x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Squaerio
28.05.2010 14:28 Marketing przede wszystkim!
Film obejrzałem z czystej ciekawości tak samo, jak chciałem zobaczyć oba Gekijoubany z Gurren Laganna. Efekt właściwie też podobny, chociaż tutaj nie obyło się bez zgrzytania zębami.
Zacząć może wypada od tego, iż film ogólnie zaczyna się w połowie fabuły znanej z serii telewizyjnej i wcześniejszych OAV. Widz otrzymuje ku swojemu zdumieniu tylko krótki recap poprzedzających historię wydarzeń, przez co i tak może mieć znaczny problem, aby połapać się o co tu tak naprawdę chodzi.
Oprawa wizualna i dźwiękowa nie uległa zmianie, gdyż obraz ten jest właściwie tylko zlepkiem odcinków 6‑9 serialu. Ponadto kinówka ma też stanowić podsumowanie i uzupełnienie poprzednich animacji. Ale nie odnajdziemy tutaj nic, czego już wcześniej nie widzieliśmy. Dlatego bardziej można z tego zrobić zwykłą ciekawostkę… tudzież obejrzeć zamiast serii TV, jeżeli ktoś widział już Munto OVA 1.
Film obejrzeć można tylko z dwóch powodów: - jako ciekawostkę - dla ostatniej sceny filmu
I to właśnie chyba tylko ten drugi element wart jest w tym wypadku wspomnienia. W tutejszej recenzji Munto TV jej autor wspomniał o brutalnym otwarciu na siłę dodatkowego elementu fabuły już po napisach końcowych. Tak w tym wypadku wątek ten został podjęty minimalnym nakładem i przez to równie brutalnie poddany dekapitacji zakończonej w jakiś 40 sekund.
Tutaj też właśnie leży siła komercji i marketingu. Te ostatnie ujęcia mogły być bez najmniejszego problemu wrzucone do Sora wo Miageru Shoujo no Hitomi ni Utsuru Sekai a co za tym idzie – w pewnym stopniu zmniejszyć to odczucie urwanej opowieści. Tymczasem zrezygnowano z tego tylko po to, aby zarobić na tytule trochę więcej i wkurzyć tym widza.
Przez to właśnie obraz choć sam w sobie nie jest zły, nie zasługuje raczej na ocenę wyższą, niż 5‑6/10.
Marketing przede wszystkim!
Zacząć może wypada od tego, iż film ogólnie zaczyna się w połowie fabuły znanej z serii telewizyjnej i wcześniejszych OAV. Widz otrzymuje ku swojemu zdumieniu tylko krótki recap poprzedzających historię wydarzeń, przez co i tak może mieć znaczny problem, aby połapać się o co tu tak naprawdę chodzi.
Oprawa wizualna i dźwiękowa nie uległa zmianie, gdyż obraz ten jest właściwie tylko zlepkiem odcinków 6‑9 serialu. Ponadto kinówka ma też stanowić podsumowanie i uzupełnienie poprzednich animacji. Ale nie odnajdziemy tutaj nic, czego już wcześniej nie widzieliśmy. Dlatego bardziej można z tego zrobić zwykłą ciekawostkę… tudzież obejrzeć zamiast serii TV, jeżeli ktoś widział już Munto OVA 1.
Film obejrzeć można tylko z dwóch powodów:
- jako ciekawostkę
- dla ostatniej sceny filmu
I to właśnie chyba tylko ten drugi element wart jest w tym wypadku wspomnienia. W tutejszej recenzji Munto TV jej autor wspomniał o brutalnym otwarciu na siłę dodatkowego elementu fabuły już po napisach końcowych. Tak w tym wypadku wątek ten został podjęty minimalnym nakładem i przez to równie brutalnie poddany dekapitacji zakończonej w jakiś 40 sekund.
Tutaj też właśnie leży siła komercji i marketingu. Te ostatnie ujęcia mogły być bez najmniejszego problemu wrzucone do Sora wo Miageru Shoujo no Hitomi ni Utsuru Sekai a co za tym idzie – w pewnym stopniu zmniejszyć to odczucie urwanej opowieści. Tymczasem zrezygnowano z tego tylko po to, aby zarobić na tytule trochę więcej i wkurzyć tym widza.
Przez to właśnie obraz choć sam w sobie nie jest zły, nie zasługuje raczej na ocenę wyższą, niż 5‑6/10.