
Komentarze
Death Note: Ostatnie imię
- bardzo dobry : lasagna777 : 20.05.2015 23:25:32
- Re: Może ok lub nie : jacek : 31.12.2009 11:02:38
- Re: Może ok lub nie : kay : 31.12.2009 10:39:40
- Może ok lub nie : hakman4 : 31.12.2009 10:26:48
- OK ! : Zyll666 : 19.04.2009 01:20:58
- komentarz : Ayanami : 17.04.2009 18:59:06
- hm : Dario : 20.01.2009 16:03:27
- Re: ... : Kaseven : 4.08.2008 19:04:03
- ... : Gaarosław : 3.08.2008 22:42:06
- Ciekawe zakończenie : Kaseven : 28.07.2008 08:07:01
bardzo dobry
Wiem, że twórcy pozmieniali fabułę tak, żeby zmieścić się w ramach czasowych filmu – i tak długiego, bo ponad dwugodzinnego – i nie wydłużać go jeszcze bardziej. Być może dlatego napięcie nie zdążyło opaść i wyparować, jak po pierwszych kilku odcinkach anime… do którego kiedyś wrócę, właśnie zachęcona filmami.
Może ok lub nie
Aktorzy do filmu zostali dobrze dobrani i tu jest plus.Dialogi ok.Przymniecie oka na skróty fabularne bo przecież film nie trwa 4 godziny.Skróty to jedno ale zrobić taką puente.Samemu sensownie nie moglem wytłumaczyć jak mogli do tego dojść scenarzyści tego filmu.Ni którzy na pewno ucieszyli/ą z takiego The End`u.Jak pozostaje za wierności wobec pierwowzoru.
Film dobry ale nie równający się anime.Po tych słowach malej krytyki polecam tym co chcą zobaczyć walkę pomiędzy L`em a Light`em.
OK !
hm
...
Ja naprawdę rozumiem święte oburzenie i tak dalej, ale twój komentarz zdradza elementy kluczowe dla fabuły zarówno tego filmu, jak i anime i mangi Death Note. Tak się nie robi. Jest to powszechnie uznawane za nieuprzejme (no, chyba że ktoś sam cię o to poprosi). Dlatego właśnie na Tanuki‑Anime działa taki fajny tag „ukryj”. Służy – jak nietrudno się domyśleć – do ukrywania partii tekstu. Należy go stosować. Co też czynię, mocą nadanej mi mo(r)deratorskiej władzy. A ty idź i nie grzesz więcej. Mai
Ciekawe zakończenie
* Twórcy nie zrobili z tego trylogii, choć mogli zakończyć drugi film DN kliknij: ukryte na śmierci L, a potem nakręcić trzeci, w którym pojawiliby się Near i Mello. Tylko kto chciałby to oglądać? Dla większości fanów DN seria powyżej 25‑go epizodu zrobiła się wyjątkowo ciężkostrawna. Choć twórcy mieli ciekawy pomysł – pokazanie, co stanie się, gdy wszelkie przeszkody znikną spod nóg Kiry i jak będzie wyglądała jego utopia – niestety fabularnie seria padła, czasami mając tylko przebłyski dawnej świetności. W filmie oszczędzono nam tego, kończąc historię w najodpowiedniejszym momencie.
* Podobnie jak w anime nie ma tu happy endu (bo w takim Light pewnie straciłby wspomnienia i przeżył, a notesy zostały spalone), ale zakończenie nie jest też takie smętne. Raczej słodko‑gorzkie. Giną te same postacie, ale kliknij: ukryte tym razem L umiera jako zwycięzca, a nie wielki przegrany. Z kolei Light ginie oficjalnie stając się kolejną nieszczęsną ofiarą Kiry i zachowuje dobre imię.
* Subiektywny plusik: zawsze bardzo sympatyzowałam z postacią L, więc zakończenie z filmu było mi bardziej na rękę ^^ BTW w filmie wypowiada on tę samą kwestię co Near w anime.
'Death Note: The Last Name' wypada znacznie lepiej od pierwszej części. Film oglądało mi się bardzo przyjemnie; fabułą pędziła do przodu (czasem może za bardzo), nie było czasu na nudę. Jednak jeśli ktoś nie jest przyzwyczajony do standardów japońskich filmów, które dość odbiegają od europejskich i amerykańskich produkcji, może być już mniej zachwycony.
Poprawiła się znacznie gra aktorska, choć do ideału nadal tu trochę daleko (IMO najlepiej wypadł Soichiro Yagami oraz L). Trochę rozczarowani mogą być wielbiciele Misy Amane – to nie jest już mhroczno mhroczna gothic lolita, raczej jakaś łagodniejsza wersja emo‑pseudo punk. Jednak jej głos już mnie nie irytował, zrobiła się również bardziej nastolatkowo‑realistyczna :) To, co boli mnie w DN live action najbardziej – shinigami. O ile Ryuk wygląda jeszcze jako tako, o tyle Rem kojarzy mi się z potworkiem z 'Power Rangers'. No dobra, może nie jest aż tak źle. Ale jednak źle. Zabrakło mi szczególnie jakiejś atmosfery grozy i tajemniczości wokół shinigami. Także operatorzy kamer razem z ludem od efektów specjalnych czasem proszą się o solidnego kuksańca.
Filmowa fabuła DN została skrócona całkiem przyzwoicie i nie ma tu już akcji a'la kliknij: ukryte Near przewidział, że Light przewidzi to, co on przewidział. Twórcy spokojnie obyli się bez kilku bohaterów i wewnętrznych monologów. Niestety darowano sobie też kilka fajnych scen z relacji Light‑L, m.in. rozmowa w kawiarni, mecz w tenisa czy bójka. Rozumiem – czas gonił, a sceny te nie były najistotniejsze dla fabuły, ale jednak trochę szkoda.
Ogólnie bardzo polecam, film wypadł całkiem dobrze, choć na niektóre rzeczy trzeba czasem przymknąć oko. Czekam teraz na to, co zrobią z filmem DN Amerykanie (i nie jestem w tej kwestii aż tak tragicznej myśli jak niektórzy xP).