Komentarze
Tennis no Ouji-sama
- długa seria, miałem dość : gilgamesz2 : 5.12.2025 19:37:53
- 10=-/10 : Windir : 29.11.2025 20:57:54
- Odc85 : Bez zalogowania : 19.04.2022 13:04:06
- Odc 71 : Bez zalogowania : 17.04.2022 00:41:52
- Jestem na tak ;) : Anonimowa : 14.04.2022 23:51:06
- Re: Sama nie wiem.. : diabelecke : 11.03.2013 13:36:00
- komentarz : Subaru : 20.09.2012 10:21:17
- komentarz : Airad : 5.09.2012 16:04:37
- to jest na podstawie gry? az dziwne xD : podkladek0713 : 31.10.2011 19:26:08
- Sama nie wiem.. : pewupe : 26.08.2011 06:08:55
długa seria, miałem dość
też było by dobrze. Japonia tu wymiata ostro szkoła średnia gra na poziomie światowym nieźle się uśmiałem. Może będzie to nie sprawiedliwa ocena ale graficznie i animacyjnie wygląda średnio,
wiem że ma już swoje latka ale jestem rozpuszczony nowymi tytułami. Muzyka na całej linii brzmi dobrze ale wśród nich wyróżnia się dnding „Sakura” świetny kawałek. Postacie ok. mam dylemat z oceną 6,7 ale stawiam 6/10 bo niemiał bym ochoty obejrzeć serii jeszcze raz.
10=-/10
Sezony 1 i 2, czyli pierwsze 53 epki:
8+/10
Seria sportowa z duża ilością humoru i z super mocami. Czy dobre? Jeszcze jak! Oldschoolowa przygoda gdzie na dzień dobry przez ~20 epków poznajemy szkolną drużynę, a potem dopiero pierwszych sportowych rywali/kumpli/„wrogów”. Seria warta uwagi bo dłuższe serie sportowe praktycznie przestały już istnieć – z ostanich lat to chyba tylko Haikyu!!, a to zaczęło się ponad 10 lat temu i w sumie się nie skończyło – czekamy ciągle na ostatni film.
Minusy:
- Grafika jest brzydka. Poziom karykaturalny czasem na twarzach. Bardzo często używanie tych samych grafik/przejść w kółko. Sporo akcji/framengów meczów sprowadzona do statycznych plansz gdzie tylko usta się ruszają. No słabo jest. Dla porównania oglądam równolegle serie 3 lata starszą (pierwsze Initial D) i tam jest o niebo lepiej. Ale tutaj reżyseria i udźwiękowienie mega skutecznie umilają oglądanie gier.
- Może trochę mało okruszków. Niemal wszystko na ekranie jest w jakiś sposób powiązane z tenisem.
- Całe anime dotyczy szkoły średniej. Coś jak nasza dawna gimbaza. Czyli na ekranie uczniowie w przedziale wiekowym 12‑15 lat. Z tym że ci co mają te 12 lat może i na takich wyglądają, ale już rok starsi koledzy są od nich o całe 2‑3 głowy wyżsi. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Domyślam się, że to celowy zabieg, żeby Ryoma co jakiś czas zyskiwał kilkanaście centymetrów. Ale z początku dziwnie się na to patrzy. Szybko do tego przywykłem.
- Mini spoiler na początku każdego epka. Jeszcze przed OP jest scenka, która za kilka minut się wydarzy. Nie lubię czegoś takiego. Zmarnowane kilka sekund i lekki spoiler.
Plusy:
+ Szkoła Seigaku. Oprócz drużyny tenisowej: Koleżanki, pierwszoroczniaki (Horio i jego 2 lata doświadczenia!), trenerka, zaprzyjaźnieni reporterzy – spora i sympatyczna gromadka ludzi!
+ Na ekranie albo jakieś ćwiczenia/sparingi albo mecze o jakąś stawkę. Cały czas gramy. A jak gramy to sporo używania kosmicznych technik, a że każdy ma coś swojego to jest na popatrzeć. Do tego dobrze wyważono mecz – komentarze/reakcje trybun/kolegów/trenerów. Reżyseria na plusik i to spory.
+ Ryoma Echizen. Niby główny bohater, ale reszta drużyny i postaci dookoła niego też się mocno liczą. Sam Ryoma? Super mocny, kombinujący, trochę niegrzeczny/bezczelny/dużo kozaczy, ale… Bardzo dobrze się na niego patrzy.
+ Nanjiro Echizen. Ojciec, leń, zboczuch, śmieszek i emerytowany zawodowiec.
+ Niby sportówka z super mocami i to fest przesadzonymi, ale osadzona w normalnych realiach. Do tego super mocy tak dużo, że w kółko ktoś kogoś czymś kontruje.
+ Świetny noworoczny specjal. Zarówno to w jakim formacie przedstawiono (Sakuno i Tomka komentują „turniej” w hanetsuki), z jajem plus masa ciekawostek o zawodnikach na ekranie.
+ Cały skład Sengaku. Nie ma sensu wymieniać wszystkich. To jest anime o drużynie.
+ Inui. Special Golden Power Remix Inui Juice czy Penal‑Tea mega mnie rozbawiły.
+ Karupin!
+ Muzyka! RE(TYPE B), Chuu Joshi Renchuu, Honki Moodo. Masa świetnych retro‑retro motywów. Retro w sensie dużo oldschoolowych gitar, klawiszy, jazzu.
Anime sportowe ciągle wychodzą, niektóre nawet więcej niż dobre się okazują, ale co śledzenie poczynań całej grupy postaci to jest właśnie to lubię!
Sezony 3 i 4, czyli epki od 54 do 97:
9/10
Turniej w pełni! 43 epki akurat na 3 mecze turniejowe. Na dzisiejsze realia nie do pomyślenia tak długie rzeczy robić…
Dzięki szerokiej obsadzie świetnie się ogląda. W kółko pojedynki 1v1 albo 2v2 z przeróżnymi super mocami. Mimo kompletnego braku realizmu mecze zaskakują, a format zawodów „best of 5” świetnie się sprawdza, bo bohaterowie (oprócz jednego, WINK WINK) mogą jak najbardziej przegrać. Do tego nie ma stałego składu, nawet pary w deblu się zmieniają, a zawodnicy w kółko albo mają nowe techniki, albo je ulepszają. Nie ma nudy! Pojedynki na tyle wciągające, że kilka razy przedłużałem sobie oglądanie (w późnych godzinach nocnych) żeby dokończyć już rozpoczęty pojedynek.
Ratio: mecze turniejowe do bardziej okruszkowo/komediowych fragmentów idealne.
Powracający żart z coraz nowymi smakami Inui Juice ciągle bawi!
Na OGROMNY plus: chibi specjale! Pierwszy ep64: Horio Kaiju i Królewną Śnieżką (pani trener co za rola!) kapitalny. Drugi z kręglami: ep87‑88 (tu brak chibi grafiki, ale komedii masa) i detektywami równie dobry!
Nawet z „plażowego specjala” zrobiono coś porządnego!
Sezon 5, czyli epki od 98 do 128:
7+/10
Najsłabszy sezon póki co. 30 epków i tylko jedna gra turniejowa. Niezła, ale aż 19 epków fillerowych/okruszkowo‑komediowych/treningowych to przesada.
OP i ED przewijałem. Słabe były.
Stare żarty ciągle bawią, czas szybko mija, a chibi specjal (ep115) genialny – szczególnie część „westernowa” i Kabaji w dwóch rolach xD
Sama gra turniejowa? Bardzo solidna, ale bez szału.
Sezon 6, czyli epki od 129 do 178:
9=/10
Znowu świetny sezon!
Są kolejne chibi speciale (ep132, ep165 – jeszcze lepsze niż poprzednie!!!), są soldine okruszki dla postaci, są okresy przygotowawcze no i jest wielki mecz.
Naciągane 9 za ten sezon bo o ile kliknij: ukryte histora starego zboczucha (super hot pani sensej na lotnisku!!!) fajna, to już napinka Kevina typowa. Mocno naciągane okruszki dla zawodników z USA, ale to wszystko wina ich fatalnego trenera. Bardziej „właściciela” niż trenera w sumie. No ale jakoś emocje trzeba było podkręcić i czymś poprzeplatać mecze. A mecze miodzio. Do tego absurdalna forma turnieju (nie wiadomo kto z kim i przeciwko komu gra) sprawdza się!
Co trzeba jest fabularnie jest domknięte, ale seria też pozostawia niedosyt bo zaraz kolejne turnieje!
Podsumowanie:
Jak oceniam te ponad 60 godzin spędzone ze szkołą Seigaku? Wspaniale! Oczywiście nie było to jedno intensywne oglądanie na przewijaniu. Zanotowałem sobie, że coś koło ~35 różnych innych anime przerobiłem w międzyczasie. Co sezon czy większy arc jakieś nowości świeżo po emisji nadrabiałem albo starocie z kupki wstydu. „Na raz” takiej kobyły bym się nie odważył. Wniosek na koniec? Takich serii nie ma i już nie będzie. Po 10 romansów i isekajów kwartał w kwartał produkują taśmowo bez problemu, a serie sportowe są obecnie na wymarciu.
Wystawiam mocno naciągane 10 na trzech szynach i za jakiś czas lecę dalej z historią Ryomy i jego ziomeczków. Sporo oglądania jeszcze przede mną! Chociaż filmu na statku trochę się boję. Była zapowiedź dość obszerna podczas specjalnych odcinków, ale to za jakiś czas.
Odc 71
Jestem na tak ;)
Minusy – projekty pierwszaków w porównaniu z Senpajami. Rok różnicy a z wyglądu 10 lat, szczególnie w odcinkach ok 40tego. Tak jakby ta trójka to 2 klasa podstawowa, a reszta 17, czy nawet 20 lat. I w ogóle grafika z błędami rażącymi.
Plus – wszystkie projekty postaci poza pierwszakami. Nareszcie mogłam popatrzeć na profile ludzi, a nie nosorożców xd. Nawet te duże oczy dawały radę. Drugi plus ewoluujące postacie. Bufon główny bohater staje się Ludzki i mozna go obdarzyć jakąś sympatią.
Generalnie pozytywne wrażenia, dobrze że MC od początku ma umiejętności wysokie i uzasadniony talent. Seria wciąga po trochu, ale jednak :)
Kapitalna seria sportowa, co tu dużo pisać.
Niesamowicie wciąga i zachęca do uprawiania tego sportu (tak!) Przez nią marzę, by wziąć rakietę i regularnie odwiedzać korty tenisowe :)
Czas wypełniają różnego rodzaju turnieje i rozgrywki, przy czym każdy mecz, każdy przeciwnik jest inny, występuje cała gama bohaterów o najróżniejszych umiejętnościach, charakterach. Często są biszowaci, więc myślę, że przy takiej obfitości postaci męskich żeńska część widowni na pewno będzie zadowolona, każdy znajdzie coś dla siebie (Tezuka.. Fuji.. mmm!), zwłaszcza że postaci żeńskich jak na lekarstwo (tak, można pomarzyć o haremie i to nie tak dennym jak w „Hiiro no kakera” xD).
Echizen nie zawsze wygrywa (choć najczęściej), wyniki często nie dają się przewidzieć, nie jest nudno. Dopiero około 110 odcinka seria zaczęła mnie ciut nużyć, ale szybko przestała, bo wprowadzono nowe wyzwania, nowe zwroty akcji.
Po zakończeniu jakiegoś etapu fabularnego następuje kilka odcinków lekkich, z życia tenisistów, humorystycznie, dzięki czemu możemy lepiej ich poznać.
Jedyną wadą jest coś, przed czym mało która seria shounen potrafi uciec, czyli… ko(s)miczne efekty nadnaturalne. O ile w seriach fantastycznych się to sprawdza, o tyle w tenisie – no nie bardzo. Tornada, latające gruzy, trajektorie lotu piłki, które absolutnie nie zgadzają się z prawami fizyki, zmieniające się tęczówki oczu (tak!)... no jest tego trochę i budziło u mnie tylko śmiech.
Poza tym bohaterowie.. no na gimnazjum na pewno nie wyglądają (nie licząc Echizena i Kikumaru może), są wysocy i mają typowo męskie, rozwinięte sylwetki, często nieźle umięśnione. Dałbym im ok. 18‑20 lat, a na pewno nie wiek gimnazjalny… Da się to jednak puścić mimo oczu i cieszyć seansem.
Tenis jest fajny, teraz to wiem. I wiem, że prawdziwi tenisiści nie skaczą po trzy metry w górę, ale nie szkodzi! Świetna rozrywka z solidną dawką humoru (soczki zdrowotne the best). Bohaterów jest tyle, że każdy znajdzie swojego ulubieńca, niekoniecznie z Seigaku.
Polecam, 8/10.
to jest na podstawie gry? az dziwne xD
Sama nie wiem..
Klimat porównywalny do Hikaru no Go? O, nie! Mimo, że obydwie są to serie dość spokojne i nietypowe to ja niewiedzę większych podobieństw, Tam był Sai i masa postaci, które miały swoje charaktery.. a tu? Niekoniecznie..
Powiem tak – nawet ktoś, kto nigdy się tenisem nie interesował, na pewno znajdzie tu dla siebie miejsce. Projekty postaci są genialne! Tylko tutaj mam aż 5 ulubionych postaci, a resztę darzę wielką sympatią! Ich się po prostu nie da nie lubić. I jeśli kogoś średnio będzie interesować przebieg meczów, to nie odpuści tej serii właśnie ze względu na bohaterów.
Fakt, grafika strasznie uboga. Trochę szkoda, bo gdyby mecze miała w sobie coś z dynamiki i płynności kadrów zawartych w openingach skłonna bym była dać 10/10. Pomijając te ekscentryczne wyskoki na trzy metry, salta i kręcenie w powietrzu wokół własnej osi (powrót do Tsubasy jak nic;D). Jestem na tyle stary, by nie jarać się tym jak kiedyś i na tyle smarkata, by całkowicie tego nie skreślać.
Polecam każdemu, kto lubi anime sportowe. Myślę, że się nie zawiedzie.
Nie było aż tak źle
Fabuła, wiadomo- tenis, nic po za tym.
Podsumowując, Prince of Tennis to naprawdę dobre anime sportowe. Polecam. A u mnie ląduje na 4 miejscu w rankingu.
Nie zaprzeczę krytyce, ale zawsze będę kochać
Otóż właśnie skończyłam oglądanie całej serii. Wszystko co powiedziałam poniżej oczywiście jest prawdą. Myślę jednak, że dopiero teraz przekażę celne i te najważniejsze uwagi.
Anime to jest długie. Jednak jak wiadomo, odcinki zleciały niesamowicie szybko. Jestem szczęśliwa, że się za nie zabrałam. Prince of Tennis to bardzo przyjemna seria sportowa, opierając się wszelkim słowom krytyki na jej temat muszę przyznać, że pokochałam ją tak bardzo wcale nie przez to, że jest wybitna. Grafika jest nieciekawa, wszystko stoi w miejscu i mało co się rusza, muzyka nie przypadła mi do gustu. Ale klimat. To wszechobecne poświęcenie dla dobra drużyny, współzawodnictwo i inne takie rzeczy bardzo we mnie uderzyły. I nawet, jeśli to było nierealne… Niemożliwe… Nierealistyczne, to jednak tak bardzo mi się spodobało. I chociaż faktycznie, nawet jeżeli te wszystkie ruchy są niemożliwe do wykonania, to bardzo emocjonująco się je oglądało (jak to już wspomniał Speed). Myślę, że pomimo wad serii to jednak warto po nią sięgnąć. Duże prawdopodobieństwo, że uderzy w serce. Dla mnie, tak prostego człowieka to naprawdę cudowna seria. Warto nie patrzeć na oprawę graficzną. W końcu w sporej części to fabuła i bohaterowie decydują o tym, czy anime jest dobre. Oglądając, nawet nie zwracałam uwagi jak to wygląda… Taka byłam pochłonięta meczami.
Na pewno nie zaprzeczę żadnym słowom krytyki, ale też nie do końca będę się z nimi zgadzać. A już na pewno nie zgodzę się, że cokolwiek z tego decyduje o tym, że Prince of Tennis nie da się oglądać… Bo dla mnie, to naprawdę jest coś, co zostanie w sercu na długo. W końcu, bądź co bądź, nie ma na świecie niczego świetniejszego niż sport.
Świetna seria
Przełamałam strach przed długością