x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Czy ja wiem czy to była dobra seria…? Z pewnością zabrakło jej tego czegoś, co miała poprzednia. Tam przynajmniej coś się działo i całkiem logicznie układało się. A tutaj? Przez pierwszą połowę trudno powiedzieć, żeby działo się coś konkretnego, a bohaterowie tylko się snują. Gdy w końcu coś zaczyna się dziać, to człowiek nadal nie wie o so chodzi. Jednak najlepszy jest Yuri. Nic się nie zmienił, a swoją naiwnoscią mógłby odbarować połowę świata. No dobra, pół biedy, gdyby otaczali go rozważni ludzie, którzy mając na wzgledzie dobro jego i królestwa powstrzymywaliby go skutecznie od jego zapędów. Ale NIE, a wprost przeciwnie. Na choćby najbardziej głupi pomysł oni ostatecznie westchną, stwierdzą „Cały Yuri”, „Wierzę w naszego króla” i pozwolą mu na jego durnoty. Zero rozwoju postaci z otoczenia Yuriego, jaka szkoda. No, ale zasadniczo nie było tak źle, choć dłuuugo męczyłam by skończyć tą serię (poprzednia prawie maratonowałam z przyjemnością) i dopiero parę ostatnich odcinków zdołało na nowo przykuć moją uwagę porządnie. No, ale od TEJ serii nie wymagam zbyt wiele, więc… nie zawiodłam się jakoś szczególnie. No i Ishiidaaa, znaczy Sara. Lubiłam go za to, że całkiem sensownie manipulował sobie radośnie to tu, to tam, choć czasem przesadzał. A własnie. Hipokryzja to tu się wylewa radośnie hektolitrami… No dobra, już nie narzekam. Ostatecznie 6/10.
„Mistukiego Saigę” – wynika z tego, że ta pani nagle zmężniała. To dziwne.
Druga sprawa – ośmielę się nie zgodzić; Sararegi mnie denerwował. Wolałabym, żeby poprowadzili jego wątek inaczej, bardziej stawiając na 'ciemniejszą' stronę jego charakteru, ale to już kwestia gustu.
Ojej.
Oj, błąd.
Druga sprawa – ośmielę się nie zgodzić; Sararegi mnie denerwował. Wolałabym, żeby poprowadzili jego wątek inaczej, bardziej stawiając na 'ciemniejszą' stronę jego charakteru, ale to już kwestia gustu.