
Komentarze
Macross Frontier ~Itsuwari no Utahime~
- Re: Anime doskonałe lecz dużo pustosłowia w recenzji : sss : 22.09.2011 21:00:24
- Re: Teledysk przyjemny dla oka ;) : shini : 3.06.2011 15:13:04
- Teledysk przyjemny dla oka ;) : alicjaniecuruśalerównieładna : 3.06.2011 09:50:50
- Re: Szkoda, że Obcy w jelitach Ranki jej nie unieszkodliwił. : shini : 3.06.2011 01:33:34
- Anime doskonałe lecz dużo pustosłowia w recenzji : shini : 3.06.2011 01:28:33
- Szkoda, że Obcy w jelitach Ranki jej nie unieszkodliwił. : Qualu : 21.05.2011 16:20:38
- hm : uQuad : 21.05.2011 05:46:15
- ~Itsuwari no Utahime~ : Antanaru : 1.11.2010 21:04:03
Teledysk przyjemny dla oka ;)
Postacie to takie papierowe, irytujące zlepki których losy mnie średnio obchodzą – a jak ten element leży to i reszta nie wciąga. Film przetrwałam w przeciwieństwie do serii bo był mniej rozwleczony. Taki przyjemny dla oka teledysk.
Anime doskonałe lecz dużo pustosłowia w recenzji
Powinieneś te tytuły wymienić gdyż nie wiem po co w ogóle to pisałeś nie podając przykładów. Ja bym powiedział, że to anime było na I miejscu jeśli chodzi o jakość animacji. A widziałem setki anime.
Poza tym nie napisałeś co masz konkretnie na myśli pisząc o „względzie artystycznym”.
I kolejny raz nie podałeś przykładów. Zresztą czy postacie skomplikowanie przedstawione w anime to lepsze postacie ? Wystarczająco ładnie przedstawili charaktery i przeszłości głównych bohaterów (nawet lepiej niż się spodziewałem). Choć jeszcze w II filmie będzie kontynuacja tego wszystkiego.
No i pisząc ogólnie anime żeby było doskonałe nie musi mieć jakichś skomplikowanych/złożonych dialogów. Zresztą nieprawdą jest pisać, że anime nie jest zaskakujące. Bo z jakiej perspektywy to oceniasz ? Że znasz serię TV ? Oczywiście, że wtedy od początku większość rzeczy zna się na pamięć (i dlatego producenci postanowili wprowadzić trochę zmian), ale bez tego anime nie jest takie oczywiste. Oczywiście można się było domyślać kto będzie wrogiem, ale nie sposób przewidzieć tego co ten wróg konkretnie planuje.
Prawdę mówiąc oglądałem dokładnie to anime i żadnego chaosu tam nie było.
Po za tym lepiej nie używać słów z rodzaju „wielkie roboty” bo to śmieszne i udziecinniające. Słowo mechy brzmi znacznie lepiej.
Szkoda, że Obcy w jelitach Ranki jej nie unieszkodliwił.
Największy zawód – oglądając dziesiątki trailerów chyba za bardzo się napaliłam na dużą grę Nome i małą ilość zielonego moepotworka. A tutaj dostaję historię, w której choć Sheryl wywija, to jednak jak zwykle Ranka jest w centrum wydarzeń. Co ciekawe, zielona bezbarwna bohaterka nie denerwowała jak w serii telewizyjnej, ale mi wystraczy sam jej widok, aby zacząć pluć jadem. Wciskanie wszędzie Ranki na siłę nie jest dobre, o ile na początku serii telewizyjnej lubiłam ją bardziej od Sheryl, o tyle im bliżej było zakończenia, tym bardziej denerwowała mnie jej obecność na ekranie.
Na początku filmu przez moment zdawało mi się, że starano się zrobić z Sheryl trochę niestabilną emocjonalnie dziewczynę, na szczęście ktoś pewnie puknął twórcom scenariuszem po łbach, bo już 3o minut od rozpoczęcia Sheryl na nowo była tą Sheryl, na którą czekałam. Byłam bliska przewijaniu niektórych scen, ale nigdy tych, gdzie była młoda artystka. A jeden z jej dialogów z Altem oglądałam parę razy.
Na plus wychodzi sam fakt, że chcieli na nowo zarobić na fanach serii i udało im się. Jakkolwiek nie denerwował mnie brak sensu, logiki, ciągów przyczynowo‑skutkowych czy najnormalniejszego schematu – wstęp, rozwinięcie, epickie, satysfakcjonujące zakończenie, seans sprawił mi trochę radości. Fenomenalne ( choć cholernie sztuczne ) koncerty oraz pełne fajerwerków walki ( czasem były tak ozdobione i oczowaliste, że aż raziło oglądanie tych pojedynków ) ratowały oraz tuszowały brak fabuły.
Jak napisałam wcześniej, mimo paru ratujących elementów, kinówka czasem wręcz nużyła. Jednak zapewne, jakkolwiek kolejna ekranizacja Macross Frontiera ( i mam nadzieję, kontynuacja tego bezsensownego koszmarku ) nie byłaby denna, obejrzę ją dla Alta, Sheryl i paru innych ciekawszych postaci.
hm
~Itsuwari no Utahime~
Ach tak, film Macross Frontier. Podczas produkcji stał się czymś innym niż zamierzano i stanowczo czymś innym niż się spodziewałem. Zamiast zapowiedzianej kompilacji powstała całkowita przeróbka, która z serii telewizyjnej czerpie jedynie trochę animacji oraz ogólny zarys postaci i fabuły. A w fabule i postaciach namieszano zdrowo. Ale po kolei.
Chociaż nie ma tak dużej różnicy, jak w przypadku pierwszego Macrossa i Ai, Oboete Imasu ka, to graficznie film prezentuje się jeszcze lepiej niż seria telewizyjna. Grafika komputerowa była świetnie użyta i nie rzucała się w oczy tak, jak zazwyczaj ma to miejsce. Niestety nie można tego powiedzieć o wykorzystaniu starych scen, bo te raziły strasznie i nie pasowały do reszty.
W filmie chyba udało się zmieścić jeszcze więcej odniesień do poprzednich Macrossów niż w serii telewizyjnej. Były odniesienia do wszystkich. Twórcy popuścili wodze fantazji jeśli chodzi o stroje i koncerty Sheryl, zwłaszcza ten pierwszy, więc było na co popatrzeć. Do tego dochodzi całkiem dużo nowych utworów, zarówno samych piosenek jak i podkładu dźwiękowego. No i oczywiście walki. Czym byłby Macross bez spektakularnych walk i młócki w kosmosie. W ruch poszło wszystko, co mogło siać zniszczenie. I wyglądało to wspaniale. Film musiał robić naprawdę duże wrażenie oglądany na wielkim ekranie. Szkoda tylko, że w całym filmie na dobrą sprawę była tylko jedna walka – finałowa.
I tu można zacząć narzekanie. Graficznie wygląda to świetnie, ale fabuła leży na całej linii. Nie można było się nacieszyć animacją przy walkach, bo przez to jak wiele zmieniono, większość filmu została poświęcona przedstawianiu nowych relacji między postaciami i budowaniu głównego wątku. Paradoksalnie może być trudno się połapać bez znajomości serii i jednocześnie jej znajomość przeszkadza. Główny wątek jest tak pokręcony, że trudno się połapać o co chodzi. Wiele zmian było naprawdę dziwnych i niepotrzebnych. Część nawet obrzydliwych, np. „dwie” Sheryl na koncercie, wyznanie Alto odnośnie kabuki, czy jego halucynacje o Sheryl. Nie będę wnikał głębiej, ale nie wiem na czym byli scenarzyści, że mieli takie odloty. Alto i Ranka najbardziej stracili na zmianach. Alto nie wyglądał nawet na głównego bohatera i stał się trochę nijaki, a Ranka praktycznie przestała odgrywać jakąkolwiek znaczącą rolę. Nie wspominając już o jej karierze.
Do tego wszystkiego dochodzi kiepska reżyseria. Urwane sceny, przeskoki fabuły, niespójności, zwłaszcza na styku nowych i starych scen. Dziwne i kiepsko opowiedziane. Jednak jeśli się uda zignorować treść to forma dostarcza dużo przyjemności. Możliwe, że miałem zbyt duże oczekiwania wobec tego filmu, ale i tak myślę, że przy odrobinie dodatkowej pracy mógł wyjść naprawdę świetnie, a wyszedł… jak wyszedł. Trudno powiedzieć, czy jest dobry, czy zły, ale na pewno miał sporo zmarnowanego potencjału. Jestem jednocześnie zawiedziony, zdezorientowany i zachwycony. Z tym, że zawiedzenie przeważa nad zdezorientowaniem, a to, nad zachwytem.
Podobno drugi film ma być całkowicie oryginalny, bez materiału z serii telewizyjnej. Mam nadzieję, że to wystarczy żeby uniknąć części błędów z pierwszej części. Sądząc po zapowiedzi po napisach w Itsuwari no Utahime może być całkiem ciekawie.