Anime
Oceny
Ocena recenzenta
2/10postaci: 3/10 | grafika: 8/10 |
fabuła: 2/10 | muzyka: 6/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry
Top 10
Saint Seiya: Tenkai Hen ~Overture~
- Saint Seiya: The Heaven Chapter ~Overture~
- 聖闘士星矢 天界編 序奏~overture~
- Knights of the Zodiac [2023]
- Knights of the Zodiac: Saint Seiya
- Rycerze Zodiaku
- Saint Seiya (Komiks)
- Saint Seiya: Episode G (Komiks)
- Saint Seiya: Gekijoban
- Saint Seiya: Kamigami no Atsuki Tatakai
- Saint Seiya: Legend of Sanctuary
- Saint Seiya: Meiou Hades Elysion Hen
- Saint Seiya: Meiou Hades Juuni Kyuu Hen
- Saint Seiya: Meiou Hades Meikai Hen
- Saint Seiya: Next Dimension - Meiou Shinwa (Komiks)
- Saint Seiya Omega
- Saint Seiya: Saishu Seisen no Senshi Tachi
- Saint Seiya: Shinku no Shounen Densetsu
- Saint Seiya: Soul of Gold
- Saint Seiya: The Lost Canvas - Meiou Shinwa (Komiks)
- Saint Seiya: The Lost Canvas - Meiou Shinwa
- Saint Seiya: The Lost Canvas - Meiou Shinwa Dai-2-Shou
- Saint Seiya: The Lost Canvas - Meiou Shinwa Gaiden (Komiks)
Świetnie zanimowana, a zarazem najgorsza produkcja ze wszystkich opowiadających o przygodach Rycerzy Zodiaku.
Recenzja / Opis
Rycerze Zodiaku nie mieli szczęścia do adaptacji kinowych. Cztery powstałe w latach osiemdziesiątych produkcje tego typu nie rzucały na kolana (mówiąc mocno delikatnie). Toteż, gdy trafiłem na powstały kilkanaście lat później film, będący finałem cyklu trzech OAV Meiou Hades, liczyłem na coś więcej. Niestety okazało się, że dostałem najgorszą bodaj animację sygnowaną nazwą Saint Seiya, jaka kiedykolwiek powstała.
Historia zaczyna się po zakończeniu Meiou Hades. Pogrążony w śpiączce Seiya znajduje się pod opieką Ateny w jej rezydencji. Bogini zapomniała o swoich obowiązkach i koncentruje się na opiece nad tym, który tyle razy ratował jej życie. Pewnego dnia jednak ta idylla się kończy. Do Ateny przybywa jej siostra, Artemida, w towarzystwie swoich wojowników – Aniołów. Bogowie uznali bowiem, że niedopuszczalne jest, aby ludzkość, która odważyła się podnieść rękę na przedstawicieli ich rodzaju (a co gorsza – kilku wykończyła), egzystowała dłużej na Ziemi. Atena dobrowolnie rezygnuje z boskiej mocy w zamian za obietnicę, że jej wojownicy (i reszta ludzkości przy okazji) zostaną oszczędzeni. Naturalnie to wszystko ściema, a Artemida wysyła swoją ekipę, by wykończyła piątkę brązowych rycerzy.
Początek typowy dla serii, prawda? Ani to dobrze, ani źle. Problem pojawia się potem. Zwykle bowiem oglądaliśmy po takim wprowadzeniu serię walk, w której brązowi zbierali baty, a potem brali się w garść, Hyoudze objawiała się matka, Shunowi przybywał na pomoc brat, Shiryuu się rozbierał, Seiya zmieniał się w złotego rycerza, i wszyscy prali tyłki wrogom i rozwalali bossa. Tu jest inaczej. Ktoś powie, że przy tak niewolniczej wierności konwencji każda zmiana to krok w dobrą stronę. Ten film udowadnia, że niekoniecznie.
Walki do pewnego stopnia są podobne – Aniołowie po kolei dopadają brązowych, spuszczają im łomot, mamy motywy z matką, bratem i zbroją, po czym… nic. Finałów walk nie pokazano. Nie wiem, czy zabrakło na nie czasu czy budżetu, w każdym razie zamiast potężnego ciosu rozwalającego wroga na miazgę widzimy tylko sceny z leżącymi pokotem brązowymi, a potem padającymi (chyba na zawał serca) wrogami. Z jednym wyjątkiem…
Seiya, który jak nietrudno przewidzieć, wraca do życia, zbiera bęcki przez cały film. To na swój sposób nawet miłe, biorąc pod uwagę, jak irytującą postacią bywa ten bohater. W pewnym momencie robi się to jednak zwyczajnie nudne. Szczególnie że przez niemal jedną trzecią filmu Seiya bije się (a właściwie – jest bity) z jednym przeciwnikiem – Ikarem. Skądinąd jest to jedyna postać z grona wrogów, o której dowiadujemy się czegoś więcej poza imieniem (jak na ironię, mowa o facecie, który biega w czymś przypominającym minispódniczkę…). Tu bowiem pojawia się ciekawy wątek – niestety pierwszy i ostatni w tym filmie, związany z nim i z Marin. I jest to chyba jedyny powód, dla którego jest sens tę produkcję oglądać.
To po prostu zły film. Źle zrobiony, źle nakręcony, z idiotycznym zakończeniem i… fantastyczną grafiką. Cały budżet, jaki wrzucono w tę produkcję, poszedł najwyraźniej w CG. Na szczęście film powstawał już w czasach, kiedy dało się je wykorzystać bez paskudnej sztuczności i kanciastości, znanej z takich serii jak Lost Universe czy Final Fantasy Unlimited. Tutaj twórcy tak dobrze się bawili, że zamiast tworzyć sensowną opowieść, pokazywali przez kilka minut rozchodzące się kręgi na komputerowo animowanej wodzie, kapiącą krew czy szumiącą trawę. Aż dziw, że zabrakło jeleni na rykowisku. Faktem jest, że gdyby wywalić stąd wszystkie landszafty, to ogólny czas trwania filmu uległby znacznemu skróceniu.
Zdecydowanie odradzam kontakt z tym filmem każdemu, kto jest fanem serii. Po pierwsze, jest słaby, po drugie, w świetle najnowszej produkcji – Saint Seiya Omega – wypada niezbyt kanonicznie, po trzecie – jest słaby do kwadratu. Ja wiem, żadna z produkcji o Seiyi i spółce nie należy do tytułów wybitnych, ale tu udała się autorom rzadka sztuka sięgnięcia dna i przebicia go na wylot.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Toei Animation |
Autor: | Masami Kurumada |
Projekt: | Michi Himeno, Shingo Araki |
Reżyser: | Shigeyasu Yamauchi |
Scenariusz: | Akatsuki Yamatoya, Michiko Yokote |
Muzyka: | Seiji Yokoyama |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Podyskutuj o Saint Seiya na forum Kotatsu | Nieoficjalny | pl |