Komentarze
Mashiroiro Symphony -The Color of Lovers-
- komentarz : Nikodemsky : 9.10.2018 23:09:55
- Lekkie, łatwe i przyjemne : imiltiades : 27.07.2016 18:21:33
- komentarz : 214 : 5.01.2015 23:18:50
- komentarz : Miedzio : 31.08.2014 17:05:26
- Re: Beznadzieja. : Kysz : 19.04.2014 15:03:23
- Beznadzieja. : MiyuMisaki : 19.04.2014 14:27:39
- Re: Całkiem całkiem : Hiromi : 9.04.2014 01:08:42
- Re: Całkiem całkiem : Hiromi : 9.04.2014 01:07:33
- Re: Całkiem całkiem : Cthulhoo : 8.04.2014 14:04:06
- Re: Całkiem całkiem : Kysz : 8.04.2014 13:45:26
Bliżej temu było faktycznie do romansu, niż typowego haremu i to się chwali. No i nieczęsto zdarza się, że mc wybiera kliknij: ukryte najbardziej ogarniętą dziewczynę z grupy.
Graficznie ogółem również całkiem ładne – nawet postacie w tle wyglądały nie najgorzej, co zdarza się rzadko. Pojawiło się kilka naprawdę fajnych, klimatycznych kadrów.
Od strony dźwiękowej również było zadowalająco – do dramy dogrywało piano, nie żadne sztuczne, syntetyczne dźwięki; nie raz można było również usłyszeć skrzypce, które bardzo fajnie komponowały się z istotnymi dla bajki momentami.
Na minus:
- to dziwne, irytujące stworzenie(homiko‑kot? nie wiem jak to nazwać), jak już seria trzymała się w ramach realizmu, to nie wiem po co przy okazji tworzyć jakieś fikcyjne kreatury
- nagła zmiana kliknij: ukryte charakteru Sany, z „normalnej” koleżanki przeszła z dnia na dzień transformację w naprawdę irytującą tsundere
- dwie tsundere na harem( kliknij: ukryte oprócz Sany jeszcze Airi)
- mc to ciepła klucha bez charakteru
Na dodatkowy plus – specjal dla jednej z dziewczyn, która nie miała szczęścia w oryginalnej historii. W formie pseudo‑galge ale liczą się dobre chęci(chyba).
Warte obejrzenia. 6/10.
Lekkie, łatwe i przyjemne
Jednak po oglądnięciu całości zdałem sobie sprawę, że takie szufladkowanie tej serii nie jest do końca fair. Owszem nie jest ona czymś odkrywczym czy innowacyjnym potrafi przynudzić i powiela schematy, jednak jest w niej coś, dzięki czemu ogląda się ją całkiem dobrze.
Dużą zasługę w tym ma sam główny bohater Shingo nie jest on totalną porażką losu, która dostaje zawału trzymając za rękę dziewczynę, którą lubi. Potrafi podjąć zdecydowaną racjonalną decyzję, okazać swoje uczucia czy udzielić wsparcia, gdy ktoś tego potrzebuje.(oczywiście na małą skalę niech nikt nie oczekuje że z niego jakiś badass)
Co do bohaterek, jako że podstawą ekranizacji była gra eroge mamy tu całą plejadę dziewczyn zaczynając od pokojóweczki przez nieodłączną tsundere a kończąc na troskliwej i jakżeby inaczej nieporadnej siostrzyczce. I mimo że ich charaktery są takie sztampowe to jednak całkiem przyjemnie się je ogląda nie
denerwują, ale również nie wzbudzają większych pozytywnych emocji.
Kreska to jak dla mnie nic szczególnego jest porządna, ale bez fajerwerków. Muzyka także ani opening, ani ending mnie nie porwał to po prostu nie moje klimaty.
Ostateczne dochodzimy do największego plusa tej serii, a więc związku Shingo z kliknij: ukryte Miu. Nie kończy się on na trzymaniu za rączkę ohoho co to to nie w ich przypadku całowanie do dopiero początek i to jest właśnie ten największy atut wreszcie seria gdzie bohaterowie nie kończą na trzymaniu się za rączkę (czasami i do tego nie dochodzi)
Ostateczne Mashiro Symphony kupiło mnie niezgorszym głównym bohaterem oraz zachowaniem się postaci już po tym, jak zostali parą. Owszem jest dużo lepszych serii jednak jako przerywnik od poważniejszych animacji sprawdza się bardzo dobrze.
6/10
4/10
Beznadzieja.
Tak mnie odrzuciło od haremów, że jak słyszę dobry komentarz do jakiegokolwiek haremu, zbiera mi się na rzygi.
Żałosne anime.
Główny bohater bez charakteru. Nijaki, nudny, pusty.
Imion bohaterek nie pamiętam. Jedna podbiła moje serce mózgiem i dojrzalszym podejściem od pozostałych panienek.
Blondynka, tyle wiem.
Wszystkie płakały i ohały z miłości do bezmózga. Najpiękniejsze było zakończenie, kiedy miałam ochotę wypierdzielić w monitor.
Jak to bywa w haremikach – główny (właściwie to gówny), beznadziejny bohater wybrał kliknij: ukryte śliczną, wrażliwą idiotkę. . Typowe.
Może po prostu nie są dla mnie haremiki.
Polecam wszystkich, miłujących niewinne, głupie dziewczynki (poza blondynką i jeszcze jedną) – czyli panią ze zwierzątkiem i tępego bohatera, nudnego jak flaki z olejem.
Moja nienawiść do haremów osiągnęła max.
2/10
Tylko za to, że można to obejrzeć w lekki, deszczowy dzień i samo w sobie, poza 2 (wymienianymi w całym komentarzu) bohaterami, nie jest najgorsze. Mimo wszystko nie polecam. Nie polecam komuś, kto nienawidzi wszystkiego wymienionego x razy powyżej jak ja.
Do tego kliknij: ukryte wykąpać się z każdą laską, uhu, niezłe fantazje.
Całkiem całkiem
Spora w tym zasługa dwóch rzeczy:
kliknij: ukryte 1. Bohater nie wybiera pierwszej lepszej bohaterki, która pojawiła się po prostu jako pierwsza na ekranie. Od samego początku widać było jego zauroczenie Miu, które w naturalny sposób dojrzewało do nieco głębszego uczucia. Mimo wszystko nie dało się jednoznacznie stwierdzić, której to pannicy przypadnie w zaszczycie owa miłość – co prawda z góry można było odrzucić siostrę i pokojówkę, ale pozostała trójka miała mniej więcej takie same szanse xd
2. Bohater wyznaje swoją miłość i to jeszcze już w 10 odcinku – coś nieprawdopodobnego, że sam się zorientował w swoich uczuciach xd W dodatku nie było fazy czerwienienia się na samą myśl o trzymaniu się za ręce i nawet poszli do łóżka o.O
Generalnie ja to odebrałam jako całkiem przyjemne szkolne anime, bez supermocy i wielkich dram, z dość sympatycznymi bohater(k)ami. Wpierw się trochę obawiałam o siostrzyczkę, bo taka niemrawa jakaś była, ale nie była taka zła. Niestety nie da się tego powiedzieć o pokojówce – bez niej byłoby tylko lepiej. Samego Shingo, chociaż to kolejna wariacja miłego chłopaczka, który każdemu chce pomóc, a często robi to nieświadomie, nawet da się znieść, bo okazuje się, że jest w miarą inteligentny.
Projekty postaci są typowe, na szczęście jednak nie wyglądają jak małe dzieci (coś jak w Gift, czy Happy Lesson), więc nawet można na nie patrzeć. Za to tła, jak na adaptację eroge, zrobiono naprawdę dobrze i nawet się złapałam na tym, że patrzę na nie, zamiast na bohaterki ;p
Nie sądziłam, że jakieś anime haremowe może mi się tak spodobać. Komedii romantycznych jest niestety mało i szybko się kończą, zwłaszcza jeśli wyklucza się z listy haremy/reverse haremy i mocniejsze ecchi. Dlatego więc postanowiłam nieco poszerzyć swoje horyzonty i okazało się, że Mashiro‑iro się do tego idealnie nadało, bo nie złapałam alergii na haremy. Ba, nawet może dam szansę kolejnym tytułom. Ode mnie ma to czyste 7/10 – w sumie widać tu wiele schematów, ale znowuż zrezygnowano z tych najbardziej irytujących, bądź ograniczono je do minimum.
Podoba mi się także, że bohaterki nie rzucały się na niego jak na mięso, co dzieje się w niemal każdej haremówce. Owszem, wiadomo, że gdyby tylko jedna pałała do niego uczuciem autorzy nie mogliby sobie tego wybaczyć, ale nadal – jest to pokazane w miarę przyzwoicie, bez ciągania za ręce w dwie strony i wydrapywania sobie oczu. Bez zaborczości. Bez tego wszystkiego, co mnie maksymalnie zniechęcało w Rasario + Vampire.
Graficznie jak w większości szkolnych haremówek, bez szału, ale projekty bohaterek są naprawdę ładne, trafili w moje gusta z tym.
Akcja mnie nie znudziła, oglądało się bardzo przyjemnie.
Na plus rozwiązanie fabularne, kliknij: ukryte w końcu bohater, który był w stanie wybrać i uczciwie się swojego wyboru trzymać. Sam wybór także, choć możliwy do przewidzenia, nie należał do najbardziej oklepanych jakie widziałam.
Najbardziej zapamiętam z całej serii chyba ending, strasznie mi przypadł do gustu.
Nareszcie dobry harem
Jako fan eroge
Pokemon :D?
Kyubei? Sikorski? Pannya...
Owo anime jest najbardziej niezrównoważoną mieszanką jaką przyjąłem. Niemalże w każdym odcinku coś budziło we mnie zainteresowanie, a coś odrzucało.
No to mamy bardzo interesujący pierwszy odcinek. Jakaś potencjalnie patogenna sytuacja z siostrą, ale skądinąd bardzo interesująca. Pojawia się pierwsza bohaterka walencyjna, w dość ciekawy sposób. Robi się ciekawie, a tu połączenie szkół edukacyjnych, tak żeby wyszła koedukacyjna. Temat sztandarowy, odruch przewijania opanowałem tylko dlatego, że miałem się uczyć do egzaminu i dałem sobie czas tylko na jeden odcinek. Dalej to romans haremowy balansujący zręcznie obok ecchi. Romans jest całkiem niezły, nawet jeśli wybranka protagonisty jest najbardziej drętwa z całej ekipy to szanuję jego wybór. Owszem, jest to bardziej studium wyobrażeń na temat idealnego związku specyficznych ludzi, ale całkiem niezłe i realne.
No to co złe? Na początek Pannya. Już myślałem że będzie chciał z każdą z dziewczyn zrobić kontrakt, spełnić jedno życzenie i za pomocą ich uczuć odwracać entropię kliknij: ukryte , a w końcu któraś uratuje ludzkość. (w nawiązaniu do Kyubei z „Madoka, Puella Magi”) Poza tym 12 odcinek i wzruszające rozstanie, nie wytrzymałem, przewinąłem.
Drugie. Niepotrzebnie wpleciony i rozbudowany wątek szkoły koedukacyjnej. Czyżby autorzy chcieli przekazać, że szkoła koedukacyjna jest lepsza? Po co? I to jak: szkoła koedukacyjna jest lepsza, bo dziewczyny dostają możliwość zabujania się już w liceum! Albo romans, albo argumenty merytoryczne i statystyczne.
Jakieś dziwne sytuacje: matka Miu vs matka Seny i kilka innych też by się znalazło. Magiczny zbieg okoliczności, dzięki którym matka Seny zna większość bliskich koleżanek bohatera, po co to w ogóle?
Poza tym jeszcze wątpliwa funkcja siostry (to harem…?) i trochę zbyt dużo siana momentami.
Podsumowując. Jako romans ok, ale dodatki według mnie powodują zanik sensu oglądania tego czegoś. Chyba że kogoś jarają dziewczynki w 2d z włosami jak królewny trzymające kluchę i mówiące na nią nya. Będzie mieć dodatkowy argument i już będzie ok.
Ciekawostka: Sikorsky jako imię dla kota? Kto to widział? U nas chyba nikt by nie próbował z Yamamoto.
Bardzo polecam
W końcu jest coś więcej niż buziak na koniec serii i last piosenka. ja stawiam zasłużone 9. Bo jak już do 3 w nocy oglądałem Anime to coś wym być musi…
Dobra, lecz nie idealna produkcja...
Końcowa ocena 8-
cos nowego
niby klasyka, w sensie setny raz odgrzewany haremowy kotlet, ale jednak smaczny, nie zrobiony wedlug wysluzonego, utartego schematu ^^
kliknij: ukryte ale ja sie pytam: czy dla japonskich facetow fakt, ze ci sie niezla laska pakuje do wanny nic nie znaczy? damn. poza tym podobalo mi sie ze nie poszli sztampowo w pierwsza, glowna, bohaterke Airi. dosc mialem serii ktore wszystkie sa takie same
przyjemnie sie oglada, ja to chapnalem „na raz” 8/10; good luck, have fun ;]
Da radę...
Dobra haremówka
Jednak nie chwalmy dnia przed zachodem słońca. Nadal nie wiemy, jaki route wybrali twórcy i, kliknij: ukryte mimo że zasada first girl wins premiuje Airi, to po 8 odcinkach nie widzę tego pairingu i bardziej bym celował w Sanę czy w Miu‑senpai.
Zwyczajność