Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 25
Średnia: 4,64
σ=2,38

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (kapplakk)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

009-1

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2006
Czas trwania: 13 (12×25 min, 25 min)
Tytuły alternatywne:
  • Zero Zero Nine One
  • ゼロゼロナインワン
zrzutka

Panie i panowie, jedna z najpiękniejszych na świecie tajnych agentek wkracza do akcji. Nadchodzą ciężkie czasy dla szpiegów obcego imperium…

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Juan Morales

Recenzja / Opis

Przyszłość, świat alternatywny. Trwa zimna wojna, a efektem tego jest podział świata na dwa wrogie bloki. Po obydwu stronach barykady odbywają się właśnie parady wojskowe, mające stanowić demonstrację sił przed ważnym wydarzeniem – negocjacjami w sprawie porozumienia o rozbrojeniu arsenałów nuklearnych. Nie oznacza to jednak, że nadchodzi koniec rywalizacji. Każda ze stron konfliktu posiada w swoich szeregach wielu szpiegów, którzy niestrudzenie służą swojemu rządowi. Wykonywane przez nich misje są niezwykle niebezpieczne i ryzykowne, lecz tego typu profesjonalistów w swoim fachu niełatwo zdemaskować i pokonać.

009­‑1 to ekranizacja mangi pod tym samym tytułem, rozpiętość czasowa jest jednak bardzo duża – wersja papierowa powstała pod koniec lat sześćdziesiątych, a więc aż czterdzieści lat temu. Fakt ten usprawiedliwia dość charakterystyczny sposób przedstawienia świata. Anime to zalicza się do science­‑fiction, chociaż występuje tu niewielka liczba elementów typowych dla tego gatunku. W skrócie można zobrazować scenografię w sposób następujący: wystarczy wyobrazić sobie zimnowojenne realia przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, dodając do tego cyborgi i broń laserową. Poza tymi dwoma „detalami” świat wygląda dość konwencjonalnie, żeby nie powiedzieć staroświecko. Z tego powodu seria ta powinna spodobać się bardziej miłośnikom historii szpiegowskich niż fanom science­‑fiction jako takiego. Zresztą już sam tytuł sugeruje, czego należy się spodziewać. Szczerze mówiąc, anime przypomina mi trochę grę No One Lives Forever na PC z tą różnicą, że ta ostatnia była parodią filmów z Bondem w roli głównej, w 009­‑1 natomiast nie uświadczymy tego typu podejścia. Nie jest to wada, twórcy zapomnieli jednak o niezwykle istotnej kwestii – jednym z najbardziej nierealistycznych, ale za to ciekawych znaków rozpoznawczych brytyjskiego agenta były różnorakie gadżety, które nieraz potrafiły ratować z opresji. Tutaj z tego elementu całkowicie zrezygnowano, a szkoda. Skoro już nawiązano tytułem do filmów o angielskim szpiegu, można było nad tym pomyśleć i tym samym zwiększyć atrakcyjność serii (we wspomnianej grze mieliśmy szminki­‑granaty i tym podobne „akcesoria”). Zamiast tego widz musi zadowolić się karabinami maszynowymi ukrytymi… w piersiach agentek – mnie jednak ten element nie zachwycił i nieszczególnie bawił (broń to tylko jedna spośród wielu rzeczy, które pomieściły ciała kobiet­‑cyborgów). Przedstawienie świata jest dość stereotypowe – Ziemia podzielona jest między dwie strefy wpływów. Rolę „złych” pełni blok wschodni, w którym wszyscy (z wyjątkiem niektórych agentów) mówią z rosyjskim akcentem (oczywiście w wersji z dubbingiem angielskim), społeczeństwo natomiast to model czysto komunistyczny. Blok zachodni naturalnie stanowi ostoję wolności i szczęścia, przez co próbują się do niego przedostać niezliczone rzesze ludzi ze wschodu. Co ciekawe, zrezygnowano z nazw państw. Zamiast tego mamy „strefę Z”, „strefę W” itp. Nie zrobiło to na mnie dobrego wrażenia, ale ocenę tego faktu zostawiam widzom.

Fabuła (poza trzema ostatnimi odcinkami) jest epizodyczna – każda z przedstawionych historyjek obejmuje jeden odcinek. Celowo użyłem zdrobnienia, żeby podkreślić pewien fakt – w większości opowieści są dosyć banalne i powielają znane „szpiegowskie” schematy. Niektóre z nich są bardzo przewidywalne. Pierwowzór powstał cztery dekady temu, co należy jeszcze raz podkreślić. Nie zmienia to jednak faktu, że większość widowni ma dzisiaj nieco większe wymagania i może przez to poczuć się zawiedziona. Nie wiem, czy jest to wierna adaptacja, lecz nawet w przypadku lekkiej, rozrywkowej serii nikt by się chyba nie obraził, gdyby troszkę wzbogacić anime fabularnie albo wprowadzić kilka nowych pomysłów. 009­‑1 liczy sobie 12 odcinków, a do tego dostajemy jeszcze jeden odcinek specjalny oznaczony numerem 9.5, który według mnie jest trochę ciekawszy od reszty. Na szczęście sytuację ratuje (w niewielkim stopniu, ale jednak) końcówka, która spina kilka wcześniejszych wątków i prezentuje się nieco lepiej. Mimo to nie ukrywam faktu, że po obejrzeniu naprawdę niezłego pierwszego odcinka spodziewałem się chyba czegoś lepszego.

Główną (można by rzec jedyną) bohaterką serii jest Mylene Hoffman, czyli tytułowa agentka 009­‑1. Została (podobnie jak jej koleżanki po fachu) niezwykle hojnie obdarzona przez naturę – co wielokrotnie wykorzystuje podczas swoich misji (hmm… skąd ja to znam?). Mamy więc trochę scen „łóżkowych” – bez szczegółów oczywiście, najczęściej pokazywane są sytuacje „tuż po”. Mylene to cyborg, podobnie jak inne agentki zachodniego bloku. Seria kręci się wokół głównej bohaterki, więc kwestia jej polubienia okazuje się kluczowa, lecz na szczęście potrafi ona wzbudzić sympatię widza. Mylene zdarza się momentami popadać w melancholię (co zdecydowanie mi odpowiadało), jednak kiedy trzeba potrafi być zimna i wyrachowana – wszakże pracuje jako tajna agentka. Jest również, ujmując w skrócie, po prostu idealna, co jednak nie razi w szczególny sposób. Pozostałe postaci pojawiają się przeważnie na jeden odcinek. Zdarza się kilka wyjątków od reguły, ale i o nich nie da się napisać wiele. Rola zwierzchnika Mylene, znanego pod pseudonimem Number Zero, ogranicza się (z małymi wyjątkami) do podawania celów misji i krótkich rozkazów albo komentarzy podczas kolejnych zadań. Współpracowniczki pani Hoffman pojawiają się rzadziej, niż można by się tego spodziewać po pierwszym odcinku. Jest jeszcze wschodni agent – Loki – którego łączą dość skomplikowane, aczkolwiek typowe relacje z Mylene – czują do siebie sympatię, czasami współpracują, a innym razem stoją po przeciwnych stronach barykady. Miałem pewien problem z wystawieniem oceny za postaci, jednak ostatecznie zrezygnowałem z wariantu przyznania jej ze względu na samą Mylene, bo twórcy zdecydowanie mogli pokusić się o lepsze przedstawienie pozostałych bohaterów.

Oprawa techniczna… No cóż, osoby, którym wdzięki agentki Hoffman pozostaną obojętne, nie będą miały na czym zawiesić oka. Grafika razi prostotą i jak na rok 2006 prezentuje się nieciekawie. Trzeba jednak przyznać, że jej poziom jest nierówny i zdarzają się też lepsze momenty, a niektórym pejzażom nie można odmówić uroku (choć bogactwem detali na pewno nie porażą). Oprócz małej szczegółowości i oszczędnej animacji pojawia się jeszcze jeden problem – projekty postaci, a właściwie ich nosy. Są narysowane dosyć… dziwnie – na tyle charakterystycznie, że niektórym może to przeszkadzać w odbiorze. W niektórych ujęciach owe nieszczęsne nosy wyglądają jak pewna część ciała, co może niepotrzebnie śmieszyć widza, a z pewnością nie chodziło o taki efekt. Mimo wszystkich swoich wad grafika jest dość oryginalna i oglądając obrazki z mangi można stwierdzić, że klimat pierwowzoru został zachowany. Zdecydowanie lepszą pożywkę od oczu otrzymują natomiast nasze uszy. Taku Iwasaki jest jednym z moich ulubionych autorów ścieżek dźwiękowych i tym razem również mnie nie zawiódł. Pozostaje faktem, że nie zaprezentował tu szczytowej formy – muzyka w 009­‑1 to raczej rzemiosło w stylu Taku, aniżeli pełne artyzmu dzieło. Trzeba jednak podkreślić, że rzemiosło to jest naprawdę dobre i w porównaniu z innymi elementami dźwięk wypada bardzo ciekawie. Warto zwrócić uwagę na ending, który bardzo ładnie podkreśla klimat anime. Dodam jeszcze, że inny kawałek, Number of Numbers (No.0), na stałe wszedł do grona moich ulubionych utworów z anime.

Muszę przyznać, że moje wymagania względem tego tytułu nie były duże, dostałem jednak trochę mniej, niż oczekiwałem. Serii brakuje polotu, ciekawych pomysłów i czegoś sprawiającego, że ma się ochotę sięgać po kolejne odcinki. Słaby scenariusz, powierzchowne potraktowanie postaci (oczywiście z wyjątkiem Mylene) i nie najlepsza grafika to kolejne elementy spychające anime w otchłań przeciętności. Czuję się zawiedziony, bo niewiele jest tego typu tytułów i twórcy mieli spore pole do popisu. Widocznie byli jednak za słabo opłacani albo po prostu cierpieli na brak weny w czasie produkcji. Nawet autor muzyki spisał się troszkę gorzej niż zwykle. Główną zaletą 009­‑1 jest specyficzny, szpiegowski klimat i poleciłbym to anime przede wszystkim osobom lubującym się w historiach o tajnych agentach, poszukującym lekkiej i niewymagającej rozrywki. Ostrzegam jednak, że fajerwerków nie ma się co spodziewać. Ostatecznie za całość daję sześć, bo „piątka” byłaby chyba nieco krzywdząca.

kapplakk, 20 maja 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Ishimori Entertainment
Autor: Shoutarou Ishinomori
Projekt: Fujio Suzuki, Naoyuki Konno
Reżyser: Naoyuki Konno
Scenariusz: Shinsuke Oonishi
Muzyka: Taku Iwasaki