Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Komentarze

Macross: Ai, Oboete Imasu ka

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    michal9o90 23.08.2012 10:50
    Radość
    Cóż w końcu obejrzałem film i to w nowej wersji blu­‑ray i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony. Co prawda jest wiele rzeczy do, których mógłbym się przyczepić, jednak ogólnie film robi nawet teraz piorunujące wrażenie. Nie wiem jak można mówić, że ten film ma archaiczną grafikę, ma po prostu inną, właśnie znacznie ciekawszą od współczesnych przekolorowanych do granic możliwości anime. Muzyka też świetna, jeszcze raz słyszymy te same kawałki co w serialu i kilka nowych, chodź ostatnia i tu zgodzę się z autorem recenzji  kliknij: ukryte 

    Było wiele rzeczy, które spodobały mi się a tu, a nie w serialu i na odwrót, w filmie, jest znacznie lepiej przedstawiony i rozwiązany miłosny wątek, w serialu, już trochę rzygać się od tego chciało, również śmierć Fockera, ma znacznie lepsze oblicze. Jednak zabrakło mi przedstawienia w szerszym zakresie kapitana globala, oraz Maxa Jeniusa i Milii Famyly Jenius, wręcz jest tylko kilka scen, i szczerze powiedziawszy bez znania serialu, potencjalny widz, w wielu miejscach nie wiedziałby o co biega.

    Ja bym powiedział, że ten film jest swego rodzaju rozszerzeniem do serialu, ponieważ właśnie, masa rzeczy jest niewyjaśniona, a jest to, czego brakowało lub o co źli byli widzowie serialu i autorzy to zmienili na rzecz filmu, takie wrażenie ja odniosłem, być może właśnie początkowym pomysłem na film było rozszerzenie a w międzyczasie ktoś stwierdził, że stworzą alternatywną historię, bo całkowicie odgrzewany kotlet się nie sprzeda. Tego raczej nikt się nie dowie.

    Ja wiem jedno film się świetnie ogląda, jest ten sam klimat, a może nawet lepszy. Także polecam wszystkim fanom Macrossa. Jedynie nie ma porządnych napisów polskich, chodź nad tym pracuję :)

    Natomiast fanom space opery, radzę, najpierw obejrzeć serial, w przeciwnym razie, wrażenie z filmu, będą mierne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Furiaboy 27.04.2009 23:29
    Satysfakcja
    Na poczatku zaznaczam ze na samym starcie daje tej pozycji gratisowe punkty – malo jest dziel rownie kultowych, wiec za sam fakt wyrobienia sobie takiego statusu nalezy sie premia.
    Czytalem pare recenzji przed przystapieniem do ogladania (nieczesto mi sie to zdarza, ale jakos tak wyszlo), i zazwyczaj (nie liczac Tanuki) byly to zachwyty… Nastawiony wiec raczej pozytywnie obejrzalem… i jakos nie potrafie powiedziec zlego slowa po nadrobieniu tej zaleglosci.
    Tutaj mialem juz napisany calkiem sporej dlugosci tekst (dosyc szczegolowy) ale doszedlem do wniosku iz przedstawie to w ten sposob:
    film ma wady, w niektorych filmach przeszkadzaly by mi one na tyle ze dal bym sobie spokoj, tutaj jednak po prostu czulem sie niejako zauroczony, jest pewna „magia” w prostocie przekazywania tresci, w schemacie fabuly, w ukazaniu jak codzienne i niezbyt nadzwyczajne wydawalo by sie dylematy milosne maja prawo przyszlonic wielka wojne od ktorej zaleza losy ludzkosci… Jest jeszcze pare rzeczy na ktore nie bede jadnak zwracal uwagi, jezeli ktos je wylapie podczas ogladania i zachwyci sie nimi jak ja to bedzie bardzo zadowolony z poswiecenia tych 2ch godzin, wskazywanie ich na sile raczej nie da juz takiego efektu… innymi slowy polecam, dla mnie absolutni pozycja obowiazkowa.

    No i male ustosunkowanie sie do kluczowej dla serii macross sprawy – muzyki: uwazam ze wybor piosenek akurat tutaj byl idealny (mozliwe ze to po prostu kwestia dania do tego anime czegos co na pewno bedzie wpadalo w ucho) jednak ja to widze troche inaczej: co innego jak nie owczesna muzyka pop mialo by byc bronia przeciwko wojnie? Sytuacja analogiczna do prostestow hipisow ktorym zazwyczaj towarzyszyly koncerty rockowe, wiem ze do scen batalistycznych mogly by byc inne brzmienia, ale jakos nie widze mlodych ludzi (walczacych de facto o pokoj) za pomoca wznioslych chorow czy czegos w tym guscie. Podobnie jak koncert grany przez glowna bohaterke (mial dac ludziom chwile prostej radosci i zapomnienia o wojnie, nic innego by tu nie pasowalo w mojej opinii)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kubek.pl 16.01.2009 11:01
    Nie tego sie spodziewałem...
    Po obejrzeniu serii TV i przeczytaniu przychylnej recenzji seans DYRL zaczynałem z nastawianiem na coś wyjątkowego…i mocno się zawiodłem. Oczywiście do oprawy graficznej nie mam żadnych zarzutów – no może po za tym, że strasznie udziwnili wygląd Exsedol'a Folmo. Muzyka w zasadzie nie różniła sie niczym od tej z serii TV, kwestia gustu, mnie jakoś szczególnie nie przypadła do gustu, ale też nie była zła.
    Więc czemu jestem zawiedziony – otóż fabuła. Faktem jest, że w serii TV też nie była ona szczególnie dopracowana, więc po filmie spodziewałęm się czegoś lepiej przemyślanego, dopracowanego. Film przedstawia wersje wydarzeń alternatywną do tej z serii, jednak wciąż jest strasznie naciągana. Dodatkowo odniosłęm wrażenie, że film może być trudny do obejrzenia bez znajomości serii TV, jakoś brakło mi wyjaśnienia wielu kwesti. Jednyne to co zdecydowanie lepiej wyszło w filmie niż w serii TV to  kliknij: ukryte 

    Ogólnie film polecam jedynie fanom serii TV, takim ja, którzy przymkną oko na niedomagania fabuły, nieco dziwaczne zachowania bohaterów. Reszcie zdecydowanie odradzam.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    fm 18.12.2007 16:07
    ramota na śmietnik historii
    Dobrze, że znalazł się recenzent, któremu DYRL (Do You Remember Love?) się spodobał, bo ja pewnie bym się zbyt brutalnie obszedł milowym kamieniem japońskiej animacji. Krótko przedstawię alternatywny punkt widzenia (jednak pewne zbieżne punkty pozwalają podejrzewać, że oglądaliśmy ten sam film).

    Główny bohater ma niewdzięczne zadanie, bo musi wybierać między emo­‑porucznik, a kapryśną, dziecinna piosenkarką. Właściwie jedynymi zaletami obu dziewcząt są ich walory zewnętrzne (swego czasu fani wieszali w swoich sypialniach plakaty z Lynn i pomimo, że kawaii panienki obecnie wyglądają zupełnie inaczej, w dalszym ciągu te projekty wyróżniają się na plus w porównaniu z przeciętnymi produkcjami). Gdybym miał podjąć taką decyzję, pewnie poprosiłbym o inny zestaw albo rzucił monetą. Pod koniec filmu piosenkarka trochę dojrzała, lecz nie wystarczyło to, żeby zdobyć moją sympatię.

    Zentradi to stado pokracznych stworów, które budzą raczej uśmiech politowania niż strach. W znacznej mierze wpływa na to ich poziom umysłowy i hasła typu 'Kultura – kreatywna działalność, która nie polega na zabijaniu'.

    Grafika w dalszym ciągu wystaje odrobinę ponad przeciętną (widać to zwłaszcza w obrazach  kliknij: ukryte ), jednak jak na film o kosmicznych najeźdźcach walkami w kosmosie twórcy raczą wyjątkowo skąpo, a to co dostajemy też obecnie stanowi towar drugiej (lub trzeciej) świeżości. Zamiast tego pełno tutaj momentów dramatycznego milczenia – w sam raz na wizytę w ubikacji albo na zrobienie sobie kawy (bardzo przydaje się przy oglądaniu tego dzieła)

    Co do muzyki i jej roli w fabule to chyba najbardziej się zawiodłem. Niestety zamiast nastrojowych piosenek dostałem porcję miałkiego jpop-u. Końcówka przez to wydała mi się wyjątkowo antyklimatyczna –  kliknij: ukryte 

    Podsumowując Macross: DYRL? stanowi obecnie przykład klasyki o wartości historycznej, ale nie nadającej się do oglądania. Już lepiej obejrzeć Macross+, który bije to dzieło pod każdym względem.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime