Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

3/10
postaci: 4/10 grafika: 5/10
fabuła: 1/10 muzyka: 3/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 47
Średnia: 5,94
σ=2,63

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Grisznak)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shin Koihime Musou

zrzutka

Druga część ecchi wersji Dziejów Trzech Królestw. Równie (nie)udana, jak pierwsza.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Fani ecchi mają fajnie. Ich ulubione produkcje tworzy się wręcz taśmowo, nie ma sezonu, żeby kilka takich tytułów nie pojawiło się na rynku, a kręcenie ich kontynuacji jest wręcz śmiesznie proste, biorąc pod uwagę szczątkową fabułę tychże. Kiedy zatem jakieś anime ecchi odniesie sukces, można na 90% spodziewać się, że powstanie ciąg dalszy, a im głupsze anime, tym szansa na kontynuację większa. Jeśli jeszcze przypadkiem anime powstało na bazie popularnej gry, która doczekała się kontynuacji, to już w zasadzie sprawa oczywista. Wszystkie wyżej wymienione wymagania Koihime Musou spełniało w 100%, toteż pojawienie się drugiej serii, zatytułowanej Shin Koihime Musou, było tylko kwestią czasu…

Tym razem seria rozbija się na dwa wątki fabularne. Pierwszy z nich to poszukiwania miecza, który utraciła nowa bohaterka – Ryuubi. Jako że skradł go facet, który wcześniej podpadł Kanu i spółce, nasz wojowniczy haremik postanawia pomóc biedaczce o włosach różowych niczym guma do żucia. W tym celu panie odwiedzają dwory kolejnych możnowładców (a w zasadzie – możnowładczyń), spotykając po drodze zarówno postaci znane z poprzedniej serii, jak i zupełnie nowe bohaterki. W każdym z pałaców przed ekipą Kanu staje jakieś zadanie, zwykle tak idiotyczne, że faktycznie zaskakujące widza. Wszystko to oczywiście suto podlane fanserwisem, głównie ecchi i yuri, mniej niż w przypadku pierwszej serii mamy tu podtekstów o charakterze quasi­‑pedofilskim.

Drugi wątek to trzy siostrzyczki (nie, zbieżność z Trzema siostrami Czechowa jest tu na szczęście przypadkowa, gwałt ze szczególnym okrucieństwem na Dziejach Trzech Królestw, jakim jest to anime, wystarcza…), które zarabiają na życie śpiewaniem i występowaniem na ulicach. Pewnego dnia tajemniczy mężczyzna wręcza im księgę czarów. Dzięki niej z przymierających głodem sierot dziewczyny stają się słynnymi na całe Chiny gwiazdami muzyki pop, by wkrótce odkryć, że dzięki swoim piosenkom mogą kontrolować umysły słuchaczy. Gromadzą ich coraz więcej, aż w końcu powstaje regularna armia, której istnienie zmusza władczynie poszczególnych prowincji do zjednoczenia się celem poradzenia sobie z zagrożeniem dla ich władzy.

Zbyt wielu różnic w stosunku do pierwszej serii nie stwierdziłem. To nadal to samo Koihime Musou (ilu z was uwierzyłoby, że pierwowzorem tego czegoś była gra strategiczna?), z humorem oscylującym wokół majtek, trójką zawsze jednakowo wyglądających zbójców i niesmacznymi żartami (Mount Everestem finezji jest tu scena, w której bohaterki jedzą ryby złowione w rzece, do której jedna z nich wcześniej oddała mocz, i zachwycają się ich smakiem, doprawdy, boki zrywać…), często powtarzanymi już kilka razy w pierwszej serii. Trochę mniej tu natomiast żartów o charakterze „kodomonojikanowym”, podobnie jak i lolikonu, co pewnie rozczaruje wielu fanów „odmienności kulturowych”. Ostatnimi czasy żadne anime nie może obejść się bez odniesień, więc i tu nam je zafundowano, na szczęście dość skromnie, nawiązując do Maria­‑sama ga Miteru (system siostrzyczek) i Ultimate Girls (ostatnia scena w finałowym odcinku). Co wręcz groteskowe, w anime, gdzie wszystkie główne bohaterki są wojowniczkami, taktyczkami lub wodzami, walki można policzyć na palcach jednej ręki, a bitwę sensu stricte mamy tylko jedną, w dodatku na samym początku pierwszego odcinka. Zauważyć warto, że pojawiają się tu aż dwie postaci męskie, czyli mamy wzrost liczby tychże o całe 100% (nie licząc trójki ww. zbójów).

Graficznie i muzycznie bez zmian, w przypadku większości piosnek cukier, lukier i zupa owocowa płyną z głośników wraz z piskliwymi głosikami Japonek, a śpiewania tu niestety jest więcej, gdyż w jednej z głównych ról mamy w końcu żeński zespolik. Z tego wszystkiego wyłamuje się nieco opening, mocna i wpadająca w ucho (a nie kłująca je) piosenka. Projekty postaci zachowano bez zmian, a nowe trzymają ten sam poziom. Zresztą tu akurat Shin Koihime Musou trzeba pochwalić, bo dopracowane detale strojów i broni to jedna z nielicznych mocnych stron tego anime.

W chwili, w której to piszę, wiadomo już oficjalnie, że powstanie trzecia seria, na co zresztą wskazuje wyraźnie zakończenie drugiej, otwarte i jasno mówiące, że ciąg dalszy nastąpi, a wiele wskazuje na to, że grę, na podstawie której powstało to anime, ujrzymy po angielsku. Za jakie grzechy? Wyobrażacie sobie zrobione w podobnej konwencji Potop Henryka Sienkiewicza czy Jerozolimę wyzwoloną Torquato Tasso? Nie bardzo? No właśnie, o ile bowiem parodiowanie historii to jedno, tak przerabianie jej na erotyczną pseudokomedię świadczy już po prostu o braku kreatywności i własnych, oryginalnych pomysłów. I właśnie to jest największą wadą Koihime Musou. Coś, co zapewne sprawdza się nieźle w grze, jako wstawki między poszczególnymi bitwami, samodzielnie nie radzi sobie zupełnie. Choć chwila, moment… Patrząc na wysokie oceny, jakie wystawia temu anime tabun fanów, można by dojść do zgoła odmiennych wniosków. Toteż ocenę końcową pozostawiam wam. Moja jest jednoznaczna.

Grisznak, 7 stycznia 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Doga Kobo
Autor: BaseSon
Projekt: Miwa Ooshima, Tomoya Hiratsuka
Reżyser: Nobuaki Nakanishi
Scenariusz: Gou Zappa