
Komentarze
Uchuu Kyoudai
- Space Brohters.. : Kaian : 18.04.2016 05:33:50
- Re: realistyczny realizm, absurdalny absurd : The Beatle : 7.09.2015 12:29:29
- realistyczny realizm, absurdalny absurd : deduch : 6.09.2015 20:51:15
- Re: Ma coś w sobie, ale... : MrHybryda : 4.09.2015 00:26:45
- komentarz : harpagon : 29.08.2015 18:49:46
- komentarz : harpagon : 29.08.2015 18:46:07
- Boskie 10/10 : SzaraIskierka : 27.08.2015 21:34:59
- komentarz : Ryuki : 27.08.2015 20:05:07
- komentarz : Slova : 27.08.2015 15:53:27
- Ma coś w sobie, ale... : jolekp : 26.02.2015 17:29:42
Space Brohters..
Seria tak bardzo trafiła w mój gust, po względem okruchów życia, bohaterów, którzy swoją drogą byli świetnie wykreowani, zainteresowania kosmosem i swojej kreski, że nie mogę przestać myśleć o tym anime. Dwóch braci, tak od siebie różnych, a jednocześnie tak bardzo ludzkich, że potrafimy ich w zupełności zrozumieć, ich troski, zmartwienia, powody do radości itp. DO tego przywiązujemy się do bohaterów bardzo szybko, co jest dużym plusem, dzięki czemu ich losy, szybko przestają być nam obojętne. Anime bawi swym nieprzeciętnym humorem, a także wzrusza i trzyma w napięciu. No cóż.. w końcu mowa tu o astronautach, a to niebezpieczna praca. Cała fabuła jest genialna, ma swój określony cel, choć może nieco inny niż możemy się na początku spodziewać. Ale to dobrze, bo dzięki temu anime jest zaskakujące, trudno przewidzieć co się dalej wydarzy. Każdy odcinek wciąga i ma się zaraz ochotę włączyć następny. CO prawda zdarzały się nudniejsze odcinki, ale nie można tego nazwać… nudną nudą(?). . Chodzi o to, że to okruchy życia, anime realistyczne, opowiadające o życiu dorosłych ludzi, nie spodziewajmy się, że w każdy odcinek będzie zapierał nam dech w piersiach. Ale to również dobrze, bo gdyby nie te luźniejsze przerwy, moglibyśmy dostać palpitacji serca O.o Jak to mówią co za dużo to nie zdrowo. Muzyka również na duży plus, nie jest może ona jakaś wybitna, ani kreatywna, ale idealnie wpasowuje się w akcję jaka dzieje się na ekranie.
Po tych 99 odcinkach, tęsknię za tą serią. Za bohaterami, za fabułą, za muzyką, i za całym wszechświatem, który świetnie był przedstawiony w anime. Ale co najważniejsze i najpiękniejsze w tej serii to morał. Morał, który głosi, że po mimo przeciwności losu, i mimo tego że zycie wcale nie jest łatwe, musimy walczyć o swoje marzenia. Pomimo przeszkód, powinniśmy je spełnić. Ale to się nie wydarzy jeśli nie zrobimy nic w ich kierunku. One same do nas nie przyjdą, a by je chwycić i spełnić, musimy po nie pójść, co nie oznacza że będzie to łatwe. Moze być trudniej niż nam się wydaje, ale nie można się poddawać i starajmy się do skutku. Bo nigdy nie jest za późno na spełnienie swoich marzeń.
10/10.
realistyczny realizm, absurdalny absurd
- retrospekcje bywają nieznośnie przewlekłe, o czym była mowa;
- w scenach księżycowych, niestety trzeba to powiedzieć – absurd goni absurd, w zwykłej serii akcji by to może nie przeszkadzało, ale w serii nastawionej podobno na realizm, strasznie to razi. Z podstawowych absurdów: kliknij: ukryte 1. jadąc na misje nie korzystają z mapy, która wskazuje wszystkie większe przeszkody terenowe? mają przecież satelity, by taką mapę sporządzić; 2. Jako wyszkoleni astronauci powinni znać niebezpieczeństwo dekoncentacji, zwłaszcza przy dość szybkiej jeździe; 3. Grawitacja na księżycu jest 10 razy mniejsza, nawet w ciężkim kombinezonie skakanie może być lepszą formą ruchu niż wspinaczka, zakładając że sztywność kombinezonu ogranicza skakanie, ograniczałaby ona i wspinaczkę; 3. Przy temperaturze -176 st. C jedyną możliwością by ciepło z flary pomogło, byłoby odpalenie jej w bezpośredniej bliskości kombinezonu, a i to nie na pewno; 4. Najbardziej narażonym na róznice temperatur miejscem kombinezonu prawdopodobnie jest hełm, którego jako jedynego Hibito nie owinął; 5. Jego towarzysz miał nienaruszony zapas tlenu, sądzę że istnieją systemy poboru powietrza z innego zbiornika (co było widać w scenie z Bryanem 3) więc mógł z niego skorzystać (choćby z zapasowego zbiornika na kolejne 40 minut); 6. brak tlenu w powietrzu pozbawia przytomności, spazmy wywołuje brak samego powietrza – sceny umierania raczej wyglądałyby inaczej; A to na pewno jeszcze nie wszystkie absurdy – ot choćby flara paląca się w prawie beztlenowej atmosferze.
Ocena 7/10 wydaje się w związku z tym sprawiedliwa.
Boskie 10/10
Polecam choćby dla samych postaci. Musiek rządzi!
Zmoderowano.
Fabularnie jest ciekawie chociaż dość wolno. Jolekp dobrze ten problem opisała. A1 bardzo przesadziło w późniejszych odcinkach gdzie więcej było powtórek i flashbacków( nie nowych tylko klipów ) niż aktualnej fabuły. Nie muszę zgadywać by kapnąć się, że próbowali nie dogonić mangi. Również zgadzam się, że postaci to najlepszy element tego anime. Nie ma to nic wspólnego z ich wiekiem, nie jestem osobą cieszącą się z dorosłych bohaterów więc mi to było obojętne. Zwyczajnie spodobały się mi ich charaktery a i moje rozumienie ich pasji w tym pomogło. Dużymi też dla mnie plusami były humor i ciekawostki astronomiczne.
Natomiast prawdziwym problemem dla mnie było wykonanie. Nie ma anime gdzie tak dobrze widać, że A1 nie nadaje się do tasiemców. Poziom animacji spadł tak nisko, że na serio miałam problem z oglądaniem. Najgorzej było w czasie pobytu Hibito w Rosji. Nie wiem jak miałam się zachwycać pasją Olgi do baletu kiedy wszystko było albo slajdem albo dwuklatkową pętlą. Niestety to popsuło mocno wydźwięk wielu momentom i emocje padły. Nawet Pokemony są bardziej równe pod tym względem. Oczywiście były świetne momenty, niestety głównie w pierwszej połowie.
Ogólnie jednak serię polubiłam, co prawda jest to wyjątek i do gatunku mnie nie przekonał ale było przyjemnie. Oceniłam je na 8 i chętnie jeśli kiedyś zostanie zrobiona kontynuacja ją obejrzę. Niestety czytanie mangi tu odpada, to gatunek jaki zwyczajnie nie przytrzyma mnie przy czytaniu.
Ma coś w sobie, ale...
Oglądam to od ponad czterech miesięcy i obecnie jestem na odcinku z numerem 60, podczas gdy pierwszą trzydziestkę wchłonęłam w niewiele ponad tydzień. Chyba po drodze zadziało się coś złego.
Cóż, moim zdaniem ta seria jest za długa. A może nawet nie tyle za długa, co zbyt wolna. W tym momencie powinnam zaznaczyć, że bardzo lubię okruchy życia i jeszcze nie zdarzyło mi się chyba, żeby jakaś seria z tego gatunku aż tak mi się dłużyła. Największym problemem tego anime jest to, że wszystko jest tak niesamowicie przeciągnięte. Każde wydarzenie zajmuje minimum 4 odcinki, w których oprócz samej akcji zawierane są jeszcze ze dwie retrospekcje i przypominki z poprzednich odcinków (nawet niekoniecznie bardzo odległych). Jaki jest standardowy pomysł na cliffhanger notorycznie stosowany przez scenarzystów tego anime? Otóż, w najbardziej emocjonującym momencie przerywamy i raczymy widza retrospekcją o jakiejś postaci drugoplanowej, która go w tym momencie w ogóle nie obchodzi. Przyznam, że kilkukrotnie nie wytrzymałam i były momenty, które przewijałam, a to chyba nie powinno mieć miejsca. Retrospekcje w tym anime są naprawdę fenomenalne, jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Każda, dosłownie KAŻDA postać drugoplanowa otrzymuje przynajmniej jeden odcinek ze wspominkami na jej temat. Ja rozumiem, że chodzi o rozwój postaci i takie tam różne. Ale serio, każda postać potrzebuje aż takiego pogłębiania? Często też te odcinki nie wnoszą absolutnie nic nowego do kreacji postaci. Tak było np. z odcinkiem poświęconym Serice, jedyną nową informacją w nim zawartą było to, że kiedyś uczyła się tańca. Ale, serio, dałoby się przeżyć bez tej wiedzy. Drugą irytującą sprawą są przypominki. Niektóre sceny powtarzane są po kilkanaście razy, naprawdę aż do znudzenia. Z powodzeniem można oglądanie większości odcinków zaczynać od około 5 minuty.
No i, jeśli pomiędzy wydarzeniami ma minąć tydzień, to naprawdę minie tydzień i będziemy to obserwować, nawet jeśli nic przełomowego się nie wydarzy.
Nie mogę powiedzieć, że to anime jest nudne samo w sobie, pokazane w nim wydarzenia są naprawdę interesujące i podczas oglądania się nie nudzę (tylko dlatego jeszcze go nie porzuciłam). Po prostu, sposób prowadzenia tej historii wyprał mnie z jakiegokolwiek entuzjazmu do tej serii i zwyczajnie nie mam szczególnej ochoty na włączanie kolejnych odcinków, jak tak dalej pójdzie, to zapowiada się jeszcze parę miesięcy oglądania. Szkoda, bo pierwsze 30 odcinków było naprawdę świetnie i dynamicznie zrealizowane.
No to skoro już się wyżaliłam, to przejdę teraz do pozytywów. Nie ma co ukrywać, że najmocniejszym punktem tego anime są bohaterowie. Są po prostu przewspaniali, wszyscy bez wyjątku (no dobra, może z wyjątkiem Pico, którego flejowatość miała być chyba zabawna, a była tylko obleśna). Zawsze to miła odmiana widzieć jako bohaterów anime dorosłych ludzi, którzy zachowują się jak dorośli ludzie. Na początku poczułam więź duchową z Muttą, kiedy powiedział, że jest urodzony w dzień porażki. Ale przeszło mi, kiedy się okazało, że tak naprawdę jest debeściakiem i wszystko mu się udaje. Cóż, Mutta, zawiodłeś mnie ;). Za to jestem absolutną psychofanką jego rodziców. Zwłaszcza mamy. Swoją drogą, to ciekawe, że w anime o nastolatkach rodzice są najczęściej tylko w domyśle (o ile w ogóle istnieją), a tu w przypadku historii o dorosłych ludziach, odgrywają wcale niemałą rolę.
Czyli wychodzi, że tak długie okruchy życia mnie jednak przerastają. Zdecydowanie brak mi na to cierpliwości. Ale wciąż nie tracę nadziei, że ta seria mnie jeszcze zaskoczy. Choć pewnie jeszcze trochę to potrwa ;).
PS. I zaś, same pozytywne komentarze, tylko ja jedna marudzę jak rasowy malkontent. Nie robię tego specjalnie, serio ;).
10/10
Super
Gorąco polecam
swietne szkoda ,ze juz koniec
doskonała seria na rozluźnienie
Nienachalny humor(żarty i gagi wyglądają na przemyślane, micha mi się cieszyła praktycznie przy każdym odcinku), interesująca fabuła dotycząca marzeń i prób ich osiągnięcia, bardzo miła główna postać – facet zabawny, często mu się zdarzy walnąć jakąś gafę ale również czasami potrafi zabłysnąć, przy takiej charakterystyce trafia się naprawdę ciekawy i zabawny progres fabuły.
Również doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa odpowiednio stonowana pod dane sytuacje, pierwszy raz od dawna nie jest to tylko „tło” a idealnie wkomponowana część serii.
Przyczepić można się tylko właściwie do kreski, momentami jest zrobiona naprawdę „na odwal”(ludzie w tle wyglądają bardziej jak kształt, a nie zarys postaci), jednak szczegółowość głównych postaci i najważniejszych miejsc jest jak najbardziej akceptowalna. Z czasem też zaczyna pojawiać się trochę więcej fillerów albo dłuższe przypomnienia z poprzednich odcinków, jednak nie trwają one zbyt długo.
Polecam każdemu, kto chciałby się nieco rozluźnić i jednocześnie obejrzeć coś o różnych bardziej realnych postaciach i ich marzeniach – nie ma tutaj co się zrażać główną tematyką kosmosu, ponieważ nikt tutaj nie zasypuje widza skomplikowaną terminologią, czy przydługimi opowieściami o astronautach, czy podróżach w kosmosie – jest to po prostu nieco bardziej widoczne tło z zaznaczeniem kwestii, które faktycznie mogą zachęcić widza, niezależnie od zainteresowań.
Seria na pewno niedoceniona i bardziej interesująca od wielu innych, które pojawiły się przez ostatnie 2‑3 lata.
Yay!!
Moim zdaniem klimat tej serii nadają dobre dialogi bohaterów, humorystyczne scenki, realność świata przedstawionego (JAXA, NASA, Zinedine Zidane, czy nawet podróbki w stylu MoDonald's czy Mikipedia) i REWELACYJNA ścieżka dźwiękowa (miałem wrażenie, jakby była nagrywana pod konkretne sceny).
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to:
- odgłosy otoczenia w kosmosie (w porównaniu do Planetes)
- odcinki 52‑54 to tzw. zapełniacze (czyli powtórzenie historii z wcześniejszych odcinków, akcja nie idzie do przodu)
POLECAM
Anime roku
Jeśli ktoś ma dosyć krzykliwych, agresywnie kolorowych, pełnych rozwrzeszczanej dzieciarni produkcji, a chciałby obejrzeć spokojną, ciepłą, a jednocześnie pełną pasji opowieść o spełnianiu marzeń, ta seria jest dla niego.
Anime charakteryzuje się bardzo fajnym poczuciem humoru, w ciekawy sposób prezentuje sposób życia dorosłych (o których niestety ciężko w serialach przepełnionych osobami w wieku 15‑19), ich podejście do rzeczywistości, codzienne radości i rozterki. Postacie są interesujące, każda z nich budzi sympatię widza.
Space Brothers to ciepła, budująca historia, opowiadająca o spełnianiu marzeń, dążeniu do nich, nie poddawaniu się, szukaniu szczęścia, nawet w sytuacjach, zdawałoby się, bez wyjścia. Przy oglądaniu kolejnych odcinków od razu poprawia się humor, serce rośnie. Przecież każdy z nas chciał być kiedyś astronautą, wiec można sobie łatwo wyobrazić jak miło jest zobaczyć, gdy to się komuś najprawdopodobniej udaje. Szczerze trzymam kciuki za powodzenie Nanby Mutty, ten bohater naprawdę przypadł mi do gustu, jest do bólu ludzki, ze wszystkimi wadami i zaletami, licznymi chwilami słabości, oraz przejawami odwagi czy sprytu, nawet przypadkowymi, gdy zajdzie potrzeba.
Nie wiem jak potoczy się historia w kolejnych 17 (?) odcinkach, ale z całą pewnością mogę polecić to anime absolutnie każdemu.