Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,33

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 11
Średnia: 6,73
σ=0,75

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (fm)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Green Legend Ran

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1992
Czas trwania: 3 (2×45 min, 52 min)
Tytuły alternatywne:
  • グリーンレジェンド乱
zrzutka

Świat, w którym każda kropla wody jest na wagę złota. Leciwa, lecz całkiem udana seria OAV.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

W dalekiej przyszłości arogancja ludzi, którzy zatruli swoją planetę, wywołała interwencję z kosmosu. Tajemnicze monolity (nazwane później Rodo) zmieniły całą Ziemię w pustynię, powodując zagładę większej części żywych stworzeń. Jednocześnie, choć doprowadziły do upadku cywilizacji, jako jedyne źródło wody zostały szybko otoczone kultem, którego kapłani zaczęli władać resztą ocalałych ludzi. W takim świecie żyje nastoletni Ran, który, żeby odnaleźć mordercę swojej matki, stara się dołączyć do organizacji Hazard, walczącej z tyranią rodoistów. Dopiero spotkanie z niebieskowłosą Airą sprawi, że zyska nowy cel w życiu.

Green Legend Ran posiada wiele punktów wspólnych z powstałym później Ima, Sokoni Iru Boku. Dostajemy w gorącej wodzie kąpanego bohatera, który, starając się pomóc dopiero co poznanej dziewczynie, pakuje się w środek konfliktu między dwoma ugrupowaniami, zniszczony postapokaliptyczny świat i wyjątkowo sporadyczne stosowanie humorystycznych akcentów. Tym niemniej opisywane tutaj anime charakteryzuje się mimo wszystko mniejszym natężeniem elementów tragicznych i przed pokazaniem promyczka nadziei twórcy nie starali się zupełnie zniszczyć psychiki poszczególnych postaci. Można się też cieszyć, że pomimo pewnych podobieństw w wyglądzie Aira i Lala Ru (główna bohaterka Ima, Sokoni Iru Boku) różnią się temperamentem (a raczej faktem, że pierwsza go posiada, a druga już nie). Najwyraźniej w 1992 roku autystyczne dziewczęta jeszcze nie były na topie.

W przypadku Rana widać mocno niedzisiejsze podejście do kreowania postaci. Zdawałoby się, że taki młodociany cwaniaczek, dziecko ulicy, będzie starał się swym postępowaniem zaskarbić sympatię nastoletniego widza i wprowadzić odrobinę humoru do tak posępnej serii. Nic z tego. Jego charakter nie sprawia wrażenia powstałego wskutek konsultacji ze specami od marketingu, przez co jako bohater wydawał mi się dużo bardziej autentyczny. Owszem zdarzają mu się różne wpadki, lecz przez swą obsesję na punkcie zemsty bardziej przypomina wilczego szczeniaka gotowego do użycia kłów i pazurów, niż kogoś kwalifikującego się do pogłaskania po główce. Pewne zdziwienie może wywołać to, że jego działania mają poza finałowymi scenami niezbyt duży wpływ na fabułę i przeważają sytuacje, w których jest przewożony z punktu A do punktu B w roli bagażu. Dużo większą aktywnością wykazuje się Aira, lecz z kolei widać, jak bardzo nie rozumie ona zasad funkcjonowania świata i w jakie kłopoty wpędza ją nadmierna empatia. Więź (bo trudno mówić jeszcze o prawdziwej miłości), jaka połączy tę dwójkę nastolatków, ma wiele sensu, bo słabości jednej osoby mogą stać się siłą drugiej.

Próżno też szukać podziału na dobro i zło na linii Hazard – rodoiści. Ci pierwsi stanowią przykład, jak to walka o słuszną sprawę potrafi przysporzyć cierpienia niewinnym ludziom. Kultyści natomiast (poza zdegenerowanymi, pogrążonymi w hedonistycznych rozkoszach kapłanami) pozbawieni swych ochronnych strojów sprawiają w niegościnnym świecie wrażenie ryb wyrzuconych na brzeg i budzą bardziej litość niż pogardę.

Po oprawie (zarówno muzycznej, jak i graficznej) najłatwiej można poznać wiek serii. Nastrój scen podkreśla cisza albo (gdy mamy mniej szczęścia) muzyka elektroniczna, która osobno w niewielkim stopniu nadaje się do słuchana. Do gustu przypadł mi jedynie kończący anime melancholijny utwór Yasashisa wa Furu Ame no Youni. W warstwie graficznej zwracają od razu uwagę typowe dla produkcji z tamtych lat uproszczone projekty postaci. Za to koncepcja zamiany całej planety w pustynię pozwoliła zaoszczędzić dużo roboty przy tłach. Dominują monotonne pustkowia, wydmy, a prezentowane sporadycznie wzgórza czy lasy też nie zachwycają. Dużo lepiej wyglądają zapuszczone miejskie getta i wnętrza piaskowych statków wypełnione prymitywną maszynerią.

Green Legend Ran to całkiem udana seria, która zawiera sporo scen akcji, ale potrafi się również zatrzymać na chwilę i skłonić widza do przemyśleń, jednocześnie nie wpędzając go w depresję. Jeśli ktoś potrafi się pogodzić z niedzisiejszą oprawą (albo wręcz jest amatorem staroci), ma szansę spędzić przyjemnie czas podczas seansu.

fm, 11 czerwca 2009

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company)
Projekt: Yoshimitsu Oohashi
Reżyser: Satoshi Saga
Scenariusz: Yuu Yamamoto
Muzyka: Youichirou Yoshikawa