
Komentarze
Nisemonogatari
- komentarz : ZSRRKnight : 31.01.2023 17:06:11
- komentarz : URAHARAx6 : 5.11.2020 13:22:28
- komentarz : Damian : 26.02.2018 01:45:05
- komentarz : rorek : 25.05.2017 18:10:17
- komentarz : Eshaze : 25.05.2017 17:39:05
- Re: "Eromonogatari"? Dla mnie wporzo! : Saber : 19.10.2014 16:43:15
- Re: "Eromonogatari"? Dla mnie wporzo! : Maronka : 19.10.2014 11:40:27
- Re: Araragi : Maronka : 19.10.2014 11:39:23
- Fantastyczne : MrKrzychu : 13.03.2013 09:53:12
- Re: Araragi : Erio : 17.07.2012 23:53:06
Ogólnie cały ten sezon jest „bardziej” i mówię tu o erotyce.
Najbardziej zapadła mi w pamięć pierwsza scena z Shinobu: ponad pół odcinka spędzonego na dialogu z nagą loli.
Przyznam szczerze: nie mógłbym być szczęśliwszy.
A w ogóle w Bakemonogatari Shinobu mnie intrygowała, a teraz szczerze ją lubię.
Duża w tym zasługa Maayi Sakamoto, która ma po prostu genialny głos.
Ale ten sezon przede wszystkim jest o siostrach Araragiego.
Tak mi się przynajmniej wydaje.
Odcinek z myciem zębów to według mnie idealne podsumowanie tego, czym w zasadzie jest Monogatari.
No i przede wszystkim jest pod wrażeniem, że naprawdę poświęcili na to cały odcinek: jednak reżyser naprawdę ma jaja.
Pojawił się też ktoś w rodzaju antagonisty, choć tak naprawdę Kaiki to po prostu zimny, wyrachowany kapitalista: póki co nie mam powodu by go nie lubić.
Ogólnie stężenie fanserwisu nieco mnie zaskoczyło, ale równocześnie zadowoliło.
Bo w gruncie rzeczy to był dobry fanserwis. Fanserwis oczyszczający duszę.
A ogólnie to miało być o siostrach Araragiego, ale tak szczerze nie odniosłem wrażenia, by były one bardzo ciekawymi postaciami.
W zasadzie tylko Karen jest w pewien sposób interesująca, ale to głównie zasługa pewnej kultowej w środowisku sceny, o której wspomniałem wcześniej.
W przyszłości życzę sobie więcej Shinobu.
Odcinek drugi. Monogatari Dilemma, część druga. Czcionka użyta w komentarzu: nie wiem
Ja dałem 8 za odcinek 8 :)
Fantastyczne
Araragi
"Eromonogatari"? Dla mnie wporzo!
Dla mnie Nise lepsze jest niż Bake. :3
O ile w pierwszej serii moja ocena wahała się między 7 a 8, tutaj stoi pomiędzy 8 a 9 a mimo wszystko zdecydowałam się na tę wyższą. Może przesadzam? Staram się patrzeć obiektywnie, ale zabawa była tak przednia, że wszelkie mniejsze wady niezbyt mnie obchodzą przy ostatecznej nocie.
Łatwo zauważyć, że nie mamy tu już tak dużo Hitagi. Lubiłam ją w Bakemonogatari, ale jakoś jej brak w Nise mi nie przeszkadzał.
Podczas seansu pierwszej serii nie sądziłabym, że polubię siostry Koyomiego. A tu zaskoczenie, fajne z nich dziewczyny, zwłaszcza Karen, mimo iż nie należy do postaci w stylu lubianym przeze mnie.
I aż muszę wspomnieć o scenie mycia zębów – po prostu świetnie~! *_* Z czegoś takiego, zrobić coś… TAKIEGO. >D Nie no, mi pasuje. Ahh ta scena była taka piękna <3
I ogółem ciekawe relacje między Araragim a jego siostrami.
Co do reszty postaci, nie mam zastrzeżeń. Chociaż albo mi się wydaje, albo wszyscy się trochę zmienili. A Shinobu – tutaj dopiero zaskoczenie. Postać na plus.
Całościowo wrażenia bardzo pozytywne. Wcale się nie nudziłam. Szczerze polecam zapoznanym z Bakemonogatari ^^
Lubię to! Absolutnie udana kontynuacja świetnego Bakemonogatari.
Uwielbiam te niedomówienia, dwuznaczności, żyjące swoim życiem pojedyncze kosmyki włosów, zwariowane, awangardowe tła, dziwne skręty szyi i szybkie zbliżenia kamer. No uwielbiam.
Rzeczywiście jest to kontynuacja bardziej pikantna, związki między Araragim a jego siostrami można momentami interpretować w dwuznaczny sposób.. Lubię takie granie na emocjach widza.
I mycie zębów już nigdy nie będzie takie samo.
Ubawiłem się, obejrzę tą serię po raz kolejny, za jakiś czas. Z wielką chęcią zabiorę się też za serię kolejną, zapowiedzianą w ostatnim odcinku. Komu podobało się Bakemonogatari, może śmiało sięgać po to anime – warto. Polecam.
Niedosyt można natomiast odczuć przyglądając się postaciom sióstr, które zbytnio nie przykuwają uwagi do ekranu mimo że są głównymi punktami tej serii.
Główny bohater stał się ciekawszy, plusem tez jest złotowłosy wampirek, który ma coś zawsze fajnego do powiedzenia, role przewodniczącej i dziewczynki z wężem dusicielem stały się epizodyczne, trochę szkoda, gdyż całkowicie stały się one tłem dla innych postaci…dziewczynka‑ślimak dalej mimo wszystko rządzi :).
Humor na bardzo dobrym poziomie, sporo erotyki ale pokazanej w ciekawy sposób – nie na zasadzie krew z nosa bohatera, czy też pisk dziewczyny złapanej za pierś. Motywy bardziej poważne też można tu odnaleźć, tym razem jednak dotyczące relacji z rodzeństwem i dorastaniem.
Ogólne wrażenie- bardzo dobre 8/10.
Wie ktoś może kiedy będzie planowana kontynuacja tej serii?
vs Bakemonogatari
Po pierwsze Nisemonogatari zdecydowanie się różni od poprzednika. Bakemonogatari to anime wyintelektualizowane, bardzo porządne i wykonane tak, by widz skupiał się na najważniejszych sprawach. Elementy ecchi są jedynie wisienką na torcie. Z kolei Nisemonogatari jest do bólu perwersyjne, siłą rzeczy więc, tego intelektu jest znacznie mniej i zupełnie inny jest odbiór. O ile lubimy wisienki na torcie, o tyle tort złoży z cukrowanych wisienek już pewnie byłby niezjadliwy. Nastawiając się na Bake II bardzo się zdziwiłem, kiedy z ekranu w oczy zaczęły mi się pchać stópki, nóżki, plecki, łapki, ramionka, usteczka, oczęta, fryzurki, wygibaski etc. Mamy więc obiekt bardzo specyficzny i baaardzo ciężko skupić się na tym co było meritum pierwszej części, mianowicie inteligentnych konwersacjach. Tak, teraz te rozmowy są zbyt pozbawione sensu, intelektu i po prostu puste.
Po drugie Senjougahara wiele straciła. Wszystko zaczyna się od sceny, której bliźniaczą wersję mogliśmy jednocześnie ujrzeć w Mirai Nikki. Czyli chłopak uwięziony przez swoją ukochaną celem ochrony. Więc scena, która spowodowała u mnie czasowe obniżenie oceny MN tutaj niestety też się pojawiła. W Mirai ostatecznie się to uzasadniło, tutaj nie. Tak, kolejne sytuacje odbierają Senjougaharze tę doskonałość, jaką zapamiętałem z pierwszej części: jej decyzje są błędne, impulsywne, a ona sama traci kontrolę nad sobą – pozostaje tylko sztywna maska tsundere, która pasuje do niej coraz mniej. Teraz ta doskonałość intelektualna, wyimaginowana istota do której osobowości można wzdychać, nagle zdaje się wręcz mniej pociągająca niż inne bohaterki.
Inne postaci spotkał podobny los, np. Suruga Kanbaru z chłopczycy‑sportwoman nagle przeobraziła się w nimfomankę. Owszem, była zboczona w pierwszej serii, ale osią jej postaci był sport, a nie to. Teraz w ogóle nie gra w kosza, ani nic, tylko siedzi na golasa. Serio. I to jest kontynuacja takiej genialnej serii…
Po trzecie utrata moralności. Bakemonogatari było bardzo stonowane. Nise jest rozwiązłą serią spod znaku yuri i incest. Nie lubię nowoczesnych tworów, które eksponują tego typu zachowania. Tracą niepotrzebnie na realiŹmie, w zamian nic nie zyskując. (Może poklask pewnych grup społecznych.)
Natomiast chcę pochwalić rzemieślnictwo SHAFTu. Seria jest naprawdę dziko i zarazem subtelnie perwersyjna. I to główna zaleta.
O ile Bake obejrzałem w dzień i potem tylko westchnąłem, a mózg stopniowo chłódł, o tyle Nise oglądałem bez zapartego tchu przez dwa dni. Mózg się w ogóle nie włączał za bardzo i jakby nie perwersja to pewnie jeszcze bym oglądał. Półnagie dziewczynki z ekranu w połączeniu ze średnio inteligentnymi rozważaniami, robią znacznie mniej piorunujące wrażenie.
Jak oglądać? Koniecznie trzeba mieć obejrzane Bake, bo nic nie jest tłumaczone, to kontynuacja. Ale lepiej nastawić się na osobną serię i nie oczekiwać tych samych bohaterów- teraz będą inni, nawet jeśli nazywają się tak samo.
Cóż, gdybym oceniał razem z Bake (9/10) dałbym i Bake, i Nise 6 za zepsucie Senjougahary. Jednak serię oglądało się z zainteresowaniem, perwersja jest na bardzo wysokim poziomie i Nise dostaje 8 -1 za incest, czyli 7.
Kakoi!
Nie rozumiem was,
Osobiście nie mam nic przeciw większej dawce humoru w Nisemono, szczególnie po tej ciekawej, choć troszkę zbyt tajemniczej końcówce.
Sayonara Bakemono Sensei?
No właśnie, zmiana stylu uderza jak rozpędzony pociąg towarowy, tym boleśniej, że dopiero co skończyłem skądinąd bardzo dobrą część pierwszą. Dodatkowo serio wręcz stała się kalką innego (skądinąd również bardzo dobrego) tytułu – Sayonara Zetsubou Sensei. O ile w samym Bakemono widać było charakterystyczną manierę ludzi_odpowiedzialnych_za_to_anime_nie_nazwę_ich_Shaftem_bo_widziałem_za_mało_tytułów_tego_studia znaną ze Zrozpaczonego Nauczyciela, to Nisenmonogatari zapowiada się na średnio strawną hybrydę dwóch tych anime.
No bo właśnie, jeszcze wczoraj krytykowałem na pewnym forum pewnego tłumacza mówiąc mu, że o ile języki polski i japoński osobno brzmią wspaniale, to łączenie ich obu w jednym wyrazie może co najwyżej wywołać mdłości, a dzisiaj trafia mi się bardzo podobny przypadek. To trochę jak z kwaśnym mlekiem i słodką bitą śmietaną – niby podobne, ale nie wolno tego podawać na raz. Rzekłem.
Wybaczcie mi to powyżej, jest czwarta w nocy…
Mały błąd
...
Całość stylem poszła bardziej w Sayonara Zetsubou sensei – mamy najazdy an postaci z najdziwniejszych perspektyw etc.
Dialogi – raczej kiepskie i bez polotu.
No i najgorsze – Senjougahara ... nie zapowiada się najlepiej ...