Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 8/10
fabuła: 7/10 muzyka: 9/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 7 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,71

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 200
Średnia: 7,79
σ=1,43

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (moshi_moshi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Tegami Bachi Reverse

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 25×25 min
Tytuły alternatywne:
  • Letter Bee Reverse
  • テガミバチ REVERSE
Postaci: Dzieci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia
zrzutka

Tym razem Laga czeka dużo trudniejsze zadanie. Chłopiec musi dostarczyć wspomnienia oraz towarzyszące im uczucia najlepszemu przyjacielowi, który jako Noir wspomaga tajemniczą organizację Reverse. Przygód „pszczółek” ciąg dalszy!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: cissy

Recenzja / Opis

Lag wreszcie odnalazł ukochanego przyjaciela. Problem polega na tym, że Gauche Suede nie pamięta, kim jest ani co robił przed podróżą do stolicy. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że związał się z tajemniczą grupą Reverse, która dąży do obalenia rządu. Były tegami bachi, który teraz używa imienia Noir, rani chłopca i po raz kolejny znika. Ale Lag nie poddaje się i postanawia, że odnajdzie przyjaciela i pomoże mu odzyskać wspomnienia, a wraz z nimi utracone fragmenty serca.

Z niecierpliwością oczekiwałam na kolejne przygody małego listonosza, zwłaszcza że pierwsza seria pozostawiła po sobie spory niedosyt. Tegami Bachi Reverse okazało się całkiem solidną kontynuacją, w której skupiono się na wątku głównym, tylko od czasu do czasu wtrącając jakiś przerywnik. Druga część jest bardziej dynamiczna, mroczna, ale i dramatyczniejsza. Widzowie wreszcie odkrywają prawdę dotyczącą wypadku sterowca mającego zbadać sztuczne słońce. Rzuca ona nieco światła na działania rządu, które zdecydowanie nie należą do słusznych. Poznajemy też bliżej tajemniczą grupę rebeliantów i ich przywódcę, demonicznego Lawrence’a, w niezbyt humanitarny i pokojowy sposób zamierzającego rozprawić się z mieszkańcami stolicy. Przy okazji dowiadujemy się także, skąd pochodzi i jak przyszła na świat Niche – tę historię uważam za jeden z najmocniejszych punktów serialu. Właściwie zamknięto prawie wszystkie ważne wątki z poprzedniej części, pozostawiając jednak niewielką furtkę dla kontynuacji. Bo chociaż wyjaśnione zostały losy Suede, pojawiło się mnóstwo pytań dotyczących samego Laga i jego przeszłości, na które twórcy nie udzielili odpowiedzi.

Seans sprawił mi dużo radości, ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że czegoś jednak zabrakło. Nieco więcej dramatyzmu, stosunkowo realistyczne zakończenie (chociaż bardzo bym chciała, inne po prostu nie pasowało) oraz niezbyt udani antagoniści sprawili, że anime straciło swój „baśniowy” klimat. Ta nuta optymizmu, którą wprowadziły w pierwszej serii wszystkie dodatkowe historie o zwykłych mieszkańcach, została zagłuszona przez informacje o złym rządzie, robiącym ludziom wodę z mózgu. Nie lubię tego motywu, zwłaszcza jeżeli na horyzoncie jednocześnie pojawia się grupa pokrzywdzonych osób, pragnących naprawiać świat zaczynając od zemsty. Demoniczny i zapewne niespełna rozumu Lawrence oraz jego dwaj pomagierzy, chociaż doświadczeni przez los, zupełnie nie wzbudzali we mnie współczucia. Rozumiem ich złość i frustrację, ale nie jestem w stanie z nimi sympatyzować. Być może wynika to z faktu, że ten pierwszy okazał się marną kopią Orochimaru z Naruto, a ci drudzy zimnymi, zgorzkniałymi draniami, którzy próbują sprawić, by reszta ludzkości poczuła się równie źle. Ot, klasyczna banda szaleńców, powielająca najgorsze i najbardziej wyświechtane schematy. Na szczęście broni się wątek Suede, który nawet jako Noir zachował resztki współczucia i rozumu. Twórcy znakomicie pokazali jego przemianę z naiwnego i pełnego optymizmu listonosza w samotnego wilka, niemogącego sobie znaleźć miejsca w życiu. Biorąc pod uwagę, co przeżył i co widział, nie jest możliwe, aby ot tak sobie powrócił do starego życia. Tegami Bachi Reverse to historia narodzin nowego Gauche’a Suede, zaskakująco realistyczna i tragiczna, choć niepozbawiona odrobiny nadziei. Wraz z nim, chociaż nieco wolniej, dorasta Lag. Co prawda płacze tyle samo, co w pierwszej części, ale wreszcie jego naiwność i idealizm zostają zderzone z prawdziwym światem. Nie czarujmy się, nie otrzymujemy nagle nowego rozsądnego bohatera, ale przynajmniej widać, że zaczyna rozumieć i dostrzegać więcej rzeczy.

Czuję się nieco rozczarowana finałem, bardzo klasycznym, shounenowym i jak to zwykle w tego typu anime bywa, pełnym wzniosłości i poświęceń. Chociaż w poprzedniej serii sporo było idealizmu i banalnych „przesłań”, to jednak nie czułam, że ktoś wali mnie nimi po głowie niczym młotkiem. Tymczasem tutaj wyciągnięto dosłowne do bólu „kowadło” i z całą siłą zrzucono je z dziesiątego piętra. W sumie szkoda, mam wrażenie, że można było to rozegrać subtelniej. Plusem jest fakt, że nie zapomniano pokazać, jak skończyła się cała opowieść dla wszystkich ważniejszych postaci, ukazując krótkie migawki z ich życia.

Bohaterowie pozostają mocną stroną serialu. Lag, Niche, Connor, a nawet Zazie, wyraźnie wydorośleli, na szczęście nic nie tracąc ze swojego młodzieńczego podejścia do świata. Po raz kolejny zaimponowała mi Sylvette, dużo silniejsza niż na to wygląda i znakomicie radząca sobie w każdej sytuacji. Trochę szkoda, że tak mało miejsca poświęcono Arii, Largo, doktorowi czy strażnikom mostu, ale trzeba przyznać, że nawet będąc postaciami drugo- czy trzecioplanowymi, zdecydowanie zapadli w pamięć. Zresztą najlepszym tego przykładem jest Jiggy Pepper, który pojawia się niezwykle rzadko i tylko na chwilę, ale zawsze pozostawia niezatarte wspomnienie. Oczywiście najciekawszą postacią pozostaje Gauche Suede, który zupełnie nie przypomina już pogodnego listonosza z pierwszej serii, ale za to intryguje swoją skomplikowaną osobowością. Szkoda, że tak udaną obsadę zestawiono z wyjątkowo nijakimi antagonistami, z gatunku tych, co to zabierają dzieciom lizaki, dosypują trucizny do ciasteczek i śmieją się szaleńczo na skraju urwiska. Żenujący byli, naprawdę!

Audiowizualnie seria praktycznie nie różni się od części pierwszej. Na plus mogę wskazać fakt, że nie wypatrzyłam aż tylu wpadek rysowniczych. Zdarzały się odcinki narysowane nieco gorzej i bardziej niechlujnie, ale można by je policzyć na placach jednej ręki. Na szczęście w Tegami Bachi Reverse pojawia się dużo mniej gaichuu, dzięki czemu efekty komputerowe nie mają wielu okazji, by psuć nerwy widzom. Inna sprawa to pomysłowość twórców w ich nazywaniu. O ile Cabernet byłam w stanie strawić, o tyle przy Tequila Sunrise dostałam ataku śmiechu, który towarzyszył mi do końca odcinka. Stawiam za to duży plus jezioru Blue Notes Blues, zarówno za szalenie ujmującą nazwę, jak i wygląd. Muzycznie także serial trzyma poziom. Ścieżka dźwiękowa należy do wyjątkowo udanych i przywodzi na myśl twórczość klasyków wiedeńskich. Dominują instrumenty smyczkowe w towarzystwie klawesynu, gitary i wielu innych, czasem wspomagane współczesnym elektronicznym brzmieniem. Nieco słabiej prezentują się piosenki towarzyszące napisom końcowym oraz czołówki. O ile pierwszy opening, Chiisana Mahou w wykonaniu Stereopony oraz ending (Wasurenagusa Piko), ładnie nawiązują do utworów wykorzystanych w części pierwszej i wpasowują się w klimat serii, o tyle druga para piosenek zupełnie nie trafiła w moje upodobania, a także nastrój serialu. Zwłaszcza druga kompozycja towarzysząca napisom końcowym, czyli Perseus Yamazaru, jest dla mnie kompletną pomyłką, przede wszystkim ze względu na tragiczną animację stylizowaną na grę komputerową.

Cóż, anime z pewnością obejrzą fani części pierwszej, a czy będą usatysfakcjonowani, to już inna sprawa. Mimo dobrze poprowadzonego wątku zaginięcia Suede, seria sporo traci przez niezbyt wiarygodnych i schematycznych antagonistów, a także te same co zwykle eksperymenty rządu. Mamy więcej pojedynków, wszystko dzieje się szybciej, ale niestety baśniowy klimat diabli wzięli. Ja uważam to za wadę, ponieważ rozwleczona i mało dynamiczna pierwsza seria, będąca zgrabnym połączeniem fantasy i okruchów życia, od razu mnie „kupiła”. Shounenowe pochodzenie Tegami Bachi od początku traktowałam z dystansem, dlatego nagły powrót do korzeni niezbyt mnie przekonuje. Mimo to polecam wszystkim osobom, które czują niedosyt po pierwszej części. Chociaż nieidealne, nadal jest to anime warte uwagi.

moshi_moshi, 25 maja 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Pierrot
Autor: Hiroyuki Asada
Projekt: Minako Shiba
Reżyser: Akira Iwanaga
Scenariusz: Masanao Akahoshi
Muzyka: Kunihiko Ryou