Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

No.6

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    C@rolus Io@nnes 11.07.2021 16:51
    Ogromne rozczarowanie
    Odnoszę wrażenie, że w tym anime fabuła była tylko pretekstem do pokazywania niejednoznacznych relacji między głównymi bohaterami. Tymczasem po seansie nic nie jest jasne! Konsekwentnie należałoby zadać szereg pytań odnośnie fabyły, przykładowo:
     kliknij: ukryte 

    Być może ktoś, kto czytał mangę będącą pierwowzorem anime będzie znał odpowiedzi na powyższe pytania. Ja jestem (znowu) zniesmaczony, człowiek liczy na ciekawą dystopię w stylu Shin Sekai Yori, a tymczasem otrzymuje setki niejasności i żadnych odpowiedzi.

    Naprawdę, aby odnaleźć prawdziwą „perełkę” w tym ścieku współczesnych anime, trzeba się nieźle natrudzić, może jeden tytuł na dziesięć się broni.

    Na plus No.6 jedynie ending: „Rokutsei no Yoru” w wykonaniu Aimer (w wersji Magic Blue jednak utwór ten brzmi lepiej).
    Odpowiedz
  • maczuga 6.05.2021 18:41:43 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Patka 21.09.2018 20:05
    moje ulubione
    Nie będę ukrywać, że No.6 podbiło moje serce. Może i ma dziury fabularne, może i nie do końca wykorzystano powieść (czy powieści), ale to dalej kapitalnie się ogląda. Muzyka słaba? Błagam, parskłam śmiechem. O ile opening też mnie specjalnie nie zachwycił, o tyle reszta jest na plus. Muzyka jest piękna, współgra z fabułą, „uderza” kiedy ma uderzyć, wywołując większe emocje i wzruszając. A wiadoma piosenka, zwłaszcza kiedy jest śpiewana przez Nezumiego, to perełka. Proponuję się bardziej wsłuchać, na yotubie można łatwo znaleźć cały soundrack.
    Serii na pewno nie można odmówić klimatu. Nie jest to ot tak poprowadzona historia. Dodam jeszcze, że oceniam ją jako odrębną całość, bo pierwowzoru nie znam – i moim zdaniem się broni, choć w sumie też bym wolała, by odcinków (sezonów) było więcej, wiadomo, im więcej tego dobrego anime, tym lepiej. Dla mnie to był bardzo emocjonujący seans i nie jestem w stanie nic złego powiedzieć o tym anime. Cóż, nie ja jedna i nie tylko przy tym anime. Choć trochę dziwię się niektórym bardzo krytycznym opiniom – gdybym je przeczytała przed seansem, myślałabym, że No.6 to jakiś średniak. No nie. Zdecydowanie nie.
    Bohaterowie bardzo mi się podobają. Nie jest ich wiele, ale są bardzo wyraziści. Shion i Nezumi to najpiękniejszy duet w anime, jaki znam. Relacja między nimi jest pięknie pokazana. Nie wnikam, czy  kliknij: ukryte , ważne, że między nimi jest chemia (a ta niekoniecznie musi być tylko między osobami kochającymi się) i chce się ich oglądać razem. Głosowo idealnie, lubię obydwu seiyu (nie wiem, czy to się odmienia).
    Do niedawna myślałam, że Psiara to dziewczyna, a podobno płeć tej postaci nie jest określona, ba,  kliknij: ukryte . Cóż, a myślałam, że w końcu mamy do czynienia z ciekawą żeńską postacią. A w moim przypadku na palcach jednej ręki mogę policzyć bohaterki, które naprawdę mi się podobały i były wyraziste (mówię oczywiście o wszystkich anime, które do tej pory obejrzałam).
    Kreski nie lubię oceniać, dla mnie najważniejsza jest fabuła i jej realizacja. Można podać wiele przykładów świetnych anime o „złej” kresce (napisałam w cudzysłowie, bo to pojęcie względne, jednym się podoba, drugim nie). No.6 to jednak nie ten przypadek, bo kreska jest też na plus, mnie bynajmniej nie raziła.
    Co jeszcze? Obejrzałam niedawno anime drugi raz – podobało mi się jeszcze bardziej. Ponownie miałam banana na ustach przy każdej scenie Shion­‑Nezumi. Ponownie ryczałam na ostatnim odcinku (tu już banana nie miałam, heh). Przeżywanie znowu tej historii było czystą przyjemnością. Dla mnie, jeśli jakaś seria wywołuje emocje, gdy ma „głębię”, to już bardzo dużo. No.6 to ma, jest dobrze zrealizowane, ma bardzo dobrych, ciekawych bohaterów, świetny soundrack. Jeśli ktoś się jeszcze waha, nie powinien.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Maurenn 13.04.2017 20:03
    Tyle osób pisze tu o błedach logicznych, ale mimo wszystko anime zostało wyłożone prostym językiem, wszystkiego w miare się dowiadujemy i akcja dzieje się spokojnie, ja np. nie musiałam, co 5 minut łapać się za głowę i przewijać odcinek, by zrozumieć fabułę. Mimo, że jest parę błędów, to co z tego? Bynajmniej nie psuje to klimatu serii i jak dla mnie nie ma wcale znaczenia. A zakonczenie bylo piekne…
    Odpowiedz
  • wiki 26.11.2016 22:16:41 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Uratugo 23.08.2015 02:46
    Jakby to napisać...
    To anime obejrzałem jakieś 3, może 4 miesiące temu. Wtedy z pewnością napisałbym, że była to cienizna – co prawda w miarę strawna i zdecydowanie nie najniższych lotów – ale jednak cienizna. Co się zmieniło do dzisiaj? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Dalej uważam, że nie była to seria najwyższych lotów, ale pomimo tego cały czas siedzi mi ona w głowie. Czemu? Kreska całkiem przyzwoita. Z animacją już trochę gorzej, ale tutaj również nie ma tragedii. Soundtrack bardzo słaby i zdecydowanie źle dobrany sytuacyjnie. Jedyny moment oprawy muzycznej, który zwrócił moją uwagę, to taniec Nezumiego z Shionem.

    Z postaci warte wypisania są jedynie trzy:

    1. Inukashi prezentuje się, w moim mniemaniu, najlepiej. Przede wszystkim jest to postać niepozbawiona sensu i logiki, a to w tym anime jest na wagę złota. Psiara ma całkiem ciekawy charakter. Obiektywnie rzecz biorąc, jest postacią raczej przeciętną, ale w „No. 6” wyróżnia się najpozytywniej. Jako jedyna postać przechodzi przemianę w światopoglądzie i zachowaniu w sposób naturalny i nienaciągany. Obecność Shiona- jego naiwność, idealizm i dobroć- sprawiają, że Inukashi zaczyna się otwierać i zauważa, że już nie tylko psy cokolwiek dla niej znaczą, ale również człowiek, który doświadczył ją czymś, czym żaden człowiek, w jej mniemaniu, nie mógł obdarzyć drugiego człowieka. Niestety sama końcówka wykpiła to wszystko, ale o tym później…

    2. Następny jest Nezumi. Spodobał mi się po prostu jako postać. Nic w nim wyjątkowego, charakter posiada dość schematyczny, ale jednak nie irytował bardziej, niż przeciętny bohater No. 6. Momentami irytowała mnie ta jego huśtawka humorów, ale, będąc partnerem czasowym dla Shiona, na jego tle wypadał wręcz perfekcyjnie.

    3. I teraz Shion… Zdecydowanie numer jeden najbardziej irytującej, nielogicznej i bezsensownej postaci. Nie ma w nim absolutnie nic wartego uwagi. I gdyby to była jedyna jego wada, to świat byłby dla mnie piękniejszy. Niestety, była to jego najlżejsza wada. Jego brak logiki, całkowita uległość wobec Nezumiego, przy jednoczesnym biernym, wyidealizowanym uporze, wołały o pomstę do nieba. Momentami dawał sobą pomiatać jak śmieciem, ale kiedy ktoś wypowiadał się Negatywnie o jego psychicznym dręczycielu, oburzał się jak dziewica na pierwszej randce. Byłoby to nawet zabawne, gdyby nie było tak irytujące.

    Zakończenie jest kwintesencją absurdów, niedomówień i fabularnych dziur. To, co działo się w jakichś dwóch ostatnich odcinkach nie da się opisać w cenzuralny sposób. Zakończenie „No. 6” winno być podręcznikowym przykładem tego, czego nie robić z anime. Bezsens goni bezsens, a emocji jest tam tyle, co śniegu w ostatnie święta Bożego Narodzenia.

    Po przeczytaniu powieści (a jakże, musiałem) stwierdziłem, że forma pisana niewiele się różni właściwie od formy zekranizowanej. W książce jest po prostu o wiele więcej nic niepotrzebnych wątków, których w anime nie pomieszczono. Jednak jakieś tam różnice są. Zauważyłem, że te nieliczne zalety serii są w książce bardziej wyraziste, a wady dużo bardziej zobrazowane i wręcz wywalone na wierzch. książkowa Inukashi jest jeszcze ciekawsza i książkowy Shion jest jeszcze bardziej irytujący. Przechodzenie przez te wszystkie przemyślenia, idee, uczucia białowłosego były istną katorgą.

    Jedna pozytywna rzecz z przeczytania powieści jest taka, że dziki temu udało mi się zrozumieć to, co nie zostało pokazane w anime, czyli wypełniłem sobie te wszystkie dziury fabularne. Cóż, powieść „No.6” może nie posiada zbyt wiele absurdów, jak anime, ale jest równie niszowe i słabe, krótko mówiąc: niewarte uwagi.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    anonim 14.08.2015 14:26
    Nezumi i Shion dużo analizowałam(na podstawie anime)
    A efekty są takie: To co łączy tą dwójkę to jest miłość,właśnie TA miłość,nie mam wątpliwości co do tego. Wszystkie poszlaki na to wskazują,gesty,to co powiedziane i co jest niedomówione. Autorka NO.6 dała wiele znaków aby sądzić że to miłość a jednocześnie podkreśla że nie powiedziała co to jest,bo wprost w istocie nie powiedziała. Dlaczego tak to przedstawiła? co chciała osiągnąć? czy chciała zrobić z odbiorcy głupca nic mu nie wyjaśniając? czy chciała rzucić odbiorcy wyzwanie aby sam określił jaki rodzaj więzi łączy Nezumiego i Shiona? Produkcja genialna. Niby coś więcej między nimi jest,niby nie jest.Ja uważam że Nezumi kocha Shiona a Shion kocha nezumiego,chcą być razem. Problem jest taki że obaj nie umieją się przed sobą określić,jeden do drugiego i dogadać ze sobą.Są kompletnie nieporadni w tych relacjach,sprawach. Uważam że Nezumi skrzywdzony przez życie jest zamknięty w sobie,boi się bliższych relacji uczuciowych z kimś,boi się zaangażować bo boi się że zostanie zraniony. Z czasem rokuje na to że zacznie się otwierać ale wtedy to Shion wszystko popsuł. Shion niby okazuje uczucia bardziej,niby robi z podtekstem jakieś górnolotne przemowy jaki to Nezumi jest dla niego ważny itd…niby jasne,ale…Shon nie wyjaśnił Nezumiemu jaki jest rodzaj uczucia którym darzy Safu i tutaj znów ich oddalił od siebie. Ja wiem że on Safu kochał jako koleżankę tylko. Ale Nezumi ma wyrazne wątpliwości,w jego głowie roją się dzikie domysły. Może się pomylił co do tego co czuje do niego Shion,może to zle zrozumiał,może Shion kocha Safu a nie jego. Widziałam to wyraznie m.in.jak biegli po schodach i jeszcze ta wszystko mówiąca smutna mina Nezumiego,aż mi się go żal zrobiło.Wtedy znowu zaczął się wycofywać w głąb siebie. Myślę że Nezumi jest tym typem z którym trzeba być otwartym i szczerym. Nezumiemu trzeba powiedzieć w prost że się go kocha i dać twarde podstawy do tego aby wiedział na czym stoi.To było zadanie Shiona,nie zrobił tego. Nezumi się boi a sprawa NO.6 to była wymówka,tak naprawdę to on znajdzie inny powód aby się za bardzo do siebie nie zbliżyli,odbudowa miasta,coś tam, coś tam itd.NA KONIEC>niby ich wzajemne uczucia są już jasne,niby nadal nie. Nezumi odchodzi,Shion go woła,tamten patrzy ostro,Shion prawie się rozpłakał,tamten go całuje i odchodzi.>strasznie to dziwne:-/ Myślę że odszedł bo jeszcze nie byli gotowi być razem,nie nastał jeszcze ten czas,bo musieli ochłonąć po ostatnich wydarzeniach. Może kiedyś będą razem a może nie. Całując Shiona wychodzi mu na przeciw,okazuje swoje uczucia,myślę że daje mu tutaj już jasno do zrozumienia co do niego czuje. Jednak odchodzi,chyba dlatego że teraz ruch należy do Shiona,to Shion ma się zastanowić czego chce,powinien szczerze z Nezumim pogadać i wyłożyć kawę na ławę.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    11xx 7.08.2015 13:07
    Mnie się bardzo podobało
    Nastawiłam się na dobrą rozrywkę i się nie zawiodłam. Obejrzałam wielokrotnie,teraz z przyjemnością skompletuje mangę.Podkład muzyczny mi pasuje do anime,podkreśla znaczenie scen. Fajne sceny walki,dialogi,ciekawi bohaterowie,ciekawy niejasny wątek między głównymi bohaterami,dziury w scenariuszu mi nie przeszkadzają bo od czego w końcu mam własną wyobraznię? Ja nie mam się czego czepiać. Imię Szczur mi odpowiada,pasuje,bez tego całość straciła by sens. Wszak szczury to stworzenia inteligentne,sprytne,przebiegłe,zawsze i wszędzie sobie poradzą,potrafią być też miłe i urocze oraz w niektórych warunkach szkodliwe. Taki właśnie jest Nezumi :-) Ilość odcinków anime i mangi też mi odpowiada bo ja nie cierpię tasiemców,żadnych,więc gdyby było dłuższe to wtedy NO.6 już bym nie obejrzała/czytała. A najbardziej w tym wszystkim zachwyciły mnie oczy Szczura,nie mogę się napatrzeć na nie. Są piękne,w żadnym anime takich nie widziałam,kolor stalowy(ja to tak nazywam)ni to niebieskie ni szare. Ciemna obwódka na zewnątrz tęczówki i stopniowe rozjaśnienie w kierunku zrenicy. Są cudowne,brawa dla twórców za taki szczegół :-)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    X 28.07.2015 19:55
    A ja bym się tak anime nie czepiała…
    Zaczęłam je oglądać i zaraz po pierwszych odcinkach sięgnęłam po nieoficjalne tłumaczenie powieści. I najpierw faktycznie anime wyglądało dosyć ubogo, bo połowy dialogów nie ma, książka jakoś bardziej naukowo podchodzi do niektórych zagadnień i w ogóle okrojono całość dla potrzeb srebrnego ekranu (tudzież monitora).
    Ale potem doszłam w książce do  kliknij: ukryte , a to dopiero połowa książki (czy serii, zależy jak liczyć). I wszystko się strasznie ciągnęło, męczyło mnie już, szczególne, że pojawiały się rażące błędy logiczne, a początkowo naukowe podejście porzucono na rzecz działających na wyobraźnię scen( kliknij: ukryte ) i kliknij: ukryte )
    W anime z wiadomego powodu nie było tych dłużyzn , ale moim zdaniem wyszło mu to na dobre. Brak czasu ekranowego oszczędził też kilku błędów logicznych. Nie wiem tylko czy wyjaśnienia przedstawione w anime były satysfakcjonujące, bo już wcześniej przeczytałam je w powieści.
    Za plus powieści można jeszcze zaliczyć No.6 Beyond, kilka opowiadań pokazujących dalsze losy bohaterów. Sprawiają, ze czytelnik patrzy trochę inaczej na całą sprawę.  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Risshya 23.07.2015 12:37
    Trochę o przyjaźni, trochę o walce, trochę o szukaniu właściwej drogi, przyszłości..

    Niestety, jako adaptacja powieści, anime jest bardzo słabe. Sporo materiału, bo aż dziewięć tomów novelki upchnięte w 11 odcinkach! Anime jest po prostu.. dziurawe. Pomimo tego, że uwielbiam Nezumiego, Shiona oraz ich historię, anime bardzo mnie zawiodło. Jeśli ktoś się waha miedzy oryginałem a adaptacją, lepiej wziąć się za to drugie.

    Mimo wszystko polecam, jeśli ktoś ma czas i chęci, a nuż się spodoba, szczególnie jeśli się nie czytało, bo nie chciało, novelki, nie bedzie się odczuwało podczas seansu tych 'dziur' :)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nico 18.07.2015 12:15
    Nie do końca się zgadzam z jednym
    No.6 dopiero zacząłem oglądać, więc nie mogę go ocenić, natomiast przyczepie się do słów „z powodu nieudolności i niekonsekwencji twórców”. Ciężko jest zmieścić wiele tomów w około 4 godzinach ... Konia z rzędem temu, komu się to uda.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ur 12.05.2015 19:21
    7/10 i ani pół więcej
    Jeśli to jest adaptacja TEJ powieści… to za realizacje powinno miec skale oceniania od -10 do -1.
    Manga o jakiś siedem niebios, azgard cały i szczyt olimpu jest lepsza. Naprawdę zabrakło mi wielu, ale to wielu śmiesznych i rozczulajacych scen, ale z drugie j strony…
    Oceniam to udając, że No.6 wcale nie ma innych odslon.
    Jesli to wam się podobało, to polecam mange. <3
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 4
    Gruszka 30.12.2014 18:25
    Ci, którzy nie widzą problemu w zakończeniu pewnie nie znają książki, albo chociażby mangi…
    To okrutne jak zostało potraktowane zakończenie, ale z drugiej strony sama nie jestem pewna jak inaczej miałoby wyglądać… Te 11 odcinków mogłoby być samym zakończeniem No.6, gdyby wiernie trzymano się powieści, co jak wiemy jest niemożliwe, nie wiem czy ma sens zastanawianie się nad tym, ciesze się że powstało anime, chociaż do powieści (Moderacja kiwa placem.) to ono się nie umywa, niemniej całkiem przyjemne.
    9/10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Evaine 17.12.2014 23:32
    no.6
    Muszę przyznać, że to anime posiada wiele luk fabularnych, nie wszystkie wątki zostały rozwinięte i opowiedziane, nie ze wszystkiego jestem zadowolona, ale… ALE!
    Postaci były wspaniałe. Sztuką jest zbudowanie wielowymiarowych bohaterów, pełnowartościowych i ujmujących.
    Shion – z pozoru bezwartościowy, nic niepotrafiący zrobić nastolatek. Czy jednak nie tak zachowywalibyście się, gdyby nagle wrzucono was w wir walki?  kliknij: ukryte 
    Bohaterowie nie byli wszechmogący. Robili wie, ale wygrywali i przegrywali. Nie tylko od nich zależały losy No.6., utopii  kliknij: ukryte 
    Nezumi także był ciekawą postacią. Przebywanie z Shionem czegoś go nauczyło – nie zrobiło z niego świętoszka i samarytanina, ale z pewnością nauczyło „dostrzegania szarej barwy”. Szczur wiele zawdzięczał Lilii i wcale nie przeszkadzały mi sceny  kliknij: ukryte  – anime ukazuje uczucia w tak delikatny i subtelny sposób, że nawet homofob powinien być w stanie to przełknąć. Dla mnie relacje zostały ukazane pięknie.

    Zakończenie… Obcięłabym 5 ostatnich minut (chociaż o takie również się modliłam)  kliknij: ukryte 

    Opening i ending nie wybijają się ze średniej, ale stanowią miłe dopełnienie reszty. Nie są zbyt długie, przyjemnie brzmią, są w porządku graficznie. Bardzo podobały mi się projekty postaci. Mówiłam to już…?

    Nie jest wybitne. Jest po prostu piękne.
    Polecam każdemu.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    YukoNyaa 16.09.2014 21:07
    "Ludzie potrafią pomagać sobie nawzajem. Ty mnie tego nauczyłeś"
    To anime jest PIĘKNE. Jest wręcz idealne! Kocham to, kocham to, kocham to!!! Główni bohaterzy – wspaniali, może Shion był taki mało wyraźny, ale pod koniec dał czadu. Bardzo polubiłam Psiarę, bo lubię osoby z zadziornym charakterkiem. W ostatnim odcinku zrozumiałam całą serię i znienawidziłam Nr6. Bardzo się cieszę, że  kliknij: ukryte  Jednakże to jak Elyurias  kliknij: ukryte  Pod koniec ta seria jest naprawdę bardzo wzruszająca, płakałam jak małe dziecko przez prawie 3/4 odcinka ♥ Wspaniała fabuła, warta uwagi seria. Jestem szczęśliwa, że obejrzałam to anime. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!!!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Kyuseichu 1.07.2014 14:18
    Napisałam mega długi komentarz wychwalający No.6 pod niebiosa, ale mi się usunęło ;;
    Najlepsze anime [powieść cudowniejsza razy nieskończoność] jak dla mnie, zaraz po Kuroshitsuji, a może nawet na równi. Dobra, trochę nie można tych dwóch serii porównywać, ale co tam,
    POLECAM W CHOLERĘ
     kliknij: ukryte  Potem przeczytałam powieść i  kliknij: ukryte 
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    An-xi 25.02.2014 14:52
    To seria sci­‑fi z elementami akcji i obyczajówki, opowiadająca o totalitarnej społeczności i zmagających się z nią ludziach. Kreska jest całkiem ładna ( nie było jakiś zniekształceń twarzy). Jak dla mnie za mało shounen ai/yaoi !
    Odpowiedz
  • An-xi 25.02.2014 14:51:03 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    gilgamesz2 25.02.2014 13:54
    czy ktoś zauważył że ich sieć internetowa (chyba) nazywa się „orange” zabawne. a tak ogółem to dobra pozycia do polecenia, trochę wkurzały mnie homo­‑pocałunki.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Lenneth 21.11.2013 16:01
    Sieczka o niczym
    Antyutopijne sci­‑fi, spójna fabuła, chwytające za serce shounen­‑ai, ciekawi bohaterowie… Jeśli tego właśnie szukacie, to szukajcie dalej, bo w tym anime na pewno tego nie znajdziecie.

    A teraz po kolei, bo muszę w swoim komentarzu odreagować kilka godzin, które doszczętnie zmarnowałam, oglądając „No. 6”.

    Pod względem fabularnym to anime leży, kwiczy i błaga o dorżnięcie. Na początku jest jeszcze w porządku, dostajemy spójne zawiązanie akcji, kilka tajemnic, napięcie między parą głównych bohaterów. W okolicach czwartego odcinka to wszystko siada, przestaje dziać się niemal cokolwiek, co popychałoby wydarzenia do przodu. Widz czeka i czeka na konkrety, a tu mija jeden ep za drugim i oto BACH! NAGLE! – zakończenie, o którym napisać, że nielogiczne, że bez sensu, że deus ex machina, to jak nic nie napisać. Bez spojlerowania zaznaczę tylko ogólnikowo, że żaden z wątków pobocznych nie doczekał się domknięcia, ale najbardziej zdenerwowało mnie co innego. Dwaj główni bohaterowie przez pół serialu spierają się, CO należy zrobić, w końcu COŚ robią, a to coś ma ZEROWY wpływ na to, na co chcieli wpłynąć – innymi słowy, gdyby Shion i Nezumi nie zrobili NIC, los No. 6 wyglądałby dokładnie tak samo, ergo: główni bohaterowie nie byli potrzebni w fabule. Drodzy scenarzyści, tak się nie robi. A już ze spojlerowaniem:  kliknij: ukryte 

    Ok, można powiedzieć, że w środku mało się dzieje, bo środek został poświęcony budowaniu relacji między parą głównych bohaterów. Niestety, nie są to ani wyjątkowe, ani odkrywcze, ani nawet szczególnie ciekawie przedstawione relacje. Ot, dwójka nastolatków odkrywa, że wiele dla siebie znaczy, plus jeden z chłopców kurczowo trzyma się młodzieńczego idealizmu, a drugi powoli otwiera swoje wrażliwe serce. Szkoda, że tak wiele rzeczy zostaje powiedziane wprost – zamiast ukazać, co czują postacie głównie przez pryzmat ich zachowania (dobry przykład:  kliknij: ukryte ), każe im się też rzucać górnolotnymi, wyświechtanymi frazesami w stylu: „jesteś dla mnie najważniejszy” albo „coś mnie w tobie przyciąga”.
    Plus, nie bardzo w ogóle kupuję ten związek w takiej formie, w jakiej został podany. Bo ani to platoniczna miłość dwóch kumpli (dwaj kumple nie całowaliby się w usta), ani pączkujący romans – bo co to za romans bez śladu fizycznego pożądania, szczególnie jeśli mówimy o szesnastoletnich chłopcach? Hormony im zastrajkowały? Tak czy inaczej, mam wrażenie, że wśród tagów dla serii zdecydowanie powinien znaleźć się „romans”, bo to relacje Shiona i Nezumiego wypełniają 2/3 czasu antenowego.

    Jeśli już o postaciach mowa, muszę napisać, że bohaterowie tacy jak Shion, tak zwane „chodzące dobro”, osoby niezdolne do odczuwania głębszej złości, idealistyczne, altruistyczne do granic, przyprawiają mnie o skrajną irytację. Shion tak twardo obstawał przy swoim światopoglądzie i wartościach moralnych, że przedostatni odcinek, w którym  kliknij: ukryte , zrobił z niego nieledwie wypranego z emocji socjopatę, zamiast ukazać jakikolwiek rozwój postaci. Cyniczny, mocniej stąpający po ziemi Nezumi znacznie bardziej przypadł mi do gustu, choć jeśli przyjrzeć mu się bliżej, on też okazuje się jednym chodzącym stereotypem: wrażliwca, który skrywa wrażliwość pod maską nieczułego twardziela. Głębi w tym bardzo mało, ale przynajmniej „wierzchnia warstwa” nie boli, jak w przypadku Shiona.

    Od strony graficznej anime wypada różnie. Z jednej strony, już pierwszy odcinek zachwyca wspaniałą animacją drzew na wietrze czy kropli ulewy uderzających o szybę, a projekty postaci robią miłe wrażenie. Potem jednak zaczyna brakować fajerwerków, w oczy rzucają się natomiast koślawe gęby statystów albo blizna Shiona wyglądająca jak samoprzylepny tatuaż. Drażnił mnie nieco sposób rysowania rzęs na dolnych powiekach – przypominały mi szwy łączące skórę z gałkami ocznymi – ale to już drobiazg.

    Muzyka – jakaś chyba leciała, z gatunku tych, które absolutnie nie zapadają mi w pamięć. Opening byłby nawet dobry, gdyby nie to, że został zaśpiewany słodko­‑pislikiwym głosem „kawai” sześciolatki, który tak baaardzo pasował do anime o dwójce nastolatków płci męskiej w trudnym, paskudnym świecie… *eyeroll*

    Podsumowując: serię połknęłam szybko, ale co z tego? Fanom z minimalnymi wymaganiami, którzy widzieli/czytali już w życiu jakieś dobre sci­‑fi albo gejowskie romanse, albo w ogóle wiedzą, co to serial ze spójną fabułą, radzę omijać „No. 6” szerokim łukiem.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    zakuro5 5.08.2013 19:58
    niezbyt
    Ogólnie seria niezbyt mi się podobała, być może z powodu bardzo zachęcającej recenzji w „Otaku”, przez którą zrobiłam sobie sporą nadzieję. Powieści nie miałam jeszcze okazji przeczytać, ale nawet jak porównuję anime z mangą, to widzę jak akcja jest uproszczona. W tej kwestii zgadzam się z autorką recenzji- w wielu sytuacjach brakowało mi takiego wstępu, wprowadzenia, przez co seria nabrała w moich oczach chaotyczności, a reakcje zdawały się przesadzone. Zupełnie już nie podobało mi się zakończenie- dla mnie wypadło strasznie tandetnie i zbyt optymistycznie, by było choć po części realistycznie. W ogóle cały wątek Elyurias odczuwałam jako wepchnięty na siłę i trochę niewyjaśniony.
    Dobra, fabułę mamy z głowy, to teraz grafika. Animacja była płynna, tła całkiem mi się podobały, większość projektów postaci też całkiem spoko. O co więc mam pretensje? Tylko kilka szczegółów- przede wszystkim Shion jako dwunastolatek i w ogóle przed, powiedzmy, zmianą wyglądu. Dosyć wymowny powinien być fakt, że pierwszymi słowami, jakie wypowiedziała koleżanka, gdy zaczęłyśmy serię, były „Ale ta dziewczyna ma krótkie włosy”. No. Nie wspomniawszy jego sposobu rumienienia się. Serio? Dwa różowe jak świnka peppa owale na policzkach? Drugą sprawą była ta „czerwona blizna” wijąca się po całym jego ciele. Ja bym to nazwała raczej „różowym paskiem narysowanym pastelą”, bo, serio, gdyby nie powiedzieli, to bym się nie domyśliła, że jest tym, czym najwyraźniej jest. Hm, wiele scen było okropnie nieruchomych. No bo jak inaczej nazwać chwilę, w której usta jednej postaci zamykają się i otwierają, a każdy pozostały element obrazu wygląda jak zalany betonem? Chyba ostatnim mankamentem, który rzucał mi się w oczy, była ta cudowna gra aktorska Nezumiego. Nie wiem o co tyle zachwytu, bo dla mnie to było bardziej sztuczne niż przedstawienie szkolne drugoklasisty.
    Dobra, co nam jeszcze zostało…? Hm, postaci i muzyka. Bohaterowie (oprócz Shiona, którego zrobili jeszcze głupawszym i naiwniejszym niż mandze) bardzo mi się podobali, włącznie z Safu, która, z tego, co zauważyłam, nie cieszy się wielką popularnością. Absolutnie natomiast zachwyciłam się małym Nezumim- zarówno w mandze, jak i w anime po prostu zdobył u mnie miejsce pierwsze w kategorii „nie wiem czemu, ale go uwielbiam”. To tyle. Natomiast co do muzyki, mam mieszane uczucia. Opening jest na pewno specyficzny, ale w sposób na tyle pozytywny, że nigdy nie przewijałam, a nawet parę razy do niego wróciłam. Ending był całkiem ładny, ale nie zapadł mi jakoś szczególnie w pamięć. Śpiew Nezumiego właściwie nie przypadł mi do gustu, czasem usłyszałam lekki fałsz, ale podejrzewam, że po śpiewaniu bez podkładu muzycznego mogłam bardzo niemile się zaskoczyć. Seiyuu brzmiały dla mnie bardzo przyjemnie- chociaż znowu, ta cała gra w teatrze wypadła niesamowicie sztucznie.
    No, skoro już tak się rozpisałam, to wspomnę też o sprawie najbardziej spornej, czyli o relacji głównych bohaterów.Osobiście uważam, że, mimo braku oficjalnego wątku shounen­‑ai, całość wypadła dość jednoznacznie. Niektórzy twierdzą, że  kliknij: ukryte  to za mało, by zaklasyfikować ten związek jako romantyczny- ja twierdzę wręcz przeciwnie, ale wciąż dość trudno mi stwierdzić, czy seria powinna mieć status „boys love”, czy raczej zostać tak, jak jest. Wszak nie wiem, czy bym po nią sięgnęła, gdyby w oznacznikach było napisane „shounen­‑ai/yaoi”. Aczkolwiek wydaje mi się, że gdyby tak było, twórcy mogliby pozwolić sobie na więcej swobody w tej kwestii, a co za tym idzie, stworzyć anime z tego gatunku z fabułą- a to nie zdarza się często. Z drugiej strony nie wiem, czy nie przesadziliby w drugą stronę, ani czy taki zabieg faktycznie wyszedłby serii na dobre.
    Podsumowując, seria moim zdaniem dość słaba. Daję 4/10
    No i sorki za taki długaśny komentarz- jeżeli ktoś go przeczyta bez ziewania, będę pełna podziwu ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    TejatPrior 29.07.2013 19:49
    Dobry pożeracz czasu.
    Dosłownie.
    Przy oglądaniu tego anime czas przyspiesza w jakiś niewytłumaczalny sposób, a przecież „No. 6” nie jest dziełem szczególnie wyróżniającym się, tym bardziej wybitnym. Jednakże… pochłonęłam tę serię w jeden wieczór, więc coś jest na rzeczy.

    Z pewnością fabularny potencjał nie został tu wykorzystany – można odnieść wrażenie, że wszystkie wydarzenia miały tylko pchać akcję do przodu, będąc wytłumaczonymi w stopniu minimalnym, potrzebnym do stworzenia przyzwoitego tła dla relacji Shion – Nezumi. Niewątpliwie ten wzbudzający kontrowersje emocjonalny związek jest tu największą zaletą, ponieważ sami bohaterowie, mimo iż wzbudzają sympatię u widza, nie zaliczają się do grona tych, o których po prostu nie da się zapomnieć.
    Według mnie zakończenie „No 6.” nie było rozczarowujące, ale oczywiście seria mogłaby mieć lepszy finał. Przynajmniej twórcy pozostawili „furtkę”, dzięki której kontynuacja tej historii byłaby możliwa. Nie chcę tu niczego zdradzać, aby nie psuć radości oglądania, dlatego uważam, iż każdy powinien wyrobić sobie zdanie na ten temat.

    Cóż, w pewnych sytuacjach nie da się wytłumaczyć wysokiej noty, danej mocno przeciętnemu anime…
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Lin 11.07.2013 13:33
    niby źle, a jednak rewelacja
    Nie da się zaprzeczyć, że fabuła No.6 jest bardziej dziurawa, aniżeli większość dróg w naszym pięknym, nadwiślańskim kraju, a jednak mimo tego nie potrafiłam się powstrzymać przed wystawieniem tej serii bardzo wysokiej noty i dodaniem jej do grona moich ulubionych tytułów.

    Całkowicie urzekły mnie postaci i ta cała dość kontrowersyjna między nimi relacja. Tak właściwie nie wiem, czy to, co działo się między Shionem a Nezumim podciągnąć można pod shounen­‑ai (bo pod yaoi to w żadnym wypadku). No.6 to tak naprawdę historia, która poza opowieścią o fałszywej utopii, stara się przekazać również, że na świecie nie powinno być żadnych granic – czy to tych tworzonych przez mury otaczające z pozoru idealne miasta, czy tych dzielących ludzi na podstawie ich cech biologicznych. Tak przynajmniej ja odczytuję tę opowieść. Bardzo wyraźnie przekazuje się tutaj, że płeć ma drugorzędne znaczenie, jeśli przychodzi do tego, co ludzie sobą reprezentują. Wystarczy spojrzeć na Inukashi –  kliknij: ukryte , czy też na Eve –  kliknij: ukryte . I tak właśnie jest z relacją głównych bohaterów – chodzi tu o pierwszą fascynację, o zależność emocjonalną, o to po prostu że bohaterowie spotykają na swej drodze kogoś pochodzącego z kompletnie innego świata, kto uczy ich życia i wartości, których w innych warunkach by nie poznali. Nie ma w tym nic seksualnego, można się co najwyżej sprzeczać, czy jest w tym coś romantycznego. I właśnie ta subtelność, niedookreślenie, próba ucieczki od tego, co skategoryzowane i wtłoczone w granice pewnych pojęć, są tym, co tak bardzo mnie ujęło w parze głównych bohaterów i co zafascynowało mnie w tej historii na tyle, że sięgnęłam po jej literacki pierwowzór.

    Pod względem wątków fabularnych związanych z mechanizmem działania No.6, tajemniczą zarazą, czy  kliknij: ukryte , seria niestety zawodzi i tutaj muszę się w pełni zgodzić z recenzją. Wydaje mi się, że 11 odcinków to po prostu za mało, by z jednej strony opowiedzieć skomplikowaną relację, która połączyła bohaterów, a z drugiej rozwikłać tajemnice dystopijnego miasta przyszłości. Jeden wątek się udał, niestety kosztem drugiego. Zakończenie zbudowane na zasadzie pojawienia się deus ex machina –  kliknij: ukryte  – zrobione zostało po łebkach, zawodząc tym samym oczekiwania budowane przez wcześniejsze odcinki.

    A mimo tego wszystkiego, dla mnie nadal jest to seria niezwykła, do której chętnie będę wracać i którą bardzo wysoko sobie cenię :) To też jest jakaś sztuka – słabo opowiedzieć historię, ale przy okazji wypełnić ją takimi postaciami, że z ich powodu jest się w stanie nawet wybaczyć te braki fabularne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Orihime-chan 28.01.2013 17:00
    Wchłonęłam to anime w niecałe 2 dni; podobała mi się ta fałszywa utopia,bohaterowie(szczególnie Psiara lub Nezumi) i ogólnie wszystko z tym tytułem związane.
    Jestem niestety odrobinę rozczarowana faktem, iż nie został rozwinięty wątek miedzy Szczurem a Shionem.
    Bo tak naprawdę nie mam pojęcia do jakiego typu ich relacje zaliczyć.
    Jednakże w gruncie rzeczy miło spędziłam czas, więc daje 7.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Otose 26.01.2013 14:54
    No.6 i paradoks - amatorka kiepskiego anime
    Wpadł mi w oko wpis na Tanuki (Avellana) – parafrazując: można być w uzasadnionych przypadkach amatorką kiepskiego anime.. Spodobało mi się..

    Nie uważam, że No.6 jest kiepskim anime, ale do wybitnych też nie należy. Mam tego świadomość.. Ale jestem jego amatorką. Zresztą mangi i novelki też.

    No cóż, braki są, dziury są, akcja za wolna, akcja za szybka, za krótko, etc. – to wszystko prawda, pozostaje nam mieć żal do producentów, że zmarnowali temat, ale chyba pozycji samej w sobie nie należy przekreślać.

    I rzecz ważna - nie uważam za słuszne, aby podciągać No. 6 pod kategorię shounen­‑ai, mimo, że  kliknij: ukryte . Przyjaźń, miłość, fascynacja drugą osobą (również tej samej płci) to są emocje, uczucia – a te potrafią być wielowymiarowe.. To, że jedynie poruszamy się w znanych nam granicach, nie oznacza, że tak jest w rzeczywistości. Zresztą sama autorka w swoich wypowiedziach nie chciała i nie określiła jaki rodzaj relacji wiąże tę dwójkę – więc proszę tego nie robić za nią!

    Postaci mnie zaskoczyły, bo nastawiłam się na stereotyp ‘mocny­‑słabszy’.. Nezumi wydaje się być tym szorstkim, więcej wie o życiu, to on tu przewodzi. Sion pochodzi z innego środowiska, dopiero zapoznaje się z twardymi regułami gry, więc jest nieporadny, popełnia błędy.. Ale właśnie nie, oto niespodzianka, subtelnie przemycane sygnały ujawniają, że Nezumi potrafi być delikatny, a Sion wcale nie jest takim bezradnym nastolatkiem, rozwija się bardzo szybko i dokładnie wie czego chce.

    Scena końcowa – mmm, to było bolesne.. :) Tak, wiem, zakończenie było idealne, idealne.. Nie chciałabym innego. Ale… I tak uparcie myśl wracała:  kliknij: ukryte  Tak subtelnie zarysowane relacje, tak delikatna więź.. To byłoby marnotrawstwo”

    Cóż, po obejrzeniu anime sięgnęłam po mangę i novelkę. Dlatego jak już jestem przy głosie, pozwolę sobie na dedykację amatorom No. 6:

    „Niewidzialna czerwona nić łączy tych,
    których przeznaczeniem było się spotkać,
    niezależnie od czasu, miejsca czy okoliczności.
    Ta nić może się rozciągać lub splątać,
    ale nigdy się nie przerwie.”

    /przysłowie chińskie/
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime