Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 6/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,14

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 694
Średnia: 6,51
σ=2,09

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Highlander)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Rosario + Vampire

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ロザリオとバンバイア
Gatunki: Komedia, Romans
Postaci: Uczniowie/studenci, Wampiry; Pierwowzór: Manga; Inne: Ecchi, Harem, Magia, Wielkie biusty
zrzutka

Szkoła dla potworów, niewiasty­‑monstra i człowieczy protagonista…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Dzionek zapowiadał się standardowo: słońce, płatki wiśni, nastolatki, krótkie spódniczki, pastelowe kolory… I nowa szkoła. Kierowca pustego autobusu, o nad wyraz diabolicznej aparycji i szatańskim błysku w oku, wydawał się najwyżej groteskowym towarzyszem, przywołującym z pamięci najmroczniejsze wizje rosyjskich pisarzy. Niczego nieświadomy uczniak, Tsukune Aono, spokojnie pędził w nieznane. Jakież było jego zdziwienie gdy dotarł na miejsce…

Totalny koniec świata i krajobraz rodem z tandetnych horrorów minionego wieku. Jak się później okazało, jednostką miary częstotliwości kursowania autobusów nie są minuty czy choćby godziny, lecz tygodnie… Zbity z tropu młodzieniaszek rusza w kierunku spodziewanego miejsca docelowego. Niestety, biedaczyna, niczego nie podejrzewając, zostaje znienacka brutalnie potrącony przez pojazd jednośladowy i białą bieliznę… Znaczy, właścicielkę białej bielizny, odznaczającą się kawaii aparycją i w dodatku będącą wampirzycą. Czas pokaże, że stanie się też oddaną przyjaciółką… Różowowłosa (czy coś w ten deseń) dzierlatka na imię ma Moka Akashiya i uwielbia smaczną krew, jak to leży w wampirzej naturze. Tsukune miał fart dostać się do ciekawej placówki, w dodatku w raczej podejrzanych okolicznościach, co zawdzięcza nad wyraz zaradnemu ojcu, nie zaś dobrym stopniom, których zresztą nie posiada. Przewrotny los spłatał naszemu przeciętnemu biedaczynie bezczelnego psikusa… No, chyba że w grę wchodzi jakaś bliżej nieokreślona forma determinizmu, bo może to jednak przeznaczenie.

Owa niecodzienna placówka jest „zwyczajną” szkołą dla wszelkiej maści potworów. Ażeby animę naszej „animy” nieco wyważyć, każdego z uczniów obowiązują surowe zasady (tak, nawet tu panuje model opresyjno­‑totalitarny, znany szaremu obywatelowi). Na terenie placówki nie można przeprowadzać transformacji i używać mocy charakterystycznych dla danego gatunku. Dozwoloną postacią jest forma człekokształtna i nic ponadto. Z kolei innym punktem obowiązującym wszystkich, na zasadzie moralności potworzej, jest nienawiść wobec ludzi: jeżeli na własne nieszczęście jakiś tu trafi, z życiem może się raz na zawsze pożegnać. To absolutnie niemożliwe, żeby na terenie szkoły znalazł się jakiś człowieczyna, choćby najdrobniejszy. Człowiek w azylu dla potworów to sprzeczność sama w sobie. Tsukune intelektualistą może i nie jest, za to przy jego szczęściu mógłby zbić nie lada fortunkę, grając choćby w pokera…. Powściągliwość w używaniu mocy jest dokładnie tym, czego nasz bohater potrzebuje i dzięki czemu może przetrwać w niecodziennym otoczeniu. Skromny bohater to dobry bohater, przynajmniej w socjalistycznym systemie… A kto powiedział, że potwory socjalizować się nie lubią?

W gruncie rzeczy prezentowane anime jest do bólu sztampowe, akcja wtłoczona jest w powtarzany niemal w każdym odcinku schemat w postaci prezentacji nowego bohatera/problemu i rozwiązania zawiązanego konfliktu poprzez transformację wampirzej bohaterki i wymierzenie megakopniaka podłej i skorumpowanej kreaturze bądź większej ich liczbie. Tytułowe rosario jest amuletem noszonym przez różowego stróża głównego bohatera. Nie zdziwi też nikogo, że amulet ten ma postać krzyża, a jego usunięcie z szyi naszej uroczej bohaterki zwalnia ze smyczy jej prawdziwą moc, jednego z najpotężniejszych potworów, jakim w lokalnej społeczności jest wampir. Dodać też wypada, że transformacja powoduje nie tylko przyrost mocy fizycznej czy magicznej… Zwiększa też wydolność płuc heroiny (tak, można jeszcze więcej wycisnąć), a także zmniejsza podatność na uszkodzenia kręgosłupa w przypadku nagłego upadku na tylne części ciała… Jednym słowem, poduszka powietrzna z każdej strony, mysz się nie przeciśnie. W finale odcinka zazwyczaj pojawia się jeden z dobrze znanych, uznawanych wręcz za „klasyczne”, potworów, nawet z mitycznym rodowodem, jak syreny, czarownice, wilkołaki, orki czy znani tylko Japończykom niecodzienni jegomoście… Każdy „boss” charakteryzuje się jakąś specjalnością, właściwą swojej koncepcji, ale w myśl sprawiedliwości demokratycznej i tak każdy z nich, niezależnie od zasług czy włożonego wysiłku w utrudnianie życia bohaterom, dostaje z półobrotu.

Anime jest dosyć standardową haremówką, z elementami magicznymi i napalonymi bohaterkami drugoplanowymi. Nie brakuje wątków szkolnych, z reguły zawiązują one akcję, której finał załatwia pani wampirzyca. Wspomniane zasady oczywiście nie działają poza terenem placówki… Więc nie braknie akcji w terenie. Zdarzają się też naginacze szkolnych zasad. Dodatkowo każdy odcinek wykańczany jest bezwzględną akcją pani wampir w niewinnej postaci, polegającą na bezpardonowym wyssaniu krwi z naszego herosa, który, czy tego chce, czy nie chce, ulega… A krew smaczna, bo ludzka, no i jak tu nie częstować urzekającej niewiasty? W dodatku dziewczyna ma anemię, nie wypada zachowywać się jak żyła… Na plus można zaliczyć całkiem sympatyczne bohaterki, należy jednak uprzedzić, że mogą niektórym wydawać się zbyt jednorodne w swoich kreacjach. Każda z żeńskiej obsady ma „na własność” jeden odcinek, gdzie się prezentuje, uwodzi, terroryzuje i zagraża życiu protagonisty, wszystko po to, by ostatecznie dołączyć do jego haremu. Z tego więc względu bohaterki pojawiające się najwcześniej mają największe szanse na zaprezentowanie swojej osoby, w przeciwieństwie do tych pojawiających się pod koniec. Czasem może nas napaść wrażenie, że co niektórym postaciom wypadałoby poświęcić nieco więcej uwagi, nawet jeśli mogą być z natury nieśmiałe. Nie trzeba od razu z tego powodu dyskryminować, w końcu nieśmiały też człowiek (czy potwór) i ma coś do powiedzenia (uwiedzenia)...

Jako wyróżnik serii można podać przeniesienie znanego schematu w niecodzienne otoczenie, czyli szkołę dla potworów: zawsze to jakaś wariacja na temat. Bohaterki mają kawaii sposób bycia, wydają się z ruchem feministycznym wiele wspólnego nie mieć i są z reguły oddane męskiemu szowiniście. Nierzadko wybawiają go z opresji i nie wnoszą pretensji, że powinno być odwrotnie, żyć nie umierać. Nie wątpię, że cześć męskiej widowni znajdzie w oglądaniu tegoż anime swoistą przyjemność i ukojenie, choćby był to zaledwie cień stylu życia króla Salomona. W tym przypadku przy doborze niewiast będzie zdecydowanie przeważało ujęcie jakościowe, w odróżnieniu od salomonowej ilości.

Animacja prezentuje się całkiem nieźle, ładne kolory, poprawnie narysowane postaci no i kawaii bohaterki (sukkub rządzi). Kreska raczej przyjemna dla oka, choć niektórych może razić kolorystyką. W tego typu serii to jednak raczej pożądana opcja. Tła są eleganckie i aż czasem szkoda, że nie wykorzystano ich w nieco ambitniejszej produkcji. Wrażenia wizualne są na tyle dobre, że można sięgnąć po to choćby dlatego, żeby sobie popatrzeć. Nie żebym tu jakieś stereotypy przemycał czy coś… Seria na pierwszy rzut oka zaciekawia oprawą wizualną właśnie. Jako ciekawostkę mogę wspomnieć całkiem realistyczne odwzorowanie notatek bohaterów, z lekcji bodaj matematyki, aż ciarki przechodzą na myśl, jak takie rzeczy przerażały niegdyś młodego człowieka…

Dźwięk jest zwyczajnie przeciętny, w uszy rzucają się melodie przy scenach kuszenia protagonisty, a poza tym nie ma jakichś specjalnych cudów. Czasem raczy nas jakieś karaoke w wydaniu roznegliżowanych i molestujących się wzajemnie bohaterek, co można przeżyć. Ogólna oprawa niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia, da się słuchać, to już coś jest. Opening jest przyjemny zarówno dla oka, jak i ucha. Ending od reszty nie odstaje, wizualnie nawet bardziej przypadł do gustu recenzentowi (czyżby to ten masochistyczny urok zdominowanego potwora, przewijający się gdzieś między wierszami?).

Plejada bohaterów jest dosyć różnorodna (jak na swoją klasę oczywiście), temperamenty niektórych bohaterek prowadzą do zażartych antagonizmów, ale zawsze sytuację łagodzi wspólny mianownik, którym jest słabość do naszego skromnego Tsukune. Niby nic nowego (cóż odkrywczego można wymyślić w instytucji haremu?), ale ogląda się dosyć przyjemnie. Anime okraszone jest sporą dawką humoru, są momenty całkiem zabawne i takie, które prawdopodobnie powinny być zabawne. W razie czego można, udając wariata, improwizować, że się nie ogląda wykazując zainteresowanie podejrzanymi, aktualnie wyświetlanymi na ekranie reklamami. Seria nie udaje czegoś, czym nie jest, a jest raptem „lekką” rozrywką i jak podejrzewam, jako taka narodziła się w głowach autorów. Jest zatem wolna od nieokiełznanych ambicji, jakie czasem można obserwować w różnego rodzaju hybrydach, w których nie wiadomo, o co chodzi. Tu jest wszystko jasne i jako tako schemat funkcjonuje. Jak ktoś nie ma ochoty na coś w tym stylu, skłania się ku tytułom rokującym większe nadzieje. A jeśli ktoś akurat odpoczywa intelektualnie i mentalnie, to może zechcieć nasycić oczy przy niskim obciążeniu szarych komórek, a wtedy voilà, danie podano.

Ciekawostką jest fakt, że seria ma doczekać się kontynuacji, zatem musiała się na tyle spodobać, że rzesza fanów pragnie ją dalej oglądać (albo autorzy po prostu z rozpędu zaplanowali). Specyfika gatunku nie daje specjalnych możliwości rozwoju fabuły, myślę jednak, że nikt też cudów się po niej nie będzie spodziewał. Serię można obejrzeć, pod warunkiem, że nie oczekujemy za wiele, a jedynie rozrywki. Ostrzegam też, że schematyczność może zniechęcić, polecam raczej zaprawionym w boju, zdesperowanym, wytrwałym albo ciekawym czy lubiącym ten charakterystyczny klimat.

Highlander, 3 września 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: GONZO
Autor: Akihisa Ikeda
Projekt: Hiroyuki Kanbe, Mariko Fujita
Reżyser: Takayuki Inagaki
Scenariusz: Hiroshi Yamaguchi, Ritsuko Hayasaka
Muzyka: Kouhei Tanaka, Shirou Hamaguchi

Odnośniki

Tytuł strony Rodzaj Języki
Podyskutuj o Rosario + Vampire na forum Kotatsu Nieoficjalny pl