Komentarze
Dantalian no Shoka
- Re: Dawno temu... : Bez zalogowania : 22.03.2023 00:44:59
- Re: Dawno temu... : ZSRRKnight : 21.03.2023 18:51:51
- Dawno temu... : Bez zalogowania : 21.03.2023 17:58:01
- szału nie ma : Katasza : 20.07.2015 11:41:52
- komentarz : Borys : 3.02.2014 22:59:41
- Arcydzieło 10/10!! : Hanajima : 26.12.2012 21:45:17
- 7/10 : Windir : 13.09.2012 06:41:30
- komentarz : alice : 23.03.2012 23:53:59
- komentarz : Subaru : 3.01.2012 14:40:34
- Re: Gainax się nie popisał : blob : 5.12.2011 17:00:36
Dawno temu...
Albo to był wówczas urok małej ilości obejrzanych serii, albo faktycznie biblioteka dziadka bywała na tyle klimatyczna, że kilka odcinków dotąd pamiętam. Pierwsza minuta i przypomniał mi się seans :)
Klimat, lokacja i niektóre odcinki – zdecydowanie na tak :)
I ten kojący głos seiyuu głównego bohatera.
szału nie ma
+ są ładne postaci i otoczenia i właściwie to wszystko co mi się podobało.
Fabularnie to było to takie dość płytkie, a poszczególne historie nieskomplikowane i co tu dużo będę owijać w bawełnę cieniutkie. I jak widziałam tą samą kliknij: ukryte przemianę, połączenie czy co to tam było (jakby ktoś zrobił kopiuj/wklej), to mnie mierziło.
Zaczynając tą serię liczyłam, że zrobi na mnie wrażenie jak Gosick, jednak konkretnie się zawiodłam. Jeśli ktoś szuka czegoś podobnego ale zdecydowanie lepszego to polecam wcześniej wymienione przeze mnie GOSICK!!
Arcydzieło 10/10!!
7/10
kliknij: ukryte
kim są dziewczyny z dostępem do biblioteki?
kim jest dziewczyna z biblioteki ?
po co istnieje biblioteka ?
Ale klimat jest (odcinek z pisarzem!). Ogólnie mocno czuć XXw Anglią co liczę na duży plus. Mimo, że fabuła poszczególnych odcinków jest przewidywalna, a akcji nie ma praktycznie w ogóle to ogląda się świetnie. Czekam na drugą serie, bo sam pomysł z „biblioteką” jak i pomysły na poszczególne odcinki bardzo obiecujące.
Potem poziom grafiki ciut spadł, ale i tak klimat pozostał, przyjemnie się oglądało.
Mankamentem jest tu przewidywalność fabuły, praktycznie po kilku minutach odcinka można domyślić się, jak się on skończy. W tej serii nie irytowało mnie jednak tak bardzo.
Niewykorzystany potencjał, pewne absurdy scenariusza.
Seria jednak broni się klimatem. Jeśli po pierwszym odcinku komuś się nie spodoba, to nie ma co brnąć dalej.
Można obejrzeć z przyjemnością, ale nie wymagać zbyt wiele. 7/10.
Średnio na jeża
Niektóre z przedstawionych historii wprost urzekły mnie swoją baśniowością (jak np. ta, w której zmieniona została też oprawa graficzna), przez wiele jednak nie mogłam wręcz przebrnąć. Końcówka serii i wprowadzenie dwóch dodatkowych par bohaterów to totalne nieporozumienie – zrobione na siłę, bez jakiejkolwiek wizji.
Co do bohaterów – Hugh faktycznie mógłby się zachowywać bardziej jak na szlachcica przystało, ale nie zgodzę się z recenzentem, że dawał sobie tak całkowicie „w kaszę dmuchać”, zwłaszcza jak go porównać do innych bohaterów, którzy musieli się zmagać z pannicami tego typu. Co do Dalian to również na tle podobnych postaci wypadła nieco lepiej, ale to chyba ze względu na jej seiyuu, która wykonała tu kawał dobrej roboty.
Grafika i muzyka to dla mnie największe plusy tej serii, doskonale uzupełniające jej klimat. Niestety nie da się tego powiedzieć o projektach postaci, które niby wydają się całkiem zgrabne, ale jak się jej porówna do mangowego pierwowzoru to szczęka opada.
U jak tak na to wszystko patrzę, to muszę jednak przyznać recenzentowi rację, co do oceny tej serii – jak ktoś da się ponieść jej klimatowi, to czeka go w sumie naprawdę przyjemny seans. Ja osobiście nawet miło spędziłam przy niej czas.
Gainax się nie popisał
I najgorsza część czyli fabuła. Ja się pytam po co oni robili pierwsze 10 odcinków? I po co w 2 ostatnich odcinkach twórcy wprowadzili fabułę, która oczywiście już z braku czasu nie mogła się wgl rozwinąć? Przecież z 12 odcinków można spokojnie zrobić świetną serię. Klimat jednak jako taki mi się podobał a i od strony technicznej nie można nic zarzucić. Szczególnie design Dalian bardzo mi się podobał.
Ja tej serii zdecydowanie nie polecam. Wynudziłam się na niej strasznie, postacie i konstrukcja odcinków powinny zostać wywalone do kosza i zrobione na nowo. Zdaje się sprawdzać reguła, że kryminał (jakikolwiek) + loli to całkowicie niepasujące i niesprawdzające się elementy, które w połączeniu ze sobą dają zwykle mierny efekt (ten sam los spotkał chociażby Kamisama no Memo‑chou).
minirecenzja ;)
Zaczyna się zgoła poprawnie. Bohater przybywa do posiadłości dziadka, zauważa kurz i bałagan w pałacyku, podąża za śladem pozostawionym w kurzu. W piwniczce zastaje księgozbiór i dziewczynkę, którą wziął w pierwszej chwili za dużą lalkę. Tu moim zdaniem realizm potyka się na schodach i ląduje z nogami w górze na cegłach. Huey dziwi się trzy sekundy, po czym zupełnie się uspokaja i bierze dziwne dziecko pod swoją kuratelę nie zadając „zbędnych” pytań. Ilość nagromadzonego kurzu wskazywała by raczej, że ktokolwiek przebywający w domu dawno dogorywał by z głodu, ale bohater nie zaprząta sobie tym głowy. To tylko przykład, ale protagonista każdą niesamowitość przyjmuje do wiadomości jako coś naturalnego w piorunującym tempie.
Poza tym, mimo iż są pokazane momenty ładowania rewolweru, jego amunicja zdaje się nie kończyć, a zdolności akrobatyczne przekraczają kompetencje pilota. Dalian przydaje się w ostatecznym rozrachunku, ale w między czasie spełnia wszystkie cechy bezwolnej lalki, którą trzeba nosić, popychać i przestawiać, gdyż sama nie raczy się ruszyć.
Mimo iż mroczny klimat tego anime i dostosowana do tego grafika przemawia raczej na jego korzyść, zaskoczyły mnie dość drastyczne zdjęcia ukazane w kilku kadrach o tematyce wojennej. Nie jestem przekonana czy AŻ takie dramatyzowanie jest konieczne i właściwe.
Ciekawe są różne wzmianki Dalian dotyczące książek. Ona sama jest irytująco grubiańska. Aż ma się ochotę sprać to kapryśne, nieprzyjazne dziecko.
Jeśli chodzi o spadkobiercę bibliotecznej spuścizny, wygląda bardziej jak Tamaki z „Ouranu” i ma stanowczo zbyt wiele tolerancji dla rozwydrzonej pannicy… kliknij: ukryte Nawet jeśli nie jest ona do końca człowiekiem.
Mniej więcej po pierwszym odcinku wiadomo, czego się można spodziewać po pozostałych. Jeśli kogoś zainteresuje to dobrze. Jeśli pierwszy epizod nie wywrze specjalnego wrażenia – nie warto brać się za resztę. Zależne od gustu.
Książki, które (po jednej czy dwie na odcinek) są również jakoby bohaterkami akcji, stanowią ciekawy zestaw słynnych/legendarnych tekstów całego świata ( kliknij: ukryte mowa jest nawet o wersjach ksiąg utrwalonych w piśmie węzełkowym). Jednakże! Drogi Hugh czyta je bez najmniejszych problemów lingwistycznych choć nie jest powiedziane by ów miał jakieś specjalne ku temu zdolności.
Wydaje się także, że Upiorne Księgi wcale nie są tak tajemnicze, za jakie powinny uchodzić, ba! Można by przypuszczać, że każdy przeciętny mieszczanin coś o nich wie. W dodatku parka bohaterów wcale nie stara się ukrywać ich istnienia. Co ja wygaduję! Oni jawnie rozmawiają o nadprzyrodzonych mocach ksiąg z postronnymi. Jestem pewna, że na łożu śmierci Goethe powinien zakrzyknąć raczej: „Mehr Realismus!”
Czytanie ksiąg to moment, w którym akcja zamiera, a wrogowie spokojnie czekają na swoją turę, żeby przeciwnik mógł się wykazać. Samo „używanie klucza” jest nieco makabryczne i szczerze powiedziawszy wolałam już „bitewną przemianę Princess Tutu” niż te przydługie kawałki.
Muzyka jest bardzo w porządku, zgrywa się z klimatem, lepiej by było zrobić muzyczno‑plastyczną impresję na temat magicznych ksiąg, niż dorabiać do tego kulejącą fabułę.
Zgadzam się z Orzim. Dałabym 5 i pół.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM. ♥
Ojej. T_T
Daję oczywiście pięć gwiazdek, ulubione, i to wszystko z wykrzyknikiem.
Kompresja potencjału
Prawie wspaniale... Prawie.
Jeśli chodzi o pomysł i koncepcję, to mi się wydał naprawdę pierwszorzędny. Niewiele jest anime w moim (obszernym dość) zbiorze zaliczonych tytułów, które dorównywałyby pomysłem Księgozbiorowi. Naprawdę pomysł godny podziwu. Jednakże tylko liźnięty, prawie że nietknięty niestety.
Myślę że bohaterowie są dosyć wyraziści, nie można im niczego zarzucić, ale niestety tylko główni bohaterowie. O innych mało wiemy i tu pojawia się ten największy minus – braki w fabule. Gdyby seria była dłuższa i bardziej rozbudowana, mogłaby być znacznie ciekawsza. Po każdym odcinku odbiorca może czuć wyraźny niedosyt i przez głowę przechodzi myśl, że w kolejnym odcinku będzie kontynuacja wątku. A tu ciach, nic, nawet słowa, od razu jest rozpoczynany nowy temat, nie skończywszy poprzedniego. Niczego się praktycznie nie dowiadujemy, a w mojej głowie dalej kłębią się pytania i chęć poznania czym jest tak naprawdę Księgozbiór Dantaliana, kim jest Dalian i jak została stworzona, czemu w swym wnętrzu skrywa tyle ksiąg i czemu więzi swoje drugie ja w środku. Czy klucznik jest tylko kimś, kto otwiera bramę czy nie tylko. Niestety, nikt nie odpowiedział nam na te pytania. Tutaj się mocno zawiodłam.
Muzyka i kreska bardzo przypadła mi do gustu, bohaterowie bardzo przyjemni dla oka, w stonowanych ciemnych barwach, niczym nie przypominają typowych shoujo postaci (mimo iż kreska przychyla się do tego stylu).
Podsumowując, oprawa i koncepcja jest wspaniała, ale czuć wyraźny niedosyt jeśli chodzi o fabułę. W takim wypadku należy sięgnąć do mangi lub pierwotnego źródła (VN), może dostarczy nam więcej informacji :).
Przerost formy nad treścią
Jednakże na drugiej szali znajduje się fabuła. W takiej serii swoista wariacja na temat „potwora tygodnia” absolutnie się nie sprawdza. Jednoodcinkowe historyjki powielają znane z wielu innych mediów schematy, a niewielki czas trwania sprawia, że nie potrafią rozwinąć się w coś ciekawszego. Każda z tych historyjek zostaje rozwiązana w dokładnie taki sam sposób. Główny wątek zaś niby przez całą serię migocze nam w tle, jednakże nie na tyle wyraźnie, aby choćby zainteresować. Jego rozwiązanie w ostatnim odcinku też rozczarowuje, sprawia wrażenie przekombinowanego, zamkniętego w zbyt krótkim czasie. Moim zdaniem można byłoby przeznaczyć dwa z tych „potworów tygodnia” na większe zagłębienie się w główną oś fabuły, czy angaż w nią ciekawych bohaterów drugoplanowych.
Podsumowując, ciężko mi ocenić tę serię. Piękna forma zdecydowanie przerosła niezbyt ciekawą treść. Szkoda, że na tanuki nie ma połówek, bo 5,5/10 byłoby odpowiednie.
porażka
Dobra, jeśli chodzi o dobór seiyuu to trzeba przyznać, że świetnie to zrobili, ale schodki zaczynają się dalej.
Zacznę od grafiki, w oryginale Huey to przystojny młodzieniec, elegancik z rewolwerem, po prostu cud, a jego zachowanie miód i orzeszki, a tu dostajemy zcukierkowanego pseudo bisha z kędziorkami i wielgachnymi moe oczkami, jego postacią strasznie się zawiodłam. Dalej Dalian, to samo, w oryginale malutka, na oko 8‑10 letnia dziewczynka, wyglądająca bardziej jak lalka, która jest dość oziębła a GAINAX zafundował nam moe tsundere, która nijak nie przypomina oryginału.
Ogólnie kreska całego anime bardziej pasowałaby do czegoś pokroju K‑ON niż do serii, która w założeniu oryginału miała być lekkim horrorem.
Postaci pozostałych chodzących bibliotek były znacznie lepsze niż głównej bohaterki, gdyby Hueya i Dalian zastąpić duetem Flamberge i Hal, to anime zyskałoby, oj zyskało.
O samych historyjkach lepiej nie wspominać, bo są po prostu żałosne, jest sprawa, coś się dzieje, Dalian daje książkę, Huey czyta, po sprawie, i chyba w ten sposób można z grubsza opisać fabułę, napięcie nie było w żaden sposób budowane, a samo cytowanie książek wypadało jak na mój gust średnio albo nawet gorzej niż przeciętnie.
Jeśli ktoś ma na zmarnowaniu 4 godziny życia niech ogląda, ale się wynudzi, a pozostałym serdecznie odradzam tytuł, pozostawił spory niesmak po tym, co mógł zrobić i osiągnąć.
Niestety w strefie 11 nie sprzedał się m. in. z powodu odebrania Dalian moe w porównaniu z light novelową wersją.
muzyka byla sliczna, naprawde ladnie spiewany op jak i ed, muzyka przy poszczegolnych scenach tez ^^
bohaterzy sa calkiem niezli (powadza Hugh i Dalian).
grafika jakos…nie przypadla mi do gust
Ostatnio lolitki są w modzie, brr. Ach ta oryginalność.
Ale to słabe
Po pierwsze konwencja „jeden potwór (a czasem dwa) na tydzień” nie służy temu tytułowi a na dłuższy wątek fabularny się nie zanosi.
No, ale gdyby te pojedyńcze historie były ciekawe… ale nie są. Już zdecydowanie bardziej wolę oglądać gagi z Dalian (tylko czemu spaprali jej design? W mandze wyglądała o niebo lepiej) niż główną fabułę poszczególnych odcinków, która jest po prostu durna.
Tytuł jest na razie dla mnie największym rozczarowaniem tego sezonu (oczywiście R‑15 i Blood‑C są zdecydowanie gorsze, ale od tych serii tyle nie oczekiwałem, co od nowego Gainaxa) i chyba się z tym anime pożegnam.
^_^
Bez urazy – ale porównywanie Dantaliana do Gosicka, to obraza dla tego pierwszego. Nie ta liga.
P.S.
I ten opening :)
super :D
Zacznę od tego, że bardzo mi się podoba. Trochę przypomina Gosick tylko tym razem „księżniczka” jest trochę milsza a jej „książę” bardziej się przydaje. Seria bardzo mnie przyciągnęła w szczególności kreską. Jeśli chodzi o muzykę to w miarę dobra ale w niektórym momentach w openingu nie pasuje. Wróćmy do porównywań z Gosickiem: Dalia jak i Victoriqa strasznie uwielbiają słodycze i książki. W sumie książki to nic dziwnego bo właśnie seria o nich jest. Albo Hyu czy jak mu tam tak samo jak Kujo na Victorice polega na Dalii. Może troszkę mniej ale polega choć widać, że się stara tak nie robić ;D Sposób walki jest bardzo oryginalny jak i pomysł z tymi książkami… nie potrafię sobie przypomnieć nazwy, wybaczcie, chwila zaćmienia :3 Zaraz zapewne mnie oświeci :3 Hm, jednym słowem seria u mnie ma baaaardzo duży plus i myślę, że nic tego nie zmieni ;)