka lat i z niecierpliwością wyczekiwałam nowych odcinków w telewizji. Niedawno – bo niecałe 2 lata temu – postanowiłam jeszcze raz obejrzeć i o dziwo bardzo mi się spodobało, chociaż mogłoby się wydawać, że już wyrosłam ze słodkich czarodziejek i innych bajerów.
Dałam 7/10 – ma swoje rażące wady, ale liczy się też ogromny sentyment ;]
I żeby nie pisać w oddzielnych tematach – najlepsza seria to zdecydowanie Stars, za nią S, a na szarym końcu SuperS, która była… po prostu trochę nudnawa.
Niezłe jak na parodię.
Czyli podsumowując – dobra parodia, ale nie wgniata w fotel. 7/10.
Ludzie...
A ja w pewnym stopniu podzielam zdanie recenzenta, ale nie do końca. Może się wydawać, że anime jest po prostu do bólu sztuczne, postępowania bohaterów nielogiczne, ale… ale jak jest w prawdziwym świecie? Media promują seksualność i sytuacje podobne do przedstawionych w School Days na pewno mają miejsce w rzeczywistości (tzn. nie mówię o końcowych odcinkach ;]). Bo nikt nie powiedział, że w rzeczywistości musi być tak, jak nam to ukazują typowe romanse – rumieńce, wstydliwe spojrzenia i w rezultacie miłość na zabój.
Niemniej jednak anime całościowo wypadło marnie. Pewne cechy u bohaterów zostały strasznie wyolbrzymione – pomimo tego, co napisałam powyżej uważam, że Makoto ewidentnie przesadzał, z chęcią wybiłabym mu wszystkie zęby. Generalnie całość wywarła na mnie dość negatywne emocje i głównie dlatego dałam AŻ 3/10.
Fenomenalne!
Wielką fanatyczką tej serii nie jestem, ale anime jest jednym z moich ulubionych. Przy tak porywającej i dobrze poprowadzonej fabule człowiek nie zwraca uwagi na potencjalne błędy, nieścisłości, babole i takie tam (a przynajmniej ja). Daję zasłużone 10/10.
Dobre romansidło
KareKano nie każdemu się spodoba. Mnie osobiście to anime zauroczyło, aczkolwiek nie powaliło na kolana. Solidne 8/10.
btw – ostatni odcinek to jakaś kpina…
Porządne, ale nie do końca do mnie trafia
Anime to ma sporo zalet i naprawdę niezbyt znaczne wady, ale dałam 8/10 i niestety nie potrafię sprecyzować, dlaczego nie wyżej – być może nie potrafiłam do końca wczuć się w klimat tej małej mieściny… W każdym bądź razie uważam serię za porządną i z pewnością obejrzę drugą.
Żadna nowość, ale może być
Dodam jeszcze, że spodobały mi się relacje między dwoma głównymi bohaterami (i wcale nie jestem fanką yaoi, a wręcz przeciwnie). Seria mnie w kilku momentach zaskoczyła dość pozytywnie, a to duży plus.
I podsumowując – naprawdę dobra produkcja, trafiająca do przeciętnego widza szukającego rozrywki (nie zapominajmy, że to shonen). Czyli solidne 7/10.
Dobre, ale manga lepsza
No generalnie uważam tą serię za dobrą, bo mnie zauroczyła, wciągnęła, niejednokrotnie mocno rozbawiła i obejrzałam ją przed wzięciem się za mangę, a jeśli anime zachęca mnie do przeczytania papierowej wersji – to bardzo dobrze świadczy o serii. Niemniej jednak manga bezapelacyjnie lepsza. Dałam 8/10.
Wspaniałe w swojej prostocie
Co do postaci – generalnie cała trójka sióstr przypadła mi do gustu, postaci drugo/trzecio planowe również wypadają nie najgorzej (np. Hosaka – ten facet jest fenomenalny!)
Podsumowując – anime jest świetne, ale nie ma gwarancji, że trafi do każdego widza. 9/10
btw – I Zapamiętajcie – świat nie kręci się wokół pieniędzy. Świat kręci się wokół Minami Haruki ;o
Wspaniałe anime
Uwielbiam anime, w którym postaci podróżują, zmierzają do jakiegoś konkretnego celu. Grupa wilków obrała sobie za cel miejsce, gdzie można żyć w szczęściu i radości, z daleka od tego ponurego świata. Zmierzają do upragnionego raju, nie wiedząc nawet czy on naprawdę istnieje. Czwórkę głównych bohaterów cechuje swego rodzaju prostota pod względem charakterów, jednak każdy z nich patrzy na rzeczywistość z innej perspektywy i choć ostatecznie dążą do tego samego to każdy z nich ma inną hierarchię wartości.
Ponadto anime jest świetnie wykonane. Kreska jest dość szczegółowa, cechują ją fantastyczne tła, zaś kolorystyka podkreśla ponury klimat. A muzycznie… Cóż, o ile „Stray” jest całkiem dobre, acz bez rewelacji, to „Gravity” jest absolutnie przepiękne.
Podsumowując – rewelacyjna seria, zdecydowanie jedna z moich ulubionych. Dałam 10/10.