
Komentarze
Shigurui
- komentarz : gddggd : 22.01.2025 07:36:47
- Shigurui ooooo kkkkuuurrr!!! : Bawmorda : 23.12.2015 10:55:49
- Wspaniałe : Destina : 2.01.2014 23:39:04
- Shigurui : Sfinks : 22.08.2013 23:59:51
- Rozkreca się! : Lenneth : 6.01.2013 02:44:20
- komentarz : Subaru : 12.06.2012 13:03:42
- Re: 9/10 : Solteck : 25.03.2012 00:10:10
- Re: 9/10 : NNNM9 : 24.03.2012 23:52:59
- Re: 9/10 : kako : 24.03.2012 16:04:00
- Re: 9/10 : Solteck : 24.03.2012 13:49:25
Shigurui ooooo kkkkuuurrr!!!
Wspaniałe
Chcę więcej takich anime, nie mogę znaleźć nic jednocześnie tak dobrego i podobnego do Shigurui.
Shigurui
Rozkreca się!
Początek nudny, bo nie dość, że przepełniony scenami typu „mucha przez pięć minut spaceruje po suficie”, to jeszcze trudno wciągnąć się w fabułę, polubić bohaterów, zżyć się z nimi – to nie shounen, gdzie od razu wiemy, komu kibicować i po co. Przez pierwsze trzy, cztery odcinki nie potrafiłam nawet zapamiętać imion i błyskawicznie odróżniać głównych bohaterów – chyba głównie dlatego, że całkowicie mi zwisali, przez co oglądałam anime jednym okiem (drugie zajęło się układaniem pasjansa). Potem zwisać przestali, stali się bardziej wyraziści, fabuła może nie nabrała tempa czy głębi, ale zaczęła skupiać moją uwagę. I albo „sceny z muchą” stały się krótsze i rzadsze, albo jakoś się w nich rozsmakowałam.
Faktycznie, mamy tu do czynienia z przerostem formy nad treścią, ale to jeszcze nie powód, żeby skreślać tę serię.
Forma jest bardzo ładna, o ile komuś nie przeszkadzają ciemne, posępne kadry, precyzyjne rysunki postaci (może nie stuprocentowo dokładne anatomicznie, ale wyjątkowo realistyczne jak na anime) plus oczywiście wiadra posoki i wylewających się wnętrzności. Swoją wrażliwość na co brutalniejsze obrazki widz może przetestować już w pierwszym odcinku – jeśli wytrzymacie grzebanie ręką w jelitach, to potem już gorzej nie będzie (no chyba, że panom nie spodoba się scena kastracji gorącym żelazem, a paniom gwałty w wykonaniu obleśnego starca). Od strony dźwiękowej anime pozostaje bardzo oszczędne, co też ma swój klimat.
Fabuła jest stosunkowo prosta, ale nie prostacka. Z każdym kolejnym odcinkiem coraz lepiej rozumiałam, co kieruje zachowaniem bohaterów. Bohaterowie ci wydali mi się całkiem przekonywujący. Nie ma tu podziału na „złych” i „dobrych”, za to wszyscy zachowują adekwatnie do obowiązującego w ich środowisku kodeksu postępowania, własnych ambicji etc. Nawet wspomniany wyżej obleśny starzec budził we mnie zrozumienie – to wszak normalne, że chciał przedłużyć swój ród, zadbać o przyszłość szkoły, a jego standardy moralne pasowały do epoki, do jego pozycji etc.
Miłośnicy wysublimowanej grafiki, samurajskich klimatów, przemocy i „drogi miecza” nie będą tym anime rozczarowani, o ile nie przeszkadza im wolne tempo akcji i fabuła trudniejsza w odbiorze niż część dzieł z tak zwanego mainstreamu.
Anime ambitne, przedstawienie stosunków samurajskich w rodzinie i poza nią.
Świetnie ukazane to, jak traktowało się kobiety, jak ważna była droga miecza, ciągła nauka i szacunek. Ale.. Jest to anime bardzo, bardzo krwawe. Często ukazana jest po prostu rzeźnia, flaki latają po ekranie w sposób oczywiście artystyczny, ale według mnie – o wiele za dużo tego. To okrucieństwo można było dobrze przedstawić wylewając o kilka wiader kiszek mniej. Nie widzę powodu, by pokazywać te oceany krwi. I to właściwie jedyny mój minus do tej serii.
Bohaterów nie da się lubić. Są okrutni, obrzydliwi w swoich okropnych czynach. Czyste zło, aż się płakać chce. Ich okrucieństwo przeraża.
Reżyseria znakomita, graficznie bez zarzutu, udźwiękowienie na poziomie, jest klimat, gęsty, parny, śmierdzący spiskami, mordem.
Zastanawiam się, co tak naprawdę autorzy chcieli przedstawić. Wydaje mi się, że pewien dramat psychologiczny. Udało się to, ale zostało niestety w dużej części utopione we krwi i nie tak widoczne, jak mogłoby być. Zbyt odrzuca.
6/10.
9/10
Daję 9/10, bo pomimo wszystko ta historia do mnie przemówiła. Miałabym jednak duży dylemat, czy i ewentualnie komu taki seans polecić.
10/10
Bardzo na tak, choć nie dla każdego
Co do fabuły to jest tak płytka jak sztuki Shakespearowskie. kliknij: ukryte O miłości, zdradzie, zemście, zazdrości i oczywiście szaleństwie. Miałem sporo skojarzeń z twórczością angielskiego dramaturga. Szalony „władca”, konkurujący ze sobą uczniowie, zdrada małżeńska (i nie tylko) i zemsta po niej, prowadząca do kolejnej zemsty.
Postacie są ciekawe, żywe, każdy ma swoje ambicje i cele. To, że według mnie czasem bardzo dziwne i dla mnie niezrozumiałe, to inna sprawa.
Podsumowując, bardzo dobra cięższa seria dla fanów samurajskich pojedynków, bez zbędnego gadania o technikach, ciosach specjalnych i zbieraniu mocy na kolejnego bossa. Jest to anime ze sporą ilością psychologii i artyzmu (całkiem dobrze opisane przez Korbę). Dwie ostatnie nie każdemu podpasują, ale osobiście polecam.
Szał zabijania
Shigurui jest nawet, nawet. Opening jest zaskakujący, gwałtowne maźnięcia pędzlem, niezwykle alternatywne zapędy grafików i muzyka. Pod względem klimatu perełka, grafika uczta, ale tyko dla tych, który przyzwyczają się do kreski, tylko historia czasem nieco zagmatwana,nie wiadomo czasem kto kogo zabija i za co. Poza tym można „Shigurui” nazwać rzeczą absolutnie niezwykłą.
Irako Seigen!
Irako, cudowna postać, zniewalająco ludzka. Podczas sceny kary wbijałam się w fotel i myślałam, że wybuchnę płaczem. Potem kibicowałam Seigenowi kiedy mścił się na wrogach, z lubością liczyłam położone przez niego trupy. Irako spaczył mnie na zawsze, jestem skłonna wszystkie jego zbrodnie usprawiedliwić. Fujiki to typ ciężko pracującego introwertyka, nie przypadł mi do gustu. Za to Seigen… tak mogłabym być setną kochanką na jego koncie;D
Kocham Shigurui
xXx
Coż, nie zgadzam się z tym "przerostem formy nad treścią", to trochę takie szkolne
Pierwsze skrzypce gra konflikt Fujikiego i Seigena, poznajemy ich jako dojrzałych mężczyzn, ale z pewnością nie przekraczają 30 roku życia. Fujiki stracił ręke, a Seigen jest niewidomy, spotykają się na turnieju w zamku Sunpu, w pierwszych minutach wszystko zostaję wyjaśnione, więc szczegółów podawać nie trzeba. Pierwsze spotkanie tej niezbyt dopasowanej dwójki ma miejsce w dojo Kogan‑ryuu, gdzie przybywa młody Seigen, aby rzucić wyzwanie sławnemu mistrzowi miecza Koganowi. Oczywiście najpierw musi zmierzyć się z dwoma uczniami dojo, pierwszym z nich jest Fujiki, który po tym pojedynku ostatni raz w swoim życiu dał się ponieść emocjom i młodzieńczemu zapałowi. Fujiki haniebnie przegrywa przez zwykłe założenie dźwigni, Seigen łamie mu przy tym dwa palce. To wydarzenie odmieniło Fujikiego już na zawsze, stał się małomówny, zdyscyplinowany do granicy niemożliwości, emocje wyciszył(gdy w końcu ma szansę ukarać Seigen bijąc go niemiłosiernie po twarzy, to na komendę Kogana, aby przestał zareagował natychmiast w połowie ciosu), ale nigdy z nimi nie zwyciężył, jego mordercze treningi, nie zostały pokazane w anime, ale jego budowa ciała mówi za siebie( wiele rzeczy w Shigurui jest poza kadrem, obraz tak naprawdę mówi, a dialogi często nie mają pokrycia z tym co się dzieje na ekranie, co jest wręcz niewiarygodnym środkiem przekazu. Nie wiemy skąd pochodzi Fujiki, jest w dojo od zawsze ma szacunek młodych tygrysów(nauczyciele w dojo, Ushimata, Munakata, Yamazaki, Okitsu, Mariko, ponad nimi jest tylko Kogan) do których z pewnością zostanie przyjęty. Trzeba zauważyć, że Fujiki jest młodszy od wszystkich tygrysów o jakieś 20 lat i traktuję ich jako przełożonych, mistrzów, a sam jako młodszy tygrys nie może spoufalać się z uczniami, do Seigena zaś nie pała sympatią, później zamieni się to w nienawiść. Piszę o tym, aby uzmysłowić jak bardzo samotny był Fujiki przez całe lata. Po wygnaniu Seigena, gdzie cała szkoła chyli się ku upadkowi, nie ma w nikim oparcia, cała atmosfera schyłku skupia się na nim jako nieformalnym mężu Mie, kontakty z „żoną” są okropne i sprawiają mu sam ból, ona nadal kocha Seigena, sam Fujiki darzy ją ogromnym szacunkiem, uratował ją nawet przed jednym z tygrysów, zabijając go. Mistrz Kogan pogrąża się coraz bardziej w szaleństwie i nieświadomości, gwałcąc przy okazji własną córkę(o czym wszyscy wiedzą), giną kolejne tygrys z małej komnaty ludzie śmieją się z niegdyś najlepszej szkoły szermierki, mistrzowie Fujkiego są zarzynani, a uczeń, którego dostał pod opiekę został zdepakitowany, a jego głowę podrzucono do dojo. Zostaję nam tylko Fujiki Ushimata i Okitsu. Scena, w której Fujiki odkrywa zdradę Okitsu jest najbardziej wzruszająca, wróć, przynosi ona całkowitą degrengoladę świata Fujikiego, wszystko się zapada i gaśnie jakaś nadzieja. Okitsu sprzedawał informacje o tygrysach i ich zwyczajach, aby ślepy Seigen miał łatwiejsze zadanie. Trzeba zauważyć, że Okitsu był najżyczliwszy Fujikiemu, był najbardziej przyjacielsko nastawiony, nauczył go pisać(kaligrafia jest bardzo ważnym elementem w samej sztuce posługiwania się mieczem, wskazuję rękę prowadzącą itd., zatem Fujiki wiele zawdzięczał samemu zdrajcy). Okitsu pyta się Fujikiego czy ma zamiar spędzić cale życie w komnacie młodego tygrysa i czy tak ma wyglądać przyszłość Kogan‑ryuu , on odpowiada, że przyszłość Kogan‑ryuu leży w rękach Mie, Okitsu zaś replikuje, że spichlerz(serce) po zranieniu już nigdy nie będzie taki/ie samo, znaczy już nigdy nie wyda potomków na świat, nie wiemy czy to się sprawdziło, ale raczej tak . Później zachowanie Okitsu można dwojako tłumaczyć, przyjmuje postawę do walki i mówi, znasz ten chwyt, prawda Fujiki? Skradłem Ci go, gdy wymierzałeś karę Seigenowi, wspaniałomyślnie ujawniłeś tą tajemną technikę, technikę, którą w takim trudzie stworzyłeś, jakimż jesteś nieostrożnym człowiekiem. Tylko czemu Okitsu mówi swojemu wychowankowi o chwycie i o sposobie ataku, to tak jakby chciał na wstępie zginąć, Fujiki doskonale zna tą technikę i potrafi do niej stworzyć kontratak, to tak jakby Okitsu pogodził się automatycznie ze śmiercią gdy spotkał Fujikiego w ogrodzie, podjął na samym wstępie decyzję o swojej karze, widział, że z tą hańbą nie będzie mógł żyć, a może nie mógł żyć poza Kogan‑ryuu i postanowił wybrać taką śmierć, zniszczyć, rozwlec ostatnią sławę Kogan‑ryuu, aby nie widzieć ich totalnego upadku. Druga wersja: słowa mogły służyć do wybicia z rytmu Fujikiego, aby Okitsu mógł zwyciężyć, że tak naprawdę od dawna już zdradził, że nie szanuję Kogan‑ryuu, ani Fujikiego, że okradał ich z umiejętności, że był pasożytem. Po tych słowach tnie, w umyśle(wersja pierwsza) bądź w rzeczywistości(wersja 2), to zależy od tego, którą wersję przyjmiemy. Na rzecz pierwszej wersji przemawia samo poinformowanie o zastosowanej technice i słowa poprzedzające śmierć, że Fujiki naprawdę jest kimś innym, kimś lepszym od wszystkich i porażająca scena, w której mamy sekundową wręcz retrospekcje, gdzie Fujiki uczy się pisać, Okitsu kładzie mu dłoń na dłoni i pokazuje jak się piszę, później obraz przechodzi w czas rzeczywisty, gdzie Okitsu kładzie dłoń na dłoni Fujikiego, zanim ten wbiję mu miecz przez obojczyk do serca. Cała ta scena jest jedną z najbardziej niesamowitych jakie widziałem w filmie, czy nawet literaturze powieściowej. Za wersją drugą, wg mnie mniej prawdopodobną przemawia fakt iż Okitsu przed wyjściem popatrzył na zranioną rękę prowadzącą Fujikiego, wiedział, że nie będzie do końca mógł dobrze nią walczyć, w czym się pomylił. Dualizm tej sceny pokazuje, jak bardzo ciężko być jednostajnym w tak okrutnym świecie, nie wiemy do końca kim był Okitsu, jakim był człowiekiem, był najsłabszym tygrysem, ale miał ludzkie serce, a to, że nikt go za to nie doceniał doprowadziło do zdrady. Sceptyk powie, że scena ukazuje niemożność poznania tego co Okitsu myślał, że wszystko jest zbyt zamazane, że Okitsu, był tym i tym i znajdą nawet argument w postaci pojawiającej się twarzy Okitsu wykrzywionej w dziwny szalony, demoniczny uśmiech podczas mówienia o wyższości i inności Fujikiego( w umyśle, czyżby próba błagania o litość, albo próba ukazanai, że w każdym z nas najgorsze instynkty biorą górę), w rzeczywistości Okitsu płacze, co podkreśla raczej „łagodne” usposobienie i gotowość na śmierć, zwłaszcza z ręki własnego ucznia. To właśnie specyfika Shigurui, dualizm postaci, emocji i świata, tak bardzo okrutnego, w którym przyszło im żyć. Nie można go oceniać, tak jak żadnej postaci w tej opowieści, przez jakieś 20 lat wraz z innymi młodymi tygrysami nie otrzymał nic od Kogana tylko pogardę, widział na rezultat rozmowy Ushimaty i Kogana, rozcięte policzki i wybite zęby. Poza tym on także jest niewidocznym świadkiem schyłku najlepszego dojo, nawet widz nie zwraca na niego uwagi podczas pierwszego seansu, Okitsu jest nijaki na pierwszy rzut oka, a tak naprawdę jest pełnoprawnym bohaterem, widzi szalonego i złego Kogana, postanawia może szukać własnego miejsca gdzie inni go docenią. Fujiki podczas tej sceny, wie, że zwycięży, jego ochlapana krwią twarz w końcu wyraża emocje, ogromne zmęczenie i smutek, nawet nie smutek a traumę. Koniuszki ust opadają, a wzrok mówi w końcu, że mamy do czynienia z zmęczonym i zdewastowanym dwudziestokilkuletnim człowiekiem. Fujiki w całym tym rozpadzie jednak się nie waha i odcina rękę Okitsu, to jest przerażające, a może jak najbardziej ludzkie i głębokie uczucie wdzięczności i zawodu, że do tego przywiódł ich świat.
Seigen, totalne przeciwieństwo Fujikiego, pewny siebie, bezczelny, ma ogromne powodzenie u kobiet, posiada wrodzony talent szermierczy, co zauważają „młode tygrysy” dopuszczając go do dojo. Seigen przychodzi „spoza”, przychodzi jako obcy pierwiastek i niszczy uregulowany porządek, „świata tygrysów”. Seigen jak później się okazuję pochodzi z niższej warstwy społecznej i jego marzeniem jest przejecie fortuny Kogan‑ryuu, jego rywalem o rękę Mie jest Fujiki, oczywiście wszystko jest nieformalne. To dziwne, że za ingerencje w niej swój świat Seigen nie zostaje ukarany, całym ciężar pojawienia się Seigen spada na Fujikiego (Fujiki popełnia tylko raz błąd, który zaciąży na całym jego życiu, ale jak sam powiedział raniąc na sparingu innego samuraja, bez bólu niczego nie można się nauczyć). Jego passa się kończy, gdy jego romans z żoną Kogana wychodzi na jaw, najpierw ostrzegał go Ushimata, później odkrył to sam Kogan. Czy Seigen faktycznie zaryzykował wszystko dla miłości Iku, nie zaprzestał się z nią spotykać, a miał wiele romansów. Seigen został oślepiony i wykastrowany, stracił najważniejsze przymioty mężczyzny i wojownika. Jedyne co napędzało Seigen przez cały ten czas to zemsta, którą konsekwentnie i cierpliwe planował. Tylko czy zemsta tak naprawdę da mu ulgę, postawa, którą przez przypadek odkrył Seigen nazywa się „odpływ duchowego mroku”. Negatywne emocje z Seigena już nigdy nie opuszczą(zresztą tak jak Fujkiego), jest kaleką i w swoim mniemaniu niepełnym mężczyzną. Poniekąd z jego inicjatywy zaczyna się turniej z użyciem broni, aby mógł w końcu zabić Fujkiego, jednak jest to nie wyjaśnione. Jedyne co łączy Seigena i Fujikiego to starość, obaj tak naprawdę są mentalnymi starcami, widzieli wszystko i przeżyli najgorsze rzeczy jakie może przeżyć człowiek, tylko śmierć może im już przynieść jakiś spokój(zaleciało patosem, co?). Odpływ duchowego mroku na ironie wyzwoliłby Fujkiego, a Seigen musiałby zginąć na własny sposób.
Kogan niekwestionowany mistrz miecza, za owe mistrzostwo zapłacił człowieczeństwem. Jak dla mnie jest chyba jedyną negatywną postacią w całej opowieści, reszty nie da się zakwalifikować. Ushimata, siłacz, doskonały szermierz, całkiem łagodny, ale także ma swoją mroczną stronę.
Mie, ciężko coś o niej powiedzieć, jej uczucie do Seigena pogrążyło dojo, przez pewien czas szaleństwo wdarło się w nią, po wygnaniu Seigena i powtarzających się gwałtach. Ciężko było oczekiwać od niej, aby spojrzała na Fujkiego i na młode tygrysy przyjaznym okiem, po tym jak skrępowali ja, aby mogła pozyskać „nasienie” Seigena, zresztą po tym wydarzeniu jej miłość do Seigena przybrała obsesyjny wymiar.
Obraz w tej animacji jest niewiarygodny, ciężko go opisać, ale jeżeli jesteście po seansie to nie musze chyba nic pisać. Powtórzę jedynie z początku, wiele rzeczy w tym anime jest niedopowiedziane, a raczej dopowiedziane właśnie obrazami, gestami i muzyką, o której nieco później. Jak napisałem dialogi czasami nie mają pokrycia z tym co dzieję, albo są minimalistyczne i komentują okropne bądź ważne zdarzenia minimalistycznie, tak jakby się one w ogóle nie wydarzyły. Takim przykładem jest szeroko opisane przez mnie scena śmierci Okitsu, po tym wszystkim co się wydarzyło Fujiki zabijając Okitsu mówi odrobinę łamiącym głosem: „Komnata młodego tygrysa stała się o wiele większa”. To tylko podkreśla ciężki klimat, w którym nie uświadczymy patosu.
Muzyka doskonale pasuję do klimatu, wręcz wwierca się w głowę dobijając odbiorcę tak jest w przypadku Mumyou Gyakuryuure, które przygrywa nam przy scenie Okitsu vs Fujiki. Opening atakuje nas mocnymi kolorami i bardzo żywą częstotliwością, aby przygotować nas na mocny seans, a może także na seans przesycony zwierzęcymi instynktami. Ending zaś jest stonowany i minimalistyczny tło czarne i napisami końcowymi, pozwala odetchnąć.
Warto zastanowić się nad światem, który jest okrutny i wymusza na ludziach takie a nie inne działania. Ciekawą kwestią jest też to, że opowieść zaczyna się i kończy poniekąd z woli szaleńca, brata szoguna. Także brak jakiegokolwiek Boga, XVI wieczna Europa już może po reformacji, ale nadal nie wyobraża sobie świata bez niego, za to w świecie Shigurui, nie ma jakiejkolwiek transcendencji, jedynym przejawem Boga europejskiego jest broń palna, którą przywieźli do Japonii jezuici. Mamy opowieści o duchach, ale nie grają one większej roli, świat duchowy nie istnieje, przez to śmierć zdaję się jeszcze straszniejsza Wartościami nadrzędnymi w Shigurui jest lojalność, władanie mieczem dla poniektórych i zemsta, całkiem przerażająca mieszanka.
Trudno ocenić autentyczność jakichkolwiek walk komukolwiek, pojedynek, w którym nikt nie ginie tka naprawdę jest zabawą. W każdym razie mamy podstawy, nie ma akrobatycznych popisów, ani nadnaturalnych mocy, walki toczą się wpierw w umyśle( analizuje się jakie uderzenie przeciwnik może zadać z danej pozycji, zmienia się je pod wpływem otoczeniu, biegu wypadków podczas pojedynku, bierze się pod uwagę ręke prowadzącą urazy i wiele innych aspektów, które trzeba rozważyć przed samym uderzeniem, na kogoś kto się na tym zna.). Pojawia się także obcy styl walki, pojawia się rapier, pradziadek dzisiejszych floretów, całkiem ciekawie było oglądać sąd Kogana nad tą bronią i pomyłkę, którą nieomal kosztowała go życie. Faktycznie był to totalnie odmienny sposób prowadzenia szermierki. Rapier był odpowiedzią na miejskie warunki, był bronią osobistą, doskonałą na nie opancerzonego przeciwnika, rana kłuta zadana w tors była śmiertelna, do lewej ręki brało się tzw. lewak, krótki sztylet z jelcem koszowym, którym odbijało się uderzenia przeciwnika, wbrew pozorom rapier nie był taki lekki, wczesne rapiery ważyły kilogram z czymś, dopiero później skutecznie je odchudzano(na marginesie w późnym XVI i do drugiej połowy XVII pojawiły się miecze dwuręczne, na nieco bardziej opancerzonych). Skoro jesteśmy już przy takiej tematyce, niech nastolatki zafascynowane katanami i finezyjną walką orientalną nie porównują rycerzy i samurajów i kto by wygrał, kto by przegrał, bo po pierwsze w historii nigdy te dwa typy wojownika się nie spotkały, po drugie radzę zaznajomić się nazwiskiem Liechtenauera, który zebrał nauki i stworzył niemiecką szkołę fechtunku. Rycerze nie byli tępymi chłopami wymachującymi bronią w ślamazarnym tempie, strasznie żenujące są takie opinie wydawane przez małoletnich znawców wszystkiego(sam nie jestem żadnym znawcą, raczej zainteresowanym).
Gratuluję tym, którzy dotrzymali końca mojego całkiem długiego wywodu. Shigurui naprawdę warte jest uwagi, oczywiście wielu ludzi zdyskwalifikuje opowieść tylko dlatego, że jest animowana, albo, że jest brutalną i tępą sieczką, a tak naprawdę cała brutalność jest pewną formą wyrazu, która należy do brutalnego świata, a animacja jest tylko konwencją, dzięki, której możemy poczuć jak przerażające i ludzkie emocje
inne klimaty
zdenerwowanie podszyte ogromna dawka zaintrygowania
Mimo wszystko, pomijajac w sumie nieprzyjemne zaskoczenie na koncu serii, musze przyznac, ze ogladdalem Shigurui z zainteresowaniem. Pojedynki pokazane byly w identyczny sposob, co w filmie pt. Zatoichi – wielokrotnie trwaly ulamki sekund, a prawdziwa walka rozgrywala sie w umyslach samurajow.
To anime jakby zrywa ze stylem, jaki wypracowaly sobie setki lepszych lub gorszych anime stawiajac siebie znacznie blizej filmu.
Komu to pasuje? Jesli jestes zmeczony/a ogladaniem anime i podobal Ci sie Zatoichi, to smialo siegnij po Shigurui. Ma wiecej wspolnego z tym filmem niz z jakimkolwiek innym anime.
NIe do końca się zgadzam z recenzją
Przyczajony tygrys, ukryty smok w japonskim sosie ;)
Osobiscie seria wywarla na mnie ogromne wrazenie, tym bardziej sie ciesze bo siegnalem po nia ...przez pomylke :).
Jesli chodzi o grafike, najprostsza analogia jest tu „Texhnolyze”. Starannie narysowane elegancka kreska postacie (w kilku wariantach w zaleznosci czy mamy do czynienia z kadrem czy np. studium ciala), uzywanie „przepalonych” kadrow czy tla wykonane w stylu grunge. Kazdemu sie raczej tez nie spodoba, ale nie sposob odmowic jej wykonania najwyzszej klasy. (Szczegolnie przeswitujace przez skore miesnie itp)
Sciezka dzwiekowa. O ile nie odwaze sie wystawic oceny calosci, to sciezce dzwiekowej dam 10/10 calkowicie subiektywnie i autorytarnie we wszystkich aspektach – muzyce, efektom czy tembrowi glosu postaci. Broniac jej bede do upadlego ;).
Do obejrzenia serii zachecam w godzinach poznowieczornych, a nawet nocnych ze sluchawkami na uszach (glownie ze wzgledu na sciezke dzwiekowa i klimat jaki tworzy).
Nawet pokazanie flakow moze byc piekne;)
Hardcore;)
Luknalem w nocy wszystkie odcinki, jeden po drugim i jestem usatysfakcjonowany, poza jednym szczegolem – szkoda ze tak naprawde nie skonczyli tego anime, pozostaje pewien niedosyt, ja chce wiecej!
Shigurui
I to tyle takie mniej wiecej ogladałem to anime wszystko kręciło się wokół tej jednej walki a w rezultacie mamy okraszoną krwią i flakami historię życia dwuch mistrzów miecza, z czego jeden jest jednoreki a drugi slepy i kulejący i pomimo przedstawienia ich historii nie wiemy nawet w jaki sposób, przez kogo i gdzie zostali tak okaleczeniu ludzie którzy byli tak dobrzy we władniu mieczem gdy ich opuszczaliśmy. Moim zdaniem kiepski żart.
super
Zieeeeew... (5+/10)
Podziwiam ludzi, którzy oglądali to w cyklu tygodniowym – ja nie pamiętałbym, co działo się trzy odcinki wstecz…