Komentarze
Kaiba
- Kaiba : Bortak42 : 22.03.2020 10:16:10
- Fenomenalne c.d. c.d. : Tablis : 18.02.2011 12:01:52
- LBA? : Miska Ryżu : 16.11.2010 15:16:14
- komentarz : Devv : 28.08.2010 15:08:45
- Za oryginalna forma... : marheva : 5.06.2010 00:25:32
- Fenomenalne c.d. : Gryfon : 30.11.2009 11:14:51
- Fenomenalne : JJ : 22.08.2009 17:08:14
- komentarz : ela81 : 13.08.2009 15:52:14
- komentarz : asobi : 19.04.2009 17:59:36
- Czuję się poniekąd rozczarowana... : hitsujin : 14.04.2009 19:23:38
Kaiba
Fenomenalne c.d. c.d.
Widać, że autorzy mieli na to anime pomysł, specyficzną wizję, którą zrealizowali bez kompromisów. Ta wyjątkowość sprawia, że samo anime jest dla specyficznych i nie każdy zdoła wczuć się w emocje, jakie twórcy chcą przekazać.
Do wyrażenia ich używają, wbrew pozorom jakie stwarza dziwność tej produkcji, prostych środków, nie ma w nim nachalnej, przesadnie głębokiej i wielowymiarowej symboliki, aluzji filozoficznych od Platona do Nietzschego. Aby było jasne – wszystkie te elementy tutaj występują, i to w dużej ilości, ale są realizowane w sposób skromniejszy i przemyślany. Można się domyślić znaczeń symboli i postaci i te znaczenia układają się w zgrabną prostą całość. Dzięki temu mają potężną siłę oddziaływania. W tym aspekcie Kaiba jest bardzo podobna do baśni, legendy, choć wyraźnie przeznaczonej dla dorosłych.
Minimalizm przekazu pokrywa się w tej produkcji z minimalizmem treści – ten serial opowiada głównie o sprawach elementarnych. O człowieczeństwie, miłości, władzy. Często się mówi, że o tych kwestiach już wszystko zostało opowiedziane, ja jednak, oglądając ten serial, po raz pierwszy od dawna poczułem, że pokazuje się mi te klasyczne sprawy z nowej perspektywy.
LBA?
Jeszcze nie obejrzałam całego, ale jak na razie jest dość interesujące. Tak brutalne, ale oczywiście w tej brutalności odwołujące się do naszej rzeczywistości (rym przypadkowy).
Muzyka momentami przypomina mi Tiersena…
Za oryginalna forma...
W tym wypadku tak zdecydowanie jest – grafika mimo ze z poczatku ciezko strawna swietnie oddaje specyfike swiata serii, wiec trzeba dac jej szanse.
Osobiscie odpuscilbym sobie to anime z powodu takiej kreski gdyby nie FENOMENALNA budujaca nastroj muzyka. Ad personam zarzucilbym ignorancje autorowi recenzji dotyczaca soundtracku – muzyka zyje wlasnym zyciem rowniez poza serialem(zdecydowanie elektronika z wyzszej polki) i de facto tworzy przyciagajacy klimat(na pewno wroce do tego anime i po weryfikacji pewnie dodam do ulubionych;)
btw Yoshida tworzyl tez sciezke dzwiekowa do Shigurui z rownie udanym efektem.
Bylaby to idealna magiczna opowiesc na pograniczu narkotycznych wizji i nieco bardziej hardcorowych basni, gdyby nie spadek poziomu pod koniec, jak to zauwazylo rowniez kilka osob w poprzednich komentarzach – moge tylko to potwierdzic.
Ostatecznie czas poswiecony na te 12 odcinkow nie byl stracony, a zakonczenie mozna sobie „dowymyslic” samemu, bo fabula na to pozwala mimo jednoznacznego zakonczenia.
Fenomenalne c.d.
Fenomenalne
O jakości najlepiej świadczy chyba to, że to pierwsza seria, którą obejrzałem „na raz” od bardzo, bardzo dawna. Popis fantazji, jeśli chodzi o konstrukcję świata, dopracowany scenariusz (dziesiątki bym nie wystawił, ale z drugiej strony, anime których fabułę oceniam tak dobrze można policzyć na palcach jednej ręki), świetne – nawet mimo braku związku z wątkiem głównym – odcinki pierwszej połowy serii, śliczna oprawa. Zgrabnie uniknięto pułapki nachalnego dydaktyzmu i tłuczenia widza po łbie Morałem i Symboliką – a biorąc pod uwagę tematykę, były duże szanse na zrobienie z tego tytułu pretensjonalnego gniota. Na szczęście cała ta „głębia” i przemyślenia sprawiają wrażenie drugorzędnych – wydaje się, że Kaiba nie chce widzowi niczego przekazać, nie ma w sobie zakodowanego, metaforycznego znaczenia, a co najwyżej daje materiał do własnych przemyśleń i interpretacji – to nie jakieś Arcyambitne Arcydzieło dla Wymagającego Widza, tylko konsekwentna, przemyślana wizja artysty, nad którą – jeśli ma się ochotę – można się głębiej zastanowić. To się ceni.
Pomijając już kwestie tej nieszczęsnej, mitycznej Guembi, Kaiba po pierwsze wciąga, a po drugie wygląda ślicznie. Sama kreska, choć nietypowa, nie jest tu najważniejszą atrakcją – fascynują przede wszystkim fantazyjnie zaprojektowane światy, odwiedzane przez Kaibę w czasie wędrówki w pierwszej połowie serii.
Z narzekań w stylu „recenzant jest do bani i nieznasiem” – ocena za muzykę jest za niska. Po prostu. Jeśli ktoś ma alergię na elektronikę, przejdzie obok OSTa obojętnie, ale już samo wykorzystanie muzyki w serii zasługuje co najmniej na ósemeczkę. Syntetyczne brzmienia mogą irytować, ale dla mnie to bardzo miła odmiana – w porównaniu do typowych, często niestety bezbarwnych i nieciekawych instrumentalnych lub symfonicznych ścieżek dźwiękowych, na których nazwy utworów można by zastąpić numerkami (Smętny Kawałek #3435, Mroczny Kawałek #44425…) i które dobrze potrafi robić tylko niewielka garstka uzdolnionych kompozytorów. Tym bardziej, że ta elektronika w Kaibie nie ogranicza się do radosnego, techniawkowego łupu‑cupu a'la niektóre dzieła takiej Kajiury na przykład (chórek + łup‑cup‑łup‑cup = przepis na sukces!). Jest też parę prostych, ale ślicznie dopasowanych do animacji utworów i udane piosenki w openingu i endingu – w sumie muzykę do tej serii oceniam bardzo pozytywnie i bez wahania dałbym 8‑9.
Przede wszystkim, Kaiba to dzieło przemyślane i kompletne – każdy element znalazł się na swoim miejscu i idealnie pasuje do reszty, a co za tym idzie, trudno wyobrazić sobie tę serię z inną grafiką czy zmienioną muzyką. Wyjątkowy, dopracowany tytuł i moim zdaniem jedna z najlepszych – obok Xamda i Michiko to Hatchin – serii 2008 roku.
Oglądać!
Czuję się poniekąd rozczarowana...
Ogólnie: pierwszą połowę polecam, bo daje do myślenia, drugą odradzam, gdyż przynajmniej we mnie nie wzbudziła żadnych większych emocji.
Piękne!
:)
MUzyka, grafika, fabuła. Jedno z niewielu anime w 2008 w którym na każdy odcinek nie mogłem sie doczekać!
Automatyczny komentarz PreCoS.
Muzyka...
Twórcą muzyki do Kaiby jest Kiyoshi Yoshida, już samo nazwisko mówi wiele. Według mnie muzyka bardzo pasuje do przedstawionej historii i tak jak grafika często pełni rolę kontrastu. Dźwięki często są proste, ale jednocześnie przepełnione emocjami i pasują do otoczenia. Choćby klubowy kawałek „the grand soul flits freely”, enigmatyczny i niepokojący „initialize me”, optymistyczny „crazy in love” czy też pełne smutku „memories” i „planet”. O „tree song” nie wspominam bo tutaj się zgadzam.
Generalnie z inną muzyką klimat serii to już nie byłoby to. Jeśli Yoshida chciał by dźwięk ginął na tle dialogów, to pewnie tak właśnie miało być ;)
Moja ocena za ścieżkę dźwiękową to 9 (i nawet +1 za opening i ending :) )