x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Nie czytałam mangi (ale czuję, że lada dzień chyba zacznę), więc się do niej nie ustosunkuję i potraktuję dramę jako odrębny twór. Oglądało się ją bardzo przyjemnie głównie za sprawą bohaterów. Protagonistki w większości przypadków zwykły mnie po pewnym czasie irytować, ale roztrzepana Adachi musiałaby się naprawdę mocno wysilić, żebym zaczęła zaciskać zęby z nerwów – według mnie jest szalenie sympatyczna. Podobnie jest zresztą z Shinagawą, niby yankeee, niby przerażający, niby porywczy, ale summa summarum jest uroczy i troskliwy. Scen walki komentować nie będę, bo musiałabym trochę napsioczyć, niektóre wyglądały strasznie nierealistycznie, a przez zwolnione tempo tylko parskałam śmiechem. Jako nieuleczalnej romantyczce zakończenie tej dramy nie do końca mi odpowiada. Znaczy, było dosyć słodkie, ciepłe, fajne i w ogóle, ale odniosłam wrażenie, że kliknij: ukryte Shinagawie było bez różnicy, czy wyznał uczucia dziewczynie, która kiedyś pożyczyła mu długopis, czy Adachi (wprawdzie to jedna i ta sama osoba, ale aż do „suki” Shinagawa o tym nie wiedział). Ponadto drama udowodniła mi, że kiedy Japończycy się postarają, to i dobrze grać umieją. Czasami sztuczność aż bije po oczach, ale tutaj wszyscy zachowywali się naturalnie, za co wielki plus. Polecam więc tym, którzy mają trochę czasu do dyspozycji. :)
Yankee i Megane