Komentarze
Fantastic Children
- Kolejna perełka obejrzana : PaSaT : 14.02.2023 02:02:26
- komentarz : Elfik : 28.02.2016 14:14:13
- nie dawno obejrzałam : Chmura : 26.02.2016 21:38:05
- komentarz : aga : 5.01.2015 19:01:09
- komentarz : Kysz : 25.02.2014 17:36:49
- Perla.... : ka15ma : 15.02.2013 23:10:36
- Wielkie rozczarowanie : Zantax : 17.01.2013 00:19:35
- Kreska : Ryuki : 6.07.2011 12:31:21
- Re: ;] : modrik : 6.07.2011 11:15:36
- ;] : pewupe : 21.09.2010 15:39:23
Kolejna perełka obejrzana
Zdecydowanie, dziś takich anime już nie kręcą.
nie dawno obejrzałam
ps. na necie znalazłam końcówke dodatkową,co się dzieje z resztą bohaterów (krótkie z 6 min ma)ale to Tomie nic :/
Ogólnie anime fajne
Z tego wszystkiego najlepsza wydała mi się historia „Dzieci z Befort” – kliknij: ukryte kolejne reinkarnacje naukowców z Grecji i cała ta tajemnica im towarzysząca naprawdę bardzo mi się podobały. To właściwie dzięki nim zdecydowałam się wystawić tej serii pozytywną ocenę, bowiem niestety kwestie dotyczące kliknij: ukryte Tiny były jakieś takie… strasznie niedopracowane i po prostu nudne. Od samego początku najbardziej interesowało mnie kim tak naprawdę są białowłose dzieci (chociaż, nie powiem, przemknęło mi przez myśl nie raz i nie dwa, że kliknij: ukryte mogą mieć one coś wspólnego z kosmitami, aczkolwiek liczyłam na to, że twórcy popiszą się jednak wyobraźnią i prawda okaże się zupełnie inna) i jaki los ich czeka. kliknij: ukryte Historia Palzy i Mel dla mnie była o wiele ciekawsza niż główny wątek romantyczny, tak samo tęsknota Hesmy za domem ruszyła mnie o wiele bardziej, niż cała ta „tragedia” głównych bohaterów
Do grafiki, o dziwo, nie mam zastrzeżeń. Z pewnością nie była idealna, ale jak dla mnie taki styl nadawał tej serii swoistego uroku, co nie udałoby się z czymś bardziej typowym (przykładowo obrazki z mangi mnie odrzuciły – może to kwestia przyzwyczajenia, jednak nie chciałabym widzieć tego stylu przeniesionego na ekran w przypadku owego tytułu). Muzycznie jest oczywiście cudownie i chociaż nieco ubogo, to zdecydowanie wolę mniej utworów, ale za skomponowanych z prawdziwą klasą i zapadających w pamięć – tak jak to właśnie miał miejsce w tym przypadku.
Jeśli chodzi o ostateczną ocenę tegoż tytułu miałam spory dylemat – z jednej strony historia jest dość spójna i nawet dość sporo drobnych potknięć jej tak bardzo nie psuje. W dodatku na pewno wyróżnia się ona spośród morza tandetnych tytułów. A jednak… twórcy mnie zawiedli. Druga połowa serii, obdarta z uroku tajemnicy, nie wciąga już tak bardzo jak początek. Ba, cała ta kliknij: ukryte retrospekcja z planety Grecja mnie osobiście mocno zniesmaczyła. Dla mnie jest to spory minus i chociaż doceniam całość, nie jestem w stanie wystawić temu oceny wyższej jak 7/10.
Perla....
(przepraszam za brak polskich znakow)
Wielkie rozczarowanie
Pierwsze 6 odcinków – dostajemy całą masę scen, których bez dobrej spostrzegawczości lub wiedzy z późniejszych odcinków nie szło ze sobą połączyć. Autorzy strasznie szczędzą nam informacji i naprawdę ciężko połapać się, o co chodzi. Było to trochę zniechęcające, ale jednak bardzo podobał mi się klimat napięcia (doskonały początek pierwszego odcinka!). Czuło się, że za tym wszystkim stoi jakaś większa fabuła i jeśli będziemy wystarczająco cierpliwi to ewentualnie dostaniemy informacje pozwalające połączyć to w całość.
Odcinki 7‑13 – w końcu dostajemy trochę informacji (znakomity odcinek 7!) i zaczynamy rozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Wszystko zaczęło mieć sens i na tym etapie byłem naprawdę zachwycony. Już sobie myślałem, jak napiszę w komentarzach, że jest to 'znakomita, mocno niedoceniona seria w klimatach SF, przeznaczona bardziej dla miłośnika zachodniej literatury fantastycznej niż widza przyzwyczajonego do stylu prowadzenia fabuły typowego dla japońskich animacji'. Heh… gdyby odcinek 13 był ostatni…
Niestety nie był. Najgorsze jest to, że po 13 odcinku szybko zaczęło znikać to, co mi się do tej pory najbardziej podobało – uczycie napięcia i obecności nieodkrytych tajemnic. Zamiast tego dostaliśmy całą masę głupot, klasycznych rozwiązań fabularnych, taniego romansu, złowieszczych antagonistów, prawdziwej miłości, szmiry, fabularnych niespójności, nieszczęśliwych przeszłości i bogowie wiedzą czego jeszcze. Pojęcia nie mam jak ludzie, którzy potrafili zbudować świetny klimat w pierwszej połowie mogli tak straszliwie polec w reszcie serii.
Jedyną rzeczą, która od początku do końca została wykonana dobrze jest muzyka. Znakomicie podkreślała nastrój, szczególnie napięcie w pierwszej połowie serii. Wprawdzie w końcowych odcinkach stwierdziłem, że niektóre utwory zaczęły być zbyt często powtarzane, ale może to tylko subiektywne odczucie spowodowane ogólnym rozczarowaniem.
Ostatecznie moja opinia jest taka, że jest to seria mocno rozczarowująca, nie wywiązująca się kompletnie z obietnic danych widzowi w pierwszych odcinkach. Jak już wspomniałem, gdyby seria skończyła się po 13 odcinkach (ewentualnie dodatkowo dokręcony jeden lub dwa odcinki zamykające istotniejsze wątki) to polecałbym ją każdemu fanowi fantastyki w stylu SF. Przyszło mi jednak załamać ręce i nazwać ją średniakiem, ogółem przyjemności z seansu nie zasługującym na ocenę wyższą niż
7/10
Kreska
Natomiast co do kreski, którą tu dużo ludzi ocenia marnie to dla mnie była później jedynym powodem dzięki, któremu wytrzymałam końcówkę. Po prostu uwielbiam taki styl, zawsze kochałam prostotę w designu postaci. Tak na prawdę to właśnie kreska mnie zachęciła do zapoznania się z anime^^ Styl przypominający lata dziewięćdziesiąte lub składający się prostych projektów i miękkiej animacji zwyczajnie jest najszybszym sposobem by mnie przyciągnąć. Muzyki nie pamiętam, opening był zbyt powolny by mnie zainteresował a reszta gdzieś tam z czasem w mojej głowie zanikła.
Kończąc, niestety zawiodłam się. Jednak nie prostotą historii a po prostu wyjaśnieniem opartym na motywie jakiego nie znoszę. Co jednak nie zmienia tego, że nie żałuję obejrzenia, sama przyjemność z podziwiania stylu kreski mi wystarczy^^
;]
Tak jest też w tym wypadku.. Nie wiem, za mało uważnie oglądałam? Ale jakby miało to „coś” dla mnie, to by mnie wzięło od razu…A nie, chwila, pierwszy odcinek mnie wciągnął… Potem? Straciłam coś z klimatu? Może.
Odrzuca mnie kreska to po pierwsze. Oglądam jeszcze raz, jestem na 13 odc. i nadal nie widzę nic takiego, za co bym mogła dać powyżej 7/10. Fabuła? W sumie jakoś mnie nie ciekawi.. ciągłe szukanie Helgi i białowłose dzieciaki.. Ja nie wiem.. chyba nie mam nastroju ;]
niby ciekawe...
1)pałac, który jest wogóle niestrzeżony, dochodzi do porwań ludzi którzy teoretycznie powinni być najbardziej chronieni, do tajnego laboratorium wchodzi kto chce i kiedy chce
2)ja rozumiem, że noszenie mieczy może być miłym ukłonem w stronę starożytności, ale albo miecze albo broń palna
3)jak udało się naukowcom teleportować na Ziemię skoro zostali otoczeni przez wrogie wojsko, które miało ich pojmać?
Ponadto jest też trochę zagrywek w stylu – Thoma(lat około 11)w szale bojowym kopie w drzewa, które pod naporem jego wściekłości padają niczym młode pędy(Naruto?) to wszystko razem potrafi zniszczyć najlepiej budowany nastrój. Mam również mieszane uczucia co do charakterów srebrnowłosych kliknij: ukryte Hiisuma był najbardziej określony, zależało mu na tym, aby wrócić na swoja planetę, był też przekonywujący jako naukowiec, reszta natomiast była miałka niby coś chcieli, niby uznawali eksperyment za swój błąd, tam jakiś wątek miłosny, oj cienka jest granica między tajemniczym niedopowiedzeniem, zostawieniem widza z własnymi przemyśleniami a brakiem pomysłu na charaktery postaci :/ być może nie moja wrażliwość.
A najgorsze w tym anime jest to, że pomimo wszystkich wyliczonych przeze mnie braków to coś cholera w nim jest!
Jakoś przez to przebrnąłem...
Każdemu odcinkowi towarzyszyło wciąż ciśnięcie się na usta z mojej strony słowo „żałosne”. Anime jest zdecydowanie poniżej oczekiwań, fabułę ma okropną, grafikę miejscami nieznośną. Muzyka jedynie trochę podbija ocenę, chociażby ze względu na utwór końcowy, który szczególnie piękny jest w wersji po rosyjsku.
Wystawiam 4/10 ze względu dodatkowo na zupełne niespełnienie oczekiwań wynikających z recenzji. Generalnie ogromna strata czasu, z całego serca odradzam sięganie po tę pozycję.
Całkiem, całkiem.
Spodziewałem się więcej...
Świeżo po obejrzeniu serii muszę powiedzieć, że jestem zawiedziony. Dlaczego? Głównym grzechem tego anime jest podanie skomplikowanej fabuły w niezbyt ciekawy sposób. Serię oglądałem niemal na siłę, przedzierając się przez kolejne nudne odcinki. Brakowało jakiegoś bodźca, któryby sprawił, że anime byłoby bardziej wciągające. Końcówka trochę ratuje serię, ale to za mało.
Co do muzyki – owszem, seria posiada jeden z najlepiej skomponowanych soundtracków, ale szlag mnie trafia słysząc po raz 20 tą samą melodię, gdyż utworów jest zaledwie kilka. Opening oraz ending są jednymi z najlepszych pod względem muzycznym.
Podsumowując – anime dla wytrwałych oraz dla miłośników skomplikowanych historii.
Jak dla mnie – 5/10.
potrzeba dużo cierpliwości
Tak więć spoilery:
kliknij: ukryte Tina – księżniczka Grecji (w tym wypadku planety gigantów) pewnego dnia widzi grupę sabotażystów zmierzających do kwater jej ojca. Zawiadamia straż? Nie, postanawia sama rozwiązać problem i oczywiście prawie ginie w wybuchu bomby. Grupa naukowców przeprowadza eksperymentalną operację, będącą udoskonaloną postacią wybudzenia pacjenta ze śmierci klinicznej, a na życzenie króla zmieniają księżniczkę w bohaterkę Saikano. Rozmowy na temat specyfikacji technicznej księżniczki na tyle skutecznie utrzymują w tajemnicy, że równie dobrze mogliby napisać o tym w gazecie. Mogliby skłamać, że maszyna w ciele Tiny to np. rozrusznik serca, ale postanawiają się kompletnie pogrążyć. Zły brat króla zwabia podstępnie księżniczkę i zaczyna testować jej możliwości bojowe. Logiczne byłoby znajdować się w miarę daleko od broni, nad którą nie ma się pełnej kontroli, ale scenariusz pozwala mu przeżyć. Rozpętuje się piekło. Sesu poświęca rękę, by zyskać trochę czasu ekranowego i zwiększyć szansę na zostanie głównym bohaterem serii, Soran wykazuje się zdrowym rozsądkiem i doprowadza Tinę do naukowców. W ramach jej „ratowania” postanawiają ją zabić, a duszę przetransportować kilkaset milionów lat świetlnych – na Ziemię (gdzie z niewyjaśnionych powodów czas biegnie szybciej – już to wystarczy by ze science‑fiction zostawić samo fiction). Plan ten miałby może ręce i nogi, gdyby:
a)mieli przygotowaną możliwość powrotu
b)potrafili zlokalizować duszę Tiny
Niestety ani jedno ani drugie nie jest prawdziwe. W poszukiwaniach księżniczki mogli właściwie liczyć tylko na to, że kolejne wcielenie będzie wykazywać się talentem plastycznym (3 spośród 18, Christine i Seraphine zmarły zanim zdołali do nich dotrzeć). Gdyby odpuścili sobie opcje transferu, to do czasu znalezienia Helgi, normalna reinkernacja zdołałaby uzyskać pełnioletność.
Nad grafiką nie będę się pastwił. Pozbawione przejawów trójwymiarowości twarze bohaterów pewnie potrafią wywołać nostalgię wśród sympatyków Astroboya.
Muzykę dosyć starannie skomponowano, ale nie zawsze jest dobrze dobrana, więc na pewno nie wystawiłbym 10 punktów. Przykładowo pierwszą połowę ostatniego odcinka oglądałem jak w transie, ale użycie motywu z openingu sprawiło, że nastrój się ulotnił i nie wrócił aż do końca. A co do zakończenia, to kliknij: ukryte szkoda Thomy, że pomimo wyrzeczeń jego uczucia pozostały nieodwzajemnione. Kolejny przykład, że przyjaciel z dzieciństwa nie ma dużych szans. Ostatecznie dałbym tej serii jakieś 6‑7/10
Hmm...
Fantastic Children
Muzyka doskonale podkreśla to co widzimy – ładne wpadające w ucho melodie.
Ja osobiście nie mogłem się oderwać od serii w momencie, gdy została nam przedstawiona historia z Girishii – widziałem podobne wiele razy, ale nie mogłem się od niej oderwać.
Jak dla mnie seria do której pasuje łatka „must see” i każdy kto ją obejrzy napewno szybko o niej nie zapomni.
Podsumowując – produkt z najwyższej półki.
Rewelacja, ale...
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
Piękne. Nie da się inaczej określić.
Trochę sobie pospoileruję…
kliknij: ukryte Przyznam, że na etapie 13 odcinka nieco oklapł mój zachwyt – cała tajemnica wydawała mi się „zbyt mało tajemnicza”. Nawet nie potrafię określić, czego się spodziewałam, w każdym razie czegoś innego… Nie mogłam też przestawić się na myślenie o Dzieciach z Befort jak o dorosłych w dziecięcych ciałach. Cóż, ale zaraz po tym przyszła retrospekcja na cztery i pół odcinka, która na nowo rozbudziła zaciekawienie. Bohaterowie wreszcie zaczęli wzbudzać sympatię (Thomę z początku chciałam udusić, Helgę odesłać na leczenie, a dzieci nieco straciły w moich oczach po ujawnieniu, że w rzeczywistości są dorosłe). Sam wątek romansowy był bardzo interesujący… Po odkryciu kim jest Thoma (cały czas myślałam, że to jednak będzie Soran! Zresztą, przypuszczam, że to celowy zabieg twórców – młody Soran wyglądał niemal identycznie jak Thoma, więc…) miałam spore wątpliwości jak to się potoczy. Z zakończenia jestem szaleńczo zadowolona, moja rhomantyczna dusza też. Podsumowując… Nie, obejdzie się bez podsumowania. Po prostu to należy obejrzeć, kropka.
Po pierwszym odcinku...
Pierwszy odcinek wręcz przykuł mnie do ekranu i wprowadził w krótką histerię z gatunku „o co tu, pani dziejaszkowa, chodzi!” Grafika owszem, specyficzna, ale w niczym mi nie przeszkadza… Kojarzy mi się nieco ze starymi seriami typu „Sara mała księżniczka” etc. No i te tła… Te piękne, cudowne tła…
Muzyka morduje na samym wstępie i mam dziwne wrażenie, że w tanukowej skali musiałabym jednak wykroczyć ponad 10… Podobnie jak Zegarmistrz – obawiam się, że już więcej nie wystawię 10/10 za muzykę.
A to dopiero pierwszy odcinek!
Nigdy już nie dam 10/10 za muzykę
Dzieło geniuszu!
nieistotny
Polecam