
Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 4/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 3/10 |
Ocena redakcji
brakOcena czytelników
Kadry




Top 10
Dennou Sentai Voogie's Angel
- Voogie's Angel
- 電脳戦隊ヴギィ`ズ・エンジェル

Gdy chcesz zrobić trzy zupełnie różne serie, ale masz środki tylko na trzy odcinki.
Recenzja / Opis
Ileż to już mieliśmy proroczych anime. Wg kalendarium Neon Genesis Evangelion niedawno miał miejsce Third Impact, zaś Katsuhiro Otomo w Akirze przepowiedział olimpiadę w Tokio w 2022 roku. Jeszcze tylko po drodze musimy postarać się o trzecią wojnę światową. Jednak w latach dziewięćdziesiątych powstała OAV zwiastująca inny kataklizm, dużo nam bliższy. Oto bowiem ludzkość ma zmierzyć się z inwazją Imigrantów! Pal licho, że nie tych z Bliskiego Wschodu i Afryki, albo chociaż z Ukrainy, ale z kosmosu, ale to nieistotne. Ważne, że mamy kogo antagonizować. Nie dziwota, bowiem Kosmiczni Imigranci zmietli ludzkość z powierzchni lądów i teraz wszyscy ludzie żyją pod wodą. Do walki z najeźdźcą staje pięć pięknych cyborgów w skąpych ciuchach. O ich kompetencje proszę się nie martwić – nie mają żadnych.
Ludzkość trapi jednak jeszcze jeden poważny problem – brak dopływu świeżego DNA. Cokolwiek to znaczy, bo istotnie chów wsobny jest problemem, ale jeśli sytuacja się nie zmieni, to cywilizacja zniknie w ciągu… trzech lat! Należy więc migiem pozyskać nowe DNA… Jeśli nikt nie wie, o co chodzi, to nie można tego zrobić źle, czyli zadanie w sam raz dla tytułowych Aniołków.
W takim prześmiewczym klimacie utrzymany jest pierwszy odcinek. Ludzkość szykuje się do ofensywy, wpadają bohaterki i śmiechem‑żartem wygrywają bitwę. Hura. I generalnie można by to rzucić w cholerę, bowiem nic ciekawszego już się pewnie nie przytrafi, ale wtedy pojawia się drugi odcinek. I wraz z nim pierwszy trup. Zamiast wygłupów głównych bohaterek złowieszcze bicie dzwonów i widok czerwonego nieba z odwróconym ramionami w górę sierpem księżyca. Czy ja aby na pewno nie oglądam X? Ale to tylko chwilowe, zaraz znowu wracają mniej lub bardziej komediowe sceny z bohaterkami. Ale to tylko przykrywka, gdyż nie mogło obyć się bez ponurych retrospekcji wyjaśniających, jak bohaterki znalazły się w obecnej sytuacji. A potem wdają się w walkę i nagle świat okazuje się brutalny. Dalej nie wiem, o co chodzi, ale zaczyna mi się podobać. I wtedy nadchodzi trzeci odcinek. Proszę państwa, cóż to nie jest za arcydzieło reżyserii. Ponownie zagłębiamy się we wspomnienia bohaterek, tylko teraz wszystko jawi się w odcieniach szarości. Jedynie krew i płomień są czerwone. Sprawdzam tytuł – tak, to nadal Dennou Sentai Voogie’s Angel. Gdzieś widziałem takie ujęcia, gdzieś widziałem takie kreowanie atmosfery, to wszystko wygląda zbyt znajomo. Ależ tak, no przecież, pierwsze dwa odcinki wyreżyserował Masami Obari, a potem do sterów dorwał się sam autor fabuły, Aoi Takeuchi. O ile ten pierwszy to postać dla anime dość zasłużona, tak drugi z panów nie może pochwalić się obszernym portfolio. A szkoda, bowiem trzeci odcinek był naprawdę dobry. Jeszcze tylko wielkie bum na koniec. Tyle z seansu.
Trudno oglądać Dennou Sentai Voogie’s Angel dla fabuły, bowiem nie sposób nawet stwierdzić, o czym ona opowiada, jeśli w ogóle o czymkolwiek. Ale jedno jest pewne – to niewątpliwa gratka dla koneserów animacji. O ile oceny projektów postaci czy ogółu oprawy wizualnej mogą być nieco dyskusyjne, gdyż prezentują one styl bardzo typowy, wręcz charakterystyczny dla końcówki ostatniej dekady XX wieku, tak praca animatorów bez dwóch zdań zasługuje na pochwałę. Właściwie nie ma o czym więcej pisać, ponieważ zarówno gra aktorska, jak i charaktery postaci prezentują poziom podobny do fabuły. Jedyną dobrą piosenką jest zaś ending w trzecim odcinku, bowiem opening śpiewają seiyuu głównych bohaterek i robią to tak samo dobrze, jak odtwarzają role. Co lepsze, niektóre z nich, jak Aya Hisakawa, mają bardzo obszerne portfolio, ale dialogi nie dały im szansy się wykazać. Na uwagę zasługują zaś chorały brzmiące w dramatycznych momentach, zwłaszcza w ostatniej części.
Na serio już informuję – to seria dla koneserów animacji, którzy potrafią strawić nawet największego gniota, jeśli daje szanse zaspokojenia wizualnych potrzeb. Nie ukrywam – w całej opowieści jest jakaś nuta spójności, lecz ewidentnie zabrakło czasu na rozwinięcie historii. Przypuszczam (i przyznaję – nie miałem ochoty dociekać), że to adaptacja i miała spełnić jedynie rolę reklamy. Pewnie tak niewiele z fabuły wynika, gdyż nigdy nie miało.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Front Line, J.C.STAFF |
Autor: | Aoi Takeuchi |
Projekt: | Hiroyuki Abe, Kimitoshi Yamane, Masami Oobari, Takashi Hashimoto |
Reżyser: | Aoi Takeuchi, Masami Oobari |
Scenariusz: | Aoi Takeuchi |
Muzyka: | Hajime Hyakkoku |