
Komentarze
Nodame Cantabile: Finale
- Re: Zakończenie serii : Anonimowa bez zalogowania : 21.01.2023 13:14:02
- Re: Zakończenie serii : Kurubuntu : 21.01.2023 10:32:37
- Zakończenie serii : Anonimowa : 19.04.2020 19:39:51
- Sezon 4 : Cintryjka : 12.04.2018 23:46:31
- Jak szkoda, że to już koniec : MiyuMisaki : 24.09.2016 10:07:42
- Niezłe, choć bez porównania z pierwszą serią : Lenneth : 2.01.2014 03:21:38
- Genialne! : Palmira : 27.04.2012 21:32:18
- Uwielbiam tę parę. : Taur : 6.11.2011 03:38:21
- komentarz : Ruka : 14.01.2011 00:14:52
- koniec : dawidssj34 : 22.12.2010 11:41:49
Zakończenie serii
Drugą (Paris Hen) potraktowałam jako kontynuację, ale było kilka perełek, w dodatku zrobiona została lepiej graficznie.
Natomiast miałam wrażenie że najlepiej graficznie w połączeniu z muzyką wypada seria 3a, czyli Finale.
A teraz emocje.
Trzecia seria pozostawiła we mnie odczucie brudnych emocji, jak wdepnięcie w coś co na chodniku pozostawi czyjś pies.
Niż nie poradzę, jestem zniesmaczona kliknij: ukryte wątkiem z niemieckim dyrygentem i cała ta sprawa z koncertem w Londynie i później
Podobny niesmak wywołało we mnie kliknij: ukryte wątek Rui and Chiaki.
Niby konkretów nie było, ale nie toleruję kliknij: ukryte ani zdrady – Rui, ani szafowania własnym ciałem i sprzedawania go starszemu mężczyźnie w zamian za wspólny kocent jak to zrobiła Noda.
A jeśli ktoś twierdzi, że tak nie było, to albo jest naiwny, albo nieuważnie oglądał.
Sam Chiaki stwierdzi kliknij: ukryte No przecież zerwaliśmy jakby usprawiedliwiając kliknij: ukryte ukochaną
kliknij: ukryte Do tego mamy cały wątek romansowy głównej pary pokazany skrajnie pruderyjnie oprócz sceny wspólnego nocowania w tym samym łóżku
Jakby tego było mało, to jest tu przemoc w związkach??? To ma niby być normalne, lub w porządku??? Nie, nie i jeszcze raz nie.I nie ma tłumaczenia, że „to tylko Anime”, bo jest to anime obyczajowe.
Dlatego do opisu gatunku z powodu zawirowań fabularnych dodałabym Dramat. kliknij: ukryte zwłaszcza, że były nawiązania do emocji samobójczych u Bohaterki
I zakończenie też dla mnie rozczarowujące.
Tu nie chodzi o happy endy, bo życie „to nie je bajka”,
ale o zwyczajne dopasowywanie, uwspólnianie związku, czy jak ktoś woli docieranie się emocji i zachowań. A przecież mieli na to około pięciu, czy sześciu lat. Ludzie się zmieniają, nie tylko ich umiejętności, ale przede wszystkim zachowania, a nawet wartości.
Tutaj ta zmiana była czasem niezauważalna, a zwłaszcza w ich relacji.
Dam 9/10 za całokształt serii, postacie drugiego planu, muzykę i poprawioną grafikę.
Był potencjał na dobre romans anime z dużą dawką pięknej muzyki, a wyszły kliknij: ukryte życiowe brudy.
Może jestem niepoprawną romantyczką ale tak, istnieją związki gdzie ludzie się kochają, szanują wzajemnie i dochowują wzajemnie wierności. A nie lecą komuś do łóżka bo doświadczyli bólu emocjonalnego
Cóż. Mogłam pozostać tylko przy serii pierwszej.
Sezon 4
Nie jest to jakiś wielki spojler, ale kliknij: ukryte sytuacja bohaterów, nie różni się zbytnio od zakończenia drugiego, czy nawet pierwszego sezonu pod względem „matrymonialnym”. Niby coś tam się zmieniło, coś się ruszyło, ale i tak wszystko jest po staremu. Takie niby jesteśmy razem, ale jednak osobno.
Jak szkoda, że to już koniec
Niezłe, choć bez porównania z pierwszą serią
Jeśli zaś chodzi o samo zakończenie, okazało się dość otwarte, ale mimo wszystko satysfakcjonujące – nie przepadam za pełnymi patosu wyznaniami i wykładaniem wszystkiego kawa na ławę. Zaskoczyło mnie tylko jedno: wątek mistrza Viery. Chiyaki gonił za swoim nauczycielem przez trzy serie, a kiedy w końcu go dopadł, Viera‑sensei okazał się w sumie… nieważny, pomijając fabułę jednego odcinka. Choć to zepchnięcie Viery na piąty plan też, na swój sposób, ma sens, bo przecież Chiyaki chce – i powinien – budować swoją przyszłość przede wszystkim sam i wspólnie z Nodame.
Ostatecznie daję kontynuacji 7/10, czując, że nieprędko do niej wrócę – nie umywa się do pierwszej odsłony „Nodame Cantabile”.
Genialne!
Na szczęście, trzeci sezon utrzymuje poziom jedynki. To znaczy, zdecydowano się bardziej postawić na rozwijanie bohaterów, ich uczuć, niż humoru, ale mogliśmy oglądać coś zdecydowanego, nie zaś twora, który miał zadowolić wszystkich, a który w zasadzie nie satysfakcjonował nikogo. Relacje Nodame i Chiakiego przybierają bardziej poważny obrót, jednak uniknięto przesadnego patosu czy zupełnie typowego happy endu ze sceną kliknij: ukryte oświadczyn Chiakiego. To, mimo narzekań niektórych fanów, było dobre posunięcie, przecież dzięki byciu niesztampową serią, Nodame Cantabile wyróżnia się spośród innych serii o podobnej tematyce.
Ponadto – ten sezon to także genialna muzyka. Jako Polce, bardzo miło mi się zrobiło, gdy usłyszałam pięknie zagrany koncert fortepianowy Chopina i kilka słów na temat jego życiorysu. (Kurcze, głupio, że Japończycy bardziej się nim interesują, niż jego rodacy.) Poza tym – śliczne Bolero Ravela w wykonaniu Rui i wiele innych utworów, które długo pozostaną w pamięci.
Polecam wszystkim i z czystym sumieniem daję 10/10!
Uwielbiam tę parę.
Finał mnie zaskoczył, nie tego się spodziewałam, romantyczne zakończenie typu – długi całus i ckliwe słówka „nigdy cię nie opuszczę”. Tak mi się jawiła wizja zakończenia. A tu, ambicja, siła, oni idą pod rękę biegnąc, rozwijają się ścigając wzajemnie. Oboje naprawdę dojrzewają i taka miłość bardzo mi się podoba, hentaj można zostawić dla Harlekinów.
Szkoda tylko, że scenarzyści poświęcili wszystkie wątki poboczne. Ba początkowe odcinki to nic innego jak streszczenia, kto to zrobił!? Leniwy uczeń, nie profesjonalista, cztery lata wspólnego życia streszczone w dwudziestu dwóch epizodach. Jedynka była znacznie bogatsza, zwłaszcza w muzykę: Paris Chapter gdzieś zgubił większość oprawy z muzyki klasycznej, Finał troszkę się poprawił pod tym względem.
Graficznie bez zmian, miła dla oka grafika, uproszczona animacja, schematyczne ale łatwe do rozszyfrowania emotki, ten styl naprawdę pasował do historii. Tylko dynamika koncertów jest taka marna, naprawdę musieli tak oszczędzać?
Dla mnie 8 na 10 i to tylko dlatego, że nie mam zamiaru popuszczać leniuchom tylko dlatego, że uważam to anime za genialne. Będę wracać do tego filmu, a jeśli ktoś jeszcze nie oglądał to czas zacząć.
Na koniec, kto z was był w filharmonii?
Kto z was postanowił poznać troszkę bliżej muzykę klasyczną?
Sądzę, że ta historia to świetny materiał by pokochać muzykę klasyczną, pokochać orkiestrę i odkrywać ten niezwykły świat, to bogactwo.
koniec
poniekąd rozczarowało mnie zakończenie, gdyż liczyłam, że kliknij: ukryte Chiaki powie „tak”, zgodnie z obietnicą. pozostałe wątki zostały ładnie zamknięte, nie były przesłodzone, czego się obawiałam.
co do fabuły… ogólnie dobra, ale zabrakło mi tego czegoś, co miała w sobie seria pierwsza; nie wiem, czy chodziło tu o humor, czy może o klimat, a może o to, jak została ukazana relacja pomiędzy Nodame a Shinichi'm, gdyż odniosłam wrażenie, iż zmienili się nie tylko oni, ale również sposób, w jaki twórcy ich przedstawili.
9/10 za trochę gorszy drugi sezon i spłycone zakończenie Finale.
Ukryto spoiler. Moderacja.
Cała seria jest dobra. Tak, najlepszy 1 sezon, i im głębiej w las tym więcej drzew.
Patrząc z punktu widzenia grafiki i muzyki – nadal na wysokim poziomie. Fabuła ciekawa. Ale zakończenie?! Co to w ogóle miało być, zaskakujące! Owszem! No, wielu się podoba takie, a nie inne, ale mnie możecie na latarni powiesić ale stwierdzam spokojnie, że mi się ono nie podobało.. Czasem jak się ogląda jakieś anime, ma się ochotę, aby ono kończyło się w oczywisty sposób, można nawet powiedzieć że płytki i pozbawiony sensu. Coś na zasadzie „żyli długo i szczęśliwie” ... No ale tak… Równie dobrze można by zrobić 4 sezon, Echs… Właśnie przez to zakończenie cała seria w moich oczach traci… 8/10
Super, super, super
Mukiaaa vol. 3
Byłem niezmiernie ucieszony, że jedna z moich ulubionych serii doczekała się kontynuacji, aczkolwiek szkoda, że to ostatnia część.
Historia w Finale jest bezpośrednią kontynuacją Paris Hen. Chiaki i Nodame uczą się pod okiem najlepszych muzyków świata w Paryżu, mieście marzeń i miłości. Jednak w przeciwieństwie do poprzedniej serii, w tej główne skrzypce gra wątek dwójki głównych bohaterów. Nie zabraknie śmiesznych gagów, a także sytuacji poważnych.
Od strony technicznej anime stoi na wysokim poziomie. Kreska jest ładna, przejrzysta, nie ma wielgachnych na pół głowy oczu poza kilkoma śmiesznymi wyjątkami, szczególnie z Nodame, jednak mają one na celu spotęgować daną sytuację. Twórcy zrezygnowali też z cyfrowych wstawek koncertów [które swoją drogą nie powalały] co wyszło serii tylko na dobre.
Muzyka – nie ma co wiele mówić, jak w poprzednich seriach dominują utwory klasycznych wykonawców: Bacha, Mozarta, Chopina etc. Idealnie pasują do tego co dzieje się na ekranie, dogłębnie poruszają i miażdżą sposobem wykonania. Nie ma co dyskutować, ocena 10 za muzykę tej serii się po prostu należy.
Nie doszły praktycznie żadne nowe postacie względem Paris Hen [kilka trzecioplanowych nie wpływających w ogóle na fabułę] co wg. mnie jest dobrym krokiem. Finale liczy tylko 11 odcinków, wiec stworzenie nowych postaci i choć trochę zgłębienie ich charakterów było by stratą czasu i popełniło by błąd poprzedniczki która w przeciągu 11 odcinków zdążyła dodać 5‑6 drugoplanowych postaci i tylko pobieżnie je przedstawić. Standardowa paczka oprócz Nodame i Chiakiego liczy Tanię, Yasu, Yunlonga i Frank. Oprócz tego mamy plejadę innych „gwiazd” tj. maestro Stresemanna, Rui lub Auclair. Ogólnie jest dobrze, ba nawet bardzo dobrze. Wyraziste postaci które mogliśmy powierzchownie poznać w Paris Hen nabierają tutaj głębi. Duży plus.
Ja tu o postaciach pobocznych jednak nie one są tutaj najważniejsze. Na pierwszy plan wyłania się wątek Nodame i Chiakiego. Ich związek pogłębia się [jeśli to w ogóle możliwe w przypadku Megumi ^^], obie postacie dorastają i inaczej zaczynają postrzegać otoczenie.
Niestety, jest kilka rys na szkle. Przede wszystkim długość serii, liczy ona tylko 11 odcinków. Ciężko w takiej ilości przekazać wszystko co się chce. Autor daje radę ale w moim mniemaniu mogło być znacznie lepiej. Niektóre wątki są potraktowane po macoszemu, albo w ogóle ciężko się rozwijają, bądź kończą się bez wyraźnej przyczyny. Prowadzi nas to do kolejnej rzeczy która nie przypadła mi do gustu, mianowicie zakończenia.
Jest szybkie, proste, żadnego patosu. Po anime które ma nakręcone trzy serie a łączna ilość 45 odcinków wymaga aby koniec był mocny, z pompą. Wiem, wiem, nie jest to anime o ratowaniu świata przed zagładą przez bandę nastolatków a dramat, komedia i romans w jednym dodatkowo silący się na realizm, aczkolwiek myślałem, że zakończenie będzie bardziej wyraziste.
Reasumując, anime mocne. Godne podsumowanie całej serii, must watch dla widzów bardziej wybrednych i wybiórczych którzy nie łykają natychmiast kolejnego odcinka z ninja w żółtym kombinezonie z umiejętnością klonowania. Raczej dla widzów dojrzałych, wiedzących czego chcą. Polecam wszystkim, seria ocieka świetnym klimatem, mega‑zabawnymi gagami, przepiękną muzyką dla melomanów klasyki, dobrą kreską i jednymi z najciekawszych postaci jakie dane mi było z anime oglądać.
9-/10
Nodame Cantabile 10/10
Nodame Cantabile: Paris Hen 8-/10
Nodame Cantabile: Finale 9-/10
Za całokształt 9/10
Zapraszam i polecam, Piotr Fronczewski.
dawidssj34
no cóż...
ale mimo wszystko będzie mi brakować tej dwójki bohaterów i wszystkich którzy im towarzyszyli. dalej twierdzę, że jest to jedna z lepszych serii obyczajowych, które powstały przez ostatnie kilka lat. mam nadzieję, że kolejne pokolenia otaku będą na nowo odkrywać urok Nodame i śmiać się z jej perypetii, czasem zatrzymując się na chwilę przemyślenia. :D
Gyabon..
Wydaje mi się, że w tej serii jest więcej muzyki niż w Paris Hen, co spotyka się z moją zdecydowaną aprobatą (choć tutaj też daleko do serii pierwszej).
Druga połowa OP nawet mi się podoba, ED też jest sympatyczny.
Generalnie nie ma szału. Pierwsza seria (bezapelacyjnie) 10/10, druga 7/10, trzecia (trochę naciągane) 8.
Shyoppan~
Grafika poprawiła się, nie wali kiczowatymi komputerami, ujęciami, które oglądamy po raz setny, ale od innej strony ani innymi brakami finansowymi. Muzyka nie podlega ocenie, bezpretensjonalna 1o – i za klasyczne aranżacje i za ost. Nic mnie nie przekona co prawda do openingu, którego ani razu nie obejrzałam nawet do połowy, ale ending wcale zły nie był. Pod koniec serii nie podobał mi się natłok postaci, o których niemalże zapomniałam oraz.. zakończenie. Zdaję sobie sprawę, że inne by nie pasowało po prostu, ale czuję niedosyt. Do ostatnich sekund liczyłam na odpowiedź Chiakiego – w końcu obiecał, że zgodzi się. Wrrr.. A reszta wątków zachowana w prawidłowych proporcjach. Najbardziej podobał mi się humor, urok i klimatyczność pierwszych odcinków – zabawa na sto dwa, w ciągu pierwszych pięciu nawet nie byłam w stanie porachować najzabawniejszych sytuacji, po których płakałam ze śmiechu. Nie wspominając o kupie innych żartów sytuacyjnych, komentarzy, sprostowań, zachowania bohaterów ( „mhmm, zapach sempaja z jego koszuli”, „nie została nawet skarpetka, która pachniałaby Chiakim~", czy powrót pijanego Shinnichiego ), które chyba na zawsze pozostaną dla mnie wzorem komedii, bynajmniej nie tej „zidiociałej”.
Co prawda, jak już napisałam wcześniej, brakowało mi czegoś, co byłoby kropką nad „i”, jednak mimo wszystko dam 1o. Mukia~!
Ale na szczecie zrehabilitowali sie i stworzyli naprawde wciagajaca kontynuacje. 10teczka:P